Elif odcinek 1067: Policjanci aresztują Melek! Mahir oznajmia matce, że odpowie za swoje czyny! [Streszczenie + Zdjęcia]

1067: Asli i Melek siedzą na kanapie. Elif śpi na kolanach mamy. Nagle rozlega się dźwięk dzwonka. „Spodziewałaś się kogoś?” – Melek zwraca się do przyjaciółki. „Nie. Może to pan Mahir?” – odpowiada była nauczycielka i idzie otworzyć. Po chwili wraca ze łzami w oczach. – „Siostro…”. „Co się dzieje?” – pyta zaniepokojona Melek. Następnie ostrożnie wstaje, by nie obudzić córki, i udaje się do drzwi. Widzi stojących przed wejściem policjantów! „Ty jesteś Serce Ustun?” – pyta mundurowy. „Tak, to ja”. „Została złożona na ciebie skarga. Zostałaś oskarżona o oszustwo i usiłowanie zabójstwa”. W tym momencie w przedpokoju pojawia się Elif. „Mamusiu?” – pyta. „Kochanie, nie bój się” – prosi kobieta, starając się zachować uśmiech na twarzy.

„Musisz pojechać z nami na komisariat. Jesteś aresztowana” – oznajmia policjant. „Nie pozwalam na to!” – Elif mocno obejmuje mamę. – „Oni nie mogą cię zabrać!”. „Pani Serce, proszę, musisz pójść z nami”. „Nie, nigdzie nie pójdzie! Odejdźcie stąd!” – krzyczy na cały głos dziewczynka. „Jedyna, nie bój się, proszę cię” – mówi Melek, choć sama cała drży. „Nie, mamo, nie oddam cię nikomu!”. „Posłuchaj, wszystko się wyjaśni. Udowodnię, że jestem niewinna. Obiecuję ci, wrócę do ciebie”. „Nie, nigdy nie pozwolę ci odejść! Nigdy!”. „Kochanie, jesteś bardzo silną dziewczyną. Jesteś już duża. Przejdziemy i przez to, zobaczysz”.

„Mamo, nie mogę cię puścić” – powtarza Elif i jeszcze silniej przytula się do mamy. – „Jak sobie bez ciebie poradzę? Jak?”. „Jedyna, proszę cię.” – Melek sięga po płaszcz. – „Kochanie, policjanci wykonują swoją pracę. Muszę z nimi pojechać”. „Mamo, nie odchodź, proszę cię! Będę za tobą bardzo tęsknić. Proszę, nie idź!”. Melek zakłada buty, całuje córkę i przekazuje ją w ręce Asli. Następnie staje przed policjantami, którzy zakładają jej kajdanki na ręce. Elif krzyczy wniebogłosy. Asli powstrzymuje ją, by nie pobiegła za mamą.

Akcja przeskakuje do następnego dnia. Macide szykuje się do wyjścia. Do jej pokoju wchodzą Kerem i Humeyra. „Mamo, dokąd idziesz?” – pyta była żona Tarika. „Zobaczyć się z Serce” – odpowiada pani Haktanir. „Wybacz, ale nie pozwolę ci pójść do kobiety, która chciała cię zabić” – oświadcza Kerem. „Tak, nie możemy pozwolić, by wpłynęła na ciebie bardziej” – dodaje jego siostra. „Dobrze, ale nie pytałam was o zgodę. Dzieci, bardzo dobrze was rozumiem. Martwicie się o mnie, boicie się, że z powodu choroby popełnię jakiś błąd. Ale nie jestem jeszcze na tym etapie, żebym musiała pytać was, czy mogę coś zrobić, czy nie”.

„Mamo, proszę cię” – mówi Humeyra. – „Serce doprowadziła cię do stanu, że nie myślałaś rozsądnie. Gdybyśmy nie przybyli na czas, podpisałabyś dokument i uczyniła nas bezdomnymi”. „Musisz być świadoma tego, jakie leki ci podawała” – mówi Kerem. – „Byłaś jak we śnie. Nie miałaś sił, by wstać z łóżka. Byłaś w stanie zrobić wszystko, co ci powiedziała. Proszę, zrozum i nas. Próbujemy cię ochronić”. „Mam się już dobrze i myślę trzeźwo” – zapewnia Macide. – „Wiem, co robię. Chcę porozmawiać z Serce”. „Mamo, dlaczego tak bardzo nalegasz?” – pyta Humeyra. „Nalegam, bo potrzebuję usłyszeć wszystko z jej ust”.

„Nie myślisz chyba, że ci powie: Tak, próbowałam cię otruć i zabrać twój dom?” – pyta mężczyzna. „Pomimo wszystko, chcę jej wysłuchać” – upiera się pani Haktanir. – „Inaczej stracę wiarę w ludzką dobroć. Jest bardzo mało osób, którym uwierzyłam tak bardzo, jak Serce. Nie mogę pogodzić się z tym, co się stało, mówiąc po prostu: Ona jest taka. Jeśli mam to powiedzieć, muszę wiedzieć wszystko w najdrobniejszych szczegółach. Teraz powiecie: Czy jest lepszy dowód od tego, co widziało oko? Tak, moje serce mówi mi coś innego. Dopóki moje serce nie będzie przekonane, nie uwierzę. Dlatego muszę porozmawiać z Serce. Jeśli powiecie, że też chcecie iść, nie zabronię wam”.

Kamera przenosi się do pokoju Kiymet. Kobieta siedzi wygodnie na kanapie i odbiera telefon od syna. „Myślałam, że długo do mnie nie zadzwonisz. Co się stało?” – pyta. – „Zmieniłeś myślenie? Zacząłeś uważać, że twoja mama ma rację?”. „Nic nie zmieni rozczarowania, którego doświadczyłem z powodu tego, co zrobiłaś, mamo” – odpowiada Mahir. „Dlaczego więc zadzwoniłeś?”. „Chcę wiedzieć, co się dzieje w rezydencji”. „Zamiast krążyć, powiedz wprost, że interesuje cię, co mówią o tej służącej”. „Tak, to dokładnie jest moim problemem! Jedyne, co mnie interesuje, to Melek, która jest narażona na najcięższe oskarżenia, chociaż nie jest niczemu winna!”.

„Pytaj więc o to, co chcesz wiedzieć” – mówi Kiymet. „Jakie jeszcze kłopoty dla niej przygotowałaś, mamo?” – pyta mężczyzna. „Moja praca z Melek dobiegła końca. Otworzyłam jej drzwi klatki i już mnie nie obchodzi. Ale jeśli sama siebie wpakuje do innej klatki, to już nie mój problem”. „Co to ma znaczyć?”. „Nic, tak tylko mówię”. „Nie pozwolę, żebyś z powodu swojej chciwości, zniszczyła życie niewinnej kobiety. Znajdę sposób, by uratować Melek”. „Więc z powodu tej kobiety, zniszczysz i mnie, i siebie, Mahir?”. „Znajdę rozwiązanie, by nikt nie odniósł szkody. Starasz się być przeszkodą, ale poradzę sobie z tym”.

„W porządku, powodzenia.” – Kiymet rozłącza się. Akcja przenosi się do domu Asli. Była nauczycielka i Elif są gotowe do wyjścia. „Może pójdźmy najpierw do Kerema” – sugeruje dziewczynka. – „Może zdał sobie sprawę, że się mylił, a jego gniew już minął”. „Kochanie, gdyby zrozumiał swój błąd, nie wezwałby policji”. „W takim razie zadzwoń do wujka Mahira. On nam na pewno pomoże”. „I ja o tym myślałam. Wydaje się, że to dobry pomysł.” – Asli sięga po komórkę. Po chwili w słuchawce rozbrzmiewa głos syna Kiymet: „Asli? Czy coś się stało?”. „Mam złe wieści o Melek. Została oskarżona o usiłowanie zabójstwa pani Macide i oszustwo Haktanirów. Zeszłej nocy policja zabrała ją z domu”.

Macide, Humeyra i Kerem jadą razem na komisariat. Kiymet zostaje sama w rezydencji. Po raz kolejny odbiera telefon od syna. „Co jest? Dlaczego znowu dzwonisz?” – pyta. „Mamo, przed chwilą rozmawialiśmy. Wiedziałaś, że Melek została aresztowana?” – pyta Mahir. „Czyli już wiesz”. „Mamo, co ty próbujesz zrobić? Czy ty oszalałaś?”. „Mówiłam ci, że usunę każdą przeszkodę, która stanie na mojej drodze. Chyba nie sądziłeś, że żartowałam?”. „Nie będzie tak, jak tego chcesz, mamo! Nie pozwolę na to!”. „Kończę, jestem zajęta. Porozmawiamy później”. „Nie rozłączaj się! Posłuchaj mnie! Halo, mamo?”. Kiymet już się rozłączyła. Jej syn z wściekłością uderza w kierownicę samochodu.

Akcja przenosi się na komisariat. Elif udaje się wyprosić policjanta o spotkanie z mamą. Ona i Asli zostają wpuszczone do pomieszczenia z celami. „Mamo!” – krzyczy dziewczynka i podbiega do krat. – „Jak się masz? Nic ci nie jest? Bardzo się o ciebie martwię”. „Jedyna, poczułam się o wiele lepiej, jak cię zobaczyłam” – mówi Melek, obejmując przez kraty dłonie córki. „Nie martw się o mnie. Ja sobie poradzę” – zapewnia Elif, zalewając się łzami. „Nie chciałam, żebyś widziała mnie w takim miejscu, ale los chciał inaczej”. „Gdziekolwiek byś nie była, jesteś moją najukochańszą mamą”. „Kochanie, wierzysz we mnie i to sprawia, że jestem szczęśliwa”.

„Siostro” – zabiera głos Asli, także płacząc. – „Może nie powinnam przyprowadzać tu Elif, ale i ja bardzo chciałam cię zobaczyć. Nie mogłam dłużej wytrzymać w domu”. Tymczasem na komisariat dociera Mahir. „Czy mogę się z nią zobaczyć?” – pyta policjanta. „To niemożliwe” – odpowiada funkcjonariusz. „Posłuchaj, nie chcę cię stawiać w trudnej sytuacji, ale to nie potrwa długo. Muszę się z nią zobaczyć. Ta kobieta została fałszywie oskarżona, jest niewinna”. „Winna czy nie, procedury są jasne”. „Rozumiem, ale ona teraz nie wie, co robić. Nie ma nikogo poza małą córką. Jedyną osobą, która może jej pomóc, jestem ja. Pozwól mi z nią porozmawiać, tylko przez pięć minut”.

„W porządku” – zgadza się mundurowy. – „Kiedy odwiedzające wyjdą, możesz wejść na pięć minut”. Kamera wraca przed celę. „Mamo, powiedziałyśmy wujkowi Mahirowi, co się stało” – oznajmia Elif. – „On znajdzie jakiś sposób, by cię stąd wydostać”. „Tak, on też przyjedzie na komisariat” – potwierdza Asli. „Nie martw się, mamo, wyjdziesz z tego brzydkiego miejsca. Wujek Mahir cię uratuje”. „Nie boję się, jedyna” – zapewnia Melek. – „Wierzę, że prawda wyjdzie w końcu na jaw. Bóg jest wielki. Będziemy razem, tak jak wcześniej”.

Do pomieszczenia z celami zagląda policjant. „Muszę was zabrać na zewnątrz” – oznajmia. Melek obejmuje policzki córki. Są mokre od łez. „Nie przejmuj się mną, mamo” – mówi Elif. – „Z Asli jestem bezpieczna. W żadnym razie się o mnie nie martw”. „Kochanie, nie płacz” – prosi aresztowana. – „Nie chcę, żebyś była smutna. Nie zaniedbuj szkoły, odrabiaj wszystkie prace i jedz regularnie. I nie zapominaj o piciu mleka. Asli, powierzam ją tobie”.

Policjant odprowadza Asli i Elif do głównego pomieszczenia. Dziewczynka, gdy tylko dostrzega Mahira, od razu go obejmuje. „Mama wygląda bardzo źle” – oznajmia z przejęciem. – „Jest bardzo smutna, ale nie chciała tego pokazać”. „Jesteś silna, moja mała przyjaciółko. Żadnego płaczu” – prosi mężczyzna. – „Obiecuję ci, że wyciągnę stąd twoją mamę. Wierzysz mi?”. „Wierzę, i to bardzo”. „Te ciężkie dni miną. Razem przez nie przejdziemy”.

Po chwili Mahir jest już przed celą Melek. „Kiedy się o tym dowiedziałem, byłem w szoku” – oznajmia. – „Nie mogę uwierzyć, że sprawy zaszły tak daleko”. „Ja też nie mogę w to uwierzyć” – mówi kobieta. – „Moja dusza tak bardzo mnie boli. Te oskarżenia są dla mnie trudniejsze niż samo bycie tutaj. Ale najgorsze ze wszystkiego jest to, że Elif widziała mnie tutaj”. „Nie jesteś niczego winna. Elif i Asli wiedzą o tym. I ja jestem tego pewien. Jesteś niewinna i wyjdziesz stąd”. „To jest teraz bardzo trudne. Nikt mi nie ufa poza tobą”. „Zrobię wszystko, żeby to udowodnić. Postaram się wydostać cię stąd. Nie czuj się sama i bezradna. Ponieważ nie mogłem uratować cię przed oszczerstwami, zrobię wszystko, by wykazać twoją niewinność”.

„Dlaczego zawsze siebie obwiniasz?” – pyta Melek. – „To nie ma nic wspólnego z tobą”. „Zło, pani Melek” – mówi Mahir. – „Za zło nie odpowiada tylko dusza tego, kto je wyrządził, ale też ten, kto widział je i milczał. Dla mnie torturą jest każda sekunda, którą spędzasz za kratkami”. Tymczasem Haktanirowie docierają na komisariat. Macide na widok Elif uśmiecha się i woła ją, ale dziewczynka od razu chowa się za plecami Asli. Nie czuje już sympatii do Haktanirów. Uważa ich za winnych tego, co stało się z jej mamą.

Kamera wraca przed celę. „Tak jak powiedziałem, nie bądź pesymistyczna” – mówi Mahir. – „Znajdę najlepszego prawnika, który poprowadzi twoją sprawę”. „Panie Mahirze, bardzo ci dziękuję, ale nie chcę robić sobie nadziei na próżno” – oznajmia Melek. – „Jaki prawnik może mnie uratować, kiedy dowody są tak mocne? A zwłaszcza, kiedy po drugiej stronie jest taka rodzina jak Haktanirowie?”. „W Stambule są prawnicy, którzy ratowali największych przestępców przed szubienicą. A ty jesteś niewinna. Jesteś najbardziej niewinną osobą jaką znam”. Do pomieszczenia wchodzi policjant i mówi ten sam tekst, jaki kilka minut wcześniej skierował do Asli i Elif.

Mahir kładzie swoją dłoń na dłoni Melek i mówi: „Proszę cię, bądź silna. Wykorzystam każdy sposób, by cię stąd wydostać. W moim życiu nie ma nikogo, kto jest czystszy od ciebie i Elif. Nie pozwolę cię oczernić”. Kamera przenosi się do głównego pomieszczenia. Haktanirowie rozmawiają z policjantem. „Rozumiem was, ale i wy mnie zrozumcie” – mówi funkcjonariusz. – „Muszę postępować zgodnie z procedurami”. „Najpierw weszła jej córka, a teraz jakiś dżentelmen. Kim jest ten człowiek?” – docieka Kerem. „Nie wiem, może to jej adwokat”. „A gdybym tylko ja weszła?” – pyta Macide. – „Tylko na dwie minuty, żebym mogła ją zobaczyć”.

„Proszę pani, nie mogę nikogo więcej wpuścić” – oświadcza mundurowy. – „Proszę, nie wciągajcie mnie w kłopoty”. „Zrozum, mamo, nie wejdziemy” – stwierdza Kerem. „To oczywiste, że nas nie wpuszczą” – potwierdza Humeyra. – „Lepiej jedźmy już do domu”. „W porządku. Miłego dnia” – życzy pani Haktanir i odwraca się od biurka policjanta. Kieruje spojrzenie na stojącą kilka metrów dalej Elif, która tuli się do Asli. „Co zrobimy, mamo?” – pyta Humeyra. – „Czy nie weźmiemy też Elif?”. „Duszo moja, spójrz na nią. Jest zrozpaczona. Nie możemy jej zabrać, to nie będzie właściwe. Niech się trochę uspokoi, a potem zobaczymy”.

„Masz rację” – przyznaje Kerem i patrzy na Asli. – „Jest teraz w dobrych rękach”. Kamera robi zbliżenie na Mahira, który wyszedł właśnie z pomieszczenia z celami. Mężczyzna w ostatniej chwili dostrzega znajdujących się w holu Haktanirów. Czeka, aż opuszczą komisariat i dopiero wtedy podchodzi do Asli i Elif. „Wujku Mahirze, rozmawialiście?” – pyta dziewczynka. „Tak, widziałem twoją mamę. Nie martw się. Jeśli ty będziesz silna, twoja mama będzie jeszcze silniejsza”. „Ale jak mogę być silna, kiedy ona tam jest? Wydostaniesz ją stąd, prawda?”. „Zrobię to, Elif. Będziecie razem”.

W rezydencji rozlega się dzwonek do drzwi. „Gulsum odpoczywa sobie w najlepsze, a ja muszę otwierać” – mówi Macide, wchodząc do przedpokoju. Otwiera drzwi i robi wielkie oczy. – „Mahir? Co tutaj robisz?”. „Przyszedłem porozmawiać” – oświadcza mężczyzna. „Tak nagle? Mogliśmy spotkać się gdzieś indziej”. „Co jest? Boisz się, że ktoś nas zobaczy?” – Mężczyzna przechodzi w głąb domu. „Mahir, co ty robisz?”. „Nic nie robię, mamo. Ale zrobię. Nadszedł czas, abyś zapłaciła cenę za to, co zrobiłaś do tej pory”. Co postanowił Mahir? Czy wyjawi wszystkim prawdę o intrygach swojej matki?