Łzy Cennet odcinek 29: Mine mówi Cennet, że nie jest jej matką! Dziewczyna nie wyjeżdża do Dubaju! [Streszczenie + Zdjęcia]

29: Trwa właśnie pożegnalna kolacja. „Gdzie oni się zatrzymali?” – pyta Riza. „Melisa dzwoni. Zaraz na pewno przyjadą” – odpowiada Sema. Melisa właśnie odkłada komórkę od swojego ucha. „Wujek nie odpowiada” – oznajmia. Po chwili Orhan zjawia się w lokalu. Idzie sam. „A gdzie jest Cennet?” – pyta Arzu. – „Nie ma jej?”. Chwilę później pojawia się i ona. Szła kilka kroków za mężczyzną. Oboje zasiadają do stołu. Selim tymczasem wraca do domu. Siada na na łóżku i wpatruje się w zdjęcie Cennet na telefonie. Jego oczy zachodzą łzami…

Akcja wraca do restauracji. „Jak babcia?” – pyta Riza. „Jest lepiej, dziękuję” – odpowiada Cennet. „Nie martw się. Zajmę się nią, obiecuję”. W lokalu w tym momencie pojawia się Ozlem. „Dobry wieczór” – mówi wszystkim. Cengiz omal nie krztusi się wodą. Po chwili siostra zajmuje miejsce obok niego. „Skąd ona się tu wzięła?” – szepcze Riza do żony. „Ja ją zaprosiłam” – odpowiada Sema. – „W końcu to rodzinny obiad…”. „Po raz pierwszy na rodzinnym obiedzie nie ma Selima” – stwierdza Melisa. Nagle Arzu wypuszcza szklankę z wodą na widok… Mine! „Mama?” – pyta zaskoczona Cennet. Wstaje od stołu i podchodzi do kobiety. „Mamo, co ty tutaj robisz?” – pyta.

Mine ma ze sobą zdjęcie swojej prawdziwej córki. „Straciłam ją dziś rano” – mówi zapłakana. Cennet przytula się do kobiety. „Bardzo mi przykro” – mówi. Arzu wstaje od stolika. „Cennet, porozmawiajmy na zewnątrz” – prosi. – „Twoja mama nie wygląda najlepiej”. „Ja miałam tylko jedną córkę!” – krzyczy Mine. – „I ona dziś umarła”. „Cengiz, co się dzieje?” – pyta zdziwiona Nilgun. – „Kim jest ta kobieta?”. „Mamusiu, chodźmy pooddychać świeżym powietrzem, dobrze ci to zrobi” – mówi Cennet. „Moja córka też tak mówiła. Mówiła do mnie mamusiu…” – Mine zanosi się szlochem. – „Przepraszam, Cennet… Proszę cię, wybacz mi. Za to, co ci zrobiłam…”.

„Mamusiu, ale co mam ci przebaczyć?” – pyta Cennet. – „Nawet jeśli mnie zostawiłaś, to jesteś moją mamą”. „Nie jestem twoją matką, Cennet” – oznajmia Mine. – „Okłamałam cię. To nie ja jestem twoją matką!”. „Co to teraz znaczy? Co chcesz powiedzieć?”. „To znaczy, że mam już dość. Kiedy znajdziesz swoją prawdziwą matkę, ona powie ci prawdę…”. Mine odwraca się i opuszcza restaurację. Zdruzgotana Cennet biegnie za nią. „Sprawdzę, co z nią” – mówi Orhan, wstając od stolika. Wszyscy są głęboko poruszeni. Arzu jest cała blada i z trudem łapie oddech.

