10: Aziz zjawia się w posiadłości Demiroglu. Wręcza Vuralowi „prezent” ślubny, którym okazuje się być pocisk do broni… Salih mówi Kenanowi, że Hazal wychodzi dziś za mąż. „Bierze ślub z Vuralem Demiroglu. Halil głosił o tym na środku wioski…”. „Musiałeś coś źle usłyszeć” – nie wierzy Kenan. – „Hazal nie mogłaby mnie tak po prostu zostawić i złożyć przysięgę komuś innemu…”.

Vural ostrzega matkę, by nie próbowała robić żadnych problemów na ślubie. „Nie mam zamiaru zakłócać tego wydarzenia” – deklaruje Canan. – „Ale mam jeden warunek. Zaraz po ślubie całą rodzinną wrócimy do Stambułu. Razem z panną młodą. Poza tym musimy rozwiązać sprawę z Azizem…”. „Wszystko będzie wspaniale. Pogrzebałem się razem z Naz, ale właśnie wychodzę z tego grobu. Dzięki Hazal. To ona przywróciła mnie do życia i dzięki niej poradzę sobie ze wszystkimi przeciwnościami”.

Ebru robi makijaż siostrze. Każe jej by wyrzuciła czarną perłę. „Nigdy się jej nie pozbędę!” – oznajmia Hazal. „Jak chcesz. Ale dopóki tego nie zrobisz, trudno ci będzie zapomnieć”. „To niemożliwe bym zapomniała!”. „Posłuchaj, postąpiłaś właściwie. Zrobiłaś to dla Kenana. Musisz jednak utrzymać swoje poświęcenie. Inaczej coś złego może się stać Kenanowi…”.

Wkrótce przed domem Hazal pojawia się Kenan. Wali pięścią w drzwi i żąda, by dziewczyna otworzyła. „Nie mogę wyjść…” – mówi Hazal do siostry. „Musisz! Powiesz mu, że zrezygnowałaś z niego!” – tłumaczy Ebru. „Ale on umrze, gdy zobaczy mnie ubraną w suknię na ślub z innym…”. „Musisz to zrobić! Inaczej Kenan zostanie mordercą i zgnije w więzieniu! Jak sobie to inaczej wyobrażasz? Jak wyjaśnisz mu to, że należałaś do kogoś innego…?”. „Do nikogo nie należałam! Ten drań mnie zgwałcił!”. „Dla mężczyzn to nie robi różnicy. Jesteś już zhańbiona…”.

„Posłuchaj” – kontynuuje Ebru. – „Idź i wyjaśnij mu wszystko. Trochę pocierpi. Rok może dwa. Ale później znajdzie swoją drogę. Wszystko jest lepsze od zniszczenia życia Kenana. Zrób to dla niego…”. W końcu Hazal wychodzi na zewnątrz. Kiedy Kenan widzi ją w sukni ślubnej, staje jak wmurowany. „Dlaczego tu przyszedłeś?” – pyta chłodno dziewczyna. „Zobaczyć twoją prawdziwą twarz…” – odpowiada mężczyzna. „Zobaczyłeś zatem możesz już odejść”. „Musimy porozmawiać o tak wielu rzeczach… Przyszedłem wyżalić swój gniew i nienawiść…” – Z oczu Kenana płyną łzy. – „To, co masz na sobie… Ta biała suknia… Wiesz, co oznacza dla nas? To ubranie pogrzebowe! Położyłaś nas oboje do grobu!”.

„Oddałem ci swoje serce, swoją duszę…” – mówi Kenan. – „I wiesz, co w tym wszystkim najgorsze? Że nawet teraz, po tym wszystkim co zrobiłaś, gdy powiesz, że cię zmusili i że się rozmyśliłaś, a twoje serce wciąż należy do mnie… Ja ci uwierzę i zapomnę o wszystkim…”. „Nie możemy być razem, zrozum to wreszcie!” – odpowiada stanowczo Hazal. – „Moja mama całe życie pracowała przy małżach. Nie mam zamiaru skończyć tak samo… Albo zrezygnuję z mojego życia, z lepszego jutra, albo z ciebie… Rezygnuję z ciebie, Kenan”.

„Kochałem cię najmocniej na świecie. I tak byłoby do samego końca. Do śmierci” – Kenan ociera z policzków łzy i mówi: „Ale od tej pory, moja nienawiść, gniew, złość… Zabiję tę miłość, Hazal. To się tak nie skończy. Ty roznieciłaś ten ogień! W tym miejscu. W moim sercu. I przysięgam ci, że dopóki ten ogień tu pozostanie, ja nie umrę”. Kenan odchodzi. Wkrótce pod dom podjeżdża Vural w limuzynie ślubnej. Melek prosi córkę, by tego nie robiła… Hazal jednak jest zdecydowana i wsiada do pojazdu.

Ludzie w wiosce śmieją się z Kenana, że dziewczyna zostawiła go dla bogatszego. Wieczorem Ebru i Halil są już gotowi do wyjścia na ślub. Melek postanawia jednak zostać w domu. „Nie będę patrzeć jak moja córka rzuca się w ogień” – mówi. „Jesteś głupia! Taki facet przyszedł pod twoje drzwi, a ty dalej swoje…” – odzywa się Halil. „Powiedziałam, że nie idę i zdania nie zmienię” – oznajmia stanowczo Melek. Kenan w tym czasie zdobywa pistolet i wsiada na obcą łódź…

„Jeśli o mnie chodzi, to nie nadajesz się nawet na moją służącą, a tym bardziej na synową” – oświadcza Canan w osobistej rozmowie z Hazal. – „Znam takie jak ty. Zrobią wszystko, by mieć pieniądze i władzę. Ale ty też mnie dobrze poznaj. Wiedz, że nie mam żadnych pohamowań, jeśli chodzi o moją rodzinę. Dlatego nie waż się wchodzić mi w drogę! Nawet jeśli w dowodzie będziesz miała nasze nazwisko, dla mnie nigdy nie staniesz się panią Demiroglu! Rozumiesz to?!”.

„Nie obchodzą mnie ani wasze pieniądze, ani nazwisko” – mówi spokojnie Hazal. – „Wychodzę za pani syna tylko dlatego, by chronić tych, których kocham. Od tej pory nie mam już nic do stracenia i wcale nie obawiam się pani gróźb, pani Demiroglu. Właściwie to pani powinna na mnie uważać…”. „Rób co powinnaś i daj szczęście mojemu synowi. Wtedy ja też nie będę wchodziła ci w drogę”. Hazal nie jest zainteresowana dalszą pogawędką. Odwraca się i chce odejść. Canan jednak łapie ją za ramię i zatrzymuje. „Nie pozwoliłam ci odejść!” – oburza się Canan. – „Poczekaj aż skończę!”.

„Ale ja skończyłam” – oznajmia Hazal. – „Nie wyjdę za pani syna…”. „Jeżeli złamiesz serce mojego syna, to ja zranię twoje, łącznie z tymi, których tam nosisz. Zacznę od tego rybaka… Jak tam mu było na imię? Ach, tak – Kenan. Mieszka ze swoim bratem, który tak bardzo kuleje… Więc lepiej sobie uważaj!”.

Kenan płynąc łodzią wspomina dzień, w którym wraz z Hazal puścili lampion szczęścia. „O czym pomyślałaś?” – zapytał wtedy mężczyzna. „Żebyśmy nigdy się nie rozstali”. „W takim razie wypuszczaliśmy to na próżno…”. „Jak to na próżno?”. „Przecież my się i tak nigdy nie rozstaniemy! Nawet bez pomocy lampionów!”. „Jesteś aż tak pewny siebie?” – zapytała dziewczyna. „Nie siebie, a ciebie. Ufam ci, Hazal. Wiem, że nigdy mnie nie zostawisz…”.

Aziz z butelką wina przychodzi pod dom Kenana. Nie chce zostawić przyjaciela samego w tak trudnym dla niego dniu. Drzwi są jednak zamknięte, a w środku jest pusto. Nagle zjawia się młodzieniec, nawołując Ahmeta. „Co się stało?” – pyta go Aziz. „Kenan… Zabrał naszą łódź i broń ojca! Na pewno płynie na ślub!”. „Och, że też tego nie przewidziałem…” – wzdycha Aziz i pyta chłopaka: „Gdzie jest ten ślub?”. „W willi u Demiroglu. Hazal, była narzeczona Kenana wychodzi za Vurala Demiroglu…”.

Vural wchodzi do garderoby panny młodej. „Przygotowuje się. Możesz wyjść?” – prosi go Hazal. „Za chwilę się przecież pobieramy. Proszę, nie bój się mnie…”. „A co mam niby robić? Mam rzucić ci się na szyję za to, co mi zrobiłeś?”. „Masz rację, przepraszam. Chciałem dać ci tylko prezent ślubny…”. Vural wręcza Hazal wysadzany brylantami naszyjnik. Dziewczyna nadal w dłoni ściska czarną perłę, którą zerwała z szyi podczas rozmowy z Kenanem.

„Czy ty jesteś wariatem?” – pyta Hazal. – „W ogóle ci nie wstyd tego, co mi zrobiłeś? Zupełnie tego nie czujesz?”. „W sumie to nie różnimy się tak bardzo… Ja też jestem w stanie zrobić wszystko dla tych, których kocham. Ty też zrobiłaś wiele dla swoich najbliższych. Właśnie dlatego tutaj jesteśmy. Weź, jestem przekonany, że będzie bardzo ci pasował…”. „Sam sobie weź ten naszyjnik” – oznajmia kobieta i wychodzi z garderoby.

Rodzina Demiroglu czuje się zażenowana prostackim zachowaniem Halila podczas uroczystości zaślubin. „Ach, Vural” – wzdycha Canan. – „Skąd ty wytrzasnąłeś tych ludzi? Robią nam wstyd już pierwszego dnia…”. „Mój brat jest szczęśliwy. Będziemy milczały ze względu na niego” – mówi Irmak. „Właśnie dlatego ten przybłęda powinien modlić się do Vurala. „Tylko spójrz, do czego doprowadzono wielką rodzinę Demiroglu. A twoja matka tylko się temu przygląda” – mówi Defne do męża. „Spokojnie, jeśli tylko ta rodzina zacznie nam bardziej szkodzić, matka przestanie bronić Vurala. A wtedy okaże się, kto jest tu szefem…”.

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy