Dziedzictwo odc. 725: To sąsiadka porwała Dogę!

Ferit i Ayse płaczą.

„Dziedzictwo” – Odcinek 725 – Streszczenie

Tak jak można było się obawiać – Doğa została uprowadzona przez Şenay – sąsiadkę Ayse. Teraz znajduje się w jej mieszkaniu, siedzi przy stole i z niepewną miną je przygotowany przez sąsiadkę pudding.

– Mogę zadzwonić do mamy? – pyta cicho dziewczynka, odkładając łyżkę.

– Nie smakuje ci? Przecież to twój ulubiony deser – mówi łagodnie Şenay, uśmiechając się z wymuszoną czułością.

– Zjem, ale… mama się pewnie martwi.

– Córeczko, przecież mówiłam – twoja mama ma ważną pracę i poprosiła mnie, żebym się tobą zaopiekowała.

***

Następuje retrospekcja – cofamy się do wydarzeń sprzed kilku godzin. Dziadek zabiera Doğę do parku. Dziewczynka bawi się beztrosko na placu zabaw. W pewnym momencie zjeżdża ze zjeżdżalni – i wtedy słyszy znajomy głos.

– Doğa! – woła Şenay, zbliżając się szybkim krokiem. – Przyszłam cię zabrać, córeczko.

– Ale… dziadek nic mi nie mówił. Muszę mu powiedzieć, żeby się nie martwił.

– Nie trzeba – mówi kobieta, przykucając przy niej. – Twój dziadek właśnie rozmawia z mamą przez telefon. Wiedzą, że po ciebie przyszłam. Mama nie mogła cię sama odebrać, bo została w pracy. Spędzisz u mnie jedną noc, dobrze? Przygotowałam twoją ulubioną sarmę.

– Naprawdę? Jestem bardzo głodna… – mówi dziewczynka, ufnie biorąc Şenay za rękę.

I tak Doğa opuszcza park – nieświadoma, że właśnie zaczęła się jej najniebezpieczniejsza przygoda.

***

Ferit i Ayşe od samego rana przeczesują okolice w poszukiwaniu Doği. Ich twarze są napięte, a spojrzenia rozbiegane. Nagle dostrzegają Şenay wracającą z zakupów.

– Czy są jakieś wieści o Dodze? – pyta z przejęciem kobieta, zatrzymując się tuż obok.

– Niestety, jeszcze nic – odpowiada Ayşe, głosem pełnym zmęczenia i rozpaczy.

– Co mogę zrobić, żeby pomóc? – dopytuje Şenay, nerwowo ściskając plastikowe torby. – Przeszukam każdą ulicę, jeśli trzeba.

– Cała jednostka została postawiona w stan gotowości – mówi Ferit chłodno, przyglądając się uważnie siatkom z zakupami. – Zrobimy wszystko, żeby ją odnaleźć.

– Ferit to komisarz – dodaje Ayşe. – Kieruje akcją poszukiwawczą.

– A ja… jestem sąsiadką Ayşe – wyjaśnia Şenay, z trudem powstrzymując emocje. – Zostawia mi Doğę, kiedy musi coś załatwić. Z czasem… stała się dla mnie jak własna córka. Jestem załamana. Poinformuję wszystkie stacje telewizyjne, że dziecko zostało porwane!

– Nie – Ferit mówi stanowczo. – Nie wolno ci tego zrobić.

– Ale dlaczego? Może ktoś ją widział! To może pomóc!

– To może tylko zaszkodzić. Nie zbliżaj się do mediów. To rozkaz.

– Nie ma potrzeby, Şenay – wtóruje partnerowi Ayşe. – Jeśli czegoś będziemy potrzebować, dam ci znać.

Kobieta kiwa głową, ale jej spojrzenie staje się dziwnie puste. Odwraca się i powoli odchodzi.

– Ayşe… kim właściwie jest ta kobieta? – pyta cicho Ferit, nie spuszczając wzroku z oddalającej się sąsiadki.

– To Şenay, nasza sąsiadka. Kiedyś pracowała jako pielęgniarka. Zawsze była bardzo ciepła dla Doği. Pomagała nam często.

– Mhm… – Ferit milknie, a jego wzrok staje się czujniejszy. – Jedźmy dalej.

Policjanci wsiadają do samochodu i odjeżdżają.

***

Şenay wraca do swojego mieszkania, zatrzaskuje za sobą drzwi i przekręca klucz w zamku.

– Doğa, wróciłam! – woła wesoło. – Już wstałaś, moja piękna córeczko?

Dziewczynka wychodzi z salonu, ubrana w dziecięcy dres, z niepokojem w oczach.

– Ciociu Şenay… zamknęłaś drzwi na klucz. Nie mogłam wyjść. Muszę iść do domu, mama się martwi.

– Spokojnie, kochanie. Pójdziesz, oczywiście, ale najpierw zjemy śniadanie. Kupiłam świeżutki chleb, tak jak lubisz.

– Nie jestem głodna. A jeśli mama pracuje, to przecież czeka na mnie ciocia Nese.

– Rozmawiałam z twoją mamą – kłamie kobieta bez mrugnięcia okiem. – Jest w trakcie bardzo ważnej akcji policyjnej. A ciocia Nese pojechała z dziadkiem do Eskişehir. Zostaniesz ze mną, aż wszystko się uspokoi.

Dziewczynka przytakuje niepewnie, a Şenay udaje się do kuchni.

– Zapomnisz o mamie, o cioci i o dziadku – mówi do siebie z obłędem w oczach, krojąc pieczywo. – Jesteś moją córeczką. Moją Filiz…

Wyciąga z szuflady stare zdjęcie uśmiechniętej dziewczynki i przyciska je do serca.

– To ja jestem twoją mamą, rozumiesz? Zjesz jajecznicę i przestaniesz zadawać pytania.

Gdy Doğa, zaspana i zmieszana, zaczyna jeść śniadanie, po chwili jej powieki stają się ciężkie. Głowa opada.

– Jak pięknie śpisz, mój aniołku – szepcze Şenay, gładząc jej włosy. – Teraz będziemy razem. Na zawsze. Ale najpierw… muszę coś zrobić.

Sięga apteczkę.

– Obiecuję, że nie zrobię ci krzywdy – mówi, a w jej głosie pobrzmiewa złowroga czułość. – Potrzebuję tylko trochę twojej krwi…

***

Jakiś czas później policja otrzymuje anonimowe zgłoszenie – w pobliskim parku, w koszu na śmieci, ktoś znalazł dziecięcą kurtkę z widocznymi śladami krwi. Na miejsce natychmiast przyjeżdża Ayşe. Zaledwie jeden rzut oka wystarcza – to kurtka Doği.

Policjantka osuwa się na kolana i wybucha rozdzierającym szlochem, który tnie ciszę jak nóż. Trzęsącymi się dłońmi przyciska ubranko do piersi, jakby próbowała ochronić wspomnienie ciepła córki, które już w niej wygasło.

***

Wkrótce nadchodzi potwierdzenie: analiza wykazuje, że to krew Doği. Dla Ayşe to cios, który niemal ją łamie.

– Ferit! – krzyczy zrozpaczona, patrząc mu w oczy z obłędem w spojrzeniu. – Chcę odzyskać moją córkę! Obiecałeś, że ją znajdziesz! Zrób to! Znajdź potwora, który jej to zrobił! Nie ucieknie przede mną!

– Ayşe, musisz się opanować – mówi Ferit, sam walcząc z emocjami. – Coś tu się nie zgadza.

Zmusza się do chłodnej analizy, choć ból rozdziera go od środka.

– Kurtkę znaleźliśmy po anonimowym zgłoszeniu. Ktoś dokładnie wiedział, gdzie ją zostawić. Dlaczego nie powiedział tego otwarcie? Dlaczego się ukrywa? Bo to nie był przypadek. To celowe. Sprawca chciał, żebyśmy ją znaleźli.

– Myślisz, że to pułapka? – szepcze Ayşe, łkając już ciszej. – Boże, oddałabym wszystko za choćby odrobinę nadziei. Ale jeśli ktoś skrzywdził moją córkę… znajdę go. Przysięgam, znajdę!

Nagle Ayşe zrywa się z miejsca i wybiega z domu Ferita. Ten rusza za nią. Na chodniku niemal zderzają się z Şenay. Z torby, którą kobieta trzymała w ręku, wypadają zakupy.

Ferit schyla się, by je podnieść – i wtedy to widzi.

Słoik czekoladowego kremu, który Doğa uwielbia. Dziecięca piżama w kwiatki… Serce komisarza zamiera. Przez sekundę nie może oddychać.

Patrzy na Şenay, która uśmiecha się blado – za blado – i odbiera mu reklamówkę. Ale Ferit nie mówi nic. Jeszcze nie. Pozwala jej odejść, choć w jego oczach tli się już pewność.

Odwraca się i biegnie za Ayşe, która wsiadła do samochodu i osuwa się na kierownicę w napadzie bezsilności.

– Ayşe, posłuchaj mnie – mówi łagodnie, kładąc dłoń na jej ramieniu. – Znajdziemy ją. I znajdziemy osobę, która to zrobiła. Ale wierz mi… mam przeczucie, że Doğa żyje i nic jej nie jest.

Spojrzenie Ayşe powoli się podnosi. Nie mówi nic, ale w jej oczach pojawia się coś nowego – nikły, ledwie widoczny cień nadziei.

Czy Doğa wróci do mamy? 

Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Emanet. Inspiracją do jego stworzenia był film Emanet 530. Bölüm dostępny na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tego odcinka, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.

Podobne wpisy