„Stój, mówię! Mówię do ciebie, stój!” – woła Cennet za swoją fałszywą matką. Zatrzymuje ją tuż za wyjściem z restauracji. – „Nie możesz odejść w ten sposób! Co chcesz osiągnąć? Co to za gra?”. „To nie gra, to prawda” – odpowiada Mine. – „Ale kiedy zachowywałam się jak twoja matka, to faktycznie była tylko gra…”. „Kto zmusił cię do tego? Mama? Kto?!”. „Otrzymasz odpowiedź na wszystkie pytania, jak znajdziesz swoją mamę. Ale musisz wiedzieć, że ta kobieta wcale na ciebie nie zasłużyła. Niech Bóg ci pomoże, córko”. Mine odchodzi w stronę swojego samochodu. „Nie pozwolę! Nie odejdziesz, dopóki nie powiesz, kim jest moja mama!” – żąda Cennet. Arzu podbiega do niej i powstrzymuje ją. „Stój, uspokój się” – mówi.

Cennet wyrywa się Arzu. Podbiega do samochodu Mine i uderza w jej szybę. „Otwórz drzwi! Proszę cię, mamo… Proszę cię, powiedz mi!”. Kobieta jednak odjeżdża. Załamana Cennet upada na kolana. Akcja wraca do środka lokalu. „O co chodzi Cennet?” – pyta Riza. Wszyscy kierują swój wzrok na Melisę. „Nawet na mnie nie patrzcie. Ja wiem tyle, co wy” – oznajmia dziewczyna.

Orhan podnosi z ziemi zapłakaną Cennet. „Jak matka może tak postąpić ze swoim dzieckiem?” – pyta dziewczyna. Mężczyzna odgarnia włosy z jej twarzy. „Zobaczysz, wszystko będzie dobrze” – zapewnia. – „Obiecuję ci to. Chodź, wróćmy do środka”. Orhan obejmuje dziewczynę i razem wracają do restauracji. „Cennet? Już z tobą w porządku?” – pyta Riza. „Tak, panie Riza. Przepraszam, że popsułam wam wieczór. Za pozwoleniem, pójdę już”. „Oj, nie, nie. Porozmawiamy chwilę, zaczekaj. Ta kobieta nie jest twoją matką… To znaczy, że szukasz swojej mamy?”. „Tato, będzie lepiej, jak porozmawiamy później. Odwiozę Cennet” – oznajmia Orhan.

„Poczekaj, Cennet. Jeśli szukasz mamy, to ci pomożemy” – postanawia Riza. – „W naszym kręgu mamy szerokie znajomości. Wkrótce odnajdziemy twoją mamę”. Arzu blednie na twarzy jeszcze bardziej… „Mamo?” – Melisa jest wyraźnie zaniepokojona. Łapie matkę za rękę. „Nie potrzeba, panie Riza. Sama to załatwię” – odpowiada Cennet. – „Jeszcze raz proszę o wybaczenie. Spokojnej nocy”.

Po chwili Cennet jest już w samochodzie Orhana. „Jeżeli chcesz, to możemy pojechać gdzieś porozmawiać” – proponuje mężczyzna. „Nie, ja chcę do domu” – odpowiada Cennet. – „Proszę mi wierzyć, nikt nie jest w stanie mi teraz pomóc w tej sytuacji”. „Zróbmy więc tak. Pojadę pierwszy do Dubaju, za kilka dni załatwię sprawy. Ty w tym czasie pozbierasz się, dojdziesz do siebie. Później razem pojedziemy, zgoda?”. „Dziękuję” – mówi Cennet. Tymczasem Nilgun, Cengiz i Ozlem wracają do domu. „Szkoda, naprawdę żal mi dziewczyny” – mówi kochanka Mahira. – „Matka Cennet to musi być niezłe ziółko”. „I ty to mówisz?” – pyta Cengiz. – „Ty taka krystaliczna i bezgrzeszna?”. „Bracie, jaki ma to ze mną związek?”.

„Jak mogłaś przyjść na tę kolację?!” – pyta wzburzony Cengiz. – „Jak możesz pokazywać się tym ludziom? Dobrze, może i mnie się nie wstydzisz, ale chociaż mogłabyś się wstydzić kobiety, której uwiodłaś męża. „A jej nie wstyd?” – odpowiada Ozlem. – „Wie, że jej mąż mnie kocha, jak ona może jeszcze z nim żyć?”. „Ozlem, zamilcz!”. „Bracie, dlaczego ona nie zrezygnuje? Dlaczego nie odejdzie? Powiedzieć ci dlaczego? Dla pieniędzy! Jest na tyle upadłą kobietą, że dla pieniędzy jest gotowa sprzedać swoją duszę”. Cengiz szykuje się do uderzenia siostry, ale ona chwyta jego rękę.

„Nigdy więcej nie waż się podnosić na mnie ręki!” – ostrzega Ozlem. Jest pewna siebie. „Ty mi grozisz? Czym ty mi grozisz?” – pyta Cengiz. – „Jestem tu przed tobą, teraz mów. Czym mi grozisz?!”. Selim podnosi się z kanapy. Zasnął tu po tym, jak w barze wypił o kilka drinków za dużo. „Każdy się boi coś stracić, prawda braciszku?” – szepcze Ozlem do ucha brata. Daje mu do zrozumienia, że wyjawi Selimowi prawdę, jeśli dalej będzie ją tak traktował… „O co chodzi?” – pyta Selim. „O nic nie chodzi, mój drogi” – odpowiada Ozlem. – „Trochę pokłóciliśmy się z twoim ojcem. Dobrej nocy”.

Orhan i Cennet są już pod domem Mukaddes. „Panie Orhanie, raz jeszcze proszę o wybaczenie” – mówi dziewczyna. „Nie myśl o tym, wszystko załatwimy” – zapewnia mężczyzna. – „Postaraj się dojść do siebie. Za parę dni wrócę i wtedy porozmawiamy”. „Dobrze, spokojnej nocy”. Cennet wchodzi do domu. „Ty się dobrze czujesz?” – pyta Suna. Dziewczyna siada przy babci. „Co się z tobą stało? Co z tobą?” – pyta Mukaddes. „Babciu, nie masz ani jednego zdjęcia mojej mamy? Nawet jednego zdjęcia nie masz?” – pyta Cennet. – „Babciu, czy jestem podobna do mamy? Moje włosy, oczy… Czy są takie jak u niej? Proszę, pomóż mi. Powiedz mi coś. Pomóż mi znaleźć mamę…”.

„Co się stało? Dlaczego znowu te same pytania?” – pyta Suna. „Moja rodzona mama… Ta, która mnie urodziła. Wysłała do mnie jakąś kobietę w swoim zastępstwie…” – odpowiada Cennet. – „Jak człowiek może tak postępować? Jak matka może tak postępować ze swoim dzieckiem?”. „Moja Cennet. Moja Cennet…” – mówi Mukaddes. Dziewczyna przytula się do niej. „Babciu, pomóż mi. Kim jest moja mama?” – pyta.

Akcja przenosi się do domu Soyerów. Arzu przegląda się w lustrze. Słyszy dobiegające z pokoju teściów krzyki. Wychodzi na korytarz i zaczyna podsłuchiwać. „Czyś ty kobieto zwariowała?! Jak możesz coś takiego robić? Jak ci nie wstyd? Co masz wspólnego z Ozlem? Jak możesz ją tak zapraszać?”. „Panie Riza, zrobiłam to, co powinnam” – oświadcza Sema. – „Jeżeli mnie wysłuchasz…”. „Posadziłaś kochankę syna za jednym stołem z jego córką i żoną!” – grzmi Riza. „Nie krzycz, bo jeszcze inni usłyszą…”. „Robisz to tylko na złość Arzu, prawda? Nie ma żadnej podłości, której nie zrobiłabyś, byle ją udręczyć”. „Nie masz racji…”.

„Niewłaściwie postępujesz z Arzu” – kontynuuje Riza. – „Ta kobieta nie jest twoim wrogiem. To twoja synowa, matka twojej wnuczki! Największy wstyd przyniósł twój syn, chociaż ty mogłabyś się powstrzymać! Postaw się na miejscu Arzu. Mogłabyś coś takiego wytrzymać? Wstyd popełnił twój syn, a ona cierpi ze względu na córkę! Jeżeli jej nie lubisz, to sprawiaj chociaż dobre wrażenie. Okaż szacunek dla macierzyństwa”.

Melisa wychodzi ze swojego pokoju. „Mamo, co się dzieje?” – pyta. Arzu szybko podchodzi do niej. Z pokoju obok dobiegają kolejne słowa Rizy: „Po tylu latach okazało się, że nie znam swojej żony. Wstydź się!”. „Dlaczego oni się kłócą?” – pyta dziewczyna. „Melisa, nic się nie dzieje. Idź do swojego pokoju, proszę” – mówi Arzu i wpycha córkę z powrotem do pokoju.

„Zrobiłam to, myśląc o Arzu!” – wybucha Sema. – „Wezwałam ją, żeby Melisa nie zrozumiała tego inaczej. Dlatego ją zaprosiłam!”. „Zamilcz! Dość!” – grzmi Riza. „Ona z Orhanem cały czas są przepracowani” – kontynuuje Sema. – „Po kłótni z Cengizem wszyscy cały czas coś podejrzewają”. „Zamilcz, powiedziałem, dość! Nie opowiadaj mi bajek. Zrozumiałem, co zamierzasz. Teraz dopiero poznałem swoją żonę. Wstydź się…”. Mężczyzna nagle chwyta się za serce. Arzu wbiega do pomieszczenia. „Tatusiu, co z tobą?” – pyta. – „Oddychaj głęboko, proszę…”. Sema podaje mężowi lekarstwo i szklankę wody.

„Tatusiu, już dobrze?” – pyta Arzu. – „Może powinniśmy wezwać lekarza, co?”. „Nie, już dobrze. Wszystko przeszło…” – zapewnia Riza. „Panie Riza, proszę wybacz. Postąpiłam lekkomyślnie” – przyznaje Sema. Orhan tymczasem wraca do domu. Widzi brata pijającego alkohol w salonie. „Bracie? Wszyscy zasnęli?” – pyta. „Tak, spóźniłeś się o minutę” – odpowiada Mahir. „Coś mnie ominęło?”. „Tak. Zabawa… Chodź, już dawno razem nie siedzieliśmy. Z Cennet wszystko dobrze?”. „Czasami zapominam, że w tym domu wszyscy wszystko wiedzą”. „Miłość to w końcu rzecz nie do ukrycia” – stwierdza Mahir. – „Oczywiście w przypadku mężczyzn. Kobiety są inne. One bardzo dobrze potrafią to ukryć. Nawet jak się zakochają, sprawiają pozory, że nie są zakochane”.

W tym momencie na dół schodzi Arzu. „Tylko szczęściarze spotykają uczciwe kobiety” – dodaje Mahir, kierując swój wzrok na żonę. „To znaczy tacy szczęściarze, jak ty” – oznajmia Orhan i podchodzi do Arzu. – „Ten człowiek nadal jest w tobie szaleńczo zakochany, doceń to. Uciekam, spokojnej nocy”. Arzu podchodzi do męża. „Cieszysz się, prawda? Podoba ci się to wszystko, co?” – pyta. – „Jeszcze mówisz tak bezczelnie… Dawaj to, już!”. Kobieta chce zabrać mężowi szklankę z whisky. „Zostaw! Będę pił dotąd, aż skończę” – oświadcza Mahir. – „Inaczej nie mogę tego wytrzymać. Dla firmy i córki muszę milczeć…”. „Mówisz tak, jakbyś niby myślał o córce. Śmiesznie wyglądasz…”.

„Gdybym nie cenił twojej córki, to wiele lat temu rozwiódłbym się z tobą” – oznajmia mężczyzna. – „Ten dzień był moim najszczęśliwszym i najgorszym zarazem. W dniu, w którym rodziła się Melisa. Rodziła mi się córka i stałem się ojcem. Ale urodziła się nie od ukochanej kobiety. Pojawiło się dziecko od kobiety, której nie kochałem, ale próbowałem pokochać. Wtedy kiedy lekarz powiedział ci, że więcej nie możesz mieć dzieci, byłem taki szczęśliwy. Dla takich kobiet jak ty, nawet jedno dziecko to zbyt wiele”.

Arzu wyrywa mężowi szklankę z ręki. „Dosyć!” – krzyczy. – „Za daleko się posunąłeś”. „Kobiety takie jak ty, Arzu, nie powinny się w ogóle rodzić” – dodaje mężczyzna. – „A może powinienem powiedzieć Cavidan?”. „Dość!” – powtarza Arzu. „Kobieta, która sama sobie kaleczy nogę rozbitą butelką, nie powinna być matką. Zrozumiałaś mnie? Spokojnej nocy, żoneczko?”. Mahir odchodzi. Akcja wraca do domu Mukaddes. „Nie denerwuj się na próżno” – mówi do wnuczki Mukaddes. – „Uwierz mi, twoja mama nawet jednej kropli krwi nie jest warta”. „Ta kobieta to samo powiedziała” – potwierdza Cennet. – „Ona powiedziała, że moja mama wcale nie zasługuje na mnie”.

„Prawdę powiedziała” – odzywa się Suna. – „Niech ją Bóg ukarze”. „Dobrze, nie chciała i rzuciła mnie. Ale dlaczego teraz tak postąpiła?” – zastanawia się Cennet. – „Jeżeli tak, to powinna stanąć przede mną. Powiedzieć mi prosto w twarz: Nie kocham cię i nie chcę„. „Do tego, o czym mówisz, potrzebna jest odwaga, córko. Ta kobieta jednak nie może stawić czoła swoim grzechom” – stwierdza Suna. „Znajdę ją!”. „Córko, zostaw to w spokoju. Niech robi co chce”. „Nie, ciociu Suno. Niech stanie przede mną! Niech odpowie, patrząc mi prosto w oczy. Niech nawet zderzy się ze swoimi grzechami”.

Nazajutrz w domu Soyerów. „Tatusiu, jest ci już lepiej, prawda?” – pyta Arzu. „Dobrze, już dobrze” – oznajmia Riza. Sema przynosi dwie kawy. „Proszę, panie Riza” – mówi. Następnie patrzy na Arzu. – „Ach, nie wiedziałam, że tu jesteś. Też zrobiłabym ci kawę. Przepraszam, wybacz”. Do salonu wchodzi Orhan z małą walizką podróżną. „Tobie tylko tyle rzeczy wystarczy?” – pyta Riza. „Nie zatrzymam się tam długo. Za parę dni wrócę” – oznajmia mężczyzna. „Tak, wujek wróci, żeby zabrać Cennet” – odzywa się Melisa. „Czy to jest konieczne? Nie rozumiem…” – mówi Arzu. – „Cennet nie może sama polecieć samolotem?”.

„Jak wiesz, jej samopoczucie jest trochę rozstrojone” – odpowiada Orhan. – „Nie chcę, żeby sama wyjeżdżała w taką drogę”. „Masz rację. Trzeba zadzwonić do tej dziewczyny” – postanawia Riza. – „Ta sprawa z matką zszarpała jej nerwy”. „Szkoda, biedna dziewczyna. Została sama w życiu” – mówi Sema. – „Niech Bóg ukarze jej bezlitosną matkę”. „Naprawdę pomożesz jej, tato?” – pyta Orhan. „Oczywiście. Znajdę jej mamę, nie martw się”. „Tatusiu, może lepiej nie mieszać się do tej sprawy” – Arzu próbuje odwieść teścia od pomocy Cennet. – „Takie sprawy nie dotyczą nas”. „Może masz rację, ale ona interesuje mojego syna. Orhan, nie martw się tym. Zrobię wszystko, co trzeba”.

Tymczasem w domu Mukaddes. „Babciu, pamiętasz datę urodzenia mamy?” – pyta Cennet. „Nie” – odpowiada szybko kobieta. „Jak to? A pamiętasz, gdzie się urodziła? Albo jak nazywali się jej rodzice? Nic nie wiesz o mamie?”. „Nie wiem”. „Cennet, już wystarczy” – wtrąca się Suna. – „Przestań śledzić tę kobietę”. „Nie przestanę szukać, dopóki jej nie znajdę! Znajdę mamę, nawet jeśli zapadłaby się pod ziemię”.

W domu Arisoyów Ozlem zasiada do wspólnego śniadania. „Dzień dobry wszystkim” – mówi. „Dlaczego wczoraj w nocy kłóciliście się?” – pyta Selim. „To zwykłe kłótnie brata z siostrą. Zapomnij” – odpowiada Ozlem. – „Nawiasem mówiąc, dlaczego wczoraj nie było ciebie na kolacji? Cała rodzina się zebrała, było bardzo miło”. „Nie zamierzałem świętować odjazdu Cennet”. „Nie sądzę, żeby teraz pojechała do Dubaju”. „Dlaczego tak sądzisz?” – nie rozumie Selim. „Ach, czyli rodzice nie rozmawiali z tobą o tym, co wczoraj zaszło?” – pyta z teatralnym zdziwieniem Ozlem. – „Przyszła mama Cennet. Tak naprawdę to nie była jej prawdziwa mama, tylko podstawiona kobieta przez jej faktyczną matkę. Cennet była w szoku…”.

Selim zrywa się od stołu i wychodzi. Cengiz i Nilgun kierują groźne spojrzenia w stronę Ozlem. „I co? To też chcieliście przed nim ukryć?” – pyta kobieta. „Posłuchaj mnie, przekraczasz wszelkie granice!” – oburza się Cengiz. – „Miej się na baczności, siostro!”. „Lepiej by było, gdybyście to wy zachowywali się normalnie, braciszku” – szepcze Ozlem. Nilgun i Cengiz odchodzą od stołu.

Mahir schodzi na dół. „Tato, jestem gotowy” – oznajmia. – „Pojedziemy razem do firmy”. „Synu, tata źle się czuje. Dzisiaj niech odpocznie” – mówi Sema. „Już dobrze się czuje” – Riza wstaje z kanapy. „Tatusiu, lepiej jak zostaniesz dziś w domu” – przekonuje Arzu. – „Nie martw się. Wszyscy razem poradzimy sobie na spotkaniu”. „Sam pójdę na spotkanie. Ty zajmij się swoimi sprawami” – mówi Mahir.

Mukaddes i Suna siedzą same przy stole. Cennet jest w swoim pokoju. „Siostro Mukaddes, czy popełniamy błąd?” – pyta matka Omera. – „Może powinniśmy powiedzieć Cennet, że to Arzu jest jej matką. Ja już nie wiem, co robić. Żal mi tej dziewczyny…”. „Masz rację. Nadszedł czas, aby Cennet poznała prawdę” – potwierdza Mukaddes. – „Ale najpierw muszę załatwić pewną sprawę”. „Co to za sprawę musisz załatwić?”. „Nie naciskaj, Suna. Jak przyjdzie czas, to powiem”. Cennet schodzi na dół. „Wychodzę” – oznajmia, zakładając kurtkę. „Dokąd?” – pyta Suna. „Mam sprawę”. „Ale jaką?”. „Zostaw ją, niech idzie” – mówi Mukaddes. W jej głowie rodzi się myśl: „Najpierw ty, Cavidan, opowiesz mi o Cennet. Wszystko mi opowiesz…”.

Cennet wychodzi z domu. Na zewnątrz czeka już Selim w swoim samochodzie. „Z tobą wszystko dobrze?” – pyta chłopak. – „Martwiłem się o ciebie”. „Ze mną wszystko dobrze. Trochę się spieszę” – odpowiada dziewczyna. „Słyszałem o tym zdarzeniu. Bardzo mi przykro”. Akcja przenosi się do gabinetu Arzu. Do pomieszczenia wchodzi asystentka kobiety. „Przyniosłam akta pani Cennet” – oznajmia. „Jeżeli pan Riza poprosi o te akta, powiedz, że ich nie widziałaś” – poleca Arzu. – „Te akta nie mogą w żadnym wypadku wpaść w ręce pana Rizy. Zrozumiano?”. Asystentka kiwa głową ze zrozumieniem. „Dobrze, możesz wyjść” – mówi Arzu.

Do gabinetu kobiety wchodzi Cengiz. „Tylko popatrz na tą Cennet. Na miłość boską!” – oburza się Arzu. – „Jeszcze ojca brakowało w tej sprawie. Cengiz, jestem już zmęczona. Wszyscy naciskają na mnie. To co ja przeżywam to jakiś koszmar”. „Marnujesz swój czas, Arzu. Brat Riza na pewno już dawno zapomniał o tym” – przekonuje ojciec Selima. „Dzisiaj rano on dał słowo Orhanowi! Powiedział, że znajdzie matkę Cennet. Znasz ojca. Jak coś obieca, to na pewno to zrobi”. „Dobrze, już dobrze. Nie denerwuj się, znajdziemy jakieś wyjście. Uspokój się, jesteśmy spóźnieni na spotkanie”.

„Na zebranie pójdzie Mahir” – oznajmia Arzu. – „Możesz w to uwierzyć?”. „Co takiego?” – zadziwia się Cengiz. „Nie pytaj. Ze strachu przed ojcem poszedł do pracy…”. „To dobrze. Myślę, że teraz będzie się bał uganiać za Ozlem… Wybacz, nie myślałem, że może cię to urazić”. „Nieważne, Cengiz. Idź na zebranie, nie spóźniaj się dłużej”. „Wypijemy kawę?” – proponuje mężczyzna. „A twoje zebranie?”. „Zapomnij o nim. Niech chociaż raz Mahir popracuje, a my poleniuchujemy. Co ty na to?”. „Chętnie” – zgadza się Arzu.

Selim i Cennet są w kawiarni. „O czym myślisz?” – pyta chłopak. „Ja ją znajdę” – mówi dziewczyna. – „Znajdę, a później jej nie odpuszczę. Wypytam ją o wszystko. To nie będzie łatwe, bo rana jest otwarta. Człowiek po tym wszystkim nie może dłużej żyć, nie zrzucając ciężaru przeszłości”. „Masz rację, będę z tobą. Zrobię wszystko, żeby znaleźć twoją mamę”. „Nie trzeba, sama mogę to zrobić”. „Cennet, siedzę teraz naprzeciw ciebie, jak przyjaciel. Zostawmy wszystko, co było między nami. Przynajmniej teraz. Nawet jeżeli w moim sercu jest rana, nie będzie się leczyć. Tak to czuję. Jakby to wszystko, co stało się z tobą, stało się z mojego powodu. Jeżeli nie poszlibyśmy tropem tej broszki…”.

„Oczywiście, musimy zapytać o to ojca” – uświadamia sobie nagle Selim. – „Ojciec zna właścicielkę broszki. Przynajmniej niech poda nam adres”. Akcja wraca do gabinetu Arzu. Kobieta i Cengiz siedzą przy stoliku i piją kawę. „Więc Selim dowiedział się już, co zaszło wczorajszej nocy” – mówi Arzu. – „I oczywiście od razu pojechał do Cennet…”. „Robię wszystko, ale nie mogę decydować o Selimie” – oznajmia Cengiz. – „Nie ma czegoś, czego by nie zrobił dla Cennet”. Nagle telefon mężczyzny zaczyna dzwonić. Cengiz odbiera. „Słucham synu” – mówi. „Gdzie jesteś, tato?”. „W firmie. Będzie lepiej, jeżeli i ty przyjedziesz”.

„Potrzebuję adres kobiety, dla której zamówiłeś broszkę” – oznajmia Selim. „Synu, teraz mam sprawy do załatwienia…”. „Tato, jesteśmy już w drodze. Zaraz tam będziemy…”. Chłopak rozłącza się. „Niech to szlag!” – przeklina Cengiz. „Co się stało?” – pyta Arzu. „Selim zabrał Cennet i jedzie tutaj. Znowu będzie pytał mnie o właścicielkę broszki”. „Ta dziewczyna nigdy nie zrezygnuje!” – wścieka się Arzu. „Dobrze, uspokój się. Musimy coś z tym zrobić”. „Cengiz, ja już wszystko przygotowałam… Nie zamierzałam tego użyć, bo myślałam, że ona wyjedzie”. „Mówisz o planie na budowie?”.

W tym momencie w drzwiach gabinetu staje Melisa. Zaczyna podsłuchiwać rozmowę swojej matki i Cengiza. „Słuchaj, to jedyny sposób, aby uwolnić się od Cennet” – mówi Arzu. – „Jeśli uda nam się wszystkich przekonać, że ona chciała ukraść firmowe pieniądze, wtedy więcej kroku nie postawi w tej firmie. Słuchaj, Murat już wziął podpisy od Cennet. Księgowy nie dziś, to jutro zauważy różnicę w rachunkach. Wszystko załatwiłam. Teraz Cennet choćby nawet chciała, to nie będzie mogła się usprawiedliwić…”.

„Czy to nie za dużo?” – pyta mężczyzna. „Cengiz, chcesz, żeby Cennet trzymała się z dala od Selima, czy nie?!” – odpowiada pytaniem Arzu. „Oczywiście, że chcę”. „Więc ja także chcę, żeby trzymała się ode mnie i od mojej rodziny z daleka, rozumiesz?! Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, Cennet upadnie w oczach wszystkich. Nawet w oczach Selima”. Podsłuchująca pod drzwiami Melisa uśmiecha się szeroko. „No proszę, co mamusia robi dla swojej córeczki” – zachwyca się dziewczyna.

W firmie pojawiają się Selim i Melisa. Udają się prosto do gabinetu Arzu. „Tato, możemy z tobą porozmawiać?” – pyta chłopak. „Oczywiście. Wchodźcie, dzieci” – mówi Cengiz. – „Możecie spokojnie rozmawiać przy pani Arzu. Ona wie o wszystkim”. „Dla kogo była zrobiona ta broszka?” – pyta Selim. „Synu, my już o tym rozmawialiśmy wcześniej. Dla znajomego”. „No dobrze. A ta, której twój znajomy oddał broszkę, jest mamą Cennet”. „Mi też od razu to przyszło do głowy. Zadzwoniłem więc do znajomego”. „I co powiedział? Kim jest ta kobieta?”. Nagle telefon Arzu zaczyna dzwonić. Kobieta jednak odrzuca połączenie.

Mukaddes w tym czasie siedzi z komórką przy uchu. „Odbierz ten telefon, Cavidan. Odbierz!” – mówi. Akcja wraca do gabinetu Arzu. „No powiedz, tato. Kim jest ta kobieta?” – ponawia swoje pytanie Selim. „Nie mogłem się dodzwonić do znajomego, synku. Jest za granicą, telefon ma wyłączony” – odpowiada Cengiz. – „Cennet, ja tak jak ty chciałem, aby odnalazła się twoja mama, ale tylko po śladzie broszki nie możesz jej znaleźć. Nie chcę, żebyś miała taką nadzieję i potem żałowała. Nie chodzi o to, żebyś zmieniła zdanie, ale czasem, bez względu na to, jak bardzo staramy się otworzyć drzwi, one mogą pozostać zamknięte. Niestety…”.

„Dlatego spróbuję zapukać do innych drzwi, panie Cengizie” – oznajmia Cennet. – „Zrobię wszystko i dowiem się, za którymi drzwiami znajdę mamę. Zapytam ją o całą przeszłość. Tym razem jestem zdeterminowana!”.

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.