473: Akcja odcinka rozpoczyna się na balkonie rezydencji Karapinara, gdzie Arzu i Umit jedzą śniadanie. „Chciałabym zobaczyć ich wyrazy twarzy, ale mogę je sobie wyobrazić” – oznajmia kobieta. – „Wreszcie dostali to, na co zasługują”. „To prawda. Prędzej lub później wszystko się spełnia” – mówi Umit. „Wykończymy ich. Długo czekałam na ten dzień”. „A to dopiero początek”. „Tak w ogóle, jak to robisz? Bawisz się cyframi na kontach jakby to była zwykła gra”. „Nie wiem, to dla mnie łatwe. Być może jestem w tym najlepszy”. „To coś, co należy podziwiać. To wyjątkowa zdolność”. „Dziękuję bardzo. Schlebiasz mi, ale to nic wielkiego. Powiedzmy, że lubię rozwiązywać problemy”.
Następuje retrospekcja. Widzimy Serdara i Umita w jednej celi więziennej. Nieżyjący już mąż Goncy wpatruje się w zdjęcie Arzu. „Znowu wspominasz przeszłość?” – zagaduje do niego Umit. „Jesteśmy w miejscu, w którym czas się nie posuwa” – stwierdza Serdar. – „Nie mamy możliwości, aby pójść naprzód, więc wolę pozostać w przeszłości”. „Gdybyś miał okazję wrócić do przeszłości, co byś zrobił?”. „Najpierw odpłaciłbym się Necdetowi. To człowiek, przez którego tu trafiłem. Pokazałbym, co to znaczy mnie oszukać”. „A potem?”. „Potem wyrównałbym rachunki z matką mojej córki, Arzu”.
„Wygląda na to, że jest wiele osób na twojej czarnej liście” – stwierdza Umit. „Zgadza się. A ty co byś zrobił?” – pyta Serdar. „Powiedzmy, że ja także mam taką czarną listę. Ale moja jest inna i mogę powiedzieć, że bardziej realna niż twoja”. „Nie rozumiem. Co masz na myśli?”. „Na mojej liście są rachunki z ogromnymi ilościami pieniędzy, które mogą być moje. Trafiłem tutaj z powodu nieporozumienia. Mój szef odkrył niewielką różnicę w rozliczeniach. Ujawnił, że przelałem pieniądze na własne konto. Zgłosił mnie i trafiłem tutaj”. „Poczekaj, poczekaj. Chcesz powiedzieć, że popełniłeś oszustwo i dlatego jesteś tutaj. Niesamowite” – mówi z podziwem Serdar.
Akcja wraca do teraźniejszości. „Umit, zadałam ci pytanie. Jak możesz tak szybko i łatwo zmieniać liczby na rachunkach?” – dopytuje Arzu. „Tak jak powiedziałem wcześniej, lubię rozwiązywać problemy” – odpowiada mężczyzna. – „To po prostu moja praca”. „Ale na pewno niesie to też za sobą pewien stopień ryzyka”. „Dlatego trzeba być profesjonalnym w tym, co się robi”. „Rozumiem, że nikt nie odkryje tego, że pieniądze trafiły na nasze konto?”. „Wiesz, że jestem bardzo ostrożnym człowiekiem. Zrobię wszystko, co konieczne, więc nie masz o co się martwić”.
W następnej scenie widzimy, jak Umit wchodzi do szwalni. „Dzień dobry” – mówi mężczyzna. Wszystkie pracownice patrzą na nieznajomego z wyraźnym zaciekawieniem. Melek podchodzi do niego i prosi, by wyszli porozmawiać na zewnątrz. Oboje udają się do pobliskiej kawiarni. „Od samego początku nie akceptowałam kredytu hipotecznego” – oznajmia Melek. – „Byłam pewna, że to przyniesie nam tylko problemy i ostatecznie postawi w sytuacji, w której moja rodzina nie ma nic. Dobrze pan wie, że gdyby decyzja należała do mnie, zrobiłabym wszystko, aby temu zapobiec”. „Nie rozumiem, co mam z tym wspólnego” – mówi Umit.
„Gdyby nie przekonał pan mojej teściowej do zaciągnięcia kredytu hipotecznego, nie groziłoby nam teraz widmo straty domu” – mówi Melek. „Odbudowa szklarni wymaga ogromnych nakładów pieniężnych” – oświadcza Umit. – „Nie mieliście żadnego źródła dochodów, dlatego jedyną możliwością był kredyt hipoteczny”. „Koszt odbudowy szklarni jest o wiele niższy niż wysokość pozyskanego kredytu. Dlaczego wciąż próbuje mnie pan oszukać?”. „Zgadza się, rezydencja jest warta miliony, ale nie zna pani standardów udzielania kredytów hipotecznych”. „Dlatego właśnie przyszłam z panem porozmawiać…”.
