Zranione ptaki odcinek 58: Hulya jest sparaliżowana! Nie może mówić! Melis triumfuje! [Streszczenie + Zdjęcia]

58: Levent przyjeżdża po Meryem w umówione miejsce. „Wejdź do samochodu” – mówi przez opuszczoną szybę. „Dlaczego nie porozmawiamy tutaj?” – pyta dziewczyna. „Ponieważ najpierw musimy pojechać w jedno miejsce. Musisz coś zobaczyć”. Meryem zajmuje miejsce na fotelu pasażera. Akcja przenosi się do rezydencji. Widzimy, jak Omer pakuje swoje zabawki do plecaka i zakłada kurtkę. „Odejdę stąd i znajdę moją siostrę” – mówi do siebie chłopiec. – „Więcej nigdy tu nie wrócę”. Akcja przenosi się do myjni. Ciszka wchodzi do sypialni. Z niepokojem odkrywa, że łóżko Camura jest puste. Woła do siebie przyjaciół.

„Co się stało?” – pyta Minik. „Nie ma Camura” – odpowiada dziewczynka. – „Czyżby znowu poszedł do ojca?”. „Tym razem nie wróci stamtąd żywy” – stwierdza Cita. „Co teraz zrobimy?”. „Musimy go znaleźć” – postanawia Minik. – „Musimy mu pomóc, jeśli jest w kłopotach. Nie możemy zostawić go samego”. „Nie zostawimy, oczywiście” – potwierdza Cita. – „Nawet jeśli jest trochę inny, jest jednym z nas”. W tym momencie do sypialni wchodzi Camur. „Jestem tutaj” – oznajmia. – „Nigdzie nie poszedłem ani nie pójdę. Nie mam nikogo poza wami i nie mam miejsca, do którego mógłbym się udać”. Dzieci wspólnie obejmują Camura.

Tymczasem Levent zatrzymuje samochód na ulicy przed myjnią. „Dlaczego tutaj przyjechaliśmy?” – pyta Meryem. „Myślę, że to twoja ciocia, prawda?” – Levent kieruje wzrok na znajdującą się na podwórku Neriman. – „Z pewnością twój ojciec też musi być gdzieś tutaj”. „Tekin ci to powiedział?”. „Dlaczego przyniosłaś mi pieniądze? Jaki plan wymyśliłaś? Chcesz wykorzystać te pieniądze z rodziną, którą ukryłaś, bo liczysz na jeszcze bardziej udany napad?”. „Do teraz nie powiedziałam ci, że mam rodzinę, ponieważ…”.

„Ponieważ ty i twoja rodzina zaplanowaliście jeszcze większy rabunek” – Levent dokończa za Meryem. – „Pieniądze, które dostałaś za broszkę, to dla ciebie za mało”. „Nie mów tak, proszę. Nie mogę ci wyjaśnić, ale…”. „Ale co? Jak należy rozmawiać ze złodziejami takimi jak ty?” – Po tych słowach Meryem odpina pas. – „Dokąd idziesz? Nie skończyliśmy jeszcze rozmawiać! Mówię do ciebie!”. Levent także wysiada i staje dziewczynie na drodze. „Nie uciekniesz!” – oświadcza. – „Masz mi wszystko powiedzieć”. „Co mam ci powiedzieć, kiedy mi nie pozwalasz?”. „Powiedz mi o twoim planie. Zamierzałaś okraść rezydencję czy uzyskać dostęp do kont bankowych?”.

„Człowiek nie wybiera rzeczywistości, w której się urodzi” – uświadamia mężczyznę Meryem. – „Nie wybiera swojej rodziny, krewnych, rodziców. Od samego początku jesteś niesprawiedliwy wobec mnie”. „Ja jestem niesprawiedliwy? To ty jesteś niesprawiedliwa, ponieważ nie zostawiasz Omera w spokoju. Nie pozwolę, żeby był zniszczony w takim miejscu! Zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby utrzymać go z dala od tego rodzaju życia. Nie dopuszczę, by dziecko stało się kimś takim jak ty!”. „Tak bardzo mnie ranisz i obrażasz mnie od pierwszego dnia. Przyzwyczaiłam się do tego. Ale to, co zrobiłeś i powiedziałeś dzisiaj, jest trudniejsze niż wszystko do tej pory”.

„Pewnego dnia poznasz prawdę i wtedy chcę dla ciebie tylko jednego” – kontynuuje Meryem. – „Żeby twoje sumienie nigdy więcej nie dało ci spokoju!”. Dziewczyna odchodzi. Wkrótce Levent odbiera telefon od Aysel. „Synu, pospiesz się!” – mówi spanikowana kobieta. – „Omer zniknął!”. „Co? Jak to zniknął, siostro?”. „Szukałam go wszędzie, ale jakby zapadł się pod ziemię. Wyszłam z domu tylko wyrzucić śmieci. Gdzie mógł się udać?”. „Zaczekaj, uspokój się. Zaraz będę w domu, do tego czasu rozejrzyj się w okolicy. Jeśli go nie znajdziemy, zadzwonimy na policję”.

Do szpitala przychodzą policjanci. „Pani Melis, jako że to ty znalazłaś pacjentkę, musimy zadać ci kilka pytań” – oznajmia funkcjonariusz. – „To standardowa procedura”. „Proszę, oczywiście” – mówi siostra Hulyi. „Widziałaś, jak pacjentka spada ze schodów?”. „Nie…”. „Czy ktoś inny widział?”. „Ja” – odzywa się Asli, która chwilę wcześniej przyszła do szpitala. Melis kieruje na nią zaskoczone spojrzenie, w jej oczach widać cień niepokoju.

„Nic nie widziałam” – dodaje po krótkiej pauzie Asli. „Wygląda na to, że nikt nie widział, panie oficerze” – oznajmia Ulviye. – „Musiała się poślizgnąć”. „I ja tak myślę” – potwierdza Melis. – „Leżała tak nieruchomo na podłodze, przeraziłam się, że jest martwa…” – Nagle zalewa się łzami. „Nie mów tak!” – zabrania Bahadir. – „Nie kojarz imienia Hulyi ze śmiercią”. „Z głębi serca życzę, by jak najszybciej wyzdrowiała” – mówi policjant i odchodzi wraz z kolegą.

Levent przyjeżdża do rezydencji. Gdy tylko wysiada z samochodu, mama Asli jest już obok niego. „Siostro Aysel, znalazłaś Omera?” – pyta. „Nigdzie go nie ma” – odpowiada kobieta. – „To było tak, jakby zapadł się pod ziemię. W domu na pewno go nie ma, ponieważ sprawdziłam wszystkie pomieszczenia”. „Boże, gdzie to dziecko mogło pójść?”. „Cały dzień wzywał swoją siostrę. Czyżby poszedł do niej?”. Levent zastanawia się przez chwilę, po czym wsiada do samochodu i odjeżdża.

Akcja przeskakuje do wieczora. W szpitalu bliscy Hulyi wchodzą do jej sali. Pielęgniarka pozwoliła im zostać tylko na chwilę, więc szybko muszą wrócić na korytarz. „Ja chcę jeszcze powiedzieć coś mojej siostrze” – oznajmia Melis. Gdy Ulviye i Bahadir wychodzą, pochyla się nad nieprzytomną Hulyą i mówi: „Nie możesz zepsuć wszystkiego, jeśli się obudzisz. Nie wierzę, że nie chcesz. Słodkich snów, moja siostrzyczko”.

Tymczasem Omer błąka się samotnie po ulicach, szukając domu siostry. Wyczerpany siada na krawężniku, podciąga kolana pod brodę i z przestraszoną miną mówi: „Zrobiło się ciemno, zaraz pojawią się potwory”. Nagle na ulicy pojawia się samochód. Jego światła Omer interpretuje jako oczy potwora i zrywa się do ucieczki. Potyka się i upada na jezdnię. Samochód zatrzymuje się. Kamera umieszczona jest tuż nad asfaltem. Widzimy nogi wysiadającego z samochodu mężczyzny, który podbiega do chłopca. To… „Brat Levent!” – zakrzykuje Omer, czując wielką ulgę, że to nie potwór.

„Dzięki Bogu!” – Levent także czuje ulgę. – „Myślałem, że coś ci się stało. Nic ci nie jest, prawda?”. „Bardzo się przestraszyłem”. „Nie bój się, jestem tutaj. Dokąd poszedłeś? Dlaczego wyszedłeś z domu?”. „Chciałem pójść do mojej siostry, ale się zgubiłem”. „Nigdy więcej nie wychodź z domu beze mnie, dobrze?”. Akcja wraca do szpitala. Bliscy oglądają Hulyę przez szybę. Nagle widzą, jak ta otwiera oczy! W jednej chwili pojawiają się przy jej łóżku.

„Hulyo, jestem tutaj, nie bój się!” – mówi Bahadir, kucając przy łóżku żony. – „Dzięki ci Boże!”. „Hulyo, słyszysz nas, córko?” – pyta Ulviye. Jej synowa porusza wargami, ale z jej ust nie wydobywa się żaden głos. Wzrok ma wbity w jeden punkt. W swoją siostrę. „Melis, wydaje się, że próbuje ci coś powiedzieć” – stwierdza Bahadir. „Siostrzyczko, chcesz mi coś powiedzieć?” – pyta Melis. Akcja przeskakuje o trzy dni. Hulya wraca do rezydencji na wózku inwalidzkim. Na twarzy jest blada jak trup, wygląda bardzo źle. „Przygotowaliśmy dla ciebie nasz dom, kochanie. Teraz będzie ci wygodnie” – mówi Ulviye.

„Czy ona w ogóle nie mówi?” – pyta Asli, na co mama ucisza ją ostrym spojrzeniem. Bahadir zawozi żonę do jej pokoju. „Dalej, córko, i ty trochę odpocznij w swoim pokoju” – zwraca się Ulviye do Melis. – „Minęły trzy dni, a ty nie wyspałaś się dobrze”. Akcja przenosi się do dzielnicy. Meryem szykuje się do wyjścia. Przy drzwiach zatrzymuje ją ojciec. „Gdzie idziesz o świcie?” – pyta mężczyzna. „Do pracy, tato”. „To sam mogę stwierdzić. Zastanawiam się tylko, gdzie moje kieszonkowe? Czy nie powiedziałem ci, żebyś nie wychodziła, nie zostawiając mi stówki?”. „Nie otrzymałam jeszcze tygodniowej pensji”.

„Dlaczego nie użyłaś swojego małego móżdżku i nie poprosiłaś o pieniądze?” – pyta Durmus. „Poproszę dzisiaj, ale nie wiem, czy dostanę. Pracuję dopiero od dwóch dni”. „Widzisz, jak twój mózg pracuje, kiedy chcesz mi odpowiedzieć. Zamiast pracować dla człowieka, który nie chce ci dać nawet kilku groszy, lepiej przyjęłabyś ofertę Tekina!”. „Dzięki Bogu żyję i mam się dobrze, więc mogę zarobić na siebie. Nie narzekam”. „Zarabiasz pieniądze, ale nie jest jasne, ile zarabiasz. Jestem głodny! Czy nie widzisz, jak żyjemy?”. „Wszystko będzie dobrze, tato. Bądź trochę cierpliwy”.

„Dość już!” – wybucha Durmus. – „Spróbuj tylko wrócić bez pieniędzy, już ja ci pokażę, czym jest cierpliwość! Dalej, zejdź mi z oczu!”. Meryem opuszcza dom. Na podwórku czeka już na nią Ayse. „Dalej, Meryem, jesteśmy spóźnione” – mówi przyjaciółka. „Przepraszam, tata mnie zatrzymał”. „Czego znowu chciał?”. „Tego, co zawsze”. „No tak. Wiesz, że dzisiaj zwolniono panią Hulyę?”. „Naprawdę? W jakim jest stanie? Co mówią lekarze?”. „Jest sparaliżowana, Meryem. Nie będzie mogła chodzić ani mówić. Od teraz będzie żyła jak roślina”. „Och, tak mi przykro. Kto wie, w jakim stanie jest pan Bahadir”.

„I mnie jest jego najbardziej żal” – mówi Ayse. – „To taki dobry człowiek, musi być teraz załamany”. „A Omer? Tak bardzo za nim tęsknię, moja Ayse. Tyle dni minęło! Na pewno odmawia jedzenia i picia”. „To minie, Meryem. Te dni także miną, wiesz o tym”. „Jak miną? Nawet jeśli wszyscy mi uwierzą, pan Levent nigdy mi nie uwierzy. Teraz wszystkie moje szanse są stracone. Jestem dla niego zwykłą złodziejką”. „Meryem, nie płacz, proszę cię”.

Meryem ociera łzy z policzków i mówi: „Niech tylko z moim Omerem będzie dobrze. Nie chcę go więcej brać do siebie, ta rezydencja jest dla niego najlepszym miejscem. Wiem, że będą tam dobrze troszczyć się o niego, ale ta tęsknota… Dusza mnie boli, Ayse! Gdybym tylko mogła go zobaczyć, przynajmniej na chwilę”. „Bądź cierpliwa. Nie będziecie rozdzieleni na zawsze. Poczekajmy i zobaczmy, co stanie się z panią Hulyą, niech sytuacja się uspokoi. Jestem pewna, że wpuszczą cię i zobaczysz Omera”.

Akcja przenosi się do rezydencji. Sparaliżowana Hulya leży na łóżku, poruszając jedynie gałkami ocznymi. „Zostałyśmy same” – mówi Melis, pochylając się nad siostrą. – „Wiem, że wszystko słyszysz, ale nic nie możesz zrobić. To dla ciebie prawdziwe tortury. Leżysz tu bez ruchu, czujesz się jak związana. Nie możesz nawet otworzyć ust. Takie jest życie moja siostro. Ja wygrałam, ty przegrałaś. Kudret jest martwy, a ty sparaliżowana. Ponieważ nikt poza nami nie zna tego sekretu, nie ma już przeszkód, abym była z Leventem. Tobie pozostało tylko leżenie tutaj i gapienie się w sufit. Nadszedł czas nowej synowej”.

„Zaraz pojawi się Levent i zabierze mnie na spacer” – kontynuuje Melis. – „Pocieszy mnie, ponieważ jest mi smutno z twojego powodu. Wkrótce zostanę jego żoną, zapisz to sobie gdzieś. Och, zapomniałam, że nie jesteś w stanie pisać. Nieważne, ja to zapiszę zamiast ciebie”. Melis opuszcza pokój w doskonałym nastroju. Oczy jej siostry zachodzą łzami. Akcja przenosi się do lokalu, w którym Meryem pracuje na zmywaku. Do kuchni wchodzi właściciel. „Pospiesz się trochę!” – ponagla dziewczynę. – „Jeśli będziesz się tak ociągać, nie skończysz do nocy”.

„Przepraszam… Wiem, że dopiero zaczęłam pracę, ale naprawdę nie prosiłabym pana, gdyby to nie było ważne” – mówi Meryem. – „Czy zwolni mnie pan na dwie godziny? Chcę tylko zobaczyć mojego brata”. „Wykluczone! Jakie wyjście na dwie godziny? Gdzie widziałaś coś takiego? Zabieraj się do pracy!”. Akcja przenosi się do firmy. Cemil jest przy biurku swojej asystentki. „Panie Cemilu…” – odzywa się niepewnie Ayse. – „Cóż, ja… Chcę cię o coś poprosić, chyba że uznasz to za niestosowne”. „Niestosowne? Powiedz, oczywiście”.

„Meryem bardzo tęskni za Omerem, płakała cały ranek” – oznajmia dziewczyna. – „Może pan Levent albo ktoś inny mógłby zawieźć Omera do niej?” – Zapisuje na karteczkę adres i podaje ją przełożonemu. – „To adres restauracji, w której pracuje. Przekaż to panu Leventowi”. „Nie martw się, zrobię wszystko, co w mojej mocy, ale nie mogę dać ci wielkiej nadziei”. Czy Levent zgodzi się zabrać Omera do Meryem? Czy Hulya odzyska mowę?