33: W domu Soyerów zasiadają do kolacji. „A gdzie jest dziadek?” – pyta Melisa. – „Mamy także nie ma”. „Mama na pewno nie może oderwać się od pracy” – stwierdza Sema. – „Dla niej zawsze i przede wszystkim liczy się praca. A dziadek rano wyszedł i powiedział, że wieczorem będzie ryba. Na pewno nic nie złowił. Pewnie rano wróci”. „Dlaczego on to robi, babciu? Przecież gdyby kupił i tu przyniósł, uwierzylibyśmy, że sam złowił”. „Pamiętacie, jak kiedyś przyszedł z dużą ilością ryb?” – wspomina Orhan. „Nie zapomnę tego, bo wtedy się nimi struliśmy…” – odpowiada Sema. „Jak to? Zatruliście się rybami złowionymi przez dziadka?” – pyta Melisa.
„Gdyby sam złowił, to od świeżych ryb byśmy się nie zatruli” – wyjaśnia Orhan. – „Tata poszedł do jakiegoś rybaka i kupił kilogram ryb. Wrócił do domu i chwalił się, że je sam złowił. Mama je usmażyła, a ryba, jak się pewnie domyślasz, okazała się nieświeża. Całą noc spędziliśmy w szpitalu. Ale to był ostatni raz. Od tej pory tata nie przyniósł do domu żadnej ryby, której sam nie złowił”. „Kiedyś zawsze razem jeździliśmy z ojcem na ryby” – odzywa się Mahir. – „Czasem myślę, że lepiej byłoby nie dorosnąć. Nasze relacje byłyby, jak wcześniej”. „A coś się dzieje nie tak między wami?” – pyta Melisa.
„Relacje z dziadkiem są trochę złe, ale się poprawią” – zapewnia Sema. – „Riza nigdy nie jest długo obrażony na dzieci. Ale zagadaliśmy się, a tu stygnie. Zacznijmy jeść”. Akcja przenosi się do lasu. Cengiz wskakuje do dołu, który wykopał. Nagle krzyczy z bólu. „Co się stało?” – pyta Arzu. „Skręciłem kostkę. Co za przekleństwo! Arzu, pomóż mi” – prosi mężczyzna. – „Przesuń brata Rizę…”. „Nie… Ja nie mogę… Nie mogę go dotknąć…”. „Jest już za późno, aby mówić nigdy. Zrób to, już!”. Kobieta cała się trzęsie. „Przesuń go, Arzu!” – powtarza Cengiz. – „No już!”. Arzu zanosząc się płaczem i odwracając głowę w drugą stronę, wpycha zawinięte w koc ciało teścia do dołka.
Akcja przenosi się na wybrzeże. Cennet i Selim siedzą na ławce. „Wciąż nie mogę uwierzyć, jak moja mama doszła do takiego stanu” – mówi chłopak. – „Czy coś się stało? Coś przeżyła w młodości? Zrozumiałbym, gdyby przeżyła coś takiego, co spowodowało, że szaleje z obawy o mnie. Ale nic takiego nie było. Nieważne, gadam bzdury…”. „Ty po prostu próbujesz zrozumieć, co się dzieje wokół” – stwierdza Cennet. „Gdyby to wszystko miało jakieś logiczne wytłumaczenie…”. Dziewczyna kładzie głowę na ramieniu Selima. „Może ma” – mówi.
W domu Arisoyów Nilgun nieustannie próbuje dodzwonić się do męża. „Dlaczego nie odbierasz? Gdzie jesteś?” – zastanawia się. „Nilgun, wystarczy już. Chodźmy coś zjeść” – mówi Ozlem, przynosząc tacę z jedzeniem. „Zabierz to ode mnie. Selim nas opuścił, a jego ojciec nawet o tym nie wie…”. „Może u niego pojawiła się jakaś nagła sprawa?”. „Co może być ważniejsze od własnego syna?!”. W tym czasie Cengiz zasypuje dół z ciałem Rizy. Nagle rozlega się dźwięk komórki Soyera! „Cengiz, zrób coś z tym!” – przeraża się Arzu. – „Wyłącz ten telefon!”. „Niech to szlag! Arzu, ja nie dam rady w tym stanie. Ty musisz zejść i go zabrać…”. „Nie, ty tego chciałeś… Nie ja…”. „Ale ty wciągnęłaś mnie w tę sprawę. Zrobisz to! Zejdziesz i zbierzesz ten telefon!”.
Kobieta ściąga swój płaszcz i rzuca go na ziemię. Następnie płacząc i mrużąc oczy, schodzi do dołu. Drżącymi rękoma sięga pod koc i z kieszeni płaszcza Rizy, wyciąga jego komórkę. Następnie szybko wyrzuca ją do góry. Cengiz podnosi telefon. Dzwoni właśnie Sema… „Wyciągnij mnie stąd! Wyciągnij!” – krzyczy Arzu. Arisoy chwyta ją za rękę i pomaga wyjść na powierzchnię. „Pożałujesz, że kazałeś mi to zrobić” – mówi kobieta. – „Każdego dnia, póki będę żyła, będę ci o tym przypominać!”. W momencie, gdy Arzu jest odwrócona plecami, Cengiz wyrywa guzik z leżącego na ziemi płaszcza kobiety i wrzuca go do grobu! Następnie zasypuje dół. Czyżby chciał we wszystko wrobić Arzu?!
Akcja wraca do rezydencji Soyerów. „Zadzwonię jeszcze raz do ojca” – mówi Sema. „Mamo, on prawdopodobnie nie ma przy sobie telefonu. Nie myślał, że będziemy do niego dzwonić” – uważa Orhan. „Pewnie zostawił telefon w samochodzie” – potwierdza Mahir. – „Mamo, nie wiesz jaki ojciec jest uparty? Dopóki nie złowi ryby, nie odezwie się”. „Jeśli nie jest zmęczony, to dobrze. Ale w środku nocy, w taki ziąb…” – niepokoi się Sema. „On jest człowiekiem starej daty, pani Semo” – mówi Orhan. „Słuchaj, nie mów tak, bo jeszcze ojciec usłyszy” – ostrzega Mahir.
„Niech tylko wróci do domu. Pokażę mu starą datę…” – oznajmia Sema. – „A Arzu dalej się nie odzywa? Zadzwoń do niej, Mahir. Dowiedz się, gdzie utknęła. Cóż, jeśli ona do teraz nie wróciła do domu, wyślemy jej rzeczy do biura”. Mahir bierze swoją komórkę. Dzwoni do żony, ale ona także nie odpowiada. „To ty jeszcze spróbuj zadzwonić” – mówi Sema do drugiego syna. Arzu jest w domku letniskowym. W łazience myje ręce. Przed oczami cały czas ma obraz uderzającego głową o kamień teścia… Nagle słyszy dzwonek swojego telefonu. Bierze głęboki oddech i odbiera. „Słucham, Orhan? Nie, nie jestem w firmie… Jestem na kolacji z klientami… Wkrótce będę w domu”.
Arzu rozłącza się. Zziajany Cengiz wchodzi do domku. „Tu już skończyliśmy” – oznajmia. – „Teraz pozostaje pojechać na przystań i zostawić jego telefon w samochodzie”. Arzu chowa twarz w dłoniach. Nie widzi, że tuż obok jej nogi, na podłodze leży karteczka z napisem „Cavidan Yilmaz”, którą Cennet dała Rizie…
Beste przychodzi do portu. „Jestem taka szczęśliwa, że nie wyjechałaś” – mówi do Cennet. – „Omer w drodze mi wszystko opowiedział. Jesteście pojednani. Tylko więcej się nie kłóćcie, dobrze?”. „Dobrze, obiecuję” – odpowiada Selim i chwyta Cennet za rękę. „I ty mi obiecaj, żadnego Dubaju”. „Obiecuję” – mówi Cennet. „Od razu poczułam się lepiej. Herbata się skończyła. Pójdę przygotować nową”. „Nie trzeba, Beste, już i tak jest późno. Odwiozę was” – proponuje Selim. „Same pójdziemy. Omer nas odprowadzi” – oznajmia Cennet. „Nie martw się, bracie. Poczekam przy drzwiach aż zapali się światło” – potwierdza chłopak. „To dobrze. W takim razie życzę wam spokojnej nocy”. „Daj znać, jak dojedziesz do hotelu” – prosi Cennet.
Selim odchodzi. „Brat Selim nie jedzie do domu?” – dziwi się Beste. „Kochana Beste, jak ciebie nie było, to wiele się u nas wydarzyło. Omer, proszę, przynieś nam herbatę, to porozmawiamy” – prosi Cennet. „Czyżby brat Selim dowiedział się, że…” – wysnuwa domysły Beste. „Na razie nie dowiedział się, że on to Ali, ale wkrótce się dowie…”.
W środku nocy Arzu wraca do domu. Próbuje cicho przedostać się do swojego pokoju, ale na schodach zatrzymuje ją Sema. „Cóż, przynajmniej ty odnalazłaś drogę do domu” – mówi. – „Co z tobą? Czyżbyś była przestraszona, że cię przyłapałam?”. „A czego miałabym się bać? Ja tylko… Byłam na kolacji z klientami”. „Ty w dół wpadłaś? Cała jesteś w błocie… Chciałam tylko powiedzieć, że mogłaś zostać tam, dokąd wpadłaś…”. „Byliśmy na budowie… Tam mi się to przydarzyło” – tłumaczy Arzu. – „Jeśli pozwolisz, chcę iść do swojego pokoju i odpocząć”. „Wszystko zrobiła, a teraz zaczęła się zajmować sprawami mężczyzn” -wzdycha Sema. – „Mąż i córka w domu, a pani Arzu w środku nocy na budowie…”.
„Masz rację…” – przyznaje Arzu. „Och, popatrz… Spójrz mi w oczy. Jesteś chora, czy co?” – pyta Sema. – „Chodzi o to, że nie wrzeszczysz na mnie, jak zwykle i dlatego mnie to dziwi”. „Nie mam co krzyczeć, masz rację. Muszę poświęcić więcej czasu rodzinie. Od teraz więcej będę przybywać z rodziną”. „Musiałam zasnąć, a to mi się śni…” – nie wierzy Sema. – „Ty naprawdę przyznajesz mi rację? To niesamowite… Może upadłaś na budowie i uderzyłaś się w głowę, co?”. Arzu odchodzi do swojego pokoju.
Cengiz także wraca do domu. Czekają na niego żona i siostra. „Gdzie ty byłeś? Dlaczego nie odbierasz telefonu?” – pyta Nilgun. „Dlaczego jesteście jeszcze na nogach? Dlaczego nie śpicie?” – dziwi się mężczyzna. „Gdzie byłeś?” – powtarza jego żona. „Na budowie byłem, Nilgun. Co takiego się stało?”. „Nasz syn opuścił dom…”. „Co takiego?!”. „Słyszałeś mnie. Podczas gdy ty byłeś zajęty swoją pracą, Selim nas opuścił”. „Nilgun, możesz normalnie powiedzieć, co się stało?!”. „Selim dowiedział się, że Nilgun uprowadziła Cennet” – wyjaśnia Ozlem.
Akcja wraca do portu. Cennet odbiera sms-a od Selima, że ten właśnie dojechał do hotelu. „Z tobą wszystko dobrze?” – odpisuje mu dziewczyna. „Staram się, żeby tak było” – przychodzi odpowiedź. „Będzie ci lepiej, obiecuję. Zawsze jestem razem z tobą” – wysyła kolejnego sms-a Cennet. Następnie proponuje: „Może i my już pójdziemy? Jest już późno”. „Dobrze. Wyłączę tylko piec i idziemy” – odpowiada Omer. „Wszystko będzie wspaniale, nie martw się” – zapewnia Beste.
Następnego dnia Orhan od samego rana próbuje dodzwonić się do ojca. „Wciąż ma wyłączony telefon” – mówi. „Z nim na pewno coś się stało” – przeraża się Sema. – „Do tego czasu na pewno by wrócił”. „Mamusiu, chodź tutaj i usiądź. Nie miej złych myśli…”. „Nie mogę. Jest mi źle”. „Mamo, ty zawsze myślisz o najgorszym”. „Żebym tylko myślała… Ja to czuję. Tyle lat jest moim mężem. Kto lepiej ode mnie go zna? On nie zostałby tak długo, nie informując mnie o tym. Dlaczego tak patrzysz? Dzwoń, gdzie chcesz. Do szpitala, na policję… Nie siedź tak! I dlaczego wszyscy jeszcze śpią?! My tutaj się martwimy, a rodzina jeszcze śpi!”.
Arzu już nie śpi. Stoi na korytarzu i przysłuchuje się krzykom na dole. Ze swojego pokoju wychodzi Melisa. „Mamo, co się dzieje?” – pyta. „Nie wiem…” – odpowiada kobieta. „Mahir, Arzu! Wstawajcie! Niech wszyscy się obudzą!” – krzyczy Sema. Mahir i Melisa schodzą na dół. Arzu idzie kilka kroków za nimi… „Mamo, o co chodzi?” – pyta mężczyzna. „Twojego ojca jeszcze nie ma. Telefon ma wyłączony” – odpowiada Sema. „Mówię mamie, że nic się nie stało, tylko mnie nie słucha…” – odzywa się Orhan. „Synu, jeżeli nic się nie stało, to gdzie jest ten człowiek?!”. „Mamo, w telefonie bateria się wyczerpała, dlatego ma wyłączoną komórkę” – przekonuje Mahir. – „Może jest już w drodze i zaraz przyjedzie?”.
„Nie, synu. Ja nie mogę dłużej czekać” – oznajmia Sema. Po chwili omal nie traci przytomności. Synowie pomagają jej usiąść na kanapie. „Zaraz pojadę na przystań i sprawdzę, co się dzieje” – postanawia Mahir. – „Orhan, ty zostań razem z mamą”. Akcja przenosi się do domu Arisoyów. „Tyle lat…” – wzdycha Nilgun. – „Tyle lat staraliśmy się to ukryć. A potem pojawiła się ta Cennet…”. „Gdybyś jej nie uprowadziła, nic by się nie popsuło” – uważa Cengiz. „Ja się przestraszyłam, Cengiz! Przestraszyłam! Czego nie rozumiesz, co?! Przestraszyłam się, że stracę syna!”. „I kiedy się przestraszyłaś, to popsułaś wszystko sama, tak?”.
Nagle drzwi domu otwierają się. Do środka wchodzi Selim. „Syneczku, bardzo się o ciebie martwiłam” – mówi Nilgun i chce podejść do Selima, ale ten pokazuje, by się zatrzymała. Następnie staje naprzeciwko ojca. „Wiedziałeś, że to mama porwała Cennet?” – pyta. „Nilgun, zostaw nas samych” – prosi Cengiz. Kobieta odchodzi. „Ja chcę wiedzieć wszystko, tato” – oznajmia Selim. – „Tylko nie śmiej się mówić, że mama jest chora. Zmęczyły mnie już takie tłumaczenia. Po prostu proszę o logiczne wyjaśnienie, żebym mógł to wszystko zrozumieć”.
Tymczasem Ozlem przychodzi do smażalni ryb. „Pani Ozlem? Witamy” – mówi Cennet. Jest zaskoczona pojawieniem się tu ciotki Selima. „Cennet, jeśli nie jesteś zajęta, czy możemy porozmawiać?” – pyta kobieta. „Oczywiście, proszę” – Cennet wskazuje stolik. „Siostro, kim jest ta kobieta?” – pyta Beste. „To ciocia Selima” – odpowiada Cennet i dosiada się do Ozlem. „Jeżeli wini mnie pani, że Selim opuścił dom, to nie ja jestem winna” – oświadcza dziewczyna. „Jest tylko jedna przyczyna, dlaczego Selim jest w takim stanie w tej rodzinie” – odpowiada Ozlem. – „Czy może powinnam powiedzieć Ali?”. „To pani…”. „Tak, wiem. Oni nie mogli tego ukryć przede mną. Ja od początku byłam temu przeciwna. Dlatego, że to była największa krzywda, jaką można wyrządzić dziecku”.
„Kiedy Ali stracił pamięć, błagałam Nilgun, żeby powiedzieli mu prawdę” – kontynuuje Ozlem. – „Ale nie mogłam ich przekonać. Powiedziałam, że kiedyś i tak dowie się prawdy i zapyta ich. Co wtedy powiedzą? Ale nie mogłam przekonać ani brata, ani bratowej”. „On powoli zaczyna sobie przypominać, ale nie może zrozumieć” – oznajmia Cennet. „Myślę, że z czasem wszystko sobie przypomni. On zacznie przypominać sobie, kim jest i skąd. I uwierz mi, ja tego chcę tak, jak i ty”. „Nie możesz sobie wyobrazić, jak bardzo mnie uszczęśliwiłaś. Jak przyjemnie wiedzieć, że nie jestem sama w tej sprawie”. „Być rodziną dziecka nie znaczy, żeby nie musiał on znać swojej przeszłości”.
„Dlaczego więc mamy czekać, aż Selim sam sobie przypomni? Razem powiedzmy mu o wszystkim” – proponuje Cennet. „Żeby to wszystko było takie proste” – wzdycha Ozlem. „Aha, rozumiem…”. „Nie rozumiesz. Rzecz w tym, czy powiedzieć Selimowi o tym, czy nie. Już kiedyś nawet konsultowałam się w tej sprawie u psychologa. On powiedział mi, że jeśli mu powiemy, to przeżyje wielką traumę. Dlatego nie mamy wyjścia. Musimy cierpliwie czekać”. „Ale…”. „Posłuchaj, może nie będzie trzeba długo czekać. Dlatego, że ty będziesz zawsze razem z nim. Przy tobie zacznie szybko sobie przypominać. Obiecaj mi, że nic mu nie powiesz, dopóki sam sobie nie przypomni. Zgoda?”. „Dobrze, zgoda” – potwierdza Cennet.
Melisa przynosi babci lekarstwa i szklankę wody. „Orhan, zadzwoń jeszcze raz do brata” – prosi Sema. „Przed chwilą dzwoniłem. Powiedział, że dopiero dojechał na przystań” – odpowiada mężczyzna. Sema podejrzliwym wzrokiem patrzy na Arzu. „Dlaczego ty nic nie mówisz?” – pyta. – „Mówisz zawsze bez przerwy, a dzisiaj milczysz. Ja… Mi jest bardzo przykro” – wydobywa z siebie Arzu. „Mamusiu, proszę. Czy nie będzie lepiej, jeśli swoją energię zachowasz dla taty?” – prosi Orhan. – „Ponadto, kiedy tata wróci, ja wszystko powiem. Powiem, że przez niego postawiłaś nas wszystkich do pionu”. „Żeby on teraz tak wszedł przez te drzwi… Przysięgam, że nie otworze ust, dopóki nie umrę. Najważniejsze, żeby przyszedł…”.
Akcja wraca do domu Arisoyów. „O tym, że twoja matka porwała Cennet sam się domyśliłem” – oznajmia Cengiz. – „Gdyby zrobił to ktoś inny, a nie twoja mama… Uwierz mi, nawet nie chcesz wiedzieć, co bym z nim zrobił. Ale synu, twoja mama to mój towarzysz życia. Jesteśmy razem w trudnym i dobrych dniach. Złożyłem obietnicę zawsze być razem. Nie mogłem… Nikomu nie mogłem niczego powiedzieć. Ale dowiedziałem się, gdzie jest Cennet. Pojechałem i uratowałem ją”. „A gdybyś się spóźnił?” – pyta Selim. – „Gdybyś nie zdążył na czas? To już wszystko, tato, co wiesz? Nie masz odpowiedzi na pytanie”.
„Synu, na to, co się stało z Cennet nie ma logicznego wytłumaczenia” – mówi Cengiz. – „Ale ty znasz stan swojej matki. Czekasz, żeby mama myślała jak normalny, zdrowy człowiek. A kiedy winisz ją, ty winisz normalnego człowieka”. „Mama jest chora, dobrze. Ale ty? Ty jesteś człowiekiem, który może myśleć logicznie. Ty wiedząc o tym wszystkim zaprosiłeś Cennet na kolację” – zauważa Selim. – „Sam zadzwoniłeś do mnie i zaprosiłeś ją. Jak ty mogłeś tak postąpić?”. „Synu, ja myślałem, że jeśli mama się dowie, że Cennet lepiej, to wszystko się ułoży”. „Naprawdę myślałeś, że wszystko samo się ułoży? Cennet, kiedy się o tym wszystkim dowiedziała, rzuciła mnie!”.
„I gdyby ona odeszła” – kontynuuje Selim. – „Ja całe życie szukałbym odpowiedzi, dlaczego…? Ty chociaż pomyślałeś o mnie, w jakim będę stanie? Powiedziałbyś mi? Synu, Cennet wyjechała z powodu nas… Powiedziałbyś mi tak? Nie. Co jeszcze ukrywacie przede mną?”. „Przestań winić mnie i mamę! Tak, twoja mama popełniła błąd, zgadzam się z tym. I jest to błąd, którego nie można naprawić. Co mam zrobić? Umieścić ją w szpitalu? Wtedy będziesz szczęśliwy? Ja robię wszystko, co mogę, żeby załagodzić sytuację! Chociaż raz postaw się na moim miejscu. Co ty zrobiłbyś?!”.
„Ale nie, ty z powodu dziewczyny, którą znasz od kilku dni odwracasz się plecami do swojej rodziny!” – grzmi Cengiz. – „To jest twoja logika?!”. „Cennet mogła umrzeć!” – wybucha Selim. „Ale nie umarła! Nie umarła i żyje!”. „Przychodzenie tutaj, by porozmawiać okazało się pomyłką…”. Selim sięga po swoją kurtkę. „Jeśli wyjdziesz, więcej nie wracaj” – ostrzega go ojciec. „Dobrze. Niech tak będzie” – mówi chłopak i udaje się do swojego pokoju. Tam pakuje do walizki swoje ubrania. Wkrótce do pomieszczenia wchodzi Nilgun. „Selim, stój” – prosi kobieta. – „Zostaw te rzeczy…”. „Odejdź! Odejdź i nie komplikuj wszystkiego!”.
„Więc mnie zabij!” – mówi Nilgun. – „Jeśli ciebie nie będzie, jaki sens ma to, że żyję? Poza tym nie będziesz się bał, że komuś zrobię krzywdę? Selim, ja nie chcę być taka. Jestem już bardzo zmęczona. Głosy w mojej głowie nie milkną. Jest mi bardzo przykro. Selim, ja bardzo żałuję…”. Kobieta obejmuje syna. On jednak stoi nieruchomo. „Daj mi trochę czasu” – prosi Selim. – „Pozwól mi pozbierać myśli”. „Dobrze, ty nie zobaczysz mnie i nawet głosu nie usłyszysz. Najważniejsze, byś nie odchodził. Ja nie wytrzymam twojej straty…”. „Potrzebuję czasu. Niedużo, ale potrzebuję”. „Selim, ty na pewno mnie nie rzucisz, tak?”. „Nie” – potwierdza Selim…
Tymczasem w domu Soyerów. „Na pewno coś się stało” – odchodzi od zmysłów Sema. – „On nie zostawiłby nas bez wiadomości”. „Mamusiu, myślmy pozytywnie, proszę” – odzywa się Orhan. „Babciu, wujek ma rację. Tata znajdzie i przywiezie dziadka” – zapewnia Melisa. – „Nie martw się i nie denerwuj”. „Daj Boże, córko. Daj Boże…”. Nagle drzwi wejściowe się otwierają. Do domu wraca Mahir. Ciężko wzdycha. „Mahir, znalazłeś ojca?” – pyta Sema. „Mamo, tata tygodniami nie przychodził na przystań. I jacht jest na miejscu…”. „To on pod ziemię się zapadł, czy co?!” – wścieka się Orhan.
„Ja wam mówiłam. Ja wam mówiłam, że coś się z nim stało” – mówi Sema. „Dziwne. Poszedł łowić ryby sam. Nawet kierowcy nie zabrał ze sobą” – zauważa Mahir. Akcja wraca do posiadłości Arisoyów. Selim schodzi z walizką po schodach. „Ostatni raz cię uprzedzam. Jeśli wyjdziesz za te drzwi, więcej nie wracaj” – powtarza Cengiz. Selim stawia walizkę na podłodze. Patrzy ojcu prosto w oczu. „Po tylu doświadczeniach ty jeszcze śmiesz stawiać mi warunki” – mówi. – „Właściwie to na ciebie jestem bardziej zły, niż na mamę. Kobieta, która przez wiele lat żyła na lekarstwach, dostaje ataku paniki. Zażywa zielone tabletki. Płacze, bierze lekarstwa. Kryzys? Wszystko na raz. Wiele lat ty tak usypiałeś mamę. Jeżeli jest dzisiaj w takim stanie, to właśnie przez ciebie. Ty zamiast tego, żeby znaleźć wyjście, wciąż jeszcze się dziwisz”.
Nilgun schodzi po schodach. Przynosi synowi sweter. „I to weź, synu” – mówi. – „W nocy ubierz, będzie ci ciepło. Dbaj o siebie, dobrze?”. Selim zabiera swoja walizkę i opuszcza dom…
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.