Elif odcinek 1021: Kerem zostaje aresztowany! Emirhan zostawia list pożegnalny! [Streszczenie + Zdjęcia]

1021: Julide, zaniepokojona dziwnym zachowaniem syna, postanawia porozmawiać z byłym mężem. Znajduje go w parku. „Co się dzieje?” – pyta Tufan, gdy kobieta wyrywa mu z rąk kupon z zakładami. „To ty mi powiedz!” – grzmi Julide. „Wszystko z tobą w porządku? Śniłaś o mnie w nocy?”. „Rozmawiałeś z Emirhanem? Powiedziałeś mu coś?”. „Niby co takiego?”. „Tufan, odpowiedz! Pytam się ciebie, czy powiedziałeś coś Emirhanowi?”. „Dlaczego mówisz zagadkami? W ogóle cię nie rozumiem”. „Nie namieszałeś mu w głowie?”. „Naprawdę jesteś znudzona tym ciągłym siedzeniem w sklepie i wymyślasz różne bzdury. Któregoś dnia opowiedziałem mu o zakładach konnych. Widziałaś nas?”. „Nie pogrywaj ze mną! Pytam, czy coś mu powiedziałeś. Wiesz o czym”.

„Kompletnie oszalałaś. Lepiej idź już” – mówi Tufan. – „Siedziałem tu i cieszyłem się dniem, a ty przyszłaś i wszystko zrujnowałaś. Odejdź już”. „Posłuchaj mnie, nie waż się zrobić czegoś głupiego. Czy to jasne? Inaczej wyjdę z siebie i uczynię wszystko, co najgorsze!”. Kobieta odchodzi. Akcja przeskakuje o kilka godzin. Julide jest sama w sklepie i robi na drutach. „Gdzie Emirhan się podziewa?” – pyta, patrząc na zegarek. – „Może poszedł do domu? Zadzwonię.” – Wybiera numer domowy, ale nikt się nie zgłasza. Następnie dzwoni do szkoły. – „Dzień dobry, jestem mamą Emirhana. Mój syn jeszcze nie wrócił. Czy nadal jest w szkole? Czyli zajęcia dobiegły już końca? W porządku, dziękuję”.

„O Boże, gdzie jest to dziecko?” – Julide jest coraz bardziej zaniepokojona. – „Może poszedł do pani Leman? Ale nie, na pewno bym go widziała”. Mimo wszystko kobieta postanawia to sprawdzić. Udaje się do domu Leman, ale Alev informuje ją, że nie ma tutaj Emirhana. Akcja przenosi się do domu Julide, gdzie właśnie przyszedł jej syn. Siada przy stole, wyjmuje kartkę i zaczyna pisać: Okłamałaś mnie, mamo. Oszukiwałaś mnie od dawna. Odejdę stąd i nigdy nie wrócę. Okłamałaś mnie!

Wystrojeni Haktanirowie wychodzą z rezydencji i wsiadają do samochodów. Wszyscy są w świetnych humorach przed dzisiejszą rewią mody. Nie wiedzą, że jedna z ciężarówek firmy jest właśnie przeszukiwana przez policję… Tymczasem Julide ponownie przychodzi do parku. Jej były mąż nadal siedzi przy tym samym stoliku. „Widzę, że nie możesz wytrzymać beze mnie ani minuty” – mówi mężczyzna. „Gdzie jest mój syn?!” – pyta podniesionym głosem Julide. „Co masz na myśli?”. „Tufan, odpowiedz mi! Gdzie jest mój syn?”. „Skąd mam wiedzieć? Przecież to z tobą mieszka”. „Nie wrócił ze szkoły. Gdzie on jest? Znowu go porwałeś?!”.

„Nie krzycz tak, jeszcze ktoś usłyszy” – mówi Tufan, jakby przejmował się opinią o sobie. „Błagam cię, powiedz, co zrobiłeś. Na miłość boską, powiedz!” – domaga się kobieta, przekonana, że to jej były mąż stoi za zniknięciem jej syna. „Czy twój mózg się zawiesił? Nie wiem tego, rozumiesz? Nie mam pojęcia”. Julide przypomina sobie wczorajszą rozmowę z synem i jego liczne pytania o Tufana i nieżyjącego ojca. „Powiedziałeś mu prawdę, tak?” – uzmysławia sobie kobieta. – „Powiedziałeś mu, że jesteś jego ojcem? Nie doprowadzaj mnie do szału, odpowiedz!”. „Gdybym chciał, już dawno bym mu powiedział. Myślisz, że się ciebie boję? Nie potrafisz odpowiednio zaopiekować się dzieckiem i teraz mnie oskarżasz”.

„Skoro nic mu nie powiedziałeś, skoro go nie porwałeś, to gdzie on jest?” – pyta Julide z narastającym w głosie przerażeniem. „Skąd mam wiedzieć. Może bawi się na ulicy z kolegami” – odpowiada rozbawiony Tufan. – „Obwiniasz mnie, kiedy nawet o kamień się potkniesz”. Akcja przenosi się do starej fabryki, gdzie lada chwila ma rozpocząć się pokaz. Mahir udaje się w odosobnione miejsce i nawiązuje połączenie ze swoim człowiekiem. „Policja właśnie zrobiła nalot. Towar został znaleziony” – informuje mężczyzna po drugiej stronie. „Świetnie. A kierowcy?”. „Zostali zabrani na przesłuchanie. Powiedzieli wszystko, co wiedzą o firmie i dzisiejszej rewii”.

