Dziedzictwo odc. 680: Ayse dowiaduje się, że ma ogromny dług!

Ayse z telefonem w rękach. Jej twarz wyraża głębokie zaniepokojenie.

„Dziedzictwo” – Odcinek 680 – Streszczenie

Ayse znieruchomiała, wpatrując się w ekran telefonu. Powiadomienie z banku brzmiało jak wyrok: zadłużenie na karcie kredytowej – 150 tysięcy lir. Serce zabiło jej szybciej. Przez chwilę nie mogła złapać oddechu.

– Co się stało? – zapytał Koray, wchodząc z torbą świeżych bułek do jej kuchni.

Ayse odwróciła się do niego, blada jak ściana, trzymając telefon jak dowód zbrodni.

– Mam… mam dług na karcie. Sto pięćdziesiąt tysięcy! – wykrztusiła, głos jej drżał, a całe ciało ogarnął nerwowy dreszcz. Gorączkowo sięgnęła do torebki, wyciągając portfel. Przeszukiwała go raz za razem. – Nie ma jej! Moja karta zniknęła! Ktoś ją ukradł!

– Boże… – jęknęła Nese, która właśnie weszła do kuchni. – Jak my to spłacimy?! Nie możesz zadzwonić do banku i zgłosić kradzieży?

– Nie uwierzą mi… Jak to udowodnię? – Ayse wyglądała, jakby miała zaraz się rozpłakać.

– Uspokójcie się – odezwał się Koray, zaskakująco spokojnie, niemal chłodno. – Najpierw znajdziemy rozwiązanie, potem będziemy się martwić.

– Ale kto mógł to zrobić? Jak? – pytała siebie na głos Ayse, zagubiona i przerażona.

***

W kolejnej scenie byli małżonkowie stoją na ulicy przed kawiarnią. Ayse ma podkrążone oczy, a ramiona opadły jej bezwładnie.

– To wygląda naprawdę źle – mówi, wpatrzona w chodnik. – Kartę zablokowali, ale nic więcej nie mogą zrobić. Dla nich to tylko dług, a dla mnie… ruina. Będę musiała go spłacić.

Koray milczy przez chwilę, a potem mówi z powagą:
– Wiem, że nie chcesz tego słyszeć… ale mam oszczędności. Spłacę to. Wszystko się ułoży. Jesteśmy rodziną, Ayse. Choćby nieformalnie.

– Dziękuję, Koray – mówi z ledwo wyczuwalnym uśmiechem. – Doceniam to, naprawdę. Ale nie przyjmę od ciebie ani jednej liry. Nie w ten sposób.

W tym momencie ich rozmowę brutalnie przerywa nagłe pojawienie się Ferita. Wściekły, z błyskiem furii w oczach, rzuca się na Koraya i zadaje mu potężny cios w twarz.

– Ty podstępny gnoju! Szukam cię od wczoraj! – krzyczy komisarz, przygotowując się do kolejnego uderzenia.

Ayse natychmiast interweniuje, łapiąc Ferita za ramię i próbując go odciągnąć.

– Puść go! – woła, stając między nimi.

– Nie! Zastawił na mnie pułapkę, Ayse! Wszystko było zaplanowane – najpierw ta kobieta, potem fałszywe badania krwi… Chciał, żebyś mnie znienawidziła!

– Oszalałeś?! – krzyczy Ayse, z oczyma pełnymi gniewu i zawodu. – Przestań bredzić i zostaw nas w spokoju! Myślałam, że jesteś tylko kłamcą, ale ty jesteś manipulantem! Oszustem! Nie chcę cię już znać!

– Dlaczego mnie ciągle atakujesz? – pyta Koray z pozornym spokojem, jakby sam był ofiarą.

– Zamknij się! – syczy Ferit, gotów znów zaatakować. – Nie jestem taki jak ty. Nie knuję za plecami. Nie kradnę cudzych żyć!

Ayse bierze głęboki oddech, próbując opanować emocje.

– Na wynikach nie ma nawet nazwiska Koraya – mówi chłodno. – Analizę przeprowadził inny lekarz. A teraz odejdź, Ferit. Zanim ostatecznie zniszczysz to, co zostało z mojego szacunku do ciebie.

