42: Konwojenci wyprowadzają Cennet z więźniarki. „Proszę, wypuśćcie mnie” – błaga przerażona Cennet. – „Nie kradłam żadnych pieniędzy… Nie ruszałam niczyich pieniędzy… Dlaczego nikt mnie nie słucha? Mówię przecież, że jestem niewinna… Proszę, moja babcia jest już stara… Ona tego nie przeżyje… Proszę was…”. Mężczyźni są nieugięci. Wprowadzają Cennet na teren więzienia i przekazują ją strażniczkom. One prowadzą dziewczynę do celi. Więzienie tymczasem opuszcza Kaya. Halil czeka już na niego pod bramą. Akcja przenosi się do rezydencji Soyerów. Dumna Arzu siada obok teściowej. Sema drży z rozemocjonowania.
„Stało się to, o czym mówiłam” – oznajmia Arzu. – „Co się stało? W tej sprawie na końcu zdenerwowana jesteś ty. Was wcale nie obchodziło, że przez tyle lat ciężko pracowałam dla tej firmy, ale mój tata… Mój tata zawsze wiedział, ile dla niej poświęciłam”. „Ty to zrobiłaś!” – wybucha Sema. – „Ty kazałaś zmienić testament Rizy!”. „Ja niczego nie zrobiłam” – odpowiada uśmiechnięta Arzu. „Kłamiesz!”. „Pierwsze, co teraz zrobię, to rozwiodę się z Mahirem. Ale nie tak, jak sobie mnie wyobrażałaś. Bezsilną, przegraną, bez grosza. Dlatego, że ja teraz też jestem Soyer. Nawet jeśli rozwiodę się z Mahirem, jestem Soyerem dużo silniejszym, niż wy. Jestem nawet silniejsza od ciebie! Odtąd nikt nie może mnie złamać. Nikomu się nie uda”.
Akcja wraca przed mury więzienia. Kaya napawa się zapachem wolności. „Niezliczone dni w końcu minęły” – mówi. – „Wyszedłem na wolność. Teraz pora spotkać się z Cavidan. Niewiele zostało, Cavidan. Wkrótce się zobaczymy…”. Akcja wraca do domu Soyerów. „Weszłaś w krew mojego męża! Zmusiłaś go do zmiany testamentu!” – krzyczy Sema. – „Teraz postanowiłaś się na nim dorobić. Taki z ciebie diabeł! Ale nie, nie oddam tego, co należy się moim synom! Nie jestem taka naiwna, jak Riza. Nie okręcisz mnie wokół palca. Riza zmarł, ale ja jeszcze nie umarłam!”. „Jak tak dalej będziesz się zachowywać, długo nie pociągniesz” – uważa Arzu. – „Tylko nie mów, że nie ostrzegałam. Lepiej się uspokój… W takim wieku, takie nerwy dla serca są szkodliwe…”.
Oburzona Sema rozbija filiżankę z herbatą o podłogę. „Wynoś się stąd!” – krzyczy. „Lepiej powiem Leyli, żeby przyniosła ci coś na uspokojenie” – mówi Arzu i odchodzi. Akcja przenosi się do więzienia. Cennet dobija się do drzwi. „Błagam was, wypuśćcie mnie stąd!” – krzyczy dziewczyna, zanosząc się płaczem. – „Jestem niewinna, nic nie zrobiłam! Proszę… Wypuśćcie mnie stąd, nie mogę tutaj zostać! Proszę, otwórzcie drzwi. Nic złego nie zrobiłam…”. „Dosyć już tego!” – grzmi jedna z współwięźniarek. – „Jak już skończyłaś skamleć, to chodź tu i siadaj! Od tego wszystkiego głowa zaczęła mi puchnąć!”.
Arzu odbiera telefon od prawnika. „Jest jakiś problem?” – pyta. – „Cennet zatrzymana, rozumiem. Dobrze, dziękuję za pomoc. Wszystkiego dobrego”. Szczęśliwa Arzu zasiada w swoim fotelu. „A mówiłam ci, byś wyniosła się z mojego życia. Mówiłam ci sto razy. Ty jednak nie zostawiłaś mi innego wyboru…” – mówi zadowolona.
Kaya siedzi na tylnym siedzeniu auta. Opuszcza szybę i bierze głęboki oddech. „Jak byłem w więzieniu, drugim, czego mi brakowało, było powietrze Bosforu” – oznajmia. „A co było pierwszym?” – pyta Halil. – „Powiedziałeś, że powietrze było drugie. Zaciekawiło mnie, co było pierwsze”. „Uwielbiasz doprowadzać człowieka do grobu, Halil. Moja rada dla ciebie. Jeżeli chcesz długo żyć, nie interesuj się wszystkim”. Kaya wyciąga z kieszeni kurtki zdjęcie młodej Arzu i przygląda się mu uważnie. To było pierwsze, czego mu brakowało… „Zobaczymy, czy Cavidan za mną tęskniła?” – mówi.
Tymczasem w domu Arisoyów. Nilgun chodzi z komórką przy uchu. „Nie nie, nadal nie odbiera” – wzdycha kobieta. – „A ja już od rana dzwonię… Może pojedziemy i sprawdzimy? Może coś się stało?”. „Niby, co jeszcze może się stać?” – pyta Ozlem. – „No nie patrzcie tak, przecież niczego takiego nie powiedziałam”. „To wszystko minie. Selim nam wybaczy” – uważa Cengiz. Selim tymczasem budzi się. Zdumiony odkrywa, że obok niego leży… naga Melisa! „Melisa, obudź się… Melisa, wstawaj…” – mówi zdezorientowany chłopak. „Co się stało?” – pyta dziewczyna. „Co ty tu robisz…? W tym łóżku…?”. „Żartujesz sobie, Selim? Jeśli tak, to wcale nie jest śmieszne”. „No, nie… Proszę, powiedz, że do niczego między nami nie doszło… Proszę…”.
„Ty nie pamiętasz, tak… A mówiłam ci… Mówiłam, że jesteś pijany i nie będziemy nic robić…” – opowiada Melisa. – „Mówiłam, byśmy nie robili czegoś, czego potem będziemy żałować. Wiedziałam… Wiedziałam, że tak postąpisz!”. „Ale nie rozumiem… Jak coś takiego mogło się stać?” – zachodzi w głowę Selim. „Ty… Ty przyciągnąłeś mnie! Zmusiłeś do tego!”. „Nie, nie mogłem czegoś takiego zrobić. To na pewno jakiś żart…”. „Nie powinnam ci była wierzyć! Mówiłeś, że jesteś trzeźwy, że wiesz, co robisz! Powiedziałeś: Melisa, nie rzucaj mnie. Teraz zostałaś mi tylko ty… Powiedziałeś, że mnie nie porzucisz… Dlaczego tak ze mną postępujesz, Selim?”.
Z oczu dziewczyny płyną łzy. Selim siada obok niej. „Melisa, przysięgam, że nic nie pamiętam” – oznajmia. – „Popełniliśmy wielki błąd. Spaliśmy razem… Mam w głowie pustkę. Ostatnie, co pamiętam to to, że wysłałaś mnie pod prysznic. To wszystko…”. „Dobrze, Selim. Nie chcę nic więcej słyszeć…”. Chłopak chce dotknąć ramienia Melisy, ale ona natychmiast się odsuwa. „Zostaw, nie zbliżaj się do mnie!” – krzyczy. – „Chcę zostać sama! Zostaw mnie…”. „Proszę, wybacz mi” – mówi Selim i odchodzi do łazienki. Smutek z twarzy Melisy natychmiastowo znika. Manipulacja wyszła jej perfekcyjnie…
Selim przemywa twarz zimną wodą. Następnie patrzy w lustro. „Co ty zrobiłeś? Co ty narobiłeś?” – pyta sam siebie. Ma ogromne wyrzuty sumienia. Z wściekłości uderza pięścią w lustro, które rozbija się na drobne kawałki. Na dłoni chłopaka pojawia się krew. Tymczasem w więzieniu podają obiad. Dla Cennet zostają same resztki. „Co jest? Nie smakuje ci?” – pyta współwięźniarka. „Nie, smakuje…” – odpowiada Cennet. „To dobrze. Zjedz do końca. Potem zaczniesz płakać, jak zjesz”.
Melisa puka do łazienki. „Selim, wychodź” – mówi. – „Słyszysz mnie? Wychodź! Co chcesz w ten sposób osiągnąć? Co to znaczy? To znaczy, że już więcej nie spojrzysz na mnie? W czym jest moja wina? Dlaczego tak mnie karzesz? Co zrobiłam? Co zrobiłam, żeby na to zasłużyć? Dlaczego tak ze mną postępujesz, Selim? Dobrze, wyjdź już. Zobaczę, czy wszystko z tobą dobrze i pójdę. Pójdę i więcej mnie nie zobaczysz. Ale proszę, wyjdź. Selim, wyjdź, bo ja tam wejdę!”.
Dziewczyna otwiera drzwi. Widzi rozbite lustro i krwawiącą dłoń Selima, którą chłopak trzyma w umywalce. „Selim, twoja ręka. Co się stało? Co zrobiłeś z ręką?” – pyta przerażona Melisa. – „Dlaczego to zrobiłeś? Dlatego, że mnie dotknąłeś, to zraniłeś swoją rękę? Na tyle siebie nienawidzisz za to, co przeżyliśmy? Tak wielka dla ciebie była to pomyłka?”. „Proszę, wybacz…” – wydobywa z siebie Selim. „Kto ja? Uważasz mnie za dziewczynę, którą po użyciu wystawiasz za drzwi?”. „Nie gadaj głupot”. „W takim razie, kim jestem? Po wszystkim, ile jestem dla ciebie warta? Dlaczego zachowujesz się w ten sposób? Dziś w nocy byłam z mężczyzną, który mówił mi, że mnie kocha. Jak tylko otworzył oczy, ucieka ode mnie”.
„Nic nie pamiętam, Melisa. Nic nie pamiętam…” – mówi Selim. „Ale ja pamiętam. Każdą chwilę, każdą sekundę pamiętam” – oznajmia dziewczyna. – „Uwierzyłam ci, Selim. Pierwszy raz w życiu… Niech to szlag!”. Melisa wybiega z łazienki. Bierze swoje rzeczy i zmierza do wyjścia. „Meliso, zaczekaj” – prosi Selim. – „Usiądź, porozmawiajmy”. „Nie mamy o czym rozmawiać, Selim. Lepiej pójdę, dopóki nie skończyłeś ze sobą z powodu tego, co zaszło między nami”. „Nie chcę cię stracić. Jesteś moją najbliższą przyjaciółką. Nie chcę cię stracić…”.
„Dosyć już, dosyć!” – wybucha Melisa. – „Jaką przyjaciółka?! Czy człowiek chodzi do łóżka z przyjaciółką?! Nie oszukuj siebie, ani mnie! Nie jestem dla ciebie żadną przyjaciółką! Zniszczyłeś mi życie… Zniszczyłeś moje życie!”. „Mówię ci, że niczego nie pamiętam! Ostatnie, co pamiętam, to to, że poszedłem pod prysznic. Wróciłem, położyłem się i zasnąłem” – wyjaśnia Selim. – „To wszystko!”. „Oszukuję cię, tak? Oszukuję cię takimi tanimi numerami?! To sugerujesz?!”.
Melisa w szale uderza chłopaka w pierś. „Mówiłam ci przestań! Mówiłam ci, nie róbmy tego! Niech cię szlag!” – krzyczy i opuszcza dom. Na zewnątrz spaceruje spokojnie, roześmiana. „Jak ty wszystko utrudniasz, Selim” – mówi do siebie. – „No nic, teraz musisz się trochę uspokoić. Do zobaczenia, kochanie…”.
Orhan wraca do domu. Widzi na podłodze rozbitą filiżankę. Służąca właśnie mierzy ciśnienie jego matce. „Co tu się stało? Wszystko dobrze?” – pyta mężczyzna. „Na co ty czekasz, synu?” – pyta Sema. – „Jak sądzisz, co to może być? Kamienie z nieba spadną? Co jeszcze może się wydarzyć?”. „Pani Semo, nie może pani teraz rozmawiać” – mówi służąca. „Pokłóciłaś się z Arzu?” – pyta Orhan. „Nie, już więcej ta pani nie będzie się ze mną kłócić. Ja sama ze sobą się kłócę…”. „Pani Semo, jak nadal będzie pani rozmawiać…”. „Ach, zabierz to!” – rozkazuje Sema, zdejmując mankiet ciśnieniomierza.
„Mamo, uspokój się” – prosi Orhan. – „Wiem, sprawy nie idą tak, jak zaplanowaliśmy. Ale jeszcze nie wszystko jest skończone. Zrobię, co w mojej mocy, aby odebrać to, co dostała Arzu”. „Co ty możesz zrobić? Ojciec wszystkie akcje oddał tej kobiecie i złożył podpis. Wszystko już przepadło”. „Mamo, znajdę wyjście i zabiorę te akcje”. „Rób, co chcesz, ale zrób to, jak najszybciej. Zabierz akcje tej wiedźmie, póki nie jest za późno”.
Tymczasem w więzieniu. „Meral, wydaje się, że tej nowej niezbyt smakuje twoje jedzenie” – zagaduje jedna osadzona do drugiej. „Tak myślisz? To dobrze, niech od dziś sama gotuje jedzenie” – odpowiada inna więźniarka. „Nie, smakuje mi” – zapewnia Cennet. – „Zdrowia twoim rękom. Jest bardzo smaczne…”. „Skoro smaczne, to dlaczego nie jesz? Wstań od stołu i mnie nie denerwuj! Powiedziałam wstań!”. Osadzona ze wściekłością rzuca widelec na podłogę. Cennet wstaje od stołu i zmierza w stronę swojej pryczy. „Dokąd?! Podnieś widelec, tu nie ma służących!”.
Cennet posłusznie podnosi widelec i odkłada go na stół. „Dobrze, a teraz umyj naczynia” – rozkazuje jej współosadzona. – „Odtąd kuchenne rzeczy będą na twojej głowie”. Dziewczyna patrzy na czekający na nią stos naczyń. Chcąc nie chcąc zabiera się do pracy. Akcja przenosi się do domu Mukaddes. „Zjedzmy coś” – mówi Suna. „Moja Cennet pewnie jest tam głodna” – rozpacza Mukaddes. – „Ale ona się do tego nie przyzna. Będzie siedzieć tam z opuszczoną głową. Od samego dzieciństwa taka była. W obcym miejscu siedziała zakłopotana. Przez trzy dni mogła być głodna i nic nie powiedzieć. Moja wnuczka nie może być w więzieniu. Będą ją torturować, nie zostawią jej w spokoju…”.
„Nie rób tak, siostro Mukaddes. Nie rób tak” – prosi Suna. „Nie mogłam jej ochronić, Suna. Nie mogłam…” – wzdycha Mukaddes. – „Ufała mi bardziej, niż Bogu. A ja nie mogłam się za nią wstawić…”. Akcja przeskakuje do następnego dnia. Z samego rana do celi Cennet wchodzi oddziałowa wraz z innymi strażniczkami. „Wstawać! Wstawać!” – krzyczy. Wszystkie osadzone wstają ze swoich łóżek. Cennet całą noc spędziła bez materaca i koca, gdyż współwięźniarki zabrały jej te rzeczy.
„Czyje to łóżko?” – pyta strażniczka. – „Kto tu śpi? Ogłuchłyście?! Mówię do was!”. „To miejsce tej nowej” – odpowiada jedna z osadzonych. Strażniczka kieruje swój wzrok na Cennet. „Dlaczego nie odpowiadasz, dziewczyno? Połknęłaś język?” – pyta. „To znaczy… Ja…” – jąka się Cennet. „Gdzie jej materac i kołdra?” – pyta strażniczka. – „Mówże! Gdzie twoja pościel?!”. „Tutaj, Zeliha wzięła” – oznajmia inna strażniczka. „Zrobiłam sobie podwójne łóżko. Jakiś problem?” – pyta osadzona, która zabrała Cennet akcesoria. „Posłuchaj, w ostatnim czasie zbyt często wpadasz. Będziesz miała trudny czas, wiesz o tym?” – odpowiada jej strażniczka i uderza niepokorną osadzoną pałą po nogach. „Natychmiast oddaj pościel dziewczynie!” – rozkazuje.
Melisa wraca do domu. „Bardzo się za tobą stęskniłam” – mówi Arzu. – „Wczoraj w nocy weszłam do twojego pokoju, ale ciebie nie było. Gdzie byłaś przez tyle czasu?”. „A co się stało, mamo? Czemu zawdzięczasz taką radość?” – pyta Melisa. „Wczoraj ogłosili testament twojego dziadka. Tata zostawił mi trochę akcji!”. „Mówisz poważnie, mamo?”. „Tak. Dziadek całe życie wstawiaj się za mną, sama wiesz. Nawet po śmierci mnie nie zawiódł. Meliso, jeżeli nie zostawiłby mi tych akcji… Nie chcę nawet myśleć, co by się stało… Spójrz tylko na babcię. Wciąż nie spuszcza mnie z oczy, byle tylko znaleźć mój błąd. Od tej pory nikt już nie może ze mną tak postępować”.
Do pomieszczenia wchodzi Orhan. „Widzę, że macie dobry nastrój z samego rana” – mówi. „Wolałbyś, żebyśmy były nieszczęśliwe?” – pyta Melisa. „Nie gadaj głupot. Jestem jedyny w tej rodzinie, który stara się, aby wszyscy byli szczęśliwi. Możesz być tego pewna”. „Tak, jestem pewna. Tak bardzo chcesz, żebyśmy byli szczęśliwi, że nawet nie minęła żałoba po dziadku, a ty już zająłeś jego miejsce”. „Nie usiadłem na czyimś miejscu, tylko na miejscu, na które zasłużyłem. Prowadzić tę firmę to moje prawo”. „Nie możesz rządzić nami, wujku! Możesz tylko jak małe dziecko chować się za babcią”. „Znaj swoje miejsce, Melisa. Opamiętaj się!”.
Arzu wstaje na równe nogi. „Orhan, dość!” – krzyczy. – „Przed tobą jest moja córka. Melisa jest już dorosła. Ponadto w przyszłości przekażę jej swoje akcje. Na twoim miejscu bardziej bym uważała, drogi Orhanie”. „Ta dziewczyna próbowała się otruć” – przypomina Orhan. – „A jak znowu to zrobi? Dobrze, już nic nie mówię. Tylko pamiętaj o tym, Arzu. Nie jestem, jak mój ojciec. Nie możesz ze mną grać. Chcecie ze mną walczyć? Zatem powalczymy. Rzucam wyzwanie”. Mężczyzna odwraca się i odchodzi.
„Mamo, wujek naprawdę może coś zrobić?” – pyta Melisa. „Nic nie może zrobić, córko” – zapewnia Arzu. – „Nie martw się. Teraz nikt nie może nas dotknąć”. Akcja przenosi się na wybrzeże. Kaya siedzi na ławce, pije kawę i wpatruje się w morze. Wkrótce zjawia się Halil. „Dzień dobry, bracie” – mówi. – „Myślałem, że odpoczywasz w domu, ale widzę, że już zacząłeś swój dzień”. „Ja w wewnątrz wystarczająco odpocząłem, Halil. Nawet więcej, niż trzeba było. Teraz jest czas działać. Cóż, więc jedziemy”. „Dokąd jedziemy, bracie? Do Cavidan?”. „Najpierw znajdziemy tę kobietę… Jak jej było? Mukaddes, tak?”.
Akcja przenosi się do więzienia. Współwięźniarki zalewają materac Cennet. „Co wy robicie? Zwariowałyście?” – pyta Cennet. – „Jaki macie problem ze mną?”. „Proszę, proszę… Maleńki kurczak rozłożył swoje skrzydełka. Co się stało?” – pyta Zeliha i chwyta Cennet za włosy. – „Od kiedy ochrona stanęła po twojej stronie, stałaś się silna, tak?”. „Puść moje włosy, puść…” – prosi Cennet. „Jeszcze raz mi z twojego powodu zepsują nastrój, to cię zabiję! Zrozumiałaś?!”.
Strażniczka wchodzi do środka celi. „Co się tu znowu dzieje?” – pyta. – „Co ten materac robi na podłodze?”. „No właśnie, Cennet, co ten materac robi na podłodze?” – pyta Zeliha. – „Nieładnie…”. „Po prostu zamierzałam poprawić pościel” – odpowiada Cennet. „Zostaw teraz pościel. Masz gościa” – oznajmia strażniczka.
Cennet udaje się do sali widzeń. W pokoju czeka na nią Mukaddes. Dziewczyna przytula się do babci. „Żadnego przytulania” – oznajmia strażniczka. – „Odsuńcie się od siebie”. Obie posłusznie siadają przy stole. „Nie płacz” – prosi Mukaddes. – „Czy coś ci się stało? Zadali ci ból? Nie skrzywdzili cię, prawda?”. „Nie martw się, babciu. Ze mną wszystko dobrze” – zapewnia dziewczyna. – „Po prostu, kiedy cię zobaczyłam, źle się poczułam. Niebawem zrozumieją, że jestem niewinna i mnie wypuszczą”. „Oczywiście, że wypuszczą. Porozmawiam z Selimem. On zna istotę sprawy i nam pomoże”. „Nie wiem, babciu, czy Selim zna sprawę. A nawet jeśli zna, to nie wiem, czy pomoże…”.
„Co to znaczy?” – pyta Mukaddes. – „Czy on zamierza w najtrudniejszym dla ciebie czasie odwrócić się do ciebie plecami? Ale nie martw się. Jak nie Selim, to ja jestem. Zrobię wszystko, co trzeba. Jak będzie trzeba, postawię na nogi całą firmę, ale cię stąd wyciągnę”. „Widzenie zakończone” – oznajmia strażniczka. Następnie odprowadza Cennet z powrotem do celi. Tymczasem Kaya i Halil przyjeżdżają do domu Mukaddes. Drzwi otwiera im Beste. „O co chodzi?” – pyta dziewczyna. „Chciałem porozmawiać z panią Mukaddes” – odpowiada Kaya. „Ale kim pan jest?”. „Przepraszam, nie przedstawiłem się. Nazywam się Kaya Demiros. Pani Mukaddes chciała się ze mną zobaczyć. Czy ją zastałem?”.
„Nie ma cioci Mukaddes” – odpowiada Beste. „A kiedy będzie?” – pyta Kaya. „Nie wiem…”. „W takim razie nie będę przeszkadzał. Było mi przyjemnie panią poznać”. Mężczyzna wyciąga na pożegnanie rękę w kierunku Beste. Wtedy dziewczyna zauważa na jego palcu charakterystyczny sygnet. „O co tu chodzi? Jakiś wariat, czy co?” – pyta siebie Beste, gdy panowie już odjechali.
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.