606: Elif i Inci odbijają piłeczkę w domu Yusufa. Nagle ta wpada do salonu. Inci schyla się, by poszukać jej na podłodze. Wtedy zauważa wystający z szuflady w ławie plakat. Razem z Elif rozwijają go. „Kto to może być? Wydaje się znajoma, nie sądzisz?” – zagaduje siostra Asuman, patrząc na zdjęcie Sitare. „Tu jest napisane Sitare” – wskazuje córka Melek. „Czy to ta Sitare, którą znamy? To chyba niemożliwe, prawda?”. „Mamo, możesz do nas przyjść na chwilę?”. Po chwili Melek zjawia się w salonie. „Co się stało?” – pyta. „Czy ta pani ze zdjęcia to Sitare?” – zwraca się Elif do swojej mamy.
Melek kieruje wzrok na plakat reklamowy klubu nocnego i robi duże oczy. Akcja przenosi się do pokoju Selima i Zeynep. „Myślę, że śniadanie będzie pyszne. Już czuję zapach tostów i gorącej kawy” – odzywa się Selim. Jego żona siedzi przed toaletką i poprawia włosy. – „Dlaczego się przygotowujesz? Planujesz gdzieś wyjść?”. „Nie wiem, zobaczę później” – odpowiada dziewczyna i od razu zmierza do drzwi. Mąż jednak ją zatrzymuje. „Nie rób mi tego, proszę. Spróbujmy to naprawić, kochanie”. Siostra Murata odtrąca rękę męża i opuszcza pokój.
W tym momencie w salonie, oprócz dziewczynek i Melek, są także Yusuf i Aliye. Wszyscy patrzą na leżący na ławie rozłożony plakat. „Czy to Sitare, którą znamy?” – pyta ponownie Elif. „Nie sądzę, by to była ona” – odzywa się Inci. – „Nigdy jej takiej nie widziałam”. „Oczywiście, kochanie, to nie jest pani Sitare” – oznajmia Aliye. – „To zupełnie inna osoba”. „Babciu, ale tutaj jest napisane Sitare” – pokazuje Elif. „To musi być jakieś nieporozumienie…” – zapewnia Melek. „Ale co to oznacza?” – pyta pani Emiroglu. „Ja też tego nie rozumiem”. „Jak mogło to się znaleźć w naszym domu? Co to za żart?”.
Do salonu wchodzą Selim i Zeynep. „Co się stało?” – pyta mężczyzna, patrząc na zgromadzonych domowników. Melek przekręca plakat z klubu nocnego w jego stronę i mówi: „Może ty będziesz w stanie nam to wyjaśnić?”. Tymczasem Murat wychodzi z domu ojca. Otwiera bramę, by wyprowadzić swój skuter, kiedy nagle na ulicy zatrzymuje się auto z dwójką mężczyzn ubranych w garnitury. „Przepraszam, czy mógłbyś nam pomóc?” – pyta siedzący na miejscu pasażera mężczyzna. Syn Veysela podchodzi do samochodu. „O co chodzi?” – pyta. Wtedy draby wyskakują z auta i siłą zaciągają go do środka pojazdu.
Akcja wraca do domu Yusufa. W salonie nie ma już dziewczynek. „Proszę, usiądźcie” – odzywa się Selim. – „Wyjaśnię wam wszystko. Sitare miała problemy i nie miała miejsca, gdzie mogłaby się zatrzymać. Poprosiła mnie o pomoc. Nie mogłem jej przecież zostawić na ulicy”. „O czym ty mówisz?” – pyta Aliye. – „Posłuchaj mnie, wszyscy mieszkamy pod jednym dachem. Powinniśmy wiedzieć, kogo przyprowadzasz do tego domu. W tym jednak przypadku wszystko okazało się kłamstwem”. „Rozumiem to, mamo. Ale ty też zrozum, że nie miałem alternatywy”. „Czyli to, że jest pielęgniarką, to kłamstwo?” – pyta Melek. – „Także to, że była prześladowana przez męża, tak?”. „To kłamstwo. Nie jest pielęgniarką ani nie prześladował jej mąż”.
