580: Veysel przynosi jakiś dokument do gabinetu Erkuta. „Wyglądasz na zmęczonego” – zauważa mąż Tulay. – „Powiem Nuray, żeby zrobiła ci kawę”. „Kawa mi nie pomoże” – oznajmia szef. – „Jestem w ciągłym stresie z powodu pracy. Muszę oczyścić swoją głowę. Właśnie! Dlaczego dziś nie mielibyśmy się trochę zabawić?”. „My?”. „Tak. Dlaczego jesteś zaskoczony? Kiedyś przecież wychodziliśmy razem, czyż nie?”. „Wiesz, czasy się zmieniły. Kiedyś byliśmy jak bracia, a teraz jesteśmy pracownikiem i szefem. Może dlatego?”. „Praca to jedno, przyjaźń to drugie. Trzeba być profesjonalistą. Wyjdziemy dziś i się zabawimy, tak będzie. Zadzwoń też do Murata”. „Do Murata? Po tym wszystkim, co się stało?”.
„Słuchaj, miałem kilka złych dni, ale to nic nie znaczy” – tłumaczy Erkut. – „Murat jest dla mnie jak brat. To normalne, że raz się kłócimy, potem się godzimy. Zadzwoń do niego, żeby przyszedł”. „Teraz?” – pyta Veysel. „Nie, jutro… Oczywiście, że teraz!”. „W porządku, tak zrobię” – mąż Tulay podnosi się z krzesła i opuszcza gabinet. „My Rose na ciebie czeka, Veysel” – szepcze do siebie Erkut. – „Wydaje się, że dziś będziesz miał okazję poznać kobietę, która ma związek z twoim zięciem…”.
Veysel rozmawia z synem przez telefon. „Nawet mi tego nie mów” – zabrania Murat. – „Po tylu obelgach z jego strony mam się zachowywać, jakbyśmy nadal byli przyjaciółmi?”. „Posłuchaj, Erkut naprawdę nie ma złych zamiarów” – zapewnia Veysel. – „Powiedział, że nadal jesteście braćmi. Kłócicie i godzicie się ze sobą, to normalne”. „Tato, to nie tak. Gdybyśmy naprawdę byli braćmi, on nie zrobiłby mi czegoś takiego. Nie zamierzam z nim iść na żadne drinki”. „Erkut chce cię tylko przeprosić za to, co zrobił”. „Przestań, tato. Dobrze ci radzę, nie ufaj temu człowiekowi”. „Posłuchaj, Erkut jest świadomy, że cię zranił. Chce teraz odkupić swoje winy i prosi cię o przyjście”. „Dla mnie to już skończone. Nie przyjdę, jestem zajęty”.
Asuman telefonuje do Goncy. „Powiedziałaś, że zadzwonisz” – przypomina siostry Inci. – „Jestem tu sama i umieram z nudów!”. „Nie mogłam. Jestem tylko służącą i mam mnóstwo obowiązków” – tłumaczy Gonca. „Och, jaka jesteś biedna. Może chcesz, bym pomogła ci sprzątać farmę?”. „Nie mów nonsensów”. „Dobrze, będę już poważna. Powiedziałaś, że masz plan także dla mnie. Jaki? Powiedz, bo zaraz oszaleję z ciekawości”. „Musimy się spotkać i porozmawiać. To nie jest rozmowa na telefon”.
Arzu jest z Cevahirem w restauracji. Nagle jej telefon zaczyna dzwonić. To Umit. „Gdzie jesteś? Zrobiłaś już to, co miałaś do zrobienia?” – pyta Koroglu. „Tak, prawie wszystko” – odpowiada kobieta. „Co przez to rozumiesz?”. „Moja miłość, opowiem ci wszystko, gdy będę w domu. Do zobaczenia później…”. „Znowu robisz to samo! Mam tylko nadzieję, że nie masz nic do czynienia z Cevahirem”. „Oczywiście, że nie. Skąd ci to przyszło do głowy?”. „Twierdzisz, że nie masz już nic wspólnego ze szwalnią?”. „Umit, już o tym rozmawialiśmy. Jestem bardzo zajęta, muszę kończyć” – Arzu rozłącza się.
