Ferit macha dłonią. Ayse stoi obok niego.

„Dziedzictwo” – Odcinek 645 – Streszczenie

Aynur przez swoją nieostrożność niszczy stary, pełen wspomnień magnetofon Yamana. Widząc jego rozczarowanie, Nana postanawia zrobić wszystko, by go naprawić. To dla niej coś więcej niż zwykła naprawa – to próba przywrócenia mu uśmiechu.

***

Akcja przenosi się do domu Ayşe. Policjantka wchodzi do przytulnego salonu, gdzie siedzi jej siostra.

– Położyłaś go spać? – pyta cicho Neşe.
– Na szczęście nie obudził się – odpowiada Ayşe, spoglądając w stronę dziecięcego pokoju.

– Ferit jest jego ojcem, prawda? Jeśli to się potwierdzi… to znaczy, że Doğa ma brata.

– Na to wygląda – mówi cicho Ayşe, a w jej głosie słychać żal. – Matka Ardy, podobnie jak ja, zrozumiała, że Ferit nie nadaje się na ojca. Milczała, dopóki życie nie zmusiło jej do ujawnienia prawdy.

Ayşe wzdycha ciężko, jakby dźwigała cały ciężar świata.
– Doğa ma chociaż ciebie… Ale to dziecko? Żal mi go. Co, jeśli zostanie z Feritem? Czy zasługuje na taki los?

***

Ferit siedzi na kanapie w domu Sultan, obok niego – Volkan. W powietrzu unosi się napięcie.

– W oczach Ayşe jestem winny całemu złu tego świata – mówi gorzko Ferit. – Pożary, powodzie, trzęsienia ziemi… Pewnie nawet ocieplenie klimatu to moja sprawka. Ale jutro wszystko się wyjaśni – po badaniu DNA nie będzie już miejsca na domysły.

– Kiedy będą wyniki? – pyta Volkan, nie odrywając wzroku od przyjaciela.

– Jutro. Wielki dzień. Chociaż w głębi duszy już znam odpowiedź – mówi Ferit, jego głos łamie się. – Myśl o tym dziecku mnie przytłacza. Czasem myślę… może to właśnie moje przeznaczenie – być jego ojcem. Dać mu coś, czego sam nigdy nie dostałem: bezpieczeństwo, ciepło, przyszłość. Ale… czy Arda nie ma prawa poznać swojego prawdziwego ojca?

Zamyślenie Ferita staje się coraz głębsze.

– A jeśli to nie ja? Kto wtedy? – mówi półgłosem. – Czemu ten człowiek nie chciał przyjąć odpowiedzialności? Dlaczego Gülşah musiała kłamać? Dlaczego dzieci muszą płacić za błędy dorosłych? Takich jak ja…

Volkan milczy. Wie, że Ferit nie potrzebuje odpowiedzi – tylko obecności.

– Mój ojciec… – zaczyna Ferit. – Dał mi nazwisko. Ale jeśli zapytasz, czy naprawdę był ojcem… – kręci przecząco głową. – Nie potrafię myśleć jasno. Może wróciły do mnie stare traumy. Nie wierzę, że ojciec Ardy w ogóle wie o jego istnieniu. Ale jedno wiem na pewno: prawdziwe odpowiedzi poznam dopiero, gdy go odnajdę.

***

Nazajutrz Ayşe i Ferit zdobywają numer telefonu do byłego męża Gülşah. Z napięciem czekają na odpowiedź, gdy Ayşe wybiera numer i włącza tryb głośnomówiący.

– Dzień dobry, panie Emine – mówi spokojnym, ale stanowczym tonem. – Nazywam się Ayşe, jestem przyjaciółką Gülşah. Dzwonię, ponieważ Gülşah jest poważnie chora. Przebywa w szpitalu, a Arda został sam. Chciałam się z panem skontaktować – może pan o tym nie wie?

Po chwili w słuchawce odzywa się nonszalancki, pozbawiony emocji głos:

– Chyba coś źle zrozumiałaś, siostro. Ja i Gülşah… My nigdy tak naprawdę nie byliśmy razem. Wzięliśmy ślub tylko po to, żeby dziecko nie zostało bez nazwiska. Potem się rozwiedliśmy.

Zatrzymuje się na moment, po czym dodaje z kpiną:
– Jeśli mi zapłacisz, mogę zaakceptować nawet twoje dziecko. Ale jeśli szukasz prawdziwego ojca, to policjant. Z tego co pamiętam, ma na imię Ferit. Zostawił ją, jak tylko dowiedział się, że jest w ciąży.

W ułamku sekundy Ferit sięga po telefon i wybucha:

– To ja jestem tym policjantem! – krzyczy, przepełniony gniewem. – Dlaczego kłamiesz, ty łajdaku?!

Nie czeka na odpowiedź. Rozłącza się i oddaje telefon Ayşe.

– To zorganizowana szajka kłamców, przysięgam – mówi z goryczą. – Ale w porządku. Jestem spokojny. Test DNA wszystko wykaże.

W tej samej chwili jego telefon zaczyna dzwonić.

Ferit wstrzymuje oddech.
– Na to czekałem… – mruczy. – Dzwonią z laboratorium.

Odbiera.
– Halo?

– Dzień dobry, panie Fericie – odzywa się spokojny, rzeczowy głos. – Wyniki są gotowe. Prawdopodobieństwo, że jest pan biologicznym ojcem Ardy, wynosi dziewięćdziesiąt dziewięć procent.

Ferit przez chwilę milczy. W jego oczach widać mieszaninę szoku, ulgi i emocji, których sam jeszcze nie potrafi nazwać.

***

Tymczasem Nana wręcza Yamanowi starannie zapakowany magnetofon oraz niewielką kasetę kompaktową z napisem „Kırımlı”.

– Naprawiłam go – mówi z ciepłym uśmiechem. – I tę kasetę też.

Yaman przygląda się jej z niedowierzaniem.

– Myślałem, że ta kaseta jest zepsuta – mówi cicho. – Taśma się zacięła. Schowałem ją do magnetofonu, żeby się nie zgubiła.
– Wiem – odpowiada Nana. – Znalazłam ją i też naprawiłam. Ale nie słuchałam. Pomyślałam, że może to coś bardzo prywatnego.

Mężczyzna wkłada kasetę do magnetofonu. Po chwili w pomieszczeniu rozbrzmiewa głęboki, znajomy głos – śpiew jego ojca.

Yaman zamiera. Przez długą chwilę nie może wydobyć z siebie słowa. Łzy cisną się do oczu, a wspomnienia wracają z całą siłą.

– To… to mój ojciec – mówi wreszcie drżącym głosem. – Nie słyszałem tego głosu od lat.

Nana patrzy na niego z poruszeniem. Czuje, jak emocje Yamana przenikają i ją. Jego wzruszenie staje się jej wzruszeniem.

W tym krótkim, intymnym momencie coś się zmienia. Przestają być tylko znajomymi – zaczynają być kimś więcej. Między nimi pojawia się niewypowiedziana bliskość.

„Dziedzictwo” – Odcinek 646 – Streszczenie

W kuchni panuje cisza. Nana krząta się przy blacie, ale jej myśli są gdzieś indziej – przy Yamanie.

– Nigdy nie pokazuje swoich emocji – szepcze do siebie. – Zawsze wszystko tłumi w sobie. A jednak… to dobry człowiek. Może i ja coś zmieniłam w tym domu. Może choć odrobinę ich uszczęśliwiłam?

– Uszczęśliwiłaś – pada głos zza jej pleców.

Nana odwraca się zaskoczona. W progu stoi Aynur, przyglądając się jej chłodnym wzrokiem.

– Cały dzień robiłaś wszystko, żeby tylko zwrócić na siebie uwagę – mówi z ironią.
– Co takiego? – Nana marszczy brwi. – Próbowałam zwrócić uwagę? O czym ty mówisz?

– Dobrze wiesz, o czym mówię. Już sama nie wiesz, co robić, żeby przyciągnąć Yamana. Naprawiłaś magnetofon, prawda? Dla niego. Ale czy chociaż ci podziękował? Oczywiście, ja go zepsułam, ty naprawiłaś. Wygodne.

– Nie mam żadnego celu. I nie mam też czasu na takie rozmowy – odpowiada spokojnie, ale stanowczo Nana, mijając kobietę i wychodząc z kuchni.

Aynur patrzy za nią z pogardą.
– Nie martw się. Będziesz miała mnóstwo czasu, kiedy pan Yaman się ciebie pozbędzie – syczy cicho, a w jej oczach pojawia się cień zazdrości.

***

Ferit, mimo pozytywnego wyniku testu DNA, nie potrafi się z tym pogodzić.

– Coś tu się nie zgadza – mówi do Ayşe, nerwowo przechadzając się po pokoju. – Coś tu śmierdzi.

Zatrzymuje się i patrzy jej prosto w oczy.

– Wszyscy mówią, że jestem ojcem. Arda w to wierzy. Gülşah, jej „mąż”, nawet test DNA. A ja? Ja mam teraz udawać, że wszystko się zgadza? Że jestem kłamcą? Może w twoich oczach, jeśli zaakceptuję to dziecko, odzyskam resztki godności. Ale ja wiem, jaka jest prawda!

Zaciska pięści.

– Naprawdę chciałbym być jego ojcem. Przynajmniej raz w życiu zrobiłbym coś dobrego. Ale nie jestem. I udowodnię to. Odkryję, co naprawdę się wydarzyło!

***

W pokoju Yusufa panuje twórczy chaos. Chłopiec skupiony jest nad małym, drewnianym projektem. W drzwiach staje Yaman.

– Co robisz, chłopcze ognia? – pyta z łagodnym uśmiechem.
– Buduję domek dla ptaków. Dla Nany. Ona tyle rzeczy naprawiła… A przecież nie ma rodziny. Ale ma ptaki.

Yaman milknie na chwilę, poruszony dziecięcą wrażliwością.

– Pomogę ci – mówi w końcu, siadając obok.

***

W szpitalu Ferit staje nad łóżkiem Gülşah. Jego twarz jest chłodna, ale w oczach czai się gniew.

– Masz znajomego w laboratorium, prawda? – mówi, nie czekając na potwierdzenie. – Zadzwoniłaś do niego, poprosiłaś o przysługę. Zmienił wyniki testu.

Gülşah próbuje coś powiedzieć, ale kaszle nerwowo.

– Spójrz na mnie – mówi cicho, ale z naciskiem Ferit. – To nie zadziała. Musisz zrozumieć. To nie ty. Powiedz prawdę. Tylko wtedy będę mógł ci pomóc. Kto jest ojcem tego dziecka? Myślisz o Ardzie? On ma prawo znać prawdę. Każde dziecko ma.

***

Na korytarzu Ayşe krąży nerwowo. Słyszy podniesiony głos Ferita dochodzący z sali.

– Bezwstydnie naciska chorą kobietę – mruczy do siebie. – Mógłby w końcu zaakceptować, że Arda to jego syn…

Nagle drzwi się otwierają. Ferit wychodzi gwałtownie, nie patrząc nawet w stronę byłej żony.

– Pokłócili się i uciekł – stwierdza Ayşe, ruszając w kierunku sali.

Wtem słyszy głos Gülşah mówiącej przez telefon:

– Dziękuję ci, Arzu – mówi cicho. – Dzięki tobie test DNA wskazał Ferita jako ojca. Nie wiem, jak ci się odwdzięczę. Uratowałaś mojego syna. Wiem, że zadzwonili też do brata Emina. On również podał im imię Ferita. Od teraz ojcem mojego dziecka będzie Ferit Bulut.

Po chwili pada jeszcze jedno zdanie, które wbija Ayşe w ziemię:

– Będzie dorastał, nie wiedząc, że jego ojcem jest Cemil. I że jego prawdziwe nazwisko to Gündüz.

Ayşe blednie. Wie, że nie może tego przemilczeć. Musi powiedzieć Feritowi prawdę.

Odnajduje go na szpitalnym dziedzińcu. Podchodzi ostrożnie.

– Musimy porozmawiać – mówi cicho.

Ferit patrzy na nią chłodno.
– Nie ma potrzeby. Nie ma sensu rozmawiać, jeśli nie wierzysz w ani jedno moje słowo.

Odwraca się i odchodzi, zostawiając ją w milczeniu.

Zdeterminowana Ayşe wyciąga telefon i dzwoni do Kary:
– Musisz znaleźć dla mnie jedną osobę. Nazywa się Cemil Gündüz. Muszę wiedzieć, gdzie przebywa. Jak najszybciej.

***

Wieczór. Na komisariacie panuje napięta atmosfera. Ayşe stoi przy drzwiach pokoju przesłuchań, gdy pojawia się Ferit. Jego kroki są szybkie, spojrzenie czujne.

– Kto tam jest? – pyta od razu, patrząc na byłą żonę.
– Posłuchaj, Fericie Bulucie… – zaczyna Ayşe, ale Ferit przerywa jej z ironicznym uśmiechem:

– Co teraz? Mam jeszcze jedno dziecko? Może tym razem dziewczynka? Obiecuję, tym razem nie robię testów. Przyjmę ją z otwartymi ramionami! A może tym razem okradłem bank?

– Przestań, to nie czas na żarty – odpowiada ostro Ayşe. – Człowiek w środku… może być prawdziwym ojcem Ardy. Słyszałam Gülşah w szpitalu, jak rozmawiała przez telefon. Miałeś rację. Sfałszowała wyniki testu DNA.

Ferit momentalnie poważnieje.

– Usłyszałam coś jeszcze – kontynuuje Ayşe cicho. – Powiedziała, że ojcem Ardy jest niejaki Cemil Gündüz. Nie przyznał się do ojcostwa. Gülşah zrobiła to wszystko z desperacji. Znalazłam go. I przyprowadziłam tutaj.

Ferit patrzy na nią długo, bez słowa. W jego oczach zaczyna tlić się gniew.

– Ty tu zostaniesz – rzuca twardo. – Ja z nim porozmawiam. Mam z tym człowiekiem nierozliczone rachunki.

Wchodzi do pokoju przesłuchań. W środku siedzi mężczyzna po trzydziestce, nerwowo bawiący się rękami.

– Dlaczego tu jestem? – pyta Cemil. – Czego ode mnie chcecie?

– Przestań grać niewiniątko – rzuca Ferit, zbliżając się do stołu. – Ten pokój nie powinien być ci obcy. Według akt siedziałeś już w więzieniu.

– Byłem niewinny – odpowiada Cemil z urazą. – Sąd to potwierdził. Zostałem oczyszczony z zarzutów.

– Oczywiście. Wszyscy są niewinni – rzuca z przekąsem Ferit. – Powiedz mi lepiej, co z ciebie za ojciec? Jak mogłeś zostawić kobietę i dziecko? Jak mogłeś się nimi nie zainteresować? Ona walczy o życie, a ty… ty po prostu zniknąłeś.

– Nie będę się przed tobą tłumaczył!
– Będziesz! – Ferit podnosi głos i łapie go za ramiona, przyciskając do ściany.

W tej samej chwili do pokoju wbiega Ayşe.
– Ferit, wystarczy! Uspokój się!

Ferit cofa się ciężko oddychając. Cemil osuwa się na krzesło, a po chwili na podłogę. Jego głos łamie się od emocji.

– Kochałem ją. Gülşah była dla mnie wszystkim. Mieliśmy się pobrać… Ale zostałem fałszywie oskarżony i trafiłem do więzienia. Kiedy wyszedłem… jej już nie było. Szukałem jej miesiącami. Znalazła mnie dopiero niedawno.

– Co ci powiedziała? – pyta Ayşe łagodniej.

– Że była w ciąży, kiedy mnie aresztowano. Myślała, że jestem winny, dlatego odeszła. Ale kiedy dowiedziała się prawdy… przyszła do mnie. Płakała. Przepraszała, że ukryła przed mną dziecko. Wybaczyłem jej od razu. Arda to mój syn. I jestem z niego dumny.

– Co było dalej? – dopytuje Ferit.

– Powiedziała mi, że ma raka. W jednej chwili cały mój świat się zawalił. Nie umiałem sobie z tym poradzić. Uciekłem. Bałem się, że znów ją stracę. A teraz… już nie chcę uciekać.

***

Chwilę później policjanci zawożą Cemila do Gülşah i Ardy. Ferit i Ayşe zostają na zewnątrz.

– Co ty byś zrobił na jego miejscu? – pyta cicho Ayşe. – Wybaczyłbyś? Przecież przez tyle lat ukrywała przed nim dziecko…

Ferit milczy przez długą chwilę.

– Nie wiem – odpowiada w końcu. – Naprawdę nie wiem…

Odchodzi w stronę samochodu. Ayşe patrzy za nim smutnym wzrokiem.

Myśli:
– Cemil był niewinny. Ale ty, Fericie… ty nie. Nasza historia jest inna. Ja nie potrzebuję twojego przebaczenia.

***

Tymczasem w rezydencji Kırımlı…

Nana siedzi przy stoliku kawowym w swoim pokoju. W dłoniach trzyma długopis. Drżącą ręką zaczyna pisać list:

Jestem Nana Maryam. W tym liście wyjawię ci całą prawdę. W rzeczywistości jestem siostrą Aziza Yahyaoğlu. Weszłam do tego domu jako niania, ale moim celem była zemsta. Chciałam cię skrzywdzić, bo wierzyłam, że zabiłeś mojego brata. Ale teraz… teraz proszę cię o przebaczenie. Bo już nie umiem żyć z tym kłamstwem.

Zamykając list, Nana cicho mówi do siebie:
– Przepraszam.

***

Następnego dnia.

Nana chowa list w szufladzie w gabinecie Yamana. Nie wie, że Aynur ją obserwuje. Gdy Nana wychodzi, pokojówka rusza w kierunku biurka, ale na drodze staje jej Adalet.

– Co ty tu robisz?
– Przyszłam tylko… posprzątać – odpowiada nerwowo Aynur, cofając się.

Nana w tym czasie dzwoni, by upewnić się, że będzie dziś mogła odebrać naprawiony telefon.

– Dzisiaj wszystko się skończy – szepcze. – Idris zapłaci za wszystko. To moje ostatnie godziny w tym domu.

***

Nese szykuje się na spotkanie z Volkanem.

Zakłada nową sukienkę, maluje usta, uśmiecha się do siebie w lustrze.

Ale telefon milczy.

Minuty mijają, godziny… Volkan nie przychodzi.

Wściekłość i zawód malują się na jej twarzy.

– Jak on mógł… – rzuca przez zęby, zdzierając z siebie kolczyki.

Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Emanet. Inspiracją do jego stworzenia były filmy Emanet 475. Bölüm i Emanet 476. Bölüm dostępne na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tych odcinków, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.

Podobne wpisy