„Ale jest ktoś, kto robił coś takiego?” – pyta Yusuf. „Oczywiście, że tak” – potwierdza Selim. – „Dlatego właśnie ją tu przyprowadziłem”. „Kim jest ten mężczyzna?”. „Człowiekiem, którego poznała w swojej pracy…”. „Boże, chroń!” – mówi przerażona Aliye. – „Synu, jak mogłeś popaść w takie kłamstwo? Co jeśli ten człowiek zaatakowałby ciebie albo nasz dom?”. „Myślisz, że nie pomyślałem o tym wcześniej? Chciałem wam wszystko powiedzieć, ale Sitare mi nie pozwoliła”. „Co masz na myśli?” – nie rozumie Melek. „Uważała, że ją potępicie, gdy poznacie prawdę. W końcu powiedziała, że odejdzie, abyście zapamiętali ją w dobry sposób”.
„I ty oczywiście posłuchałeś się nieznajomej” – stwierdza Zeynep. – „Czy my jesteśmy ludźmi, którzy potępiliby ją? Gdyby powiedziała prawdę, mogłaby zostać tak długo, jak tylko by chciała. Ale kłamstwa nie można utrzymać w nieskończoność. Próbowałam ci to wczoraj wytłumaczyć”. „Córko, czyli wiedziałaś o wszystkim?” – pyta Aliye. „Wczoraj dostałam ten plakat. Wtedy właśnie się dowiedziałam”. „Co jeśli ten człowiek tu przyjdzie i spróbuje nas skrzywdzić, bo pomogliśmy Sitare?” – przeraża się Melek. – „Co jeśli coś zrobi dziewczynkom?”.
„Już widzisz, do czego doprowadziły twoje kłamstwa?” – zwraca się Zeynep do męża. – „Wszyscy musimy teraz podjąć środki ostrożności”. „W porządku, popełniłem błąd” – przyznaje Selim. – „Powinienem był wam powiedzieć. Brałem udział w tym kłamstwie i naprawdę tego żałuję. Wy jednak nie chcecie mnie słuchać!”. Oburzony mężczyzna opuszcza salon i wychodzi z domu. „Mówię im, że musiałem to zrobić, ale oni mnie nie słuchają!” – mówi do siebie. – „Niech to szlag!”.
Akcja przenosi się na farmę. Arzu przez okno w salonie dostrzega, jak Gonca pospiesznie prowadzi jakąś staruszkę do domku dla służby. „Dlaczego ją ukrywa? Kim może być ta kobieta?” – zachodzi w głowę Karapinarówna. Nagle przypomina sobie rozmowę telefoniczną swojej służącej, którą podsłuchała poprzedniego dnia. – „To na pewno ta osoba, z którą Gonca wczoraj rozmawiała. Zobaczmy, o co chodzi”. Akcja przenosi się do pokoju Goncy. Staruszka ze swojej torby wyciąga woreczki z ziołami. „Co to za rośliny?” – pyta służąca. „To jest jemioła” – staruszka pokazuje jeden z woreczków. „Jak się to stosuje? Domyślam się, że muszę przygotować z tego napar, tak?”.
„Nic z tych rzeczy. Powąchaj to” – staruszka przystawia do nosa Goncy niewielką buteleczkę. „Uff…” – Gonca odsuwa swoją twarz z obrzydzeniem. – „Co to takiego?”. „Ma ostry zapach. W środku znajduje się olej tymiankowy. Przypomina trochę olej rozmarynowy. Dałam ci go do powąchania, żebyś ich nie pomyliła”. „Rozumiem, ale jak mam z nich korzystać?”. „Spokojnie, wszystko ci wyjaśnię. Trochę cierpliwości, dziewczynko. To jest ruta, to poleo, a to wrotycz” – kobieta wskazuje na zioła. – „Musisz je zaparzyć z niewielką ilością wody. W trakcie gotowania musisz dolać olej. Dwie lub trzy krople i wszystko dobrze wymieszaj. Gotowy napar dodaj do herbaty i pozwól jej się napić. Wszystko ci zapiszę, żebyś nie zapomniała”.