„Mam nadzieję, że naprawdę nie ma nic wspólnego z tym człowiekiem” – mówi do siebie Umit. – „Jeśli ich partnerstwo nie zostało rozwiązane, zapłaci mi za to. I to słono”. Następuje zbliżenie na twarz Goncy, który podsłuchiwała wszystko pod drzwiami. Dziewczyna jest bardzo zaintrygowana. „Cevahir?” – pyta w myślach i przypomina sobie moment, gdy otworzyła list z fakturami wystawionymi na szwalnię. Wraca po kopertę i znajduje na niej adres nadawcy: Cevahir Ozguclu. „Kimkolwiek jest ten mężczyzna, Arzu robi z nim interesy i okłamuje Umita” – mówi do siebie Gonca. – „Muszę odkryć tę tajemnicę i dowiedzieć się, o co naprawdę tu chodzi”. Służąca całą korespondencję zanosi do gabinetu Umita i zostawia ją na biurku.
W następnej scenie widzimy, jak Umit rozsiada się na swoim fotelu, bierze łyk kawy i zauważa leżące na biurku koperty. „Co to takiego?” – zastanawia się, bierze pierwszą kopertę z wierzchu i wyciąga znajdujące się w środku faktury wystawione na szwalnię Ozguclu. Mężczyzna natychmiast sięga po telefon i wybiera numer swojej żony. Ta jednak nie odbiera. „Znowu mnie okłamała!” – Koroglu ze wściekłością uderza ręką w blat biurka. Następuje zbliżenie na stojącą przed wejściem Goncę. Dziewczyna uśmiecha się szeroko i mówi w myślach: „To dopiero początek, Arzu. Będę sabotować każdy twój ruch, a ty nigdy się nie dowiesz, kto za tym stoi…”.
Akcja przenosi się do szwalni. Melek wchodzi do gabinetu, gdzie siedzą Arzu i Cevahir. „Oto lista brakujących rzeczy” – mówi mężczyzna i przekazuje pracownicy kartkę. – „Chcę, żebyś poszła do sklepu i uzupełniła wszystkie te braki”. „Dobrze. Poproszę kierowcę, żeby mnie zabrał” – odpowiada Melek. „Kierowcy tutaj nie ma. Musiał dostarczyć zrealizowane zamówienia”. „Jak mam sama przynieść wszystkie te rzeczy? Co najmniej jedna osoba musi pójść ze mną. Suna w tej chwili jest zajęta”. „Przykro mi, ale każdy ma coś do zrobienia. Co teraz wymyślisz? Jaką znajdziesz wymówkę, by wymigać się od pracy?”.
„Jakie wymówki, na litość boską?” – oburza się Melek. – „Zawsze robiłam wszystko, o co mnie pan prosił”. „Doprawdy? Więc i teraz rób to, co mówię. Bez narzekania” – odpowiada Cevahir i z kieszeni wyciąga kartę kredytową. – „Powinno być tutaj dziesięć lir. Zapłacisz za autobus powrotny”. Arzu zasłania usta dłonią, by nie wybuchnąć śmiechem. „To nie jest konieczne” – Melek odkłada kartę na biurko i opuszcza gabinet. W następnej scenie widzimy, jak Yusuf wynosi karton z antykwariatu. W tym samym momencie pojawia się przy nim Arzu. „Dzień dobry. Potrzebujesz pomocy?” – pyta kobieta. Gdy bibliotekarz milczy, mówi dalej: „Myślałam, że w sąsiedztwie obowiązuje tradycja witania się nawzajem”.
„Czego chcesz?” – pyta Yusuf. „Przyszłam się tylko przywitać. Chcę być miła, to wszystko” – odpowiada Arzu. „Nie martw się. Na szczęście bardzo dobrze wiem, kim jesteś”. „Staram się tylko być miła”. „Doskonale wiem, co próbujesz zrobić, ale ci się nie uda. Twoje pragnienie się nie ziści”. „Przepraszam, ale o czym ty mówisz?”. „Jesteś tu tylko z powodu Melek. Zabrałaś jej dom, ale to dla ciebie wciąż mało i przyszłaś tutaj tylko po to, by nadal ją nękać! Jeśli zrobisz cokolwiek Melek albo jej rodzinie, będziesz miała do czynienia ze mną!”. „Nie wiem, czy dobrze zrozumiałam… Myślisz, że jestem tu, bo Melek jest dla mnie kimś ważnym? Niewiarygodne. Przyszłam tylko się przywitać, a ty tworzysz w swojej głowie jakieś niestworzone historie”.
„Znajdę sposób, żeby anulować kontrakt Melek najszybciej, jak to możliwe” – zapewnia mężczyzna. „To nie ma z tobą nic wspólnego. Poza tym nikogo nie zmusiliśmy do podpisania umowy” – stwierdza Arzu. „Wynoś się stąd. Pokrzyżuję twoją podstępną grę, zobaczysz”. „Nie bądź tego taki pewien. Zobaczymy, kto stąd się wyniesie…” – kobieta odchodzi, szeroko się uśmiechając. Wkrótce obok antykwariatu przechodzi Melek. Kobieta niesie niezliczoną ilość toreb, z trudem chwytając oddech. „Niesiesz to wszystko sama?” – Yusuf robi wielkie oczy. – „Daj, pomogę ci”. „Nie trzeba, dotarłam sama tutaj, więc dam sobie radę” – odpowiada mama Elif. „Posłuchaj, nie możesz dłużej pracować w ten sposób”. „A co mam zrobić? Z powodu umowy jestem bezradna. Muszę jakoś wytrzymać ten okres”.
„Orhan i ja cały czas pracujemy nad anulowaniem umowy” – zapewnia Yusuf. Następnie bierze część toreb Melek i zanosi je do warsztatu. Tam zauważa go Cevahir. „Co ty tu robisz?!” – wydziera się właściciel szwalni. „Yusuf pomógł mi to tylko nieść” – tłumaczy mama Elif. „Nie potrzebujemy pomocy tego człowieka!”. „Dlaczego? Może umowa mówi, że nie mogę pomagać Melek nieść rzeczy?” – pyta bibliotekarz. „Jestem jedynym, kto o tym decyduje, imbecylu!” – grzmi Cevahir. – „To mój warsztat!”. „Musisz przestrzegać prawa. Nie możesz traktować swoich pracownic, jak niewolników!”. „Patrzcie go tylko! To wyczytałeś ze swoich książek?! To są moje pracownice, ja jestem ich szefem, a ty jesteś nikim! Będę robił, co tylko zechcę!”.
„Nie możesz! Nikt tutaj nie jest twoim niewolnikiem!” – powtarza Yusuf. „Wynoś się z mojej szwalni!” – rozkazuje Cevahir. – „Do kogo ja mówię? Zjeżdżaj stąd!”. „Wyjdę, ale nie dlatego, że mi każesz! Jeszcze się zobaczymy!” – bibliotekarz opuszcza warsztat. Tymczasem Gonca przychodzi do parku, gdzie czeka już na nią Asuman. „Nie czekałaś na mnie długo?” – pyta służąca Arzu. „Gdzie byłaś? Dlaczego nie umówiłyśmy się w kawiarni?” – pyta siostra Inci. „Ach, tylko się spotkałyśmy, a ty już narzekasz”. „Widzisz, że jestem słabo ubrana”. „Dałam ci kartę kredytową. Kup sobie to, czego potrzebujesz”. „Dobrze, tak zrobię”. „Przejdźmy więc do naszego planu. Chcę, żebyś poszła na rozmowę o pracę do Erkuta”.
„Czy zdajesz sobie sprawę z tego, co powiedziałaś?” – pyta Asuman. „Nie stwarzaj od razu problemów” – prosi Gonca. „Posłuchaj, ten człowiek nawet przez chwile nie może znieść mojej obecności. Nigdy na coś takiego się nie zgodzi. On mnie nienawidzi”. „Niemożliwe nie istnieje. Przypomnij sobie rzeczy, które już razem zrobiłyśmy. Nie zapominaj, że tak samo jak ja chcesz zemścić się na Erkucie”. „Okej, ale co mam zrobić? Jaką pracę mogłabym tam wykonywać?”. „Możesz zajmować się przygotowywaniem kawy i herbaty. Będziesz jego asystentką. Będąc blisko niego możesz dowiedzieć się wielu rzeczy. To ścieżka, która doprowadzi naszą zemstę do końca. Jesteś ze mną, Asu?”. „W porządku, zrobię to”.
Akcja przeskakuje do wieczora. Umit siedzi w salonie i w ręku trzyma kopertę z fakturami. Nagle rozlega się trzask otwieranych drzwi. „Arzu, gdzie byłaś?! Dlaczego nie odbierałaś telefonu?!” – pyta mężczyzna, ale w salonie nie zjawia się jego żona, tylko Gonca. „Pani Arzu jeszcze nie wróciła?” – pyta dziewczyna. „Jak widać…” – odpowiada Umit. „Nie próbował pan do niej zadzwonić?”. „Próbowałem, ale nie odpowiada!”. „Och, mam nadzieję, że nie stało jej się nic złego…”. „Co mogłoby się stać? Lepiej idź przygotować kolację”.
Gdy Gonca nakrywa już do stołu, w rezydencji zjawia się wreszcie Arzu. „Wróciłam” – oznajmia z uśmiechem kobieta. – „Czekałeś na mnie z kolacją, kochanie?”. „Gdzie byłaś?” – pyta Umit. „Stało się coś złego?”. „Arzu, pytam cię, gdzie byłaś?!”. „Umit, wszystko w porządku? Wydajesz się jakiś zdenerwowany…”. „Odpowiedz na moje pytanie!”. „Byłam w domu modo…”. „Przestań kłamać! Zarzekałaś się, że nie masz już nic wspólnego z Cevahirem. Ba, nawet dziś mnie o tym zapewniałaś!”. „To, co powiedziałam, jest prawdą…”. „Doprawdy? Więc powiedz mi, co to takiego?!” – mężczyzna pokazuje kopertę z fakturami. – „Nie mogę uwierzyć, że nadal pracujesz z tym łajdakiem! Przez cały czas mnie okłamywałaś!”.
„List jest zaadresowany do mnie. Dlaczego go otworzyłeś?” – pyta Arzu. „Nie widziałem, leżał na moim biurku!” – Umit ze wściekłością rzuca kopertę. „Chwila, chwila… Dlaczego list do mnie leżał na twoim biurku?!” – Karapinarówna kieruje wzrok na Goncę i rusza w jej stronę. – „Ty… Celowo położyłaś to na biurku Umita, prawda?!”. „Nie, nie… Nie zauważyłam, że jest do pani” – tłumaczy służąca. „Pytam cię, czy zrobiłaś to celowo?!”. „Nie, przyrzekam…”. „Więc dlaczego położyłaś kopertę, na której wyraźnie było napisane moje imię, na biurku mojego męża?!”. „Proszę pani, nie wiedziałam, że ta koperta jest tak ważna. Odruchowo położyłam wszystkie listy na biurku…”.
„Nie kłam! Zrobiłaś to specjalnie!” – grzmi Arzu. – „Próbujesz zepsuć nasz związek!”. „Dlaczego miałabym zrobić coś takiego?” – dziwi się Gonca. – „Przecież zabrała mnie pani pod swój dach, uratowała mnie…”. „Zamknij się! Zawsze pragnęłaś mojej fortuny, a teraz chcesz mojego małżeństwa!”. „Dość, Arzu!” – interweniuje Umit. – „Przestań mówić te nonsensy!”. „Ta niewdzięcznica uwielbia pluć na talerz, z którego je!”. „Ta dziewczyna niczego nie pamięta. Dlaczego nie zostawisz jej w spokoju? I odpowiedz wreszcie na moje pytanie! Gdzie byłaś?!”. „Nie mam z tym nic wspólnego! To stare faktury!”. „To z powodu Melek, prawda? Masz obsesję na jej punkcie i chcesz kontynuować swoją zemstę, czyż nie? Jesteś wspólniczką w tym warsztacie! Dlaczego mi o tym nie powiedziałaś?!”.
„Jesteś szczęśliwa?!” – Arzu staje oko w oko ze swoją służącą. – „Przez ciebie pokłóciłam się z mężem!”. „Przysięgam, że nie zrobiłam tego celowo” – zarzeka się Gonca. – „Gdybyś wiedziała, że ten list jest zaadresowany do pani, zaniosłabym go do twojego pokoju”. „Zamknij się! Wciąż mnie oczerniasz! Zapomniałaś o zasadach panujących w tym domu! Od teraz całą korespondencję masz przynosić do mnie! Nie będziesz działać za moimi plecami! Znaj swoje miejsce! Słyszysz mnie?!”. „Słyszę, proszę pani…”. „Jeśli coś takiego znowu się powtórzy, nie będę miała litości. Wyrzucę cię na zbity pysk!”.
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.