Akcja przenosi się do rezydencji Emiroglu. Zeynep przynosi teściowej zupę. „Aliye, jestem pewna, że coś się stało” – oznajmia dziewczyna. – „Dlaczego nic mi nie mówisz?”. „Nic się nie dzieje” – zapewnia pani Emiroglu. „Nie próbuj tego przede mną ukrywać. Jest bardziej niż oczywiste, że o coś bardzo się martwisz. Powiedz mi, proszę”. „Nic nie ma, córko”. „To nie jest prawda. Zdaję sobie sprawę, kiedy sprawy nie idą właściwie. Nie okłamuj mnie, chcę tylko pomóc”. „Zeynep, proszę, nie męcz mnie już”. „Aliye, nie próbuj niczego ukrywać przede mną. Po prostu chcę ci pomóc, ponieważ martwię się o twoje zdrowe. Wiesz, że nie jesteś sama”.
„Nie mogę…” – wydobywa z siebie Aliye. „Dlaczego nie możesz mi powiedzieć?” – drąży temat Zeynep. Jej teściowa jednak milczy. Akcja wraca do kawiarni. „Pani Melek, doskonale pani wie, że wykonałem bardzo ciężką pracę, by pomóc twojej rodzinie” – oznajmia Umit. – „Byłem z panem Selimem w najtrudniejszych chwilach. Dzień i noc pracowałem dla was, a pani podważa teraz moje dobre intencje?”. „Próbuję tylko dowiedzieć się, co stało się z tymi wszystkimi pieniędzmi” – odpowiada Melek. – „Aliye dała panu kontrolę nad naszym kontem bankowym, prawda?”. „Oczywiście, że nie. Jestem odpowiedzialny za tworzenie budżetu, ale nie mam dostępu do jakiegokolwiek konta”.
„Więc nie masz nic wspólnego z ostatnią wypłatą z naszego konta?” – dopytuje Melek. Akcja przenosi się do rezydencji Karapinara. Arzu kosztuje kawy i krzywi się z niesmakiem. „Co to do diabła jest?!” – pyta kobieta i dzwonkiem wzywa służącą. – „Wyjaśnij mi coś, kochana. Czy ty dodałaś do tej kawy obornika?”. „Dlaczego znowu użyłaś dzwonka?” – pyta Asuman. „Mi tam się bardzo podoba ten dźwięk”. „Wiesz, że system niewolnictwa został zniesiony dawno temu?”. „Ale ja mam swój własny system, a ty jesteś moją gosposią. Pamiętaj, że to ja jestem właścicielem domu, w którym mieszkasz”. „Właścicielem tego domu? Doprawdy?”.
„Och, nie mów tylko, że Gonca przysłała cię tutaj, by mnie szpiegować” – mówi Arzu. „Skąd, jak mogłabym coś takiego robić…?” – odpowiada Asuman. „Zalecam ci więc trzymanie języka za zębami lub pożegnasz się z tą pracą i miejscem w tym domu. A teraz przygotuj mi dobrą kawę, a tę wylej. Ruchy!”. Akcja wraca do kawiarni. „Jest pani świadoma rzeczy, o jakie mnie oskarża? Nie pozwolę na to!” – oświadcza oburzony Umit. „Wcale pana nie oskarżam” – odpowiada Melek. „Dobrze rozumiem, co te wszystkie pytania oznaczają”. „Nic pan nie rozumie. Straciliśmy wszystkie nasze pieniądze!”. „Okej, ale jaki jest związek tych wszystkich nonsensownych pytań ze mną?”. „Ponieważ interesuje się pan wszystkim w najdrobniejszym szczególe!”.
„Zgadza się, ponieważ pani Aliye i Selim sobie tego życzyli” – odpowiada Umit. – „Postępuję według ich instrukcji”. „Wiem i nie oskarżam pana” – oświadcza Melek. – „Chcę tylko to rozgryźć. W głowie mi się nie mieści, jak mogło dojść do obecnej sytuacji”. W tym momencie do stolika podchodzi Yusuf. „Wszystko w porządku?” – pyta bibliotekarz. – „Może mogę jakoś pomóc?”. „Dziękuję, ale nie angażuj się w to”. Yusuf odchodzi. „Być może bank pobrał te pieniądze automatycznie w celu uregulowania długu” – sugeruje Umit. „W banku powiedzieli, że pieniądze zostały wycofane przez nas” – oznajmia Melek. – „Problem polega na tym, że my niczego nie wypłacałyśmy. Nie dokonałyśmy żadnej transakcji. Gdzie więc są te pieniądze? Nie mogły się przecież rozpłynąć”.
„Spokojnie, na pewno w banku doszło do jakiejś pomyłki” – mówi Umit. „Być może, ale nie mówimy tu o jakichś groszach, a o całej naszej fortunie” – oznajmia Melek. – „I jeśli doszło do błędu, jak możemy to rozwiązać?”. „Istnieje pewne rozwiązanie”. „W takim razie proszę się tym zająć”. „Dobrze, zrobię to z przyjemnością”. W następnej scenie widzimy, jak Melek i Umit wchodzą do placówki banku. „Przepraszam, czy jest pan Onur?” – pyta kobieta. „Jeszcze jest na spotkaniu, ale wkrótce będzie dostępny” – odpowiada pracownik. „Jest tu gorąco. Pójdę się odświeżyć” – mówi Umit i odchodzi do łazienki. Tam wyciąga laptopa i w skupieniu stuka w klawiaturę.
Tymczasem Cevahir wchodzi do szwalni i wpada we wściekłość, widząc panujący w organizacji pracy chaos. „Gdzie jest Melek?!” – pyta właściciel. „Jak zwykle. Przyszła, powiedziała, że ma coś pilnego do załatwienia i sobie poszła” – odpowiada Bahrije. „A co z naszą pracą? Nigdy nie kończymy zamówień na czas!”. „Myślę, że powinien pan powierzyć komuś innemu odpowiedzialność za szwalnię…”. „Panie Cevahirze, jestem pewna, że to było coś ważnego” – odzywa się Aysel. – „W innym razie Melek nie wyszłaby”. „Zamknij się! Nie chcę słyszeć żadnych tłumaczeń!” – grzmi Cevahir. – „W szwalni panuje zamieszanie, wy nie wiecie, co robić… Jak ona mogła sobie tak po prostu pójść?!”.
Mężczyzna sięga po komórkę i dzwoni do Melek. Akcja przenosi się do łazienki w banku. „Gotowe. Już nie będziesz mogła mnie obwinić” – mówi zadowolony Umit i zamyka laptopa. Następnie opuszcza łazienkę. Na korytarzu Melek rozmawia przez telefon. „Panie Cevahirze, ma pan rację, ale zapewniam, że to bardzo ważne…” – mówi kobieta do słuchawki. „Co jest takiego ważnego? Twój ojciec umarł czy matka? Nie opowiadaj mi bajek!” – grzmi Cevahir. – „W szwalni panuje ogólny bałagan z powodu braku kierowniczki. Nie obchodzą mnie twoje problemy! Twoim obowiązkiem jest być w pracy, rozumiesz?! Daję ci pięć minut. Jeśli w tym czasie nie wrócisz, nie masz już po co wracać!”.
„Panie Cevahirze, to naprawdę ważne. Nie mogę…” – tłumaczy Melek, ale nagle zauważa, że jej rozmówca rozłączył się. „Wszystko w porządku?” – pyta Umit. „Mój szef właśnie zadzwonił. W szwalni są problemy i muszę pilnie wrócić do pracy”. „Spokojnie, wróć do swoich obowiązków, a ja tutaj zajmę się wszystkim”. „Nie, panie Umicie. Wolę, żebyśmy wrócili tutaj innym razem”. „To poważna sprawa, musimy ją naprawić jak najszybciej. Jeśli chcesz, przyniosę pani wszystkie wyciągi z konta”. „W porządku” – zgadza się Melek i opuszcza placówkę banku.
Umit sięga po komórkę i dzwoni do Arzu. „Nasz plan działa perfekcyjnie” – oznajmia mężczyzna. „Uważaj, moja miłość. Jeszcze może cię usłyszeć” – mówi Karapinarówna. „Spokojnie, poszła właśnie do pracy”. „Wszystko idzie dobrze, prawda?”. „Oczywiście. Nawet lepiej niż myślałem. Zmodyfikowałem historię na koncie, tak jak rozmawialiśmy o tym rano”. „Więc nigdy nie zauważą, że to my wypłaciliśmy te pieniądze?”. „Zgadza się, kochanie. Nie będą nawet nic podejrzewać”. „Doskonale. Później pomówimy o szczegółach. Do zobaczenia”.
Arzu rozłącza się i mówi do siebie: „To jest jak piękny sen. Wreszcie będę mogła zemścić się na tej rodzinie. Emiroglu zostaną zrujnowani, a ja stanę się panią ich ukochanej farmy. Chcę, żeby Selim także zobaczył upadek swojej rodziny. Chcę widzieć jak cierpi. Teraz moja kolej śmiać się z ich nieszczęścia”. Tymczasem Melek przychodzi do szwalni. Cevahir od razu wzywa ją do swojego gabinetu. „Co ty do diabła próbujesz zrobić?” – pyta mężczyzna. „Panie Cevahirze, przepraszam. Przysięgam, że nie chciałam tak po prostu odejść” – tłumaczy mama Elif. „Co ty sobie myślisz? Nie możesz przychodzić i wychodzić, kiedy tylko ci się zechce!”. „Ma pan rację, ale to naprawdę było coś ważnego”.
„Nasi klienci czekają na zamówienia, a ty przyznajesz sobie luksus robienia Bóg wie czego?!” – grzmi Cevahir. – „Tak jak powiedziałem, nie obchodzą mnie twoje problemy. Twoim obowiązkiem jest przychodzenie do pracy na czas!”. „Oczywiście ma pan rację, ale wyszłam tylko na chwilę…” – mówi Melek. „Melek zaufałem ci, ale ty zawiodłaś mnie. Wiesz, co się stanie, jeśli zamówienia nie zostaną dostarczone na czas? Stracę bardzo ważnego klienta, a co za tym idzie duże przychody!”. „Panie Cevahirze, ja także martwię się tą sytuacją, ale proszę mnie zrozumieć. Od pierwszego dnia bardzo…”. „Nie pracujesz dla organizacji charytatywnej. Płacę za twoją pracę i wymagam, byś ją wykonywała!”.
„Ale panie Cevahirze…” – próbuje ponownie wytłumaczyć się Melek. „Zamilcz już i wracaj do pracy!” – rozkazuje właściciel. – „I jeśli raz jeszcze powtórzy się taka sytuacja, znajdziesz się za drzwiami. Czy to dla ciebie jasne?”. Akcja przeskakuje do końca dnia pracy w szwalni. Gdy Melek opuszcza warsztat, zauważa, że w pobliskiej kawiarni siedzi Umit. Kobieta podchodzi do niego. „Nie chciałem przeszkadzać i postanowiłem poczekać, aż skończy pani pracę” – oznajmia mężczyzna. „Co się stało? Czy udało się panu rozwiązać problem z kontem?” – pyta mama Elif. „Proszę usiąść i wszystko wyjaśnię. Oto dokumenty ze wszystkimi transakcjami, które zostały przeprowadzone na rachunku. Okazało się, że bank pobrał pieniądze, by uregulować wcześniejsze zobowiązania”.
„To między innymi niespłacone zobowiązania z tytułu podatku od nieruchomości oraz pensji pracowniczych” – kontynuuje Umit. – „Także podwyżka stóp procentowych doprowadziła do znacznego wzrostu rat. Niestety bank nie popełnił żadnego błędu, wszystko się zgadza”. „O Boże, jak to możliwe?” – przeraża się Melek. „Niestety taka jest sytuacja. Przykro mi”. „Naprawdę przepraszam, że panu nie ufałam”. „W porządku, rozumiem to. Nadal oferuję swoją pomoc, ale teraz już na mnie czas. Do zobaczenia”. Umit wymienia z Melek uścisk dłoni i odchodzi.
„Nie mogę uwierzyć. Tu musi być jakiś błąd” – mówi do siebie Melek i ponownie przegląda dokumenty. – „Cała nasza fortuna poszła na spłatę starych długów. Co mam powiedzieć pani Aliye?”. Załamana kobieta chce odejść. Odruchowo sięga do kieszeni płaszcza, gdzie znajduje inny wyciąg z banku. Porównuje go z tym przekazanym przez Umita i zauważa, że dokumenty istotnie różnią się między sobą! „To znaczy, że Umit kłamie!” – stwierdza Melek. Czy uda jej się dowieść przestępstwa Umita i odzyskać skradzione przez niego pieniądze? Skąd dokument wziął się w kieszeni płaszcza? Kto go tam podrzucił?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.