Elif odcinek 1135: Humeyra przesłuchuje Kiymet w sprawie koszuli! Safak dystansuje się od Julide! [Streszczenie + Zdjęcia]

1135: Akcja odcinka rozpoczyna się w domu Leman. Julide wchodzi do pokoju męża i siada obok niego na kanapie. „Julide, dlaczego przyszłaś? Idź jeść” – mówi nauczyciel. „Nie mogę jeść, kiedy ty jesteś w takim stanie”. „Co jest nie tak z moim stanem?”. „Safak, jesteś bardzo zdenerwowany. Od rana nie zamieniłeś ze mną słowa, nawet obiadu nie zjadłeś. Spójrz na mnie.” – Kobieta ujmuje dłoń męża. – „Nie jestem przyzwyczajona do widoku ciebie w takim stanie. Dobrze, wiem, przeszliśmy przez trudne rzeczy, ale nie popadajmy w rozpacz. Jeśli będziemy cierpliwi, wszystko minie”.

„O jakiej cierpliwości mówisz?” – pyta Safak. – „Co się zmieni, jeśli będziemy cierpliwi? Podczas gdy ten człowiek jest pod naszym nosem, doświadczamy tylko wstydu. Nie chcę tego mówić i sprawiać, że jesteś smutna, ale tak właśnie jest. Zaakceptuj to i nie wywieraj na mnie presji”. Tymczasem Leman wchodzi do pokoju Emirhana. „Na pewno jesteś głodny. Przyniosłam ci pudding ryżowy, twój ulubiony” – oznajmia kobieta. Chłopiec jednak nawet na nią nie patrzy. Siedzi po turecku na łóżku i opiera policzek na dłoni. Minę ma bardzo smutną. – „W porządku, zostawię go tutaj.” – Kładzie miseczkę z puddingiem na szafce nocnej. Nie wychodzi jednak z pokoju, tylko siada obok chłopca.

„Emirhan, moje dziecko, jesteś jeszcze bardzo młody” – mówi Leman. – „Nie jesteś świadomy tego, co się dzieje, i naprawdę nie musisz być. Wiedz jednak, że żadna z tych rzeczy nie ma związku z tobą, dlatego nie męcz swojego pięknego serca myśleniem o tym. Pamiętasz dzień, kiedy pierwszy raz nazwałeś mnie babcią? Byłam wtedy taka szczęśliwa, już od dawna uważałam cię za swojego wnuka. Oczywiście to było wyjątkowe, kiedy usłyszałam to od ciebie. Zawsze o tym marzyłam. Może nigdy więcej nie nazwiesz mnie babcią. Nie ma znaczenia, nie jestem na ciebie zła, ponieważ wiem, jaki jesteś. Bez względu na wszystko jesteś moim wnukiem o dobrym sercu. Nie zapomnij o tym, to mi wystarczy”.

Z kącików oczu Emirhana wypływają łzy. Leman opuszcza jego pokój. Akcja przenosi się do domu Melek. Po skończonej kolacji Birce, Asli, Melek i Mahir zasiadają na kanapach w pokoju dziennym. „To dla mnie bardzo dziwne” – mówi mama Elif. – „Mogę pocałować swoją córkę, kiedy chcę. Życie w więzieniu było zupełnie inne. Nawet codzienny spacer trwał tylko chwilę. Teraz mogę wychodzić, kiedy tylko mam ochotę”. „Siostro moja kochana.” – Asli przytula Melek. – „Niech to się nie powtórzy”. „Nie smuć się myśleniem o tym, teraz jesteś wolna” – mówi Mahir i poprawia poły marynarki. – „Cóż, na mnie już czas”.

„Już idziesz?” – pyta Melek, wyraźnie zawiedziona. – „Myślałam, że zostaniesz trochę dłużej. Chcę z tobą porozmawiać”. Birce i Asli wymieniają się porozumiewawczymi spojrzeniami i opuszczają pokój. „O co chodzi?” – docieka Mahir. „W sądzie, kiedy przywieźli mnie na rozprawę, powiedziałeś mi coś” – przypomina mama Elif. – „Powiedziałeś, że nie pozwolisz, by więcej żaden cień spadł na moje szczęście. Co miałeś na myśli? Nie rozumiem, co chciałeś wtedy powiedzieć. Jaki cień może spaść na moje szczęście po werdykcie”. „Nie ma potrzeby, żebyś zaprzątała tym swoich myśli. Nie miałem niczego szczególnego na myśli. Nie chcę po prostu, by cokolwiek miało zły wpływ na twoje szczęście To chciałem powiedzieć”.

„Dziękuję, ale nadal nie rozumiem” – mówi Melek. – „Z pewnością jestem szczęśliwa i spokojna z moją córką. Ludzie, których kocham, są przy mnie. Dlaczego miałabym być nieszczęśliwa? Poza tym to wszystko dzięki tobie. Raz jeszcze ci dziękuję i… przepraszam. Wyszło tak, jakbym cię przesłuchiwała. Ale byłeś wtedy zdenerwowany, pomyślałam, że stało się coś złego”. „Powiedziałem to, zakładając tylko każdą możliwość. Nie miałem na myśli niczego innego”. „Teraz jest mi lżej. Nie chcę, by więcej działo się coś złego. Jest mi wystarczająco tego, czego doświadczyłam. Jedynym moim życzeniem jest być z córką i bliskimi. Z ludźmi, których doceniam i którym ufam”.

„Ty także do nich należysz, panie Mahirze.” – Melek ujmuje dłoń mężczyzny. – „Twoja obecność jest dla mnie bardzo ważna. Dlatego zawsze bądź po naszej stronie, nie oddalaj się od nas”. Kamera przenosi się do kuchni. „Birce, jestem przeszczęśliwa” – mówi Asli. – „Koszmar się skończył, siostra Melek wróciła do nas. Wszystko jest tak, jak wcześniej”. „Tak. Mam nadzieję, że nie doświadczymy już czegoś takiego” – mówi projektantka. „I ja. Niech Bóg błogosławi pana Mahira. Gdyby nie on, może nadal byłaby w więzieniu”. „To prawda. Tak w ogóle, widziałaś jak pan Mahir patrzy na Melek?”.

„Na Boga, tak” – potwierdza Asli z uśmiechem. – „Chociaż możemy źle to interpretować…”. „Nie, rozumiemy to bardzo dobrze” – zapewnia Birce. – „W pewnym momencie dotknęli się przy stole, zaiskrzyło między nimi”. „Poważnie? Nie zauważyłam tego”. „Jak mogłaś nie zauważyć? Iskry dosłownie wystrzeliły w tym momencie”. „No popatrz, czyli naszemu panu Mahirowi spodobała się Melek”. „Zdecydowanie. Tylko ślepy by tego nie zauważył. I zrobił to wszystko dla siostry Melek, chociaż nie musiał. Co miłość robi z człowiekiem… Asli, zapytam cię o coś, ale obiecaj, że nie będziesz się złościć”. „Jeśli to mnie zdenerwuje, nie pytaj, proszę”.

„Zapytam, ponieważ umieram z ciekawości” – oznajmia Birce. „Chodzi o Kerema, prawda?” – domyśla się była nauczycielka. „Jak zgadłaś?”. „W ostatnim czasie ciągle o nim mówisz”. „Nieważne, przyszedł dzisiaj. Czy powiedział coś?”. „Nie. Co miał powiedzieć?”. „Nie wiem, może coś w kwestii naprawy waszej relacji. W ogóle nie rozmawialiście?”. „Tylko o zwykłych rzeczach. Tej relacji nie da się naprawić”. „Dobrze, ale…”. „Birce, proszę cię, zamknijmy ten temat”.

Akcja przeskakuje do następnego dnia. Mahir jest na wybrzeżu. Stoi oparty o maskę samochodu i wpatrując się w taflę morza, rozmyśla o wczorajszej rozmowie z Melek. „Będzie zniszczona, jeśli dowie się, że to ja stoję za wszystkim” – mówi w myślach. – „Podczas gdy tak bardzo mi ufa… Nie mogę. Nie mogę zrobić jej czegoś takiego”. Tymczasem Asli i Melek przygotowują śniadanie. „Siostro, nie chcę zakłócać twojego porannego nastroju, ale ciągle myślę o Kiymet” – oznajmia ta pierwsza. – „W porządku, wyszłaś z więzienia, ale ta kobieta jest bardzo niebezpieczna. Boję się, że znowu coś zrobi. Posunęła się tak daleko, żeby wysłać cię do więzienia, ta kobieta jest zdolna do wszystkiego. Z pewnością łatwo się nie podda”.

„Zdaję sobie z tego sprawę” – zapewnia Melek. „Co więc zrobimy?” – pyta Asli. – „Będziemy siedzieć z założonymi rękami? Powiedzmy wszystko policji”. „Na Boga, Asli, co możemy powiedzieć? Nie mamy żadnych dowodów. Wiesz, że wszystko wskazuje na Tarika”. „Zgadza się, ale pani Kiymet jest bardzo niebezpieczna. Bardzo boję się, że ponownie coś zrobi”. „Nie bój się. Z tego, czego doświadczyłam, wyciągnęłam jedną lekcję. Musisz być silna, w żadnym wypadku nie możesz poddawać się innym, wtedy oni zachowują się inaczej. Nie będę już bezradna w stosunku do niej, jak wcześniej”.

W tym momencie do pokoju wchodzi Elif. „Moja mama jest bardzo odważna” – mówi. – „Zrobi wszystko, żebyśmy miały się dobrze”. „Miła, jak długo tu jesteś? Słyszałaś wszystko?” – pyta Melek. „Słyszałam, ale nie boję się. Ciocia Kiymet jest sama, a nas jest wielu. Jesteśmy od niej silniejsi. Kiedy jesteście obok mnie, nie boję się. Nie musicie ukrywać takich rzeczy przede mną”. Akcja przenosi się do rezydencji. Kiymet przegląda się w lustrze w przedpokoju. Pochodzi do niej Humeyra i mówi: „Ciociu, chcę ci coś pokazać. A dokładniej zapytać cię o coś”. „O Boże, o co takiego?”. „Chodźmy do mojego pokoju, tam ci pokażę”.

„Nie ma żadnego problemu, prawda?” – dopytuje Kiymet. „To właśnie mnie interesuje. Zaraz przekonamy się, czy jest, czy nie ma”. Po chwili Humeyra i jej ciotka są w pokoju. „Może nie jest to nic ważnego, ale chciałam się upewnić” – tłumaczy siostra Kerema. „Humeyra, mówisz zagadkami. Na Boga, pokaż to, co chcesz pokazać”. „Ciociu, przepraszam, wygląda to tak, jakbym cię przesłuchiwała, ale to naprawdę dziwne”. Córka Macide otwiera szafę i wyciąga z worka białą koszulę. Pokazuje ją ciotce. „Co to jest?” – Kiymet udaje niezrozumienie. „To twoja koszula, ciociu”. „Ach, no tak, nie poznałam jej z daleka. Nie rozumiem tylko, co robi u ciebie? Wyrzuciłam ją któregoś dnia”.

„Gulsum ją przyniosła” – odpowiada Humeyra. – „Zmartwiłam się, kiedy zobaczyłam plamy krwi, i chciałam cię o nie zapytać”. Akcja wraca do domu Melek. Przyjaciółki oraz Elif siedzą przy stole. „Ciocia Kiymet nie była dla mnie miła” – przyznaje dziewczynka. – „Ale pośród brata Kerema, siostry Humeyry i cioci Macide, nie mogła mi nic zrobić”. „Co to za kobieta? Czego chce od małego dziecka?” – pyta Melek. „Wytrzymałam, kiedy na mnie krzyczała i gardziła mną. Robiła wszystko, aby uniemożliwić mi widzenie się z tobą. Byłam bardzo smutna z tego powodu, płakałam”. „Żałuję, że nie byłam obok ciebie. Mogłam temu zapobiec”.

„Mamo, nie smuć się” – mówi Elif. – „Wyjaśniło się, że jesteś niewinna. Jesteśmy razem, jestem bardzo szczęśliwa. Zapomniałam już o tych złych dniach. Ty też zapomnij, dobrze?”. „Zapomnę, ale najpierw musi zapłacić za swoje czyny. Kochanie, czy przypominasz sobie coś związanego z Kiymet? Czy ktoś jej pomagał, czy rozmawiała z kimś potajemnie?”. „Nie widziałam niczego takiego”. „A może coś innego przyciągnęło twoją uwagę?” – sugeruje Asli. „W rzeczywistości było coś takiego. Dwa dni temu obudziłam się wcześnie rano. Przy łóżku cioci Kiymet leżały ubrania. Kiedy przyjrzałam im się dokładniej, zauważyłam plamy krwi na koszuli”.

„Krwi?” – Melek jest wyraźnie zaintrygowana. „Aha. Wzięłam je do ręki, ale wtedy do pokoju weszła ciocia Kiymet” – oznajmia dziewczynka. – „Bardzo się zezłościła, że ich dotknęłam”. Akcja przenosi się do rezydencji. „Ciociu, dlaczego milczysz?” – pyta Humeyra. – „Spójrz, jest na niej krew. Oprócz tego koszula jest zabłocona”. „Humeyra, mówisz tak, jakbyś mnie przesłuchiwała, i sama nie wiem, co powiedzieć.” – Kiymet unika odpowiedzi, szukając dobrego wyjaśnienia. – „To nic ważnego, moja droga. Któregoś dnia padało, pamiętasz? Wyszłam na balkon, by wytrzepać koc, ale wyślizgnął mi się z rąk i spadł na dół”.

„Zeszłam po niego, nagle poślizgnęłam się i upadłam” – kontynuuje mama Mahira. – „Prawdopodobnie skaleczyłam się o beton, stąd ta krew. Chyba nawet wytarłam się później o koszulę. Jest biała, to normalne, że pokrył ją brud”. „Pokaż mi swoją rękę. Musiałaś głęboko się skaleczyć.” – Humeyra ujmuje dłoń ciotki. – „Hmm, nie widzę żadnego śladu”. „Nie ma, bo już się zagoiło. To nie było głębokie. W rzeczywistości bolały mnie kolana, nie miałam na sobie spodni, tylko spódnicę. Beton na zewnątrz jest okropnie ostry. Dlaczego Gulsum przyniosła tę koszulę? Tego nie rozumiem”.

„Postanowiłyśmy przekazać fundacji ubrania, których już nie nosimy” – wyjaśnia siostra Kerema. – „Przyniosła mi tę koszulę, ponieważ uznała, że może się przydać”. „Dobrze pomyślała. Zabiorę ją więc, Humeyro. Dobrze umyję i dopiero potem oddamy, żebyśmy nie musiały się wstydzić”. „Ja zaniosę ją Gulsum.” – Humeyra odbiera od ciotki koszulę. – „Ona zajmie się usunięciem plam krwi”. „Oczywiście, moja droga, niech dobrze ją wypierze. Nie możemy oddać koszuli poplamionej krwią, to wstyd. Dobrze, pójdę już, mam trochę pracy w kuchni”. Kiymet odchodzi. Czy Leman uda się zniszczyć związek Safaka i Julide? Czy Humeyra nadal będzie badać sprawę koszuli?