Zranione ptaki odcinek 40: Levent odkrywa, że Meryem nie zabrała akt! Jego gniew ustępuje! [Streszczenie + Zdjęcia]

40: Levent siedzi w swoim samochodzie, skąd obserwuje rozmawiającą z Doganem Meryem. „Tak bardzo się nie wstydzisz, że przychodzisz nawet do firmy!” – mówi do siebie brat Bahadira. – „Grałaś naiwną, patrząc mi prosto w oczy!” – Ze złością rzuca znajdującymi się na fotelu pasażera teczkami. – „Teraz przyszłaś i oddasz akta swojemu człowiekowi, który przekaże go temu przeklętemu Tekinowi! Co z ciebie za człowiek, na miłość boską?! Jak możesz być tak obłudna?!”. Nagle wzrok Leventa przykuwa dokument, który wypadł z jednej z teczek. To raport dotyczący Tekina. „Dokument jest tutaj” – mówi zszokowany. – „Jak to możliwe? Czy pomyliłem się co do niej? Ale co ona ma wspólnego z człowiekiem Tekina?”.

W tym momencie z firmy wychodzi Ayse. Przytula się z Meryem i razem odchodzą, zostawiając Dogana. „Nie przyszłaś tu spotkać się z tym typem. Czego więc ten człowiek tutaj szuka?” – zachodzi w głowę Levent. W następnej scenie jest w swoim gabinecie. Do pomieszczenia wchodzi Cemil. Od razu zauważa, że jego przyjaciel jest czymś strapiony. „Co zrobiłeś w związku z Meryem?” – docieka prawnik. – „Nadal w nią wątpisz?”. „Pomyliłem się, Cemil” – przyznaje syn Ulviye. – „Dziewczyna jest niewinna. Znalazłem akta”. „Na szczęście nie powiedziałeś jej, ponieważ nie mógłbyś się z tego uratować”. „Co by mi mogła powiedzieć? To oczywiste, jakim jest człowiekiem i w jakie sprawy jest zaangażowany. Co ona robi z kimś takim?”.

„Naprawdę tak myślisz? Prawie oskarżyłeś niewinną dziewczynę” – stwierdza Cemil. „Nie jesteśmy w sądzie. Każdy podejrzewałby ją na moim miejscu”. „Co się stało, kiedy śledziłeś ją dzisiaj? Dokąd poszła?”. „Przyszła przed firmę, a potem rozmawiała z człowiekiem Tekina”. „Masz na myśli Dogana? O ile wiem, jest szoferem Tekina”. „Potem poszła gdzieś z twoją asystentką”. „Wszyscy są z tej samej dzielnicy. Dogan musiał po prostu ją pozdrowić. Ona i Ayse są sobie bardzo bliskie, właśnie się dowiedziałem. Dzięki Bogu, że nie zrobiłeś nic, co zraniłoby tę dziewczynę”.

Akcja przenosi się do parku, gdzie udały się Ayse i Meryem. „Nie masz żadnych złych wieści, prawda?” – pyta córka Durmusa. „Mam jedną dobrą i jedną złą wieść. Którą chcesz usłyszeć jako pierwszą?”. „Zacznij od złej, szybko”. „Tekin… Został wspólnikiem w firmie”. „Co?!” – Meryem robi wielkie oczy. „Przysięgam, wygląda na to, że nabył udziały. Dogan jest teraz jego prywatnym kierowcą. Dostał też własny gabinet w firmie”. „Boże drogi! Czy Tekin zna się na tej pracy?”. „I ja im powiedziałam, że Tekin nie zna się na biznesie i że jest bardzo niebezpieczny”.

„Czy to nie dziwne?” – pyta Meryem. – „Jest tyle różnych firm i został udziałowcem akurat tej. Dlaczego nikt tego nie zablokował?”. „Nie wiem. Dla pana Leventa to też było zaskoczenie, nie mógł nic zrobić”. „Rozmawiałaś z panem Leventem?”. „Nie, z Cemilem… To znaczy z panem Cemilem. On mi powiedział”. Akcja wraca do firmy. Melis wchodzi do gabinetu Leventa. Siada naprzeciwko niego przy biurku, ale mężczyzna nawet na moment nie odrywa wzroku od dokumentów, zupełnie nią nie zainteresowany.

„Ponieważ nawet na mnie nie patrzysz, muszą nas oczekiwać niezbyt miłe rzeczy na spotkaniu” – stwierdza kobieta. „Po prostu wykonuję swoją pracę, Melis” – odpowiada brat Bahadira. Gdy unosi wzrok, dostrzega na twarzy swojej rozmówczyni dziwne podekscytowanie. – „Co znowu planujesz?”. „Czy ciocia Ulviye do ciebie nie zadzwoniła?”. „Nie”. „Więc chce, żebym powiedziała ci o tym osobiście. Dziś wieczorem wszyscy idziemy na kolację charytatywną. Zdaje się, że chodzi o wsparcie dla bezdomnych dzieci. Nareszcie będziemy mieli okazję porozmawiać poza rezydencją i firmą”.

„Jaka kolacja, Melis? Czy nie widzisz tego?” – Mężczyzna wskazuje na stos dokumentów na jego biurku. „Zaczekaj, nie odmawiaj od razu. Powiedziałam cioci Ulviye i zgodziła się ze mną. Myślę, że to wspaniała okazja, by zamknąć usta złym ludziom, którzy plotkują o naszej firmie. Pamiętasz, jak dawniej oczy wszystkich były skierowane na nas. Teraz wszyscy oczekują, że znowu będziemy gwiazdami. Nie możemy przegapić tej szansy, mój Levencie”. „Mam całą masę spraw, które muszę rozwiązać. Wy idźcie. Mnie i tak nie było od lat, nikt nie zauważy mojej nieobecności”.

„Brak niektórych osób jest zawsze zauważany, Levencie. Zawsze” – podkreśla siostra Hulyi. „Dziękuję ci Melis, ale…”. „Gdybyś tylko zobaczył, jak bardzo Omer się ucieszył, kiedy usłyszał o wspólnym wyjściu. Był taki słodki i rozradowany. To normalne, znudziło mu się ciągłe siedzenie w domu. Nalegał co prawda, żeby i jego siostra poszła, ale co ona będzie tam robić? Ciocia Ulviye też nie ma nic przeciwko. Z pewnością może mieć oko na Omera. Bo kto widział pokojówkę na wystawnym przyjęciu, czyż nie?”. „Omer nie jest spokojny, kiedy jego siostra nie jest obok niego. Dlatego mama się zgodziła”.

„Więc mówisz, że może pójść? Ty też do nas dołączysz?” – pyta Melis. „Nie wiem, muszę spojrzeć na harmonogram. Do spotkania zostało niewiele czasu. Muszę przejrzeć pewne notatki i trochę popracować”. „W porządku, miłej pracy.” – Kobieta wstaje i wychodzi z gabinetu. Akcja wraca do parku. „Miałaś mi powiedzieć jeszcze dobrą wiadomość” – przypomina Meryem. – „Jak to jest związane z panem Cemilem?”. „Cóż… Rozmawiałam z jego mamą” – odpowiada Ayse. „Z jego mamą? Jak to?”. „Och, to mała gra między nami. Jego mama nieustannie próbuje go ożenić, więc poprosił mnie o pomoc i zgodziłam się. Teraz jesteśmy jak chłopak i dziewczyna.” – Ostatnie zdanie asystentka Cemila wypowiada z szerokim uśmiechem na twarzy.

„Wiem, co oznacza ten uśmiech” – mówi córka Durmusa. – „Ayse, nie rób sobie nadziei, to tylko gra”. „Boże, wiem o tym!”. „Nie zaprzeczaj na próżno. Widzę, z jakim podekscytowaniem o nim mówisz. Nawet stąd mogę usłyszeć bicie twojego serca”. „O czym ty mówisz? Pamiętasz, jak pan Cemil uratował mnie przed Doganem? Teraz ja mu pomagam, to wszystko”. „Gdyby to było możliwe. Gdyby coś, co zaczęło się jako gra, mogło zmienić się w największą miłość, która cię uszczęśliwi. Ale…”. „Ale pan Cemil to jedno, a ja drugie, tak?”. „Kochanie, jesteś piękną i niezwykle dobrą dziewczyną, ale należycie do innych światów. Sama o tym wiesz”.

„Nie martw się. To tylko gra, jak powiedziałaś” – potwierdza Ayse, ujmując dłonie swojej przyjaciółki. „Dobrze, niech tak będzie. Mimo to, spróbuj trochę odsunąć się od niego, żebyś potem nie cierpiała. Uważaj na siebie”. Następna scena rozgrywa się w rezydencji. Meryem otwiera drzwi i do środka wchodzi Melis. „Nie wstyd ci wykorzystywać małe dziecko?” – pyta przybyła. – „Chcesz wykorzystać dziecko, żeby pójść na kolację, prawda?”. „Myślę, że doszło do nieporozumienia. Nie idę na żadną kolację” – odpowiada Meryem. „Nie przerywaj mi, tylko po prostu mnie posłuchaj. Jeśli tylko spróbujesz użyć dziecka dla własnych korzyści…”.

„Przed chwilą dowiedziałam się o kolacji i powiedziałam Omerowi, że nie mogę iść” – oznajmia Meryem. „Właśnie tak! Znaj swoje miejsce!” – mówi z wyższością Melis. – „Chcę, żebyś uprasowała całą odzież z mojej szafy, a kiedy skończysz, posprzątasz mój pokój. Jeśli jesteś służącą, musisz robić to, co należy do twoich obowiązków”. „Dobrze, sprawdzę tylko, co u Omera, i od razu zabieram się do pracy”. „Nie, panienko. Zaczniesz od razu!”. Meryem potakuje głową i udaje się na górę. „Właśnie tak” – mówi do siebie zadowolona Melis. – „Im więcej pracy wykonasz, tym mniejsze twoje szanse na wyjście”.

Ulviye wchodzi do pokoju Omera. „Nie chcę iść!” – mówi chowający się za łóżkiem chłopiec. Jest przekonany, że to właśnie przyszła jego siostra. – „Jeśli ty nie idziesz, ja też nigdzie nie pójdę!”. „Omer, dokąd nie pójdziesz?” – pyta pani Metehanoglu i podchodzi do chłopca. – „Czy płakałeś? Co się stało, mój paszo?”. „Moja siostra nie pójdzie z nami”. „To nieprawda. Wszyscy idziemy na kolację. Chodź, porozmawiamy z twoją siostrą. Czy wiesz, gdzie ona jest?”. „Jest na górze. W pokoju tej siostry”. „Siostry Melis? Chodź, idziemy”.

W następnej scenie Ulviye i jej syn siedzą w salonie. „Jest już późno. Nie idziesz się przebrać?” – pyta kobieta. „Myślę, że mogę tak iść” – odpowiada Levent. Do salonu wchodzi Aysel. „Czy Meryem nie idzie z wami?” – pyta. „Niestety, Aysel” – odpowiada pani Metehanoglu. – „Próbowałam ją przekonać, ale na próżno”. „Chyba znam powód, dlaczego nie chce iść. Biedaczka nie ma sukienki na tę okazję”. „Aysel, dlaczego nie powiedziałaś mi wcześniej? Jak mamy teraz kupić coś, skoro jest już tak późno?”. „Możesz zadzwonić do butiku, w którym zawsze kupujesz, mamo” – podpowiada Levent. – „Powiedz im, czego potrzebujesz, a Yasar od razu to przywiezie. Nie możemy pozwolić, by dziecko smuciło się, że jego siostra nie idzie”.

„Masz rację, synu, nie pomyślałam o tym” – mówi Ulviye. – „Aysel, daj mi telefon”. Akcja przenosi się do pokoju Omera. Meryem czesze ubranego w garnitur brata, ale ten w ramach protestu mierzwi dłonią swoje włosy. „Nie złość się na swoją siostrę” – prosi dziewczyna. „Jestem zły! Nie będę się już nawet z tobą bawił! Będę tam cały czas płakać, zobaczysz!”. „Och, Omer, to byłby prawdziwy wstyd. Ciocia Ulviye zasmuci się bardzo, jeśli zobaczy cię takiego”. „Cały czas będę płakał! Cały czas!”. „Nie zrobisz tego, paniczu. Mój brat nie jest rozpieszczonym dzieckiem. Dalej, obiecaj mi”.

W tym momencie rozlega się dźwięk dzwonka. Meryem szybko wybiega z pokoju i przed samymi drzwiami wpada na Leventa, lądując w jego ramionach! „Wybacz, nie zauważyłam cię” – tłumaczy zmieszana dziewczyna. – „Naprawdę mi przykro”. „W porządku, to nie ma znaczenia” – odpowiada mężczyzna, cały czas trzymając pracownicę w swoich ramionach. Dopiero gdy ta przypomina mu o drzwiach, stawia ją do pionu i odchodzi.

Meryem otwiera drzwi. Po drugiej stronie stoi Yasar z torbami. „To dla pani Ulviye” – oznajmia szofer i przekazuje dziewczynie torby. Ta zanosi je do pokoju mamy Leventa. „To dla pani” – oznajmia. „Przyszłaś w samą porę, córko” – mówi siedząca przed lustrem pani Metehanoglu. – „Pomóż mi założyć naszyjnik. A to, co przyniosłaś, nie jest dla mnie, tylko dla ciebie. Wybierz tę, która bardziej ci się podoba”. „Dla mnie?” – nie rozumie Meryem. „Tak, dla ciebie. Zamówiłam to w zaprzyjaźnionym butiku. Dalej, przymierz”.

„Ale proszę pani…” – odzywa się dziewczyna. „Nie odmawiaj na próżno, córko. Powiedziałam ci, że idziemy wszyscy razem” – przypomina Ulviye. – „Czy mogłabyś mnie zranić? Poza tym widziałaś, jaki Omer jest smutny. Myślę, że możesz to zrobić dla swojego brata”. Meryem przypomina sobie swoją rozmowę z Melis, kiedy ta powiedziała jej, że wykorzystuje swojego brata. Co zrobi dziewczyna? Czy pójdzie na kolację z rodziną Metehanoglu? Jak zareaguje na to Melis?