Elif odcinek 1086: Kiymet przyjeżdża do więzienia i składa ofertę Fidan! [Streszczenie + Zdjęcia]

1086: Akcja odcinka rozpoczyna się w więzieniu. Fidan siada na łóżku Melek. „Wydajesz się nieszczęśliwa, księżniczko” – mówi liderka z szyderczym wyrazem twarzy. – „To normalne, w końcu nikt do ciebie nie przyszedł. Tak samo zresztą, jak do mnie. Ale nasze sytuacje są różne. Ja nie mam nikogo, kto mógłby mnie odwiedzić. A ty? Żal mi ciebie. Od teraz będę cię mniej atakować. Tak samo jak ja jesteś zapomniana. Nikt cię nie odwiedzi. Staniesz się osobą bez bliskich”. W tym momencie drzwi celi otwierają się. Kader, Cicek i Nesrin wracają ze swoich wizyt.

„Jeszcze jedna z was ma wizytę” – oznajmia strażniczka i zbliża się do łóżka Melek. Mama Elif podnosi się, przekonana, że to właśnie o nią chodzi. Myli się jednak. – „Moje gratulacje, Fidan. W pokoju czeka na ciebie gość?”. „Na mnie czeka?” – Liderka jest wyraźnie zaskoczona. Wychodzi za wartowniczką na korytarz. – „Skąd wzięła się ta historia z odwiedzinami? Od lat nikt mnie tutaj nie odwiedził”. „Nie wiem tego. Przy okazji, dostaniesz telefon”. „Skąd ta hojność? Nie chciałaś mi go oddać bez pieniędzy”. „Zapłacono mi”. „Posłuchaj, jeśli to jakiś spisek, przysięgam, że was wszystkie zniszczę. Kto za to zapłacił?”. „Bądź cierpliwa, wkrótce się dowiesz”.

Fidan wchodzi do pokoju widzeń. Przy stoliku czeka na nią kobieta, której nie rozpoznaje. To… Kiymet! „Dzień dobry” – mówi mama Mahira. „Nie znam ciebie. Prawdopodobnie się pomyliłaś” – oznajmia liderka. „Usiądź, Fidan.” – Osadzona zajmuje miejsce naprzeciwko Kiymet. – „Powiedzieli mi, że możesz mi pomóc”. „Kto ci powiedział? Kim jesteś? Jakiej pomocy ode mnie oczekujesz?”. „Jestem Kiymet. Przychodzę od Haktanirów”. „Haktanirów? Słuchaj, paniusiu, w tej chwili wyjaśnisz mi wszystko jasno i głośno”. „Jest pewna osoba, której żadna z nas nie lubi. Melek”.

„Jak mogę ci pomóc?” – pyta liderka celi. „Powiem ci, ale najpierw ty mi coś wyjaśnisz” – odpowiada siostra Macide. – „Co dzieje się w środku? Jaki jest stan Melek? Co się między wami wydarzyło? Posłuchaj, zawrzyjmy umowę. Umowa nie może być jednostronna i bez korzyści”. Tymczasem Humeyra i Elif docierają do więzienia. „Czy będziemy mogły ją zobaczyć?” – pyta córka Macide. „Przykro mi, ale czas wizyt dobiegł końca” – odpowiada funkcjonariuszka. – „Nie mogę was wpuścić”. „Proszę, pozwól nam. Będziemy naprawdę krótko”. „Proszę, bardzo proszę” – mówi Elif ze łzami w oczach. – „Ona na nas czeka. Proszę”.

„To nie jest w mojej mocy” – oznajmia strażniczka. – „Powinnyście były przyjść wcześniej”. „Może zrobisz wyjątek? Będziemy bardzo krótko” – powtarza Humeyra. „Przykro mi, zasady są jasne. Nic nie mogę zrobić”. „Wiem, jakie są tutaj zasady, ale nie możesz ignorować pragnienia niewinnego dziecka, by zobaczyć swoją mamę. Postaw się na jej miejscu. Tak bardzo wierzyła, że zobaczy dziś swoją mamę. Nie prosimy o nic niemożliwego”.

Kamera wraca do pokoju widzeń. „Ta Melek wcale nie jest mi droga” – oświadcza Fidan. „Czyli sprawiasz jej kłopoty?” – pyta Kiymet. – „Myślę, że dogadamy się bardzo dobrze”. „Za wcześnie, żeby to powiedzieć. W końcu nie zawarłyśmy jeszcze żadnej umowy. Jakie korzyści będę z tego miała?”. „Dowiedziałam się, że potrzebujesz telefonu. Załatwiłam to, wkrótce dostaniesz telefon. Tutaj drzwi są zamknięte, ale pieniądze mogą otworzyć wiele z nich. Nadal myślisz, jak na tym skorzystasz? Jeśli mi pomożesz, staniesz się bardzo bogata. Nie będziesz miała żadnych problemów. Zgadzasz się dla mnie pracować?”.

„W porządku, jestem z tobą” – zgadza się liderka celi. „Gratulacje, jesteś mądrą dziewczyną” – chwali Kiymet. „Co chcesz, żebym zrobiła tej Melek? Mam ją dźgnąć czy posiekać na kawałki?”. „Chcę, żeby to stało się powoli. Niech najpierw zobaczy, jakiego rodzaju cierpień może doświadczyć. Skażemy ją później”. „Jeśli tego chcesz, niech tak będzie”. Tymczasem do więzienia przyjeżdża Mahir. Wysiada z samochodu i zmierza w kierunku bramy więzienia. Szybko jednak chowa się za ścianą, widząc wychodzące z terenu zakładu karnego Humeyrę i Elif.

„Siostro Humeyro, proszę, spróbujmy porozmawiać z nimi raz jeszcze” – mówi zapłakana dziewczynka. „Widziałaś, nie pozwolą nam. Ale przyjedziemy na następną wizytę” – zapewnia siostra Kerema. „Ale tak bardzo chciałam zobaczyć mamę”. „Kochanie, nie płacz. Twoja mama bardzo by się zmartwiła, gdyby cię taką zobaczyła. Myśl o tym w ten sposób. Dobrze, chodźmy już”. Humeyra i Elif odchodzą. „Nie udało mi się zdążyć” – mówi do siebie Mahir, wraca do samochodu i odjeżdża. Kilka sekund później przez bramę więzienia wychodzi Kiymet.

Fidan wraca do celi. Udaje się prosto do rozpaczającej na łóżku Melek. „Wstań, księżniczko” – mówi liderka. – „Dzisiaj jest twoja kolej sprzątania toalety”. „Dzisiaj nie jest moja kolej” – odpowiada mama Elif. „Jest, bo ja tak zdecydowałam. Rozmawiałam ze swoim nastrojem i tak postanowiłam, rozumiesz?”. „Dzisiaj nie jest moja kolej” – powtarza Melek bardziej stanowczo. – „Dlaczego tego nie rozumiesz?”. „Uważaj, bo zaraz złapię cię za kudły, zaciągnę do łazienki i każę pić wodę z kibla! Teraz idź i nie denerwuj mnie!” – Fidan potrząsa łóżkiem Melek, ale ta dalej siedzi niewzruszona. – „Chcesz, żebym cię zabiła? Mówię ci, żebyś wstała!”.

W tym momencie wybudza się Kader, która ucięła sobie drzemkę. „Usiądź na swoje miejsce, nie rób scen” – mówi do liderki i staje z nią oko w oko. – „Ta, której jest kolej sprzątania, pójdzie i to zrobi. Nie powoduj u mnie bólu głowy, udając ważną”. „Jesteś skończona! Skończona!” – Fidan popycha Fosforną. Między obiema paniami dochodzi do szarpaniny. Nagle do celi wpada strażniczka. „Co tu się dzieje?!” – pyta. – „Słychać was na zewnątrz!”. „Gdybyś nie przyszła, zabiłaby mnie!” – Fidan oskarża Kader. – „Prawie złamała mi rękę!”. „Zaraz ci twoje ręce…” – odgraża się Kader i chce rzucić się na liderkę.

„Spokój!” – wrzeszczy strażniczka i ponownie staje między awanturującymi się więźniarkami. – „Bo wszystkie umieszczę w izolatce!”. „Nigdzie się nie wybieram, dopóki nie pobiję tej kobiety!” – Kader wskazuje na liderkę. „Ty mi grozisz?!” – pyta Fidan. „Fosforna, usiądź na swoje miejsce!” – rozkazuje wartowniczka. „Gdybyś nie przybyła, udusiłaby mnie!” – Liderka po raz kolejny skarży się strażniczce. „Ten pomysł z uduszeniem naprawdę mi się podoba” – oznajmia Kader.

„Fidan kłamie! To ona napadła na Fosforną” – oświadcza Melek. „Połączyłyście siły przeciwko mnie?!” – pyta oburzona liderka. „Fosforna, pójdziesz ze mną!” – Strażniczka chwyta osadzoną za ramię i wyprowadza ją z celi. Melek ponownie została bez ochrony. Fidan zbliża się do niej i mówi: „Powiedziałaś, że nie wyczyścisz toalet? Zbuntowałaś się? W porządku, niech tak będzie. Niech twoje ręce się nie brudzą, a paznokcie nie łamią. Już ja wiem, jak to wynagrodzić”. „Odejdź ode mnie” – mówi Melek i zmierza w stronę swojego łóżka.

„Twój język jest zdecydowanie za długi. Trzeba go skrócić!” – Fidan z pomocą innych osadzonych zabiera pościel z łóżka Melek. – „Twoje dni w rezydencji się skończyły! Wreszcie zdasz sobie sprawę, że jesteś w więzieniu!”. Akcja przeskakuje do następnego dnia. Kader wraca do celi. „Witaj, samotna różo” – mówi do niej zaczepnie Fidan. – „Jak tam szczury? Tęskniły za tobą? Udało ci się je policzyć? Mam nadzieję, że się nie nudziłaś”. Fosforna ignoruje liderkę i podchodzi do Melek, która siedzi skulona na łóżku i trzęsie się z zimna. „Gdzie twoja pościel?” – pyta i przykłada dłoń do czoła przyjaciółki. – „Masz gorączkę. Jak ja im zaraz pokażę…”.

„Nie rób tego.” – Melek zatrzymuje przyjaciółkę, która już odwracała się w stronę Fidan i Nesrin. „Nie! Nie będę spokojna, dopóki im czegoś nie zrobię!” – oświadcza Kader. „Fosforna, błagam cię. Nie chcę, żebyś znowu stąd wyleciała”. „Och, powinnam być tutaj. Połóż się teraz, twoje ręce są jak lód”. „W nocy chciałam zabrać ją do mojego łóżka, ale mi nie pozwoliły” – tłumaczy Cicek. – „Nie mogłam ich powstrzymać. Zabrały jej nawet ubrania”. Kader przenosi Melek na swoje łóżko. Przemywa jej ręce chłodną wodą i pyta osadzone, czy któraś z nich ma środek przeciwgorączkowy.

„Mam jeden. Zabrałam go z ambulatorium” – oznajmia więźniarka i wyciąga tabletkę ze swojej szafki. „Co jest? Ten lek powinnaś najpierw dać mnie!” – grzmi Fidan i zabiera osadzonej tabletkę. „Tobie ten lek nie jest potrzebny” – stwierdza Kader. – „Co ty robisz?”. „Przed tobą mam się tłumaczyć?” – Liderka wraca na swoje łóżko. – „Zamknij te usta albo ponownie trafisz do izolatki”. Jakiś czas później Kader ze złością kopie w drzwi celi. „Nie ma różnicy między tymi w środku, a tymi na zewnątrz!” – krzyczy oburzona. – „Niech Bóg was pokarze! Wszystkie jesteście takie same!”.

Kamera robi zbliżenie na siedzące na łóżku Fidan i Nesrin. „Co jej jest? Co ją tak zdenerwowało?” – pyta ta pierwsza. „Nie dostała leków na gorączkę od strażniczki” – odpowiada Nesrin. – „Temperatura księżniczki wciąż nie spadła”. Fidan sięga pod poduszkę i wyciąga całe opakowanie lekarstw. Podchodzi z nim do mamy Elif. „Melek, wszystko w porządku?” – pyta. – „Słyszałam, że nie dostałaś lekarstw. Bardzo mi przykro. Ale zobacz, mam lekarstwo. Weź, przyniosłam je specjalnie dla ciebie”. „Daj mi ten lek” – rozkazuje Kader i bierze do ręki opakowanie. Patrzy na datę. – „Przecież to jest dawno przeterminowane. Mam cię dość!”.

Kader rzuca liderkę na podłogę. Następnie chce zająć się Nesrin, ale wtedy Fidan chwyta ją od tyłu i przykłada nóż do szyi! „Co ci powiedziałam?!” – pyta. – „Jak mówię, że nie ma lekarstwa, to znaczy, że go nie ma! Zrozumiałaś?!”. „Dość już! Proszę was, dość!” – Melek, mimo że jest strasznie wyczerpana, podnosi się z łóżka. Liderka puszcza Fosforną i wymierza ostrze w stronę mamy Elif. Przypomina sobie jednak swoją rozmowę z Kiymet i cofa rękę. Wycieńczona Melek upada na podłogę.