Następuje zbliżenie na twarz podsłuchującej pod drzwiami Arzu. Kobieta jest przerażona. Na drżących nogach opuszcza domek. „Moje dziecko…” – mówi i kładzie ręce na brzuchu. – „Ona chce je zabić… Chce mi zabrać moje dziecko… Poczekaj, Gonca, zniszczę cię! Na własnej skórze zobaczysz, co to znaczy odebrać komuś życie!”. W następnej scenie Gonca jest w kuchni. Kończy przygotowywać napar według receptury staruszki. Dodaje go do filiżanki z herbatą i udaje się do pokoju Arzu. Na łóżku kołdra jest wybrzuszona, jakby ktoś właśnie pod nią leżał. Spod kołdry nie wystaje jednak głowa.
„Pani Arzu?” – pyta służąca. Kołdra jednak ani trochę się nie porusza. – „Wydaje się, że śpi. Ale dobrze, niech sobie na razie smacznie śpi. Kiedy się obudzi, zapłaci za wszystko, co mi zrobiła. To będzie cudowna chwila dla mnie. Zemszczę się za wszystkie jej złe uczynki”. Gonca opuszcza pokój. W tym momencie na wybrzeżu Arzu spotyka się z jakimś mężczyzna. Oboje siedzą przy stoliku. Karapinarówna przesuwa zdjęcie Goncy w stronę swojego rozmówcy i oznajmia: „To właśnie ta dziewczyna, o której wspomniałam”. „Co chcesz, żebym z nią zrobił?” – pyta drab. „Porwiesz ją i będziesz więził tak długo, jak będę tego chciała. Bez obaw, zostaniesz dobrze wynagrodzony za swój trud”.
„Adres jest tutaj” – Arzu podaje drabowi karteczkę. – „Ale musisz to zrobić dzisiaj”. „Kiedy otrzymam zapłatę?” – pyta mężczyzna. „Nie martw się, nie będę ci dłużna. Pieniądze pojawią się na twoim koncie jutro. Po prostu dobrze wykonaj swoją pracę”. „Zabieram się zatem od razu do pracy” – drab wstaje od stolika i odchodzi. Tymczasem Gonca raz jeszcze wchodzi do pokoju swojej pracodawczyni. Niepewnie zbliża się do łóżka i przypatruje się kołdrze, która wydaje jej się nienaturalnie ułożona. Następnie podnosi ją i widzi ułożone pod nią poduszki. „Więc nie ma jej w domu!” – zakrzykuje dziewczyna i wybiega z pokoju.
Gonca wychodzi z rezydencji i zakłada swój płaszcz. „Gdzie może być ta kobieta?” – zachodzi w głowę i rozgląda się dokoła. – „Czyżby uciekła?”. W tym momencie na podwórko zajeżdża jakiś samochód. Wyskakuje z niego dwóch drabów, którzy chwytają Goncę i zaciągają ją do pojazdu! Następnie z piskiem odjeżdżają. Tymczasem Leyla zakrada się do domu Yusufa. Wchodzi do pokoju Melek i otwiera pokrowiec, w który znajduje się sukienka, którą mama Elif specjalnie dla niej uszyła. Co planuje kobieta?
Akcja przenosi się do domu Veysela. Ayla próbuje skontaktować się ze swoim mężem. On jednak nie odbiera telefonów ani nie odpisuje na jej wiadomości. Nagle na jej komórkę zaczyna dzwonić jakiś nieznany numer. „Halo? Tak, to ja” – mówi dziewczyna do słuchawki. – „Tak, jest moim mężem. Co?! Jest w szpitalu?!”. „Ayla, co się stało?!” – pyta przerażona Tulay, gdy dziewczyna rozłącza się. „Powiedzieli mi, że Murat jest w szpitalu…” – odpowiada córka Latifa. Wraz z Tulay w pośpiechu opuszczają dom.
Arzu jest już na farmie. Nerwowo chodzi po swoim pokoju. „Chcę, żeby zadzwonił. Teraz” – mówi do siebie kobieta. W tej samej chwili jej komórka zaczyna dzwonić. „Wszystko jest w porządku. Dziewczyna jest z nami” – informuje drab. „Doskonale” – odpowiada uśmiechnięta Karapinarówna. – „I co teraz robi?”. „Nic nie robi. Ma przewiązane oczy i zakneblowane usta. Co mamy z nią zrobić?”. „Zachowajcie czujność i miejcie ją pod stałą obserwacją. Nie chcę żadnych błędów”. „Proszę się nie martwić, wszystko mamy pod kontrolą”. Arzu rozłącza się i mówi do siebie: „Nie powinnaś była ze mną zadzierać, Gonca. Nawet sobie nie wyobrażasz, co się teraz z tobą stanie… Jak mogłaś pomyśleć o skrzywdzeniu mojego dziecka?”.
