Odcinek 287 – streszczenie: Seher przychodzi do restauracji. Znajduje leżące na stoliku stokrotki, co po napotkanym na plaży symbolu nieskończoności jest kolejnym znakiem, który przywodzi jej na myśl męża. Wraca na wybrzeże, by zaczerpnąć świeżego powietrza. Tym razem zauważa ozdobne gwiazdki, które były częścią dekoracji podczas ich ślubu. Teraz jest już pewna, że to wszystko nie może być zbiegiem okoliczności. „Znalazł nas!” – mówi spanikowanym głosem i biegiem wraca do restauracji.
Ali kłóci się z Duygu o to, kto jest odpowiedzialny za niepowodzenie akcji rozbicia gangu handlarzy bronią. Ku ich zaskoczeniu i niezadowoleniu, decyzją inspektora przez najbliższy rok będą pracować razem. Seher mówi Fikretowi, że mąż ją odnalazł. „Jesteś pewna?” – pyta z powątpiewaniem mężczyzna. „Najpierw zobaczyłam znak na plaży. Ten znak miał dla nas szczególne znaczenie”. „Jaki znak?”. „Znak nieskończoności. Później na stoliku znalazłam stokrotki. To moje ulubione kwiaty. Już wcześniej mi je przynosił. Jeszcze później zobaczyłam dekorację Gwiazdy Polarnej”.
„To wszystko miało dla nas szczególne znaczenie” – kontynuuje Seher. – „Zrobił to wszystko, Fikrecie. On jest tutaj, znalazł nas”. „Nie przyszło ci na myśl, że może to być zwykły zbieg okoliczności? Czy ktoś, kto tak usilnie cię szuka, bawiłby się w takie gry? Człowiek, którego mi opisałaś, nie czekałby ani sekundy. Stanąłby przed tobą. Złapałby cię, nie pozwalając ci uciec. Czy się mylę?”. „Wydaje się, że masz rację, ale za dużo w tym przypadku”.
„Może te znaki przykuły twoją uwagę, bo są dla ciebie ważne” – stwierdza Fikret. – „Każdy może narysować taki znak na plaży. Znam wiele kobiet, które tak jak ty kochają stokrotki. W sklepie w Sakirze można znaleźć mnóstwo takich dekoracyjnych gwiazd. Używamy ich, aby przyciągnąć uwagę turystów. Nie podąża za tobą Yaman, tylko twój własny strach”.
Fikret przekazuje Seher pieniądze ze sprzedaży lalek. W rzeczywistości on sam je kupuje i rozdaje innym. Szczęśliwa dziewczyna udaje się do jubilera, by odkupić swój naszyjnik, niestety ten znalazł już kupca. Gdy przygnębiona wraca do restauracji, znajduje na stolika pudełeczko z naszyjnikiem! Po chwili jej oczom ukazuje się stojący po drugiej stronie ulicy Yaman. Seher ucieka na wybrzeże, ale mężczyzna podążą za nią. Kładzie dłoń na jej ramieniu.
„Dlaczego nie zostawisz nas w spokoju?!” – pyta oburzona Seher. – „Czy nigdy się ciebie nie pozbędziemy? Czy nie powiedziałeś, że mam cię zabić, jeśli chcę odejść? Czy nie ty położyłeś mi broń na ręku? Czy nie strzeliłam do ciebie? Co jeszcze muszę zrobić, żebyś zrezygnował?”. „Wezwałaś pomoc” – stwierdza Yaman. – „To ty pierwsza nie zrezygnowałaś ze mnie”. „Wezwałam pomoc, bo nie jestem mordercą jak ty. Nie mogłabym żyć z taką świadomością”. „Nie możesz stać się moją morderczynią, ponieważ cokolwiek się z nami stanie, będziesz razem ze mną. Nigdy ze mnie nie zrezygnujesz. Tak mi napisałaś w liście”.
„To nie do ciebie napisałam ten list” – oświadcza Seher. – „Ten list był adresowany do człowieka, który nie był mordercą i kłamcą. Ten człowiek umarł razem z moja siostrą. Umarł, słyszysz?! W tych słowach nie ma prawdy. Człowiek, który stoi teraz przede mną, jest zabójcą mojej siostry! Największym kłamcą, jakiego w życiu widziałam! Nie kocham cię! Nienawidzę cię! Nienawidzę cię aż do śmierci!”. W tym momencie drogą przejeżdża samochód Fikreta, z którym podróżuje Yusuf. Chłopiec zauważa swojego stryjka, prosi Fikreta, by się zatrzymał, i natychmiast wyskakuje z samochodu.
„Stryjku!” – krzyczy Yusuf, dopada do mężczyzny i przytula się do niego. – „Nie odejdziesz? Już się nie rozstaniemy, prawda? Bardzo za tobą tęskniłem. Nie zostawiaj nas, proszę”. „Nie zrobię tego, mistrzu. Nie rozstaniemy się. Odtąd nie ma rozstania.” – Yaman obejmuje bratanka, po czym ujmuje jego dłoń. Yusuf wyciąga rączkę do Seher, by ona także go chwyciła. Dziewczyna, choć to dla niej bardzo trudne, nie może odmówić siostrzeńcowi.
Ekipa z komisariatu wita Duygu tortem i kwiatami. Chcą zatrzeć pierwsze złe wrażenie, ale nowa policjantka odrzuca ich miły gest, rzucając bukiet na ziemię. „Jestem Duygu Korkmaz” – oznajmia dziewczyna, krzyżując ręce na piersi. – „Jestem komisarzem, który jest wierny obowiązującym zasadom, stawiającym ponad wszystko swój zawód i nie tolerującym niepotrzebnej gadaniny oraz odstępstw od prawa. Kto nie będzie dobrze wykonywał swojej pracy, zmierzy się ze mną.” – Kieruje wymowne spojrzenie na Ibrahima, z góry uznając go za największego obiboka i partacza.
„Nie przyszłam tu dla towarzystwa, nie szukam środowiska rodzinnego” – kontynuuje Duygu. – „Jestem tutaj, ponieważ wymaga tego moja praca. Kiedy skończę swoją służbę, wrócę do Ankary, bez zawierania nowych przyjaźni. Teraz przesłucham osoby zatrzymane podczas operacji, którą spartaczyliście. Wy jedzcie swój tort. Smacznego”. Policjantka opuszcza główne biuro. Komisarz każe kolegom wrócić do pracy. „Może jednak zjemy tort” – sugeruje Ibrahim, patrząc łakomym wzrokiem na ciasto.