1000: Kiymet spotyka się z synem w kawiarni. „Mam ci do powiedzenia coś bardzo ważnego” – oznajmia. – „Kiedyś w rezydencji pracowała niejaka Serce. Była z nią mała dziewczynka. Obie stały się dosłownie częścią domu”. „Kim one są?” – docieka Mahir. „Nie wiem, ale dowiem się tego. Jest jednak coś jeszcze dziwniejszego. Tarik, zięć Macide, jest nimi naprawdę zainteresowany. Nawet z więzienia nie daje im spokoju”. „Dziwne. Dlaczego?”. „Nie wiem, nie rozgryzłam jeszcze tego, a nie mogę o wszystko zapytać wprost. Ale dojdę do wszystkiego, jestem na dobrej drodze. Teraz muszę zająć się najważniejszą kwestią. Chorobą Macide”. „Co masz na myśli?”. „Przyspieszę trochę postęp jej Alzheimera”.

„Doktorka powiedziała, że Macide nie może być narażana na stres” – kontynuuje Kiymet. – „Byłoby dobrze, gdyby trochę wpadła w depresję, prawda?”. „Co dokładnie chodzi ci po głowie?”. „Nie wszystko może być dla niej miodem i mlekiem. Postawimy ją w depresyjnej sytuacji. Mam już nawet plan”. Akcja przenosi się do rezydencji. Macide rozmawia z Arifem w gabinecie. „Zastanawiasz się, dlaczego cię wezwałam” – mówi pani Haktanir. „Czy coś jest nie tak?” – pyta asystent. „Nie, chciałam tylko porozmawiać o tym, jak będziemy dalej postępować. Serce i Elif się odnalazły. Teraz skup się na Melek i Elif. To one są obecnie naszym priorytetem. Zwracaj uwagę nawet na najmniejszy ślad. One są moim wspomnieniem po zmarłym siostrzeńcu Yusufie”.

„Nie martw się, znajdę je” – zapewnia Arif. „Daj Boże. Nie zostało dużo czasu” – oznajmia Macide. „Nie rozumiem. Dlaczego nie ma czasu?”. „Cóż, starzeję się. Chcę zająć się najpilniejszymi sprawami, póki jeszcze jestem w stanie”. „Nie mów tak. Przed tobą jeszcze wiele pięknych dni”. „Dziękuję, ale nikt z nas nie jest wieczny na tym świecie. Póki jestem zdrowa, chcę dokończyć moją pracę. Są osoby, których przeznaczenie jest związane ze mną. Nie tylko Elif i Melek, ale także dzieci, którym pomagamy w fundacji. Nie chcę się o nikogo martwić”.

Akcja wraca do restauracji. „Musimy umieścić w głowie Macide same problemy i zmartwienia” – mówi Kiymet. – „Użyjemy do tego jej fundacji”. „Masz na myśli fundację, która zapewnia stypendia dzieciom?” – pyta Mahir. „Tak, dokładnie. Gdybyśmy znaleźli sposób, żeby…”. „Poczekaj, zatrzymaj się. Chcesz przeszkodzić w wypłacaniu stypendiów?”. „To dla Macide bardzo ważne. Jeśli pojawi się problem ze stypendiami, nic nie będzie w stanie uczynić jej bardziej przygnębioną”. „Nie możemy tego robić dzieciom, które zasługują na tę pomoc” – oświadcza stanowczo mężczyzna. – „Nie możemy tego przerwać!”.

„Posłuchaj, nie możesz emocjonalnie podchodzić do tych spraw” – przekonuje Kiymet, zupełnie nie przejmując się losem dzieci. – „Czasami nawet niewinni zostają ranni”. „Nie wierzę. Chcesz, by za całe zło i niesprawiedliwość Haktanirów wobec nas zapłaciły niewinne dzieci? Przypomnij sobie nas, mamo. Jak ciężko pracowałaś, by zapewnić mi edukację? Nie pamiętasz, ile musieliśmy wycierpieć?”. „Jeśli chcemy wygrać tę wojnę, musimy zaakceptować, że będą ofiary”. „Jeśli to zrobimy, to czym będziemy się różnić od Haktanirów?”. „Rozumiem twoją wrażliwość, ale musimy to zrobić. Musimy odzyskać to, co zostało nam skradzione”.

„Nie, tak być nie może” – sprzeciwia się Mahir. – „Znajdziemy inny sposób”. „Posłuchaj, doprowadzimy do pewnych komplikacji, ale potem wszystko naprawimy, przywrócimy stypendia. Pytasz mnie, czy pamiętam te trudne dni. Zostały wyryte w mojej pamięci. Tylko Bóg wie, ile musiałam poświęcić, by ciebie wychować. Nie poddawaj się, Mahirze. Jeśli poddamy się przy pierwszej przeszkodzie, oni nadal będą żyć w dostatku, a my zostaniemy uwięzieni. Dobrze, na mnie już czas. Co zamierzasz zrobić? Pojedziesz do firmy?”. „Nie, spotkam się z przyjacielem”. „Jakim przyjacielem?”. „Nie znasz go”. „Dobrze. Do zobaczenia później.” – Kiymet wstaje od stolika i opuszcza lokal.

Mahir sięga po telefon i dzwoni do Melek. „Wahałem się, czy do ciebie zadzwonić, bo twój telefon się zepsuł” – mówi mężczyzna. – „Cieszę się, że udało mi się z tobą połączyć”. „Naprawiłam już go” – oznajmia kobieta. „Jestem w kawiarni niedaleko twojego osiedla. Chciałbym z tobą porozmawiać, jeśli masz czas”. „Wszystko w porządku?”. „Tak, wszystko dobrze. Martwię się tylko o ciebie i Elif. Jeśli nie masz innych zajęć, czy możemy się spotkać?”. „W porządku. Gdzie dokładnie jesteś?”. „W kawiarni w pobliżu meczetu”. „Znam to miejsce. To do zobaczenia”.

W następnej scenie Melek jest już w lokalu. Mahir pomaga jej zdjąć płaszcz i odsuwa krzesło. „Nadal masz pytania odnośnie mojego porwania?” – domyśla się kobieta. – „Dlatego do mnie zadzwoniłeś, prawda?”. „Nie, wystarczająco mi wyjaśniłaś” – odpowiada syn Kiymet. – „Pani Melek, od pierwszej chwili, gdy cię zobaczyłem, wiedziałem, że jesteś osobą uczciwą i mającą dobre intencje. I dlatego nie zadzwoniłem do ciebie, by zadawać ci pytania. Rozumiem, że możesz nie chcieć mówić o pewnych sprawach. Masz z pewnością swoje powody. Chciałem cię zobaczyć, by upewnić się, że wszystko z tobą w porządku”. W tym momencie telefon mężczyzny zaczyna dzwonić. Mahir zerka na ekran komórki i odrzuca połączenie.

Kamera pokazuje Kiymet, trzymającą w ręku telefon. „Odrzucił połączenie” – mówi ze zdziwieniem na twarzy. – „Co się dzieje? Wiem, że coś przede mną ukrywa. Jestem tego pewna”. Akcja wraca do kawiarni. „Panie Mahirze, dziękuję, że mi zaufałeś” – mówi Melek. – „Tak jak powiedziałam, nie wiem, dlaczego biorę udział w tym koszmarze. Gdybym wiedziała, powiedziałabym ci wszystko, naprawdę. Ja i moja córka przeżyłyśmy straszne dni. O wiele gorsze, niż możesz sobie wyobrazić. Przez długi czas byłyśmy rozdzielone, ale nieprzerwanie żyłam nadzieją, że znowu się spotkamy. Dzięki tej nadziei utrzymałam się na nogach. W przeciwnym razie nie zdołałabym. Dzięki mojej córce stałam się silna i waleczna”.

„Tak, nie miałyśmy różowego życia” – kontynuuje Melek. – „Ale jeśli mogę przytulić moje cudo do piersi, jeśli mogę poczuć jej spokój, wtedy jestem najszczęśliwszą mamą na świecie. Walczyłam, by chronić moje dziecko przed złem. Walczyłam sama, sama będąc dla siebie oparciem. Nigdy nikogo o nic nie prosiłam. Wszystko było dla mojej Elif. Tak, czasami były chwile, kiedy chciałam się poddać. Dzięki Bogu za każdym razem pojawiali się na naszej drodze wspaniali ludzie. Bóg nie zostawia nikogo na mrocznej drodze bez dobrych ludzi, którzy chwycą twoją rękę. Na świecie jest dużo zła. Zbyt wiele. Ale jest też dobro. Jak inaczej Ziemia miałaby się kręcić?”.