Mahir rozłącza się i mówi w myślach: „To znaczy, że następny nalot będzie właśnie tutaj”. Tymczasem Rana podchodzi do stolika, przy którym stoją Macide, Kiymet i Kerem. „Dzień dobry, pani Macide” – mówi. „O co chodzi?” – pyta Kerem. „Przybyli przedstawiciele mediów, chcą zrobić reportaż. Udzieliłam im niezbędnych odpowiedzi. Mam nadzieję, że to nie problem”. „Po pokazie sam udzielę wywiadu dla prasy. Niepotrzebnie się kłopotałaś”. „Cóż, mam nadzieję, że będziesz miał wtedy czas.” – Kobieta uśmiecha się, odwraca i odchodzi, rzucając spojrzenie stojącej obok Leventa Humeyrze.

W następnej scenie widzimy Emirhana, który wchodzi do opuszczonego budynku. W środku panuje półmrok. Chłopiec wyciąga z plecaka bułkę i chce się w nią wgryźć, gdy nagle z oddali dobiega ujadanie psa. „Boże, pomóż mi” – szepcze przestraszny syn Tufana. – „Nie wrócę do domu! Nie wrócę!”. Tymczasem Julide przychodzi do domu. „Emirhan! Synu!” – woła od progu, lecz nikt jej nie odpowiada. – „Boże, proszę cię, niech policja go znajdzie”. Kobieta przechodzi do pokoju dziennego. W jej oczy od razu rzuca się leżąca na stoliku kartka. Podnosi ją i czyta wiadomość od syna: Okłamałaś mnie, mamo. Mój tata nie jest martwy! Mój tata, o którym śniłem każdej nocy, jest żywy. Oszukałaś mnie! Czy kłamstwo nie jest czymś bardzo złym? Nie wrócę więcej do tego domu. Odchodzę!

Kobieta drżącymi rękoma sięga po leżącą na stoliku fotografię, którą jej syn dostał od Tufana. Akcja wraca na teren starej fabryki. Kiymet i Mahir spotykają się w ustronnym miejscu. „Czy masz jakieś wieści od swojego człowieka?” – pyta umierająca z ciekawości kobieta. „Mam. Dostawa została zatrzymana. Haktanirowie są teraz przemytnikami. Policja wkrótce tu będzie”. „Tak szybko?”. „Czy nie tego właśnie chciałaś?”. „Jeszcze jak. To będzie najpiękniejszy wieczór w moim życiu. Nie mogę się doczekać tego fiaska. Zobaczymy, co zrobi Macide, kiedy jej syn wyląduje za kratkami. Teraz przeżywają swoje ostatnie piękne minuty, nieświadomi niczego. Nie chcę tego przegapić, idę do środka. Chodź i ty”.

W następnej scenie widzimy, jak do fabryki wkraczają policjanci. Wszyscy goście są bardzo poruszeni. Funkcjonariusze zatrzymują się przed rodziną Haktanirów. „Kerem Haktanir?” – pyta jeden z mundurowych. „To ja. O co chodzi?” – pyta brat Humeyry, a na jego twarzy zaskoczenie miesza się z uczuciem lęku. „Jesteś aresztowany”. „Że co?” – Kerem robi wielkie oczy. „Co wy mówicie?” – pyta przerażona Macide. „Dobrze słyszałem? Jestem aresztowany?” – dopytuje mężczyzna, nadal nie wierząc w to, co się dzieje. „Tak, zabierzemy cię na posterunek”. „Ale dlaczego?”. „Z powodu przemytu”. „Przemytu?!”. „Proszę, nie utrudniaj tego”.

Policjanci zakładają kajdanki na ręce Kerema i wyprowadzają go z fabryki. „Komisarzu, to musi być błąd!” – krzyczy Macide. – „Proszę, puśćcie mojego syna!”. Reporterzy nie przestają robić zdjęć. Następna scena rozgrywa się na komisariacie, gdzie przyjeżdżają bliscy Kerema. „Przepraszam.” – Mahir zwraca się do przechodzącego korytarzem funkcjonariusza. – „Możemy poznać sytuację pana Kerema? Nikt nic nam nie wyjaśnił”. „W należącym do firmy samochodzie dostawczym odkryto dużą ilość narkotyków” – oznajmia policjant. „Nie, mój syn by tego nie zrobił!” – krzyczy Macide. „Tak, to na pewno błąd. Kerem nie jest taki” – zapewnia Kiymet.

„Uspokójcie się. Będziemy was informować” – mówi policjant i odchodzi. Macide wybucha płaczem i omal nie upada. Tymczasem w domu Julide rozlega się dźwięk dzwonka. Zapłakana kobieta w jednej chwili dopada do drzwi i otwiera, mając nadzieję, że ujrzy syna. Przed wejściem stoi jednak Safak. Julide obejmuje go i mówi, zanosząc się głośnym szlochem: „Odszedł! Zostawił mnie!”. „Alev mi powiedziała. Martwiłem się i przyszedłem” – oznajmia mężczyzna. – „Jeszcze nie wrócił?”. „Sprawdziłam wszystkie miejsca, nie ma go. Gdzie mógłby pójść? Zaraz oszaleję! Co jeśli coś mu się stało?”. „W porządku, opowiedz mi wszystko od początku. Co się stało? Pokłóciliście się?”.

„Stało się coś strasznego.” – Julide pokazuje Safakowi list oraz zdjęcie, które zostawił jej syn. „Czyli dowiedział się o wszystkim” – stwierdza mężