135: Baris i Zeynep siedzą przy stoliku na zewnątrz. „Jak mama Sakine ma się po wczoraj?” – pyta mężczyzna. „Mama Sakine?” – pyta Zeynep. „Powiedziałem to z głębi serca. Mam tak nie mówić?”. „Mów, oczywiście. Bardzo mi się spodobało, kiedy tak powiedziałeś. Jak ma się mama? Dziś rano nie była zbyt podekscytowana. Śniła o siostrze Gulbin. Wczoraj przeżyła cały ból związany ze swoimi dziećmi. To było tak, jakby wszystko wydarzyło się w jednej chwili. Właściwie, ja… Podjęłam jedną decyzję, wiesz?”. „Że znajdziesz siostrę?”. „Jak to zrozumiałeś?”. „Tak powinno być. My to musimy zrobić. Spójrz, do dziś wiele przeżyliśmy, problemy nie ustawały. Ale teraz możemy jej poszukać. Dlaczego więc tego nie zrobić?”.
„Czy naprawdę będziesz razem ze mną szukał mojej siostry?” – dopytuje Zeynep. „Będę szukał” – potwierdza Baris. – „Nie wiem, czy znajdziemy ją, czy nie, ale w przyszłości nie będziemy mogli powiedzieć, że nie spróbowaliśmy. Poza tym może faktycznie ją znajdziemy”. W następnej scenie Zeynep razem z mamą udaje się do sklepu z elegancką odzieżą, by Sakine wybrała sobie kreację na ślub. Nagle telefon dziewczyny zaczyna dzwonić. To Gulbin. „Jeśli jesteś wolna, czy możemy się dzisiaj zobaczyć?” – pyta ukochana Tarika. „Właściwie mam trochę pracy, ale… Słuchaj, może ty do mnie przyjdziesz? Dobrze, super. W takim razie wyślę ci lokalizację”.
Zeynep rozłącza się i wraca do mamy, która usiadła w fotelu, wyraźnie zmęczona i zniechęcona. „Co się stało?” – pyta dziewczyna. – „Spojrzałaś raptem na dwie rzeczy i od razu usiadłaś”. „Ach, moja córko. Proszę cię, nie złość się na mnie. Czuję w środku pewien niepokój, jakby gotowała się we mnie woda. Jakby ktoś ciągle mieszał wrzącą zupę. Nie wiem sama, może to podekscytowanie, a może tęsknota. Miałam dziś ten sen. Prawdopodobnie to z jego powodu zmartwienia nie wychodzą z mojej głowy. Mam nadzieję, że wszystko ułoży się tak, jak powinno”.
„Zawsze mi mówiłaś, że kiedy masz sen, dobry czy zły, odkręć kran i opowiedz go wodzie” – przypomina Zeynep. – „Nie powiedziałaś mi tego?”. „Sen z Gulbin był jak rzeczywistość” – oznajmia Sakine. – „Pocałowałam ją i poczułam jej zapach. Chciałabym, żeby w tych szczęśliwych dniach twoja siostra była razem z nami. Kto wie, na jaką piękną dziewczynę wyrosła”. „I ja chciałabym ją zobaczyć. Ale mamo, jest coś jeszcze. Wiem, że bardzo cierpiałaś, gdy siostra odeszła. Ale teraz twoja rana wydaje się jeszcze świeższa. Wiem, widziałaś ją w śnie, ale nie jestem pewna, czy to jedyna rzecz. Nie powiedziałaś mi, co tak naprawdę się wtedy stało. Jak dużo nie wiem?”.
„Nie bądź smutna. Wszystko minęło, to przeszłość, córko” – odpowiada Sakine, niespokojnie poruszając palcami. „Wydaje mi się, że pamiętam ten moment, kiedy siostra Gulbin uciekła z domu, ale nie mogę dokładnie przypomnieć sobie, co stało się później i co wydarzyło się wcześniej. Nie pamiętam wszystkiego przed tym, jak zamieszkałam z mamą Nermin. Mamo, czy jest coś jeszcze, czego nie wiem, a przez co przeszłaś?”. „Przed tym, jak twoja siostra Gulbin uciekła… Stało się coś bardzo złego, Zeynep”.
„Zachorowałam, nie mogłam iść do pracy” – kontynuuje Sakine. – „W zastępstwie za mnie wysłałam twoją siostrę Gulbin. Poszła do domu pani Suzan, była to wtedy jedna z najbogatszych rodzin”. „Co stało się później?”. „Później… Pokazała mi oparzenie na palcu. Byłam na nią bardzo zła, w ogóle nie uwierzyłam w to, co powiedziała. Myślałam, że chciała uwieść syna z bogatej rodziny. Myślałam, że w ten sposób próbuje znaleźć tam sobie miejsce. Byłam bardzo zła na nią, bardzo. Później ojciec zabrał ją ze szkoły i nigdy więcej tam nie wysłał”.
„Zeynep, nic nie zrobiłam. Nie mogłam zrobić” – kontynuuje Sakine, a oczy jej córki zachodzą łzami. – „Potem postanowiła uciec, by uratować się od życia w więzieniu”. „Mamo, przywykłaś do życia w beznadziejności” – stwierdza narzeczona Barisa. – „Gdyby ojciec nie dusił cię przez tyle lat, nie byłabyś taka”. „Nie!” – sprzeciwia się stanowczo żona Bayrama. – „Możesz to nazwać bezsilnością, beznadziejnością. Możesz to nazwać jak chcesz, ale nie ochroniłam mojej córki. Nic nie zrobiłam, nie stanęłam po jej stronie. Nic!”.
„Powiedziałaś, że jej szukałaś. Czy były jakieś ślady?” – docieka Zeynep. „Szukałam, bardzo długo szukałam. Wychodziłam z samego rana i szukałam jej aż do wieczora. Okłamywałam ojca. Mówiłam mu, że idę do pracy, wychodziłam i cały dzień jej szukałam, aż nogi zaczęły mnie boleć. Ale nie mogłam jej znaleźć. Później usłyszałam, że wyjechała do Niemiec. Wysłałam jej zdjęcia naszym krewnym, którzy tam byli. Myślałam, że może ktoś zobaczy, usłyszy coś, powiadomi mnie, ale nie nadeszły żadne wieści. Wszelki słuch po niej zaginął”.
„Nie martw się, mamo, znajdziemy siostrę Gulbin” – zapewnia Zeynep. – „Może wtedy nie mogłaś jej znaleźć, ale tym razem nam się uda, obiecuję ci to. Rozmawiałam o tym z Barisem. Zrobi, co w jego mocy”. „Zeynep, błagam cię, znajdź Gulbin. Nie chcę niczego więcej od życia. Nie będę żałować, jeśli umrę. Znajdź ją, proszę”. „Nie martw się, znajdziemy ją. Dalej, teraz musimy wybrać kreację dla ciebie”. Wkrótce do sklepu przychodzi Gulbin. Wita się z Zeynep i pyta: „Czy przygotowania trwają bez przerwy?”.
„W rzeczywistości prawie już skończyliśmy” – odpowiada Zeynep. „A co z suknią ślubną? Wybrałaś już?”. „Wybrałam”. „Jaką?”. „To niespodzianka, nie mogę ci pokazać”. „Rozumiem. Najtrudniejszą sprawę masz już za sobą. Jest coś, o czym chciałabym z tobą porozmawiać…”. W tym momencie z przymierzalni wychodzi Sakine. Gulbin nie wiedziała, że jest tutaj. Patrzy na nią oniemiałym wzrokiem. Zeynep komplementuje kreację, którą wybrała jej mama, a następnie mówi: „Nesrin, pozwól, że was przedstawię. To moja mama Sakine”.
Sakine dopiero teraz zauważa stojącą obok Zeynep kobietę. „Dzień dobry, jestem Nesrin” – przedstawia się Gulbin i podaje rękę swojej mamie. Przez twarz żony Bayrama przebiega coś jakby skurcz. Kobieta nieruchomieje, cały czas patrząc na Gulbin, zupełnie nie zwracając uwagi na to, jak Zeynep zachwyca się jej kreacją. „Mamo, wszystko w porządku?” – pyta w końcu narzeczona Barisa. „Córko, przepraszam, nie przejmuj się” – mówi Sakine do Gulbin. – „Skupiłam swój wzrok na tobie, cały czas cię obserwuję. Bardzo przypominasz mi jedną osobę, za którą bardzo tęsknię”.
„Nie ma sprawy. Ludzie są do siebie podobni” – odpowiada Gulbin. „Kogo ci przypomina, mamo?” – pyta Zeynep. „Jest podobna do twojej siostry Gulbin”. „Cóż, śniłaś dzisiaj o siostrze Gulbin, obudziłaś się z nią. To oczywiście z tego powodu”. „Oczywiście” – potwierdza Gulbin. – „Czasami sny wpływają na nas bardziej, niż byśmy chcieli”. „Ona też miała, tak jak ty, zielone oczy” – mówi Sakine, wciąż jak zaczarowana wpatrując się w poznaną przed chwilą kobietę. – „Myślała, że kiedy dorośnie, jej kolor oczu się zmieni. Zapytała mnie: Mamo, kiedy moje oczy będą w kolorze kawy, tak jak twoje?„.
„Posłuchaj, mamo, bardzo zasmuciłyśmy Nesrin” – mówi Zeynep. – „Przepraszam”. „Nie przejmujcie się. Zeynep mi trochę opowiedziała” – oznajmia Gulbin. – „Wygląda na to, że chodzi o twoją zaginioną córkę, prawda?”. „Tak, rozmawiałyśmy o niej jakiś czas temu. Dlatego tak się stało”. Akcja przenosi się do restauracji kobiet. Nuh dokonuje ostatnich napraw na zewnątrz, gdy nagle przed lokalem pojawia się… Cemile! „Przyjechałam bez zapowiedzi” – oznajmia kobieta. – „Jesteś bardzo zajęty?”.
„Nie, wcale nie jest” – odpowiada stojąca obok Emine i łączy ręce małżonków. – „Od rana robi jedno i to samo. Zostawiam was samych.” – Dziewczyna odchodzi. Małżonkowie siadają przy jednym ze stolików. „Cemile, dlaczego przyjechałaś?” – pyta Nuh. – „Czy zajrzałaś tylko przy okazji?”. „Dużo myślałam, odkąd odeszłam” – oznajmia kobieta. – „Nie było dnia, żebym nie myślała o tobie. Nie tylko o nas i naszym małżeństwie. Myślałam o odejściu mojej siostry. O Mehdim. O tym, w jakim byłam stanie. Jaka się stałam, kiedy to wszystko się wydarzyło. Ciebie też zmęczyłam, wiem o tym. Ale czy wiesz, jak się czułam?”.
„Czułam się jak drzewo, którego korzenie co jakiś czas są rozrywane” – kontynuuje Cemile. – „Najpierw odeszła siostra. Zanim zdążyłam zrozumieć, co się dzieje, odszedł Mehdi. Czułam się, jakbym została bez korzeni. Wyjechałam tego dnia z Benal, ponieważ powiedziała, że zabiera Mujgan. Wydawało mi się, że Mujgan mnie potrzebuje, że jeśli i ona odejdzie, nie będę mogła żyć. Tak się wtedy czułam”. „Oczywiście jest twoją bratanicą. Ale kim ja byłem dla ciebie, Cemile? Spójrz, na tym świecie jesteś jedną z tych osób, które wiedzą wszystko o mojej przeszłości”.
„Od samego początku, krok po kroku, byłaś świadkiem wszystkiego” – mówi dalej Nuh. – „Nie muszę ci mówić, że nie miałem mamy, nie miałem ojca. Nie miałem nikogo. Można powiedzieć, że dorastałem jako sierota, prawda? To było bardzo trudne, niewiarygodnie trudne. Rodzina jest ważna, być może najważniejsza w życiu, ale mimo to nigdy nie powiedziałem sobie, że nie mam korzeni. Nigdy. Chwytałem się wszystkich, którzy byli wokół mnie. I to obiema rękami. Na przykład uważałem Mehdiego za swojego brata. Przejmowałem się jego problemami bardziej, niż on sam się przejmował. W dobrych i złych dniach zawsze byłem obok niego. Co stało się później? Odtrącił mnie”.
„Zobacz, to życie… Jak to powiedzieć?” – kontynuuje mężczyzna. – „W tym życiu zawsze odgrywałem role drugoplanowe. Od kiedy pamiętam. Zawsze. I odgrywałem te role bardzo dobrze. Nie odmawiałem. Mówiłem sobie to mnie nie boli i szedłem dalej swoją drogą. Nigdy nie odgrywałem głównej roli w swoim życiu. Potem się ożeniłem. Pobraliśmy się. Znowu nie byłem w stanie odegrać głównej roli w tej historii. Ale szedłem dalej, trzymając cię za rękę. Gdziekolwiek mnie prowadziłaś, szedłem za tobą. Co było dalej? Odeszłaś. Odeszłaś nagle, jak moja mama. Jak wszystkie osoby, na których mi zależało”.
„Dlaczego nie stałem się jednym z twoich korzeni” – mówi dalej mężczyzna. – „Dlaczego nie powiedziałaś: Jeśli Nuha nie będzie obok mnie, nie będę mogła żyć? Cemile, odeszłaś. Nie mogłem oddychać, kobieto. Wszystko we mnie wyschło, moje serce przestało bić, nie mogłem oddychać. Jak ty dałaś radę? Jak mogłaś oddychać?”. „Nie mogłam. Niczego nie mogłam zrobić. Budziłam się rano, ciebie nie było. Nic nie mogłam, Nuh. Założyłam buty i powiedziałam sobie, że chcę iść. Ale gdzie? Miałam mnóstwo myśli w głowie. Moje serce biło na próżno, absolutnie bez sensu. Nuh, nie chcę dłużej żyć bez ciebie. Zdałam sobie z tego sprawę, gdy tylko odeszłam”.
„Ale nie dałam rady przyjechać” – kontynuuje Cemile. – „Nie mogłam do ciebie zadzwonić, nie mogłam powiedzieć ci tego wszystkiego. Im więcej myślałam, tym bardziej rozumiałam, jak bardzo cię zraniłam. Powiedziałam sobie, że może nie chcesz mnie więcej znać”. „Co zamierzasz zrobić teraz? Zostaniesz czy odejdziesz?”. „Moje walizki są tam.” – Kobieta wskazuje na bramę i ujmuje dłonie męża. – „Przyszłam, żeby wziąć cię za ręce i nigdy więcej nie puścić. Kiedy Emine do mnie zadzwoniła, powiedziała: Nuh nie może bez ciebie żyć. Ja też nie mogę bez ciebie żyć. Powiedziałam sobie, że może jeśli spotkam się z tobą i wszystko wyjaśnię, wtedy się uda, będziemy swoimi korzeniami”.
„Rozkwitnijmy jak kwiaty, razem powitajmy wiosnę” – mówi dalej Cemile. – „Chcesz tego? Chcesz powitać ze mną wiosnę?”. „Wiosna już nadeszła. Wiosna jest tutaj, przede mną.” – Nuh dotyka włosów żony. – „Zobacz, co posadziliśmy z siostrą Sultan. Wszystko jest takie piękne. Najpierw zakwitła pelargonia, potem bodrumskie stokrotki. Z tyłu rosną trzy drzewa cytrusowe, spodobają ci się. Z tobą wszędzie i zawsze będzie wiosna. Ocet stanie się dla mnie sorbetem”. „Chcę tego bardziej niż czegokolwiek, Nuh. Bardziej od wszystkiego”. Małżonkowie podnoszą się i wpadają sobie w objęcia.