„Przepraszam, nagle się przed tobą otworzyłam. Zmęczyłam cię” – mówi Melek. „Nie, w żadnym razie. Jestem zadowolony z tego powodu” – oznajmia Mahir. – „Tak w ogóle, czego się napijesz?”. „Może być herbata”. Akcja przenosi się do firmy. Jedna z młodych pracownic zatrzymuje Birce na korytarzu. „Akin jest w waszym pokoju?” – pyta. „Jest. Dlaczego pytasz?” – docieka Birce. „Bo nie chcę, żeby nas usłyszał”. „Dlaczego?”. „Potrzebuję porady na jego temat”. „Ode mnie?”. „Pracujecie w końcu w tym samym pokoju, więc znasz go dobrze. Przebywanie z takim mężczyzną musi być ekscytujące”.

„Ekscytujące?” – pyta projektantka, robiąc duże oczy. „Powiedz, czy w środku też jest taki, jak i na zewnątrz? Czy ma miłe serce?”. „Oczywiście, w ogóle nie kłuje. Jest słodkim przyjacielem”. „Super. A co lubi robić?”. „Lubi słuchać muzyki, jak wszyscy inni. I czyta książki. Więcej nie wiem”. „Ale jest towarzyski, prawda?”. „Tak, i to bardzo…” – Birce jest coraz bardziej zniecierpliwiona tymi pytaniami. „Cudownie. Przejdźmy teraz do najważniejszej rzeczy. Czy ma dziewczynę?”. „Aysegul, przepraszam, ale czy ja wyglądam ci na swatkę?”. „Nie. Pytam, bo jesteś blisko niego”. „Nie wiem, nie jestem jego korepetytorką!”. „Dlaczego tak się złościsz?”. „Ponieważ nie interesuje mnie życie prywatne moich znajomych z pracy. Zachowujesz się jak nastolatka!”.

„Uważasz mnie za nastolatkę?” – pyta Aysegul. „Gorzej! Co mnie obchodzą sprawy uczuciowe innych ludzi?” – odpowiada Birce. „Tylko zapytałam. Co w tym złego?”. „Więcej nie pytaj, tylko skup się na swojej pracy”. „W porządku. Uznaj, że o nic cię nie pytałam.” – Dziewczyna odwraca się na pięcie i odchodzi. „Czy naprawdę byłam taka zdenerwowana?” – pyta siebie projektantka. – „A może… Nie, nie mogłabym z nim być, nawet gdyby był ostatnim mężczyzną na świecie. Wybij to sobie z głowy, Birce. Boże, uchowaj!”. Tymczasem Kiymet wraca do kawiarni. W wejściu natyka się na swojego syna.

„Mamo? Co się stało?” – pyta Mahir. – „Dlaczego wróciłaś?”. „Rozstaliśmy się spięci. Moje myśli zostały z tobą” – oznajmia siostra Macide. „Nie martw się. Po prostu wyraziłem swoją opinię”. „Ale zadzwoniłam do ciebie, a ty odrzuciłeś połączenie. Pomyślałam, że jesteś obrażony. Idziesz już?”. „Nie, zobaczyłem ciebie i pomyślałem, że coś się stało”. „Stało się to tutaj. Byłam zła. Teraz już wszystko między nami dobrze, prawda?”. „Tak, nie martw się”. „Cóż, teraz mi ulżyło. Twój przyjaciel nie przyszedł?”. „Przyszedł, jest w środku”. „W takim razie nie będę ci przeszkadzać, idę do domu. Synu, niech więcej nie będzie złości między nami. Robię to wszystko dla ciebie. Dzisiaj jestem, jutro może mnie nie być”.

„Mamo, nie mów tak” – prosi Mahir. „Zobacz, nie jestem bezwzględna” – oznajmia Kiymet. – „Złoszczę się na nich ze względu na to, co zrobili tobie, nie mnie. Nieważne, nie smućmy jedno drugiego. I tak rzadko się widujemy”. „Moja droga mamo, nie myśl więcej o takich rzeczach. Jesteśmy mamą i synem, między nami nie może być żadnej złości. Poza tym, kogo mam oprócz ciebie? Zrelaksuj się, w porządku?”. „Mój drogi synu, idę już. Do zobaczenia”. Kiymet odchodzi. Tak niewiele brakowało, by odkryła, z kim spotkał się jej syn.

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy