Nana stara się poprawić nastrój Yusufa.

„Dziedzictwo” – Odcinek 568 – Streszczenie

Ali i Duygu spotykają się na drodze. Dziewczyna rzuca ciche „Dzień dobry” swojemu niedoszłemu mężowi, lecz on nawet nie drgnie. Jego wzrok pozostaje zimny i obojętny. Bez słowa wsiada do samochodu i odjeżdża, pozostawiając Duygu z uczuciem narastającego żalu i tęsknoty.

***

Tymczasem Nana z nadzieją przychodzi na rozmowę kwalifikacyjną do rezydencji Kirimli. Liczy, że dostanie pracę jako niania dla małego Yusufa. Jednak jej pojawienie się wywołuje u Yamana zaskoczenie, a zaraz potem – irytację. Ostatni raz widział ją na cmentarzu i już wtedy uznał, że wtrąca się w nieswoje sprawy. Nie ma ochoty ponownie jej spotkać.

– To ty? – mówi chłodno, marszcząc brwi. – Nie mam zamiaru cię zatrudniać.

Nana jednak nie zamierza się poddać. Siada przed nim i spokojnym, ale pewnym głosem zaczyna:
– Do tej pracy przygotowywałam się w najlepszych szkołach. Wiem doskonale, że każde dziecko ma swój wyjątkowy świat, swój własny język.

Yaman milczy, ale jego spojrzenie staje się jeszcze bardziej surowe.
– Yusuf milczy, ponieważ nikt go nie rozumie – kontynuuje Nana. – Najwyraźniej nikt go nie słyszy. Ale ja słyszę jego ciszę. On i ja zaczęliśmy rozmawiać.

– Naprawdę? – ironizuje Kirimli, splatając ręce na piersi. – W takim razie powiedz mi, jakiego koloru są oczy dziecka, które tak dobrze rozumiesz?

Nana nie waha się ani sekundy.
– Czarne. Oczy Yusufa są czarne. Ale co ważniejsze, są pełne bólu i samotności.

Yaman zaciska szczękę.

– Twoje natomiast – Nana patrzy mu prosto w oczy – są pełne gniewu, podejrzeń i uprzedzeń. Nie widzisz prawdy.

Mężczyzna nie spuszcza z niej wzroku, ale jego głos staje się lodowaty.
– Masz dobrą pamięć, ale krótką. Zapomniałaś o radzie, którą dałem ci na cmentarzu. Nienawidzę ludzi, którzy wtrącają się w nieswoje sprawy. Koniec rozmowy.

Nana jednak nie zamierza odejść bez walki. Nachyla się lekko w jego stronę i mówi spokojnie, ale stanowczo:
– Zatem ty mi odpowiedz, panie Kirimli. Potrzebujesz opiekunki do siebie czy do dziecka?

To ostatnie pytanie wyprowadza Yamana z równowagi. Gwałtownie podnosi się z fotela.
– Znaj swoje miejsce! – wybucha gniewnie.

Nana wzdycha cicho.
– Po prostu zapytałam. Nie chciałam cię zdenerwować. Wiem, że mnie nie lubisz. Już samo moje pojawienie się cię zirytowało. Ale twój bratanek mnie polubił. Wiem, co czuje, bo sama to przeżyłam. Czuje się tak, jakby został sam na świecie.

Yaman milczy, ale jego palce zaciskają się na krawędzi biurka.

– Wydaje ci się, że go znasz, ale nie rozumiesz go – kontynuuje Nana. – Jest jak ptak, który nie potrafi latać. Ktoś musi nauczyć go machać skrzydłami.

– Dość! – krzyczy w końcu Yaman, sięgając po telefon. – Następny kandydat!

Nana przez chwilę patrzy mu prosto w oczy, jakby chciała coś jeszcze powiedzieć. Ale zamiast tego wstaje i kieruje się do wyjścia.
– Mylisz się – mówi jeszcze, zanim zamkną się za nią drzwi. – Dziecko potrzebuje pomocy, ale ty tego nie rozumiesz.

Gdy opuszcza teren posiadłości, czuje gorycz porażki.
– Nie udało mi się… – szepcze do siebie.

***

Tymczasem na komisariacie Duygu wraca do pracy. Już od progu czuje na sobie spojrzenia kolegów. Milczą, odwracają wzrok. Wszyscy, poza Volkanem, dają jej do zrozumienia, że jej obecność jest niepożądana.

„Mają rację” – myśli gorzko. – „Nie mam prawa się na nich złościć. Ale Ali…?”

Zerka w stronę komisarza, który pochłonięty jest pracą. Wygląda na niewzruszonego, jakby nic go nie obchodziło. A może po prostu dobrze ukrywa ból?

Nagle do pomieszczenia wchodzi młoda kobieta, trzymając bukiet kwiatów. Podchodzi do biurka Aliego i uśmiecha się ciepło.
– Dziś rano znalazłam je na swoim biurku – mówi z radością. – Bardzo mnie uszczęśliwiłeś.

Duygu czuje, jak jej serce zaczyna bić szybciej.

– Cieszę się, że ci się podobają – odpowiada Ali spokojnym tonem.
– Jak mogłyby mi się nie podobać? Są piękne… – Kobieta pochyla się i delikatnie całuje go w usta.

Duygu wstrzymuje oddech. Czuje, jak ziemia usuwa jej się spod nóg. Oczy zaczynają piec, ale nie pozwala sobie na łzy. Nie tutaj, nie teraz.
– Ali… – szepcze w myślach, patrząc na niego z niedowierzaniem. – Czy naprawdę już o mnie zapomniałeś?

***

Yaman z frustracją patrzy na dokumenty rozłożone na biurku. Przesłuchał dziesiątki kandydatek, ale żadna nie nadawała się na opiekunkę dla Yusufa. Jedne były zbyt surowe, inne za miękkie, a jeszcze inne po prostu nie wzbudzały jego zaufania. Zamknął teczkę i odchylił się na fotelu, masując skronie.

To była strata czasu.

Ale wtedy przypomniał sobie coś, co nie dawało mu spokoju – zachowanie Yusufa po spotkaniu z Naną. Po raz pierwszy od dawna chłopiec nie wyglądał na tak zamkniętego w sobie. W jego oczach pojawiła się iskra…

To była tylko chwila, ale wystarczyła, by Yaman podjął decyzję.

Kilka minut później opuścił posiadłość i ruszył w stronę bramy. Zauważył Nanę idącą drogą. Zatrzymał samochód, wysiadł i podszedł do niej pewnym krokiem.
– Bądź tu jutro o dziewiątej rano. Od jutra zaczynasz pracę.

Nie czekał na jej reakcję. Odwrócił się i ruszył z powrotem do auta.

Nana patrzyła za nim z uniesioną brodą, zaciskając dłonie w pięści.
– Bądź pewien, Kirimli… – wyszeptała. – Będę bardzo ciężko pracować. A potem zapłacisz za wszystko, co zrobiłeś mojemu bratu. Przysięgam, że otrzymasz zasłużoną karę!

***

Nana weszła do rezydencji Yahyaoğlu i znalazła Idrisa czekającego na nią z niecierpliwością.
– Jutro zaczynam pracę w domu tego mordercy. – Na jej twarzy pojawił się zimny uśmiech.

Idris spojrzał na nią z podziwem i satysfakcją.
– Brawo! Wiedziałem, że ci się uda. Teraz go pomścisz. Zabijesz Kirimliego!

Ale Nana od razu spoważniała.
– Nie! Żadnego zabijania!

Jego twarz stężała.
– Co to ma znaczyć? Czy nie po to tam idziesz? Nie zatrudniłaś się tam, żeby się zemścić?

– Nie jestem mordercą. Nie będę działać tak jak on. Tak, Kirimli zabił mojego brata i poniesie za to konsekwencje. Ale zrobię to w sposób, który nie splami moich rąk krwią.

Idris prychnął, składając ramiona na piersi.
– Rozmawialiśmy o tym. Nie ma żadnych dowodów. O jakiej sprawiedliwości mówisz?

Nana zmrużyła oczy.
– Powiedziałeś, że zawsze nosi przy sobie broń. Znajdę ją i udowodnię jego winę.

Idris zaśmiał się gorzko.
– Twój turecki jest słaby, nic nie rozumiesz. Powiedziałem to w przenośni. Nie jest na tyle głupi, żeby trzymać przy sobie narzędzie zbrodni! Wyrzucił pistolet do morza już dawno temu.

Ale Nana nie zamierzała rezygnować.
– Zdecydowałam. Znajdę tę broń, gdziekolwiek by nie była.

Odwróciła się i odeszła, pozostawiając Idrisa ze wzburzoną miną.
– Niech to szlag! – warknął, uderzając dłonią w stół. – Jest taka sama jak jej brat! Jak może przebywać obok Kirimliego i go nie zabić?

Złapał Kazima za marynarkę i potrząsnął nim, próbując wyładować swoją wściekłość.
– Już myślałem, że wszystko jest na dobrej drodze, a plan znowu się nie powiódł!

Kazim próbował go uspokoić.
– Bracie, nie tak się to robi. Musisz być cierpliwy.
– Tak, zachowam spokój. Ale jeśli ta dziewczyna mnie zawiedzie, własnoręcznie ją uduszę!

Wziął głęboki oddech, po czym zmrużył oczy.
– Ale… może to nie jest takie złe. W końcu dostała się do samego środka. Jeden z nas jest w firmie, a ona w domu. Dzięki temu, czego się dowiemy, z pewnością wykończymy Kirimliego.

***

Tamtej nocy Nana leżała na łóżku, wpatrując się w sufit.

Jej myśli były jak burza.

Zamknęła oczy i przytuliła głowę do poduszki.

– Ten dzień nadejdzie, Kirimli – wyszeptała. – Dopilnuję, żebyś trafił do więzienia. Sprawiedliwości stanie się zadość. Ale do tego czasu będę musiała cię znosić. Boże, pomóż mi… Jak mam oddychać w domu tego zabójcy? Jak mam patrzeć mu w twarz? To będzie trudne. Ale muszę to zrobić dla mojego brata. Daj mi siłę, Boże.

***

Tymczasem w swoim pokoju Duygu otworzyła pudełko pełne wspomnień. Zdjęcia, listy, drobne pamiątki – wszystko, co łączyło ją z Alim. Przeglądała je ze łzami w oczach, wciąż nie mogąc wyrzucić z pamięci obrazu tamtej kobiety całującej go przy wszystkich.

Wzięła głęboki oddech i zamknęła pudełko, chowając je do szafy.

Nagle do pokoju weszła Yasemin.
– Jak minął pierwszy dzień? – zapytała siostra.

Duygu wzruszyła ramionami.
– Tak, jak się spodziewałam. Nikt nawet na mnie nie spojrzał. Ali nie zapytał o powód… i może to lepiej. Poza tym… czuję ulgę. On ma już kogoś.

Yasemin spojrzała na nią szeroko otwartymi oczami.
– Jak to?! Ma kogoś?

– Jej imię to Yağmur. Pracuje w klinice i czasami bywa na komisariacie. Jest miła i dobra… – Duygu przełknęła ślinę. – Cieszę się z jego powodu.
– Naprawdę? I nie było ci ciężko, kiedy się o tym dowiedziałaś?

Duygu uniosła brodę, uśmiechając się lekko, choć w jej oczach błyszczał cień bólu.
– Nie. Dlaczego miałoby być? Oboje musimy żyć dalej. Dzieje się to, co powinno się wydarzyć.

Yasemin patrzyła na nią podejrzliwie.
– I to wszystko?

– Tak. Nie doszukuj się niczego więcej. – Duygu wymusiła lekki uśmiech. – Masz egzamin, powinnaś się uczyć. Wracaj do pokoju.
– Dobrze, ale jeszcze o tym porozmawiamy.

Gdy Yasemin wyszła, Duygu zamknęła oczy i wyszeptała:
– Nie smuć się. Podjęłaś tę decyzję dla jego dobra. Musisz poradzić sobie z konsekwencjami.

Kiedy i gdzie zostanie wyemitowany odcinek 568. serialu „Dziedzictwo”?

Odcinek 568. zadebiutuje na antenie TVP1 w poniedziałek, 12 maja, o godz. 16:05. Tuż po premierze telewizyjnej epizod będzie dostępny w Internecie na stronie vod.tvp.pl. Aby zobaczyć więcej streszczeń tego serialu, kliknij tutaj: Dziedzictwo streszczenia.

Podobne wpisy