Komisarz cofa się, z trudem łapiąc powietrze. Wie, że na tym etapie nie przekona Ayse. Potrzebuje dowodów – twardych, niepodważalnych. Odejście boli bardziej niż cios w twarz.

***

Kolejna scena: gabinet Ferita na komisariacie. Volkan wchodzi z poważnym wyrazem twarzy.

– Sprawdziłeś nagrania z kamer w szpitalu? – pyta Ferit bez powitania.
– Tak. Każdą sekundę. Koraya tam nie ma. Ani śladu.

Ferit odchyla się na fotelu, przymykając oczy.

– Świetnie. Czas zapisać się do klubu przegranych. Pierwszy raz w życiu czuję, że przegrałem. Ten pasożyt… naprawdę dobrze to zaplanował.

– I co teraz?

– Jedyna osoba, która mogłaby mi pomóc, to ta kobieta z parku – mówi cicho. – Ale zniknęła. Jakby zapadła się pod ziemię. Teraz wszystko w moich rękach… i wszystko już straciłem.

***

Ciotka Akca klęka przed Yusufem w ogrodzie, trzymając w dłoni starą, skórzaną procę.

– Weź to – mówi poważnie, patrząc chłopcu prosto w oczy. – Na tym świecie są ludzie, którzy nie mają serca. Kiedyś możesz stanąć przed kimś, kto będzie chciał skrzywdzić ciebie lub twoich bliskich. Musisz być gotowy ich chronić.

Yusuf przyjmuje prezent z mieszaniną dumy i niepokoju, jeszcze nie do końca rozumiejąc ciężar tych słów.

Godzinę później Nana zauważa, jak chłopiec mierzy do drzewa, skupiony, niemal napięty. Zaintrygowana podchodzi bliżej, a gdy widzi procę, natychmiast wyrywa ją z jego dłoni.

– Skąd to masz?! – pyta z niepokojem.
– Ciocia Akca mi dała – odpowiada nieśmiało chłopiec.

Nie czekając ani chwili, Nana kieruje się do domu. Z determinacją puka do drzwi nestorki. Gdy Akca otwiera, Nana od razu przechodzi do rzeczy.

– Dlaczego dałaś mu broń? – jej głos jest opanowany, ale stanowczy.

Akca wzdycha, nieco urażona tonem rozmówczyni.

– Yusuf dorósł – odpowiada chłodno. – Czas zabawy minął. Trzeba go wychować na mężczyznę. A mężczyzna musi wiedzieć, jak chronić swoją rodzinę.

Nana prostuje się, patrząc kobiecie w oczy z bólem i przekonaniem.

– Z całym szacunkiem… on wciąż jest dzieckiem – mówi cicho, lecz pewnie. – Dzieckiem, które przeszło więcej, niż niejeden dorosły. Potrzebuje spokoju, ciepła, bezpieczeństwa. Nie kolejnych lęków. Nie chcę, żeby czuł, że musi nas bronić. To my mamy bronić jego. To nasze zadanie, nie jego.

W oczach Nany lśni gniew zmieszany z matczyną troską. Akca nie odpowiada – jej twarz tężeje, ale nie zaprzecza.

***

Ferit przechadza się po centrum miasta, zatopiony w myślach. Gdy skręca za róg, dostrzega znajomą sylwetkę – kobiety, która odurzyła go w parku. Jej twarz miga tylko przez ułamek sekundy, zanim rzuca się do ucieczki.

– Stój! – woła Ferit, ruszając za nią.

Pelin znika między zaparkowanymi samochodami. W pośpiechu wypada jej coś z torebki – biała koperta. Ferit zatrzymuje się i podnosi ją. W środku znajduje zdjęcie: Ona stojąca z dwiema innymi kobietami, których Ferit nigdy wcześniej nie widział.

Jego twarz napina się, a oczy błyszczą determinacją.

– Teraz mam trop… – mówi do siebie. – Uciekaj, gdzie chcesz. Ale nie nazywam się Ferit Bulut, jeśli cię nie znajdę. Wyciągnę cię nawet z najciemniejszej dziury.

Zaciska kopertę w dłoni i odchodzi szybkim krokiem, z nową nadzieją w sercu.

Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Emanet. Inspiracją do jego stworzenia były filmy Emanet 499. Bölüm i Emanet 500. Bölüm dostępne na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tych odcinków, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.

Podobne wpisy