Odcinek 276 – streszczenie: Yaman pozwala się zakuć w kajdanki, nie stawiając oporu. „Jesteś jeszcze gorszy od tego szumowiny Selima!” – mówi Firat, obrzucając Kirimliego nienawistnym spojrzeniem. „Firacie, idziemy!” – odzywa się stanowczo Ali, widząc, że jego przyjaciel jest bliski utraty panowania nad sobą. Przed wyjściem z rezydencji Yaman zatrzymuje się obok żony i przez dłuższą chwilę patrzy jej prosto w oczy, jakby chciał coś powiedzieć, jednak milczy. Po kilku chwilach radiowóz opuszcza teren rezydencji. Kamera robi zbliżenie na twarz Seher. Twarz zdeterminowaną, żądną sprawiedliwości, pozbawioną wcześniejszej litości.
„Twój zabójca jest w rękach sprawiedliwości, siostro. Teraz możesz spać spokojnie” – mówi do siebie Seher, po czym wraca do środka i udaje się do kuchni, gdzie znajdują się zaniepokojeni sytuacją pracownicy, mówiący między sobą, że to na pewno jakieś nieporozumienie. – „Nie ma nieporozumienia. Sam się do tego przyznał. Zabił moją siostrę, a ja zrobiłam to, co było trzeba. Oddałam go w ręce sprawiedliwości”. „Mój rozum nie może tego pojąć” – odzywa się wstrząśnięta Adalet. – „Jak coś takiego jest możliwe?”. „Było możliwe i stało się. Teraz dostanie to, na co zasłużył”.
Po przewiezieniu na komisariat Yaman jest przesłuchiwany przez Aliego. Odmawia jednak odpowiedzi na wszystkie jego pytania, konsekwentnie milcząc. Firat nie wytrzymuje. Wpada do pokoju przesłuchań, chwyta zatrzymanego za sweter i z furią potrząsa nim. W pewnym momencie wyciąga nawet broń. Ali wyprowadza przyjaciela z pomieszczenia, bo ogarnięty szałem jest w stanie zrobić naprawdę wszystko, nawet zabić. Na policję zostaje zgłoszonych kilka przypadków przemocy domowej ze strony mężczyzn, co negatywnie nastawia Karę i zmniejsza szanse Ibrahima na uzyskanie od niej pozytywnej odpowiedzi na jego propozycję małżeństwa.
Ali zamyka Yamana w celi. Firat dzwoni do Seher i informuje ją, że jej mąż odmawia współpracy, nie odpowiadając na żadne z ich pytań. Neslihan prosi Adalet o pozwolenie na wyjście dziś wieczorem na kolację z Borą. Kobieta wyraża zgodę.
Odcinek 277 – streszczenie: Wściekła Seher przybywa na komisariat. Zostaje wpuszczona do pomieszczenia z celami i żąda od męża, by przyznał się do zabójstwa jej siostry. Yaman, podobnie jak podczas przesłuchania, milczy. Firat zabiera roztrzęsioną Seher do głównego pomieszczenia i podaje jej szklankę wody. „Nie chcę niczego” – odpowiada dziewczyna. – „Zastanawiam się, co się teraz stanie”. „Sprawa zostanie przekazana prokuraturze” – oznajmia policjant. – „W tej chwili mamy tylko twoją skargę, to za mało”. „Jak to? Więc wyjdzie na wolność, jeśli prokurator nie przedstawi mu zarzutów?”.
„Będzie sądzony w areszcie lub poza nim” – odpowiada Firat. – „Nie może teraz tak po prostu wyjść na wolność. Sporządzę szczegółowy raport, aby twoja skarga była skuteczna. Poszukam dowodów. Zrobię wszystko, co w mojej mocy”. „Firacie, zrób więcej, niż możesz! Siostra nie zazna spokoju, dopóki ten drań nie zostanie ukarany! Niech przynajmniej w grobie będzie spokojna”. „Uczynię wszystko, by trafił do więzienia, wierz mi”. Akcja przenosi się do domu komisarza. Kara rozmawia z Sultan w pokoju dziennym.
„Nie będę ukrywać, rozmawiałam z Ibrahimem” – przyznaje nestorka. – „Powiedziałam mu, że on także podoba się tobie. Ale powiedziałam to, abyście mogli razem być szczęśliwi, żebyście stworzyli rodzinę”. „Wolałabym, żebyś nie podsuwała Ibo tego pomysłu małżeństwa”. „Dlaczego tak mówisz, córko? Co jest złego w małżeństwie i posiadaniu dzieci?”. „Może jest coś złego. Boję się, że jeśli będę mieć dzieci, one doświadczą tego samego co ja. Małżeństwo nie jest dobrą rzeczą”. „Czy Ibrahim zrobiłby dzieciom to samo, co twój ojciec tobie?”.
„Nie wiem” – odpowiada Kara. – „Mówią, że czasami nie należy ufać nawet własnemu ojcu. Całe życie żyłam w przekonaniu, że wszyscy mężczyźni są tacy jak mój ojciec. Pewnego dnia, kiedy byłam mała, z powodu długów hazardowych mojego ojca włamali się do naszego domu. Ponieważ byłam sama, wzięli mnie jako zakładnika. Przystawili mi pistolet do głowy i grozili ojcu przez telefon. Wiesz, co zrobił mój ojciec? Powiedział, że nie ma pieniędzy. Zabijcie ją, jeśli chcecie, i rozłączył się. Tego dnia zrozumiałam, że w tym życiu nie mam nikogo, komu mogłabym zaufać. Jestem sama. Nie oczekuję niczego od nikogo. Kogo własny ojciec nie kocha i nie chroni, tego nikt nie jest w stanie ochronić”.
„Tego dnia przestałam kochać” – mówi dalej policjantka z cisnącymi się do oczu łzami. – „Chciałam, żeby nikt więcej mnie nie pokochał. Mój ojciec też mnie nie kochał. Nie przeżyłabym, gdyby człowiek, który trzymał pistolet przy mojej głowie, nie miał sumienia”. „Nie patrz na Ibrahima, jak na swojego ojca. On nie jest zły. Nawet gdyby chciał, nie może stać się taki”. „To tak nie działa, ciociu Sultan. W jakiś sposób stają się potworami. W przeciwnym razie, czy kobiety godziłyby się na śluby z taki mężczyznami?”. „Nie wiem, córko. Ja nigdy nie wzięłam ślubu, ale jeśli zapytasz mnie, jak to jest żyć samotnie przez siedemdziesiąt lat, mogę ci powiedzieć”.
„Kiedy wszyscy wieczorem wracają do swoich domów, kiedy zamykają się drzwi, zostajesz sama wśród ścian” – kontynuuje nestorka. – „Ściany patrzą na ciebie, a ty patrzysz na nie. Po prostu oddychasz. Chciałabyś, żeby ktoś zapytał, jak się masz, ale nikt nie pyta. Z sąsiedniego domu dobiegają głosy dzieci, a ty słuchasz ich z ręką na sercu. Jesz przed telewizorem, ciężko przełykasz, a jedynym ciepłem, jakie czujesz, jest ciepło żarówki. Boisz się, że popełnisz błąd, ale gdy osiągniesz mój wiek, będziesz żałowała, że nie podjęłaś próby.” – Sultan kładzie dłoń na przedramieniu Kary. – „Byłaś wtedy dzieckiem, myślałaś, że wszyscy są tacy jak twój ojciec. Dorosłaś, zostałaś policjantką”.
„Czy ktoś wie lepiej od ciebie, kto jest dobry, a kto zły?” – pyta Sultan. – „Czy ogromny chłopiec może przemienić się w potwora? Nie ma szans. Dobrze to przemyśl, córko. Nie pozwól, aby strach wprowadził cię w błąd. Nie mówię ci, żebyś kogoś zaakceptowała, byle tylko nie zostać sama, ale jeśli chodzi o Ibrahima, raz jeszcze rozważ jego propozycję”. Akcja przeskakuje do wieczora. Cenger odwiedza zamkniętego w celi Yamana.
„Byłeś w szpitalu? Z moim bratem wszystko w porządku?” – pyta Kirimli. „Wracam ze szpitala. Pan Ziya ma się lepiej, nie martw się. Jakie złożyłeś zeznania?”. „Nie powiedziałem niczego. Chociaż z łatwością zobaczyła we mnie najgorszego człowieka na świecie, muszę milczeć. Nie mam innego wyjścia, nawet jeśli jej nienawiść będzie rosła. Choć nie dowie się, że robię to dla niej, przysięgałem, że będę ich chronił. Kiedy moi wrogowie są na zewnątrz, nie mogę zostawić ich samych. Yusuf, mój brat i moja żona. Oni są moim dziedzictwem. Ty też będziesz milczeć, prawda zostanie między nami”.
W następnej scenie widzimy Borę siedzącego w swoim samochodzie. Rozmawia przez telefon z narzeczoną. „Wyszedłeś już? Ja będę gotowa za pięć minut” – oznajmia Neslihan po drugiej stronie. „Dobrze, za pięć minut będę przed drzwiami. Do zobaczenia.” – Bora rozłącza się i podnosi niewielką saszetkę z białymi tabletkami. – „Chodź do mnie, służko. Czeka cię niezapomniana noc…”. Akcja przenosi się do rezydencji. Seher siedzi w pokoju, w którym nadal panuje bałagan po jej burzliwej kłótni z mężem. Ściąga z dłoni pierścionek oraz obrączkę, które odkłada na szafkę nocną. Udaje się do pokoju siostrzeńca i pakuje jego rzeczy, podczas gdy on smacznie śpi.
„Jutro rano wszystko zostawimy i zaczniemy nowy rozdział” – szepcze Seher. – „Nowe życie, z dala od tego mordercy.” – Wychodzi z pokoju i naraz zamiera. Widzi stojącego naprzeciwko niej Yamana! Okazuje się, że decyzją prokuratora mężczyzna został zwolniony z powodu braku wystarczających dowodów. „Nie masz wstydu?!” – grzmi ogarnięta wściekłością Seher. – „Myślałam, że jesteś człowiekiem, który potrafi przynajmniej przyznać się do winy, ale ty nie masz na tyle odwagi! Jak mogłeś tu bezwstydnie wrócić? Jak mogłeś wyjść z tej celi, mając krew na rękach? Dlaczego milczysz? Spójrz na mnie! Odpowiedz!”.
„Milczysz ze względu na swoje ego” – mówi dalej Seher. – „No tak, ty przed nikim się nie tłumaczysz. Myślisz, ze jesteś niepokonany, ale tak nie jest. Jesteś zabójcą mojej siostry! Zabójcą mamy Yusufa! Jesteś kłamcą i dzikusem! Zabiłeś niewinną kobietę, ale zapłacisz za to! Poniesiesz karę! Żadne pieniądze i żadni prawnicy cię nie uratują! Nie pozwolę na to!”. „Idź spać” – mówi chłodno mężczyzna, jakby wydawał polecenie swojemu pracownikowi. „Mam iść spać? Żartujesz sobie ze mnie? Po tych wszystkich obelgach mówisz mi, żebym poszła spać? Jakim prawem? Kim myślisz, że jesteś?!”.
„Nie masz innego wyboru, jeśli chcesz być z Yusufem” – stwierdza Yaman, chwytając żonę za ramiona. – „Zrozum to wreszcie. Idź teraz do pokoju”. „Chciałabym nigdy cię nie spotkać. Jesteś moim największym przekleństwem!”. Dziewczyna odchodzi do pokoju siostrzeńca. Budzi go i mówi, że muszą iść. Yaman jej jednak na to nie pozwala. Zrzuca jej walizkę ze schodów i zabiera bratanka do swojego pokoju.