Elif odcinek 893: Parla nie chce usiąść na wózek! Kerema dręczą potworne wyrzuty sumienia! [Streszczenie + Zdjęcia]

893: Kontynuacja sceny kończącej poprzedni odcinek. „Nie zrobiłeś tego celowo, Kerem” – mówi Sureyya. – „Wiem, co teraz czujesz, ale…”. „To stało się przeze mnie” – oświadcza syn Macide. – „Jak mam nie czuć się winny? To przeze mnie Parla nigdy więcej nie stanie na nogi. Gdybym zastanowił się, który klucz daję kierowcy, nie doszłoby do wypadku. Jestem jedynym winnym tego, co się wydarzyło! Muszę powiedzieć Parli, że to ja odpowiadam za jej stan!”. „Kerem, to nie jest odpowiedni moment na takie wyznania”. „Ona ma prawo wiedzieć. Nie mogę tego przed nią ukrywać”. „Proszę cię, siostra dopiero co podała Parli środek uspokajający. Nie narażajmy jej na kolejny szok. Bądź cierpliwy. Powiesz jej, kiedy nadejdzie właściwy czas”.

Akcja przenosi się do sali Parli. Dziewczyna zanosi się szlochem, rękoma dotykając swoich niewładnych nóg. „Nic… Nic nie czuję!” – rozpacza. – „To wszystko przez twój głupi plan, Parla! Jak mogłaś to sobie zrobić?! Nigdy więcej nie będziesz mogła chodzić! Nigdy więcej!”. Do pokoju wchodzi Sureyya. Podchodzi do łóżka Parli i ujmuje jej dłoń. „Gdzie jest Kerem?” – pyta niepełnosprawna dziewczyna. „Jest w stołówce, niebawem przyjdzie”. „I co ja teraz zrobię. Jestem skończona. Chcę umrzeć!”. „Nie mów tak, proszę. Będzie dobrze”. „Od dzieciństwa powtarzałam sobie, że będę podróżować po świecie. Marzyłam, że nie będzie ani jednego miejsca na świecie, którego nie odwiedzę”.

„Później dorosłam i zrozumiałam, że moje marzenie nie może się spełnić” – kontynuuje Parla, nieustannie płacząc. – „Ale i tak podróżowałam po Ameryce i Europie. Są miejsca, w których nie byłam, ale byłam zdrowa i stopniowo mogłam je odwiedzać. Chciałam tworzyć filmy i dzielić się nimi ze światem. Tak bardzo marzyłam i zobacz, w jakim jestem teraz stanie. Nigdy więcej nie będę mogła chodzić. Resztę życia spędzę zamknięta w czterech ścianach, na wózku inwalidzkim. Sama”. „Będzie dobrze” – powtarza Sureyya. „Mówisz tak, jakbyś nie słyszała doktora. Nie ma lekarstwa na mój stan!”. „Słyszałam, ale nie możesz tracić nadziei. Medycyna cały czas się rozwija. Nie wiemy, jakie rozwiązania przyniesie przyszłość. Jestem pewna, że i twój problem będzie się dało rozwiązać”.

„Nawet jeśli tak będzie, to do tego czasu moja młodość i moje piękno dawno przeminą” – mówi Parla. – „Moje życie jest skończone! Muszę zaakceptować tę sytuację”. Akcja przenosi się do rezydencji. Vildan wchodzi do salonu, gdzie Macide czyta książkę. „Nie wiem, jak to powiedzieć, ale…” – odzywa się służąca. – „Wiem, sama powiedziałam, że nikogo nie potrzebuję, ale sama nie daję już rady ze wszystkimi obowiązkami. Wkrótce przyjedzie pani Parla, a jej pokój jeszcze nie jest gotowy. Zgadzam się teraz na każdą pomoc. Może zadzwonię do Serce?”. „Dobrze, zadzwoń do niej” – zgadza się pani Haktanir. – „Mam nadzieję, że jest wolna”.

Vildan udaje się do kuchni i dzwoni do Julide. „Cześć, siostro. Co u ciebie?” – odbiera mama Emirhana. „W porządku. Chcę cię o coś zapytać” – oznajmia służąca. – „Czy Serce jest teraz dostępna?”. „Cóż, chciała tam pracować, ale…” – stojąca obok Julide Melek uśmiecha się i potakuje głową na znak zgody. – „Dobrze, siostro, porozmawiam z nią i zadzwonię do ciebie. Do usłyszenia”. Vildan rozłącza się. Po chwili do kuchni wchodzi Elif. „Gdzie byłaś?” – pyta kobieta. „W ogrodzie” – odpowiada dziewczynka. „Ja się tutaj zaharowuje, a księżniczka bawi się w najlepsze. Brawo!”. „Nie wiedziałam, że potrzebujesz pomocy. Kiedy wróci Sureyya?”. „Zostaw teraz Sureyyę i zajmij się naczyniami w zlewie. Masz wszystko pozmywać!”.

Elif ze spuszczoną głową udaje się do zlewu, bierze gąbkę i zabiera się za zmywanie naczyń. „Ciesz się swoim ostatnim beztroskim dniem” – mówi Vildan. – „Jutro przyjdzie nowa pracownica i będziesz jej pomagać. Zobaczymy, czy dzięki niej przestaniesz być taka leniwa”. Akcja wraca do szpitala. Do sali Parli wchodzi doktor i pielęgniarka, która pcha przed sobą wózek inwalidzki. Dziewczyna na jego widok wpada w jeszcze większą rozpacz. „Parla, proszę cię, spróbuj się uspokoić” – mówi Sureyya, cały czas będąc przy łóżku dziewczyny. „Wiem, że to dla ciebie bardzo trudne. Nie możesz zaakceptować tego, co się stało” – zabiera głos lekarz i wskazuje na wózek. – „Ale powinnaś zaczerpnąć świeżego powietrza. To ci dobrze zrobi”.

„Nie chcę! Nie chcę żadnego powietrza!” – krzyczy histerycznie dziewczyna. – „Chcę umrzeć!”. „Parla, nie rób sobie tego, proszę” – mówi Sureyya, ponownie ujmując dłoń Parli. – „Jeśli chcesz wyzdrowieć, musisz współpracować z doktorem”. „Spójrz na mnie, proszę” – doktor zwraca się do pacjentki. – „Masz dwie możliwości. Pierwsza to kontynuowanie leżenia tutaj, a druga to stawienie czoła temu, co się stało. Powiedz mi, co wybierasz. Chcesz powrócić do swojego życia i pójść naprzód czy wolisz zostać w miejscu?”. Parla powstrzymuje na moment szloch i potakuje głową.

Kerem wraca do szpitala. Wychyla się zza rogu i obserwuje, jak Parla na wózku wyjeżdża z sali. W jego oczach jest bezgraniczny smutek. Dręczy go poczucie winy, które nie pozwala mu spojrzeć dziewczynie w oczy. Tymczasem Vildan wchodzi do przybudówki dla służby. Znajduje tam siedzącą na fotelu Elif. „Co tutaj robisz? Zrobiłaś wszystko, co ci kazałam?” – pyta kobieta. „Aha” – odpowiada słabym głosem dziewczynka. Cała drży z zimna. „Co aha? Nie umiesz normalnie odpowiedzieć? Wysil trochę swój głos!”. „Jest mi bardzo zimno”. Służąca przykłada dłoń do czoła Elif i stwierdza: „Nie masz temperatury”.

„Ale jest mi bardzo zimno” – powtarza dziewczynka. „Nie mów mi, że i ciebie będę miała na głowie” – Vildan wzdycha ciężko. – „Akurat teraz musiałaś się rozchorować? W porządku, połóż się tutaj i odpoczywaj. I nie waż się wychodzić z pokoju. Będę tu zaglądać co jakiś czas”. Akcja przenosi się do szpitala. Kerem wchodzi do sali Parli. Ujmuje rękę śpiącej dziewczyny, patrzy na nią przez chwilę i szybko wychodzi na korytarz. Chce uciec, ale zatrzymuje go Sureyya. „Proszę, nie bądź już taki” – mówi dziewczyna. – „Zobaczysz, że Parla wyzdrowieje. Musisz w to wierzyć, ponieważ ja też w to wierzę”.

„Wiem. Też mam taką nadzieję, ale… To moja wina” – oświadcza Kerem. – „Nie mogę wymazać tego, co się stało. Nigdy sobie tego nie wybaczę”. Mężczyzna odwraca się i odchodzi. Za rogiem zatrzymuje się, opiera plecami o ścianę, chowa twarz w dłoniach i wybucha głośnym szlochem. Czy Parla wyzdrowieje? Czy Elif i Melek wreszcie się odnajdą?

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.