Do pokoju wchodzi Umit. „Arzu, nie mogę znaleźć Goncy” – oznajmia mężczyzna. – „Nie wiesz przypadkiem, dokąd poszła? A może kazałaś jej coś zrobić?”. „Nie. Na pewno musi być w swoim pokoju” – odpowiada Arzu. Akcja przenosi się do domu Yusufa. Leyla jest w jednym z pokoi na górze, gdy nagle słyszy jak drzwi domu otwierają się. „Wrócili. Jak teraz wyjdę stąd niezauważona?” – przeraża się kobieta. Następnie ostrożnie wychodzi z pokoju i schodzi na dół. Dyskretnie wygląda zza winkla i widzi stojące przy drzwiach Aliye, Zeynep i Melek. Wszystkie panie wchodzą do salonu. Pani Emiroglu siada od razu na fotelu, gdyż nie czuje się najlepiej. Mama Elif udaje się na górę po lekarstwa Aliye i omal nie nakrywa Leyli. Następnie wraca do salonu.
Leyla w końcu opuszcza dom. Robi jednak przy tym dużo hałasu i po raz kolejny omal nie nakrywa jej Melek. Kiedy jest już na chodniku, natyka się na wracających do domu Yusufa i dziewczynki. „Leyla, jak się masz?” – zagaduje bibliotekarz. – „Wyglądasz na bardzo zdenerwowaną. Coś się stało?”. „Cóż, szłam na rynek, ale zorientowałam się, że zostawiłam portfel w domu… Właśnie zawróciłam się po niego” – odpowiada zmieszana kobieta i chce odejść. „Poczekaj chwilę. Na pewno wszystko z tobą dobrze? Mówiłaś, że pokłóciliście się z Onurem. Wszystko już między wami dobrze, prawda?”. „Tak, wszystko zostało rozwiązane… Do zobaczenia”. Leyla odchodzi.
Akcja przenosi się do domu Tulay. Veysel wprowadza swojego syna do salonu i pomaga mu usiąść na kanapie. Murat ma złamaną rękę oraz rozcięty łuk brwiowy. „Powiedz, synu, dlaczego tak cię skrzywdzili?” – pyta Veysel. – „Mam nadzieję, że ci idioci ponieśli zasłużoną karę”. „Ach, tato, nie masz pojęcia, jak wielu ich było” – oznajmia Murat. „Lepiej mi opowiedz, co dokładnie się stało”. „Tato, powtarzałem ci to wielokrotnie. Nie każ mi mówić tego ponownie, czuję się strasznie obolały”. „W szpitalu twoje usta były jak balon. Wcale nie zrozumiałem twoich słów”. „Napadli na mnie. Wiesz, że dostarczam paczki. Wczoraj zabrałem jedną paczkę, nie wiedząc o tym, że w środku znajdują się diamenty”.
„Kiedy dostarczyłem paczkę na miejsce, powiedzieli, że brakuje diamentów” – kontynuuje Murat. „Otworzyłeś paczkę i sprawdziłeś to?” – pyta Veysel. „Nie żartuj sobie, tato. Czy ja jestem złodziejem?”. „Mój mężulek nie zrobiłby czegoś takiego” – zapewnia Ayla. „To jak możliwe, że brakowało diamentów?” – pyta mąż Tulay. „Skąd mam wiedzieć, tato. Paczka przechodzi przez ręce większej ilości osób. Ja jestem na samym końcu. Coś się musiało stać po drodze z diamentami. Myślałem, że wczoraj ta sprawa została zamknięta. Dziś rano jednak, kiedy wychodziłem do pracy, zostałem napadnięty przez dwóch typów. Oskarżyli mnie o kradzież diamentów. Powiedziałem, że jestem niewinny, ale oni mi nie wierzyli. Tak właśnie zostałem pobity”.
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.