31: Cavidan chodzi z komórką przy uchu. „Gdzie jesteś, mój synu?” – pyta siebie kobieta, wciąż wybierając numer Emira. – „Minęło już tyle czasu. A może… Nie, to niemożliwe. Mój syn ma się dobrze, nic mu nie jest. Emir jest silny. Vural nic nie może mu zrobić. Nie może…”. W tym momencie do salonu wchodzi Hikmet. „Dobrze się czujesz?” – pyta mężczyzna, siadając naprzeciwko żony. „Ja…” – odzywa się niepewnie Cavidan. „Słuchaj, jeśli masz jakiś problem, to mi o nim powiedz. Powiedz i znajdziemy wyjście. Rozwiążemy to”. „No tak, Hikmet to rozwiąże” – mówi do siebie w myślach kobieta. – „Jeśli powiem mu, co zaszło, to odnajdzie on Emira. Tu chodzi o życie naszego syna”.
„Słucham cię” – przypomina się Hikmet, czekając na odpowiedź żony. „Muszę ci coś powiedzieć” – oznajmia Cavidan. – „Pojawił się nowy sposób leczenia migreny… Myślę, czy by z niego nie skorzystać”. „To na pewno był twój problem? Oczywiście, możesz skorzystać. Gdzie to jest? Za granicą?”. „Tak, na Cyprze… Jutro się dowiem i dam ci szczegółowe informacje”. „Nie zaniedbaj tego. Wyglądasz naprawdę słabo”. Mężczyzna odchodzi do pokoju. Jego żona dzwoni zaś do Cemre i prosi, by przyjechała do rezydencji.
Akcja przenosi się do domu, w którym uwięzieni zostali Reyhan i Emir. Mężczyzna leży na łóżku i kaszle. Jego czoło jest całe mokre od potu. Reyhan podaje mu resztki wody, które zostały w butelce. Następnie nakrywa męża jeszcze jednym kocem. Rozgląda się po pokoju, szukając czegoś, czym mogłaby rozpalić w piecu. Wzrok zatrzymuje na krześle, do którego wcześniej przywiązał ją Vural. Niewiele myśląc postanawia go połamać. „Poczekaj, ja to zrobię” – oświadcza Emir słabym głosem i próbuje podnieść się z łóżka. „Stój, nie rób tego” – zatrzymuje męża Reyhan. – „Twoja rana znowu zacznie krwawić. Proszę cię, połóż się”.
Emir kładzie głowę z powrotem na poduszkę. Z podziwem patrzy, jak jego żona za pomocą nóg i rąk łamie krzesło. „Na wsi używaliśmy do tego siekiery, ale tak też się da” – oznajmia dziewczyna. „Zapomniała o tym, co jej zrobiłem” – mówi w myślach syn Cavidan. – „Robi to wszystko dla mnie”. Kilka chwil później drewno w piecyku płonie już z przyjemnym trzaskiem. „Zaraz się rozgrzejesz” – mówi Reyhan. „Jesteś zmęczona”. „Nie, nie jestem. Daj, obejrzę twoją ranę”. Dziewczyna podwija koce i z niepokojem patrzy na ranę męża, która wygląda coraz gorzej. Zakłada mu nowy opatrunek.
„Bardzo się wystraszyłaś, prawda?” – pyta Emir. „Teraz się nie boję” – odpowiada Reyhan. „Nie zostawiłbym cię tutaj. Wiem, popełniłem błąd. Błędem było zawierzyć słowom całkiem obcego mężczyzny. Obraziłem cię”. „Mnie także nie znasz”. „Znam na tyle, że nie powinienem był mówić takich słów o twojej godności. Za to, co ci powiedziałem… co zrobiłem…”. „Dobrze, już dobrze. Nie mówimy o tym teraz, proszę”. „Przez wiele dni próbowałem z tobą porozmawiać. Pozwól mi powiedzieć, póki jesteś naprzeciwko mnie. Może gdybym ci uwierzył, to nie byłoby nas tutaj. To ja jestem odpowiedzialny za to, że znaleźliśmy się w takiej sytuacji. Czuję się zły na siebie…”. „Porozmawiamy o tym później, dobrze? Oczyściłam ranę. Jeśli będzie boleć, powiedz. Wyrzucę to…”.
„Poczekaj” – Emir zatrzymuje żonę. „Posłuchaj, jeśli znowu będziesz mówił to samo…” – odzywa się Reyhan. „Chciałem tylko powiedzieć, że ci dziękuję. Za wszystko”. Tymczasem Cemre jest już w posiadłości Tarhunów. „Jego telefon jest wyłączony od wielu godzin, tak?” – pyta dziewczyna i ciężko wzdycha. – „Przychodzą mi do głowy straszne myśli. Vural mógł skrzywdzić Emira i Reyhan…”. „Nie, nie. Nawet tak nie myśl” – zabrania Cavidan. – „Emir na pewno znajdzie jakiś sposób, by rozprawić się z Vuralem”. „Przecież ten facet miał broń. Pomyśl trochę logiczniej, ciociu Cavidan”. „Popełniłam wielki błąd, że postanowiłam wejść w układ ze zwykłym chuliganem. To była straszna głupota!”.
„Teraz robisz jeszcze większą, nie idąc z tym na policję” – odpowiada Cemre. – „Nie tylko Reyhan, ale także życie Emira jest w niebezpieczeństwie”. „Wiem to. Zdaję sobie z tego sprawę”. „Sprawy wymknęły się spod kontroli. Nadal nie masz zamiaru pójść na policję?”. „Nie, nie mogę tego zrobić. Oznaczałoby to wstąpienie na drogę bez powrotu. Musimy jeszcze trochę wytrzymać”. Nagle Cemre podnosi się z kanapy. „Wychodzisz?” – pyta zaskoczona pani Tarhun. „Nie chcę i ja ucierpieć w tej sytuacji. Już wcześniej ci to mówiłam”. „Oprócz ciebie nie mam nikogo, z kim mogłabym porozmawiać. Proszę nie odchodź”. „Przepraszam. Ty doprowadziłaś sprawę do takiego stanu”. Córka Suheyli opuszcza posiadłość.
W środku nocy Leyla przychodzi pod adres, który podała jej przyjaciółka matki Masal. Używa domofonu, ale nikt się nie zgłasza. Wkrótce z kamienicy wychodzi jakaś lokatorka, by wyrzucić śmieci. „Dobry wieczór” – zwraca się do niej Leyla. „Dobry wieczór. Szukasz kogoś?” – pyta kobieta. „Szukam pani Sevil”. „Ona wyjechała za granicę i szybko nie wróci”. „Och nie…”. „Dlaczego chcesz się z nią spotkać?”. „Przyszłam tu, żeby porozmawiać o jej córce”. „Z Masal coś się stało?”. „Zna pani Masal?”. „Ostatnim razem, jak ją widziałam, była całkiem mała. To było jeszcze wtedy, gdy Sevil była żoną pana Kemala. Chodziłam sprzątać do ich domu”.
„Czyli była pani przede mną… Zna pani wszystkich” – mówi dziewczyna. „Znam, ale powiedz wreszcie, co masz zamiar zrobić z panią Sevil?” – docieka kobieta. „Przyszłam, żeby pomówić z nią o Masal. Ona potrzebuje kontaktu z mamą”. „Lepiej, żeby nie widziała takiej matki”. „Dlaczego tak pani powiedziała?”. „Dobry Bóg dał jej możliwość zostania mamą, ale ona tego nie doceniła. To niewinne dziecię nie zna nawet mleka matki. Ani dnia jej nie karmiła, przeklęta!”. „Dlaczego?”. „Ponieważ jej nie chciała. Nie chciała jej nawet urodzić. Kiedy Kemal zabronił jej przeprowadzić aborcji, czego ona tylko nie robiła, by pozbyć się tego dziecka”.
„Ale… Jak tak można?” – przeraża się Leyla. „Taka już jest” – oznajmia kobieta. – „Kiedy Masal zaczęła chodzić, ona zostawiła ją samą w domu na dwa dni, bezwstydna!”. „A pan Kemal? Gdzie on wtedy był?”. „Wyjechał poza miasto do pracy. Jakby coś przeczuwał i wrócił wcześniej. Dzięki temu uratował to niewinne dziecię. Mówię tylko to, co wiem. Kto wie, co tam jeszcze się działo. Może ją biła, dręczyła… Nikomu nie wyjdzie na dobre kontakt z tą kobietą. Na szczęście pan Kemal jest inny. Nie ma drugiego takiego ojca jak on. Nie szukaj Sevil na próżno. Życie Masal jest ocalone. Kto wie, co byłoby z nią w szponach tej przeklętej”. „Dziękuję” – mówi Leyla i wstrząśnięta wraca do domu.
Akcja przeskakuje do następnego dnia. Reyhan otwiera oczy. Całą noc spędziła w jednym łóżku z Emirem. Szybko podnosi się i przykłada dłoń do czoła męża. Jest rozpalony. Akcja przenosi się do domu Kemala. Leyla jest w pokoju Masal i siedzi naprzeciwko niej. „Ja… Ja też wyrosłam bez mamy, bajkowa dziewczynko” – oznajmia niania, trzymając córkę Kemala za rączki. – „Nigdy jej nie widziałam. Nie poznałam jej. Jeśli powiem, że było to dla mnie łatwe, to skłamię. Wcale nie było mi łatwo. Ciężko jest dorastać bez matki. Bardzo ciężko, bajkowa dziewczynko. Z czasem jednak znalazłam coś, co mnie uszczęśliwiło. Na przykład w twoim wieku miałam poduszkę, którą kładłam na miejscu mamy i myślałam o niej”.
„Dzisiaj zrobiłam coś, co, jak myślałam, będzie dla ciebie dobre” – kontynuuje Leyla. – „Poszłam znaleźć twoją mamę. Zamierzałam jej powiedzieć, żeby wróciła tutaj i była przy tobie. Ale twoja mama wyjechała, bajkowa dziewczynko. Wyjechała za granicę. Wiesz, dlaczego ci to opowiadam? Dlatego, że wiem, że ty czekasz na swoją mamę. Z czasem człowiek się przyzwyczaja. Ty także przywykniesz. Twoja mama nie wróci. Ty jednak będziesz szczęśliwym dzieckiem. Nigdy nie puszczę twojej rączki. Masz wspaniałego tatę, nawet gdy marszczy czoło. On cię bardzo kocha, wiesz o tym? Ma bardzo dobre serce. On nigdy nie puści twojej rączki, Masal. Razem będziemy się starać, abyś była szczęśliwa”.
W tym momencie przy drzwiach pojawia się Kemal i przysłuchuje się rozmowie w pokoju. „Ale twoja mama… Ona nie wróci, Masal” – kontynuuje Leyla. – „Nie czekaj na nią, dobrze?”. „Ty…” – odzywa się nagle Kemal, zaciskając zęby. Czy ukarze opiekunkę za poruszanie zakazanego tematu? Czy Reyhan i Emir uwolnią się z zamkniętego domku?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.