11: Rozpoczyna się ceremonia zaślubin Vurala i Hazal. Na pytanie urzędnika o to, czy chcą się pobrać, mężczyzna szybko odpowiada „tak”, kobieta zaś długo milczy… W tym czasie zdesperowany Kenan dopływa do brzegu. Zachodzi od tyłu posiadłości Demiroglu i z broni wymierza w kierunku państwa młodych… W porę zjawia się Aziz. „Nie waż się!” – zabrania mu. – „Złość jest złym doradcą! To nie jest wyjście!”. Kenan nie opuszcza jednak pistoletu. Aziz staje naprzeciwko niego. Lufa broni jest wymierzona wprost w jego czoło!
Hazal nadal nie odpowiada. Zerka na ściśnięta w dłoni czarną perłę… „Pani Hazal” – zwraca się ponownie urzędnik. – „Pytałem, czy z własnej nieprzymuszonej woli zgadza się pani poślubić pana Vurala Demiroglu?”. W końcu pada odpowiedź… „Tak” – mówi Hazal i wszyscy biją brawo. Z oczu Kenana płyną łzy… „Jeśli ma to ci w czymś pomóc, to strzel do mnie” – oznajmia Aziz, gdyż Kenan nadal nie opuszcza broni. – „No dalej, pociągnij za spust”. Nagle pada seria strzałów! Jeden za drugim! Na uroczystości następuje wielkie spustoszenie! Goście krzyczą i nie wiedzą, gdzie uciekać.
Kenan na szczęście wystrzelił serię w niebo. Hazal patrzy w stronę, z której dobiegły odgłosy wystrzałów. Widzi Kenana z uniesioną bronią! Vural każe Yencerowi zabrać żonę do środka. Aziz z kolei każe Kafesowi odprowadzić Kenana na łódź. Sam zabiera od niego broń i zostaje w miejscu, z którego padły strzały! Zamierza wziąć winę na siebie.
„Ebru, widziałaś kto strzelał?” – pyta Hazal siostrę. „Nie, od razu uciekłam do środka. A ty widziałaś?”. „Wydaje mi się, że to był… Kenan”. „Co ty mówisz?! Najprawdopodobniej przewidziało ci się z nerwów…”. „A jeśli to był on…?”. „Nie był. To niemożliwe. On już zamknął ten rozdział…”. Vural z ochroniarzem wychodzą na przeciw Azizowi. „Co jest?! Po co tu przyjechałeś?!” – pyta Demiroglu. „Zawsze tak witasz gości?”. „Pytam raz jeszcze, po co tu przyjechałeś?!”. „Nie wiem… A co jest dobrego do jedzenia?”.
„Zaczynasz mnie już bardzo nudzić” – oświadcza Vural. „Przecież zabawa dopiero się zaczęła. Mam jeszcze cały magazynek… W końcu żenimy naszego młodego. To nasza tradycja…” – odpowiada Aziz. Następnie unosi broń do góry i oddaje kolejną serię strzałów. Na koniec Vural daje mu jeszcze jeden pocisk – ten sam, który Aziz mu ostatnio podarował. „Ta kula już ma właściciela” – mówi Aziz. „No właśnie” – potwierdza Vural. – „Weź ją i strzel do mnie! Będziesz miał wreszcie spokój…”. „Gdybym naprawdę przyszedł rozwiązać tę sprawę, tę kulkę miałbyś teraz nie w ręku, a w samym środku głowy…”.
Aziz opuszcza posiadłość Demiroglu i zabiera Kenana do hotelu. Uważa, że tutaj będzie bezpieczny. Z dala od zemsty Vurala… „Demiroglu odebrał mi moją duszę” – mówi Kenan. – „Zostawił tylko ciało i kości… Więc co to zmieni, czy do mnie strzeli czy nie… Od tej pory nikt nie może mnie bardziej zranić”. „Pozwól mi się tobą zaopiekować, jak młodszym bratem” – odpowiada Aziz. – „Tej nocy zostań tutaj. Jeśli naprawdę chcesz odejść, zrób to jutro rano. I zadzwoń do domu, żeby się o ciebie nie martwili”.
Hazal udaje się na górę posiadłości, gdzie przygotowano pokój dla nowożeńców. Zastaje tam łóżko zasłane różami. Ze wściekłością wszystkie je rozrzuca, a następnie staje przed lustrem i rozrywa swoją suknię. Wkrótce zjawia się Vural. Pyta żonę, czy wszystko w porządku. „Wyjdź stąd! Wynoś się!” – rozkazuje dziewczyna. – „Mówiłam ci, że nie będziemy spać w jednej sypialni, w jednym łóżku!”. „Przyszedłem tylko sprawdzić, czy wszystko z tobą w porządku. Bałem się, że mogło ci się coś stać…”. „Chcesz, żeby było w porządku? To wyjdź! Wystarczy, że nie będę musiała cię oglądać…”. Vural posłusznie opuszcza sypialnię…
Ahmet przekazuje przemytnikom narkotyki. Ci jednak nie wręczają mu pieniędzy za towar. „Przekaż pozdrowienia dla Sinana Demiroglu” – mówi jeden z przemytników. – „Teraz już nie będzie brał się za rzeczy, o których nie ma pojęcia…”. „Odpłacę wam za to…” – grozi Ahmet. Mężczyzna na drugim kutrze wyciąga pistolet i wymierza nim w jego kierunku! „Chyba nas źle zrozumiałeś” – mówi. – „Nie przekażesz tej wiadomości słownie, a fizycznie!”.
Ahmet raptownie wskakuje do wody. Przemytnicy oddają serię strzałów w jego kierunku. Czy mężczyzna przeżyje?! Kenan do późna nie śpi, tylko siedzi nad basenem i rozmyśla. Przychodzi do niego Ece i okrywa kocem. Następnie siada obok niego. „Ja się jeszcze nigdy nie zakochałam” – zagaduje dziewczyna. – „Nie mam pojęcia, czym jest miłość… Co może ci zrobić. Wiem jednak, że rozmowa przynosi człowiekowi ulgę. Opowiedz mi. Wyrzuć z siebie to, co cię boli i zatruwa…”.
Nazajutrz Halil opowiada żonie o wydarzeniach ze ślubu. „Kiedy Hazal powiedziała tak, ktoś wystrzelił z broni” – mówi. Melek wzdryga się na wieść o tym. „Coś jej się stało?!” – pyta przerażona. „Nie panikuj od razu! Pan Vural rzucił się i uratował Hazal. Dzięki niemu nikomu nic się nie stało…”. „A kto to zrobił? Złapali go?”. „Nie, ale ja dobrze wiem, czyja to sprawka…”. „Czyja?”. „A jak myślisz? Oczywiście, że Kenana! Mści się, że nie dostał naszej córki. Po nim można się wszystkiego spodziewać…”.
„Nie mów tak o nim!” – oburza się Melek. – „Chłopakowi i tak jest bardzo ciężko…”. „Nie, dopóki on nie zostawi mojej córki w spokoju, ja nie zostawię jego!” – oświadcza Halil. Kiedy Melek odchodzi od stołu, Ebru zwraca się do ojca: „Tato, Hazal wyszła za mąż i wyniosła się stąd. Po co dalej czepiasz się Kenana?”. „Jestem pewny, że to on strzelał! Pójdę i powiem o tym Vuralowi. Niech go sprzątnie i będziemy mieli wreszcie święty spokój!”. „Nie, nie możesz! Jeśli coś mu się stanie, Hazal oszaleje i zostawi Vurala. Wiesz o tym?”. „A widzisz, o tym nie pomyślałem…”.
Pokojówka mówi Canan, że jej syn spał wczoraj w pokoju gościnnym. „Nikt nie może się o tym dowiedzieć. Inaczej będziesz musiała poszukać sobie innej pracy” – oświadcza pani Demiroglu. Melek każe Ebru sprawdzić, co z Kenanem. Kafes informuje Aziza, że Kenan wczesnym rankiem opuścił hotel. Ebru pojawia się w domu Kenana. Drzwi są otwarte, a w środku nikogo nie ma. Dziewczyna kładzie się na jego łóżku i wyobraża, że są razem… Kiedy dostrzega zdjęcia swojej siostry i Kenana, wyciąga je z ramki i rozrywa na drobne kawałki.
Nagle do domu wraca Kenana. „Co ty tutaj robisz?” – pyta. „Ja… Przyszłam zobaczyć jak się czujesz” – wyjaśnia zaskoczona Ebru. – „Martwiłam się o ciebie. Ostatnio bardzo źle się czułeś… Drzwi były otwarte. Wołałam, ale nikt nie odpowiadał, więc weszłam sprawdzić, czy wszystko w porządku”. „A gdzie mój brat? Nie ma go tutaj?”. „Nie wiem, nie było go, jak tu przyszłam. Powiem ci coś, ale chcę, byś dobrze zrozumiał. Uważam, że niepotrzebnie tak się zadręczasz”.
„Nie zaczynaj znowu!” – oznajmia stanowczo Kenan. „Dobrze, uspokój się już…” – prosi Ebru. – „Chcę ci tylko powiedzieć, że Hazal jest bardzo szczęśliwa. Od razu przyzwyczaiła się do nowej rodziny… Dlatego powinieneś o niej jak najszybciej zapomnieć. Chcę ci zadać jeszcze pytanie… Wczoraj na ślubie Hazal ktoś wystrzelił. Czy to byłeś ty?”. Kenan jednak nie odpowiada. Odwraca się i wychodzi z domu.
Halil przychodzi do posiadłości Demiroglu. Staje przed Vuralem i Canan i mówi: „Nie mogłem spać przez całą noc. Przyszedłem tutaj, by was ostrzec. Wiem, kto wczoraj strzelał… To Kenan, były narzeczony Hazal. Prosty rybak”. „Nie martw się. Mamy już go na oku” – uspokaja Vural. „To nie on wczoraj strzelał. To był Aziz Toprak” – oznajmia Canan. – „Czy masz jeszcze jakąś sprawę?”. „Nie. No może poza jednym drobiazgiem… Po tym jak zostaliśmy rodziną, nie przystoi mi już dłużej pracować jako zwykły sprzedawca…”.
„Czym się wcześniej zajmowałeś?” – pyta Vural. „Dawniej byłem szoferem pańskiego ojca” – odpowiada Halil. „Dobrze, to od tej pory będziesz moim prywatnym szoferem. Zaczniesz pracę, gdy wrócimy do Stambułu”. Sinan zastanawia się, co się stało z jego towarem. „Na pewno ten kulawy zabrał towar i uciekł” – rozmyśla. – „Ale tamci też nie odbierają telefonu. Wszyscy zapadli się pod ziemię…”. Tymczasem Sinanowi zostały ostatnie trzy dni na spłacenie długu…
Ahmet dzwoni do Cuneyta z budki telefonicznej. „Stało się coś bardzo złego” – mówi. – „Tamci zabrali cały towar… Zaczęli strzelać i zatopili statek. Przysięgam, że nie mam z tym nic wspólnego…”. Vural mówi żonie, że przed chwilą był tu jej ojciec. „Złożył nam donos na tego rybaka. Twierdzi, że to on mógł strzelać. Powiedziałem, że to niemożliwe, bo taki człowiek nie dałby rady zbliżyć się do nas…”. „To prawda” – odpowiada Hazal. – „Poza tym on nie ma żadnej broni… I wy macie wielu wrogów”.
Vural zauważa, że Hazal w dłoniach chowa czyjeś zdjęcie. Zabiera je i okazuje się, że to fotografia Melek. „Tak bardzo tęsknisz za matką?” – pyta mężczyzna i zwraca zdjęcie. – „Słuchaj, załatwię kilka spraw i razem możemy pojechać w odwiedziny”. „Wolę pojechać sama”. „Samej cię nie puszczę. Widziałaś, co się wczoraj stało”. „To nie ma nic wspólnego ze mną, a z wami”. „Nie, kochanie. Miało to związek z nami wszystkimi, bo ty też już jesteś Demiroglu…”.
Ahmet zostaje ciężko pobity przez ludzi Cuneyta. „Nie mam z tym nic wspólnego” – zarzeka się mężczyzna, ledwie stojąc na nogach. – „Oni kazali mi przekazać Sinanowi Demiroglu, żeby nie wchodził na ich teren. Potem zaczęli strzelać… Nie mogłem nic zrobić”. „Czy ty sobie z nas żartujesz?!” – pyta Cuneyt. – „Myślisz, że jesteś cwańszy od nas?! Że dogadasz się z tamtymi, nie oddasz pieniędzy, a my o tym tak po prostu zapomnimy?!”. Cuneyt uderza Ahmeta i ten upada na ziemię. „Masz dwadzieścia cztery godziny! Masz zwrócić nam towar albo pieniądze! Nie próbuj uciekać, choć i tak z tą nogą daleko nie zajdziesz… A tamtym przekaż, że na nich też przyjdzie kolej…”.
Matka prosi Vurala na rozmowę. „Jeśli będziecie spać w dwóch oddzielnych pokojach, nigdy nie będziecie mężem i żoną” – mówi. „Nie powinno cię obchodzić, gdzie i z kim śpię!”. „I nie obchodzi. Ale obchodzi mnie, gdzie śpi twoja żona. Synu, nie pozwól nikomu plotkować na swój temat. A przede wszystkim nie Defne i Sinanowi. Jeśli miałabym przenocować tę wiejską dziewkę w osobnym pokoju, to nie jako synową, a służącą!”.
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.