57: Kafes przywozi Melahat do domu Aziza. Siostra więziennego kolegi Topraka wprowadza niemałe zamieszanie swoim zachowaniem i sposobem bycia wśród domowników. Defne kradnie biżuterię z pokoju Hazal, którą podarował dziewczynie Vural. „Hazal o to nie dba, głupia” – mówi Defne, przeglądając się w lusterku. – „Zostawiła kolię wartą miliony. Mnie to lepiej pasuje. To ja powinnam ją dostać”. Po wspólnej kolacji Melahat pyta Kenana i Hazal, czy są zaręczeni. „Skąd ten pomysł. Jesteśmy tylko przyjaciółmi” – odpowiada Hazal, nieco zawstydzona. „Tak? To dlaczego od dwóch godzin na siebie zerkacie?” – zauważa Melahat.
Sinan odwozi Ebru pod dom. Patrząc w jakich warunkach mieszka dziewczyna, mężczyzna postanawia, że uwolni ją od tego miejsca najszybciej, jak się da. „Wkrótce będziesz wiodła takie życie, na jakie zasługujesz” – oznajmia. Kenan odbiera telefon od adwokata. „Jakieś postępy w sprawie mojego brata?” – pyta. „Nie mam niestety dobrych wieści” – mówi prawnik. – „Pańskiego brata przenoszą do więzienia w Konyi”. „Nie można przenieść go gdzieś bliżej? Konya to strasznie daleko…”. „Próbowałem już wszystkiego, ale bez skutku”. „No tak. Wierzę, że pan próbował. Da pan radę zorganizować spotkanie z bratem zanim zostanie przeniesiony?”. „Tak, oczywiście. Dam znać odnośnie daty spotkania”.
Akcja przenosi się do biura Sinana, do którego właśnie przyszedł Aziz. „Cieszę się, że pan przyszedł” – mówi Sinan. – „Chciałem omówić ogólne podsumowanie”. „Dobrze, omówimy. Ale powiedz mi najpierw, co myślisz o Vuralu?” – pyta Aziz. „Cóż, z bratem nie jest dobrze…”. „Chłopie, on jest jak tykająca bomba. Nie wiadomo, kiedy wybuchnie. Nie byłoby problemu, gdyby szkodził jedynie sobie. Ale on atakuje każdego, kogo spotka”. „Ostatnio wszystko tak szybko się dzieje. Te wydarzenia wpłynęły na stan mentalny Vurala”. „Ale tu jest firma. Trzeba bronić jej reputacji i utrzymać biznes”.
„Robię wszystko, żeby zminimalizować szkody” – zapewnia Sinan. „Co zatem planujesz zrobić?” – pyta Aziz. „Szkoda mi brata, ale muszę myśleć o przyszłości firmy. Myślę, że musimy Vuralowi odebrać możliwość podejmowania decyzji. Jest pan przeciwny?”. Aziz kręci przecząco głową. „Rozpocznij procedurę. Będziemy cię w tym wspierać” – oświadcza.
Sinan zwołuje zebranie z pracownikami firmy. „Tak, przyjaciele” – zaczyna swą przemowę Sinan. – „Jestem świadomy, że w ostatnim czasie byliście świadkami rożnych dziwnych wydarzeń. Uwierzcie mi. Jest mi równie przykro i nieswojo jak wam. Jedyną rzecz, o którą was proszę, to żebyście zawsze przychodzili do mnie, jeśli jest coś, o czym chcecie porozmawiać. Zawsze będę was wspierać. Nie zapominajcie, że to od nas zależy przyszłość tej firmy. Dodatkowo mój brat, Vural Demiroglu…”.
Nieoczekiwanie w tej chwili do pokoju wchodzi… Vural! „Mój kochany bracie. Znowu zacząłeś mówić zanim przyszedłem. Dobrze zrobiłeś bo utknąłem w korku” – oświadcza. – „Ale skoro już jestem, pozwól, że będę kontynuował. Nie ma potrzeby zajmować czasu naszych przyjaciół pustymi słowami. Przyjaciele, macie wysokie wyniki i poświęcacie się dla firmy. Dlatego wszyscy otrzymujecie dodatkowe wynagrodzenie”. Pracownicy są zadowoleni z decyzji Vurala i biją mu brawo. Vural szepcze coś do ucha brata i wściekły Sinan wraca do swojego gabinetu, gdzie chodzi od ściany do ściany.
„Wystarczy, przestań. Przez ciebie kręci mi się w głowie” – mówi Defne do męża. „Widziałaś, co on zrobił!? Jaki jest podstępny…” – odpowiada Sinan. – „I jeszcze szepcze mi do ucha: Nadal się nie nauczyłeś, że nie możesz nic zrobić w firmie bez mojej wiedzy, kochany braciszku?„. „Co ty mówisz? Naprawdę tak powiedział?” – nie dowierza Defne. „Tak. Jakimś sposobem dowiedział się, że chcemy go pozbawić prawa głosy w firmie”. „Jak to się dowiedział? Przecież wiedzieliśmy tylko my i prawnik…”. „No tak. Prawnik!” – Sinan uderza pięścią w blat biurka. – „Jak mogłem o tym od razu nie pomyśleć? Wierzyłem mu! Pozwoliłem zrobić z siebie głupca…”.
„On jest jak diabeł” – mówi Defne. – „Sinan, musisz zbudować zespół, które będzie pracował tylko dla ciebie. W innym przypadku Vural zabije nas oboje… I musimy zadbać o to, żeby brał swoje leki”. „Rozmawiałem wczoraj z jego lekarzem. Chce go widzieć. Myślałem, że uda mi się go przekonać, ale… Nie ma takiej możliwości, by zabrać teraz Vurala do lekarza”.
W gabinecie Vurala jest właśnie prawnik, z którym wczoraj rozmawiał Sinan. „Dziękuję, że mnie zawiadomiłeś” – mówi Demiroglu. „Zawsze do usług. To moja praca” – odpowiada prawnik. – „Nie wyobrażam sobie, co by się stało, gdybym się wszystkiego nie dowiedział”. „Podczas gdy wszyscy przejmują się dniem obecnym, ja robię plany na miesiąc w przód. Bardzo dobrze wiem, kto podsunął ten pomysł Sinanowi. On jeszcze o tym nie wie, ale sprawię, że będzie bardzo cierpiał…”.
Akcja przenosi się do biura Kenana. „Vural i Sinan się pokłócili, wiesz o tym?” – zagaduje Aziz. „To było do przewidzenia” – stwierdza Kenan. – „Co się stało?”. „Vural musiał dowiedzieć się, że Sinan chciał z nami współpracować”. „Nie rozumiem ich braterstwa. Jest dziwne. Patrzę na siebie i mojego brata, a później na nich. Nie mogę tego zrozumieć”. „Dlaczego porównujesz siebie do nich. Vural sam w sobie jest problemem. Kenan, patrz. Nie możemy zrobić nic poprzez współczucie. Wiem, że myślisz o swoim bracie”. „Nie mogę zrobić nic oprócz myślenia…”. „Synu, wszyscy jesteśmy ludźmi. Naszą największą zdolnością jest przyzwyczajenie się do sytuacji. I ty z czasem się przyzwyczaisz. Będziesz czuł mniej bólu…”.
Kenan proponuje Azizowi, by poszli gdzieś razem i zaczerpnęli świeżego powietrza. W następnej scenie widzimy mężczyzn podróżujących samochodem. „Synu, w taki ziąb?” – pyta Aziz. – „Gdzie jedziemy zażyć tego świeżego powietrza?”. „Bądź cierpliwy, bracie. Nie martw się. Zaraz za tym lasem będzie idealne miejsce. Spodoba ci się…”. Nagle za oknem Aziz dostrzega, jak przy opuszczonej hali ktoś wyciąga z samochodu kobietę i siłą zaprowadza ją do środka. Wszystko wskazuje na porwanie!
Kenan zatrzymuje samochód. „Nie możemy czekać. Musimy coś zrobić!” – mówi Aziz. „Zrobimy, ale najpierw zadzwonię na policję” – odpowiada Kenan. Tymczasem w środku opuszczonego magazynu. „Zamknij się wreszcie!” – rozkazuje porywacz, rzucając związaną kobietę na ziemię. „Zostaw mnie! Ja nic nie zrobiłam!” – krzyczy przerażona kobieta. „Nie chcę cię zabijać. Jesteś piękną kobietą, ale byłaś w złym miejscu, o złym czasie…”. „Nic nie zrobiłam… Puść mnie!”.
Kenan nie może dłużej czekać na przyjazd policji. Postanawia wejść do środka i samemu zmierzyć się z porywaczem. Między mężczyznami wywiązuje się bójka, którą Kenan szybko rozstrzyga na swoją korzyść. „Nie martw się. Przyszedłem cię uratować” – mówi do nieznajomej i rozwiązuje jej więzy. Po chwili na miejscu zjawiają się policjanci. Zakuwają napastnika w kajdanki i odprowadzają do radiowozu. „Czego on od ciebie chciał?” – pyta Aziz kobietę. „Niczego ode mnie nie chciał. Pracuję w domu jego szefa. Zobaczyłam rzeczy, których nie powinnam była widzieć”.
„Przywieźli mnie tutaj, jak tylko im powiedziałam, że wszystko opowiem policji” – kontynuuje kobieta. „Wszystko będzie dobrze” – pociesza ją Kenan. Czy rzeczywiście było to przypadkowe spotkanie? Czy może jednak ta kobieta odegra większą rolę w życiu Aziza i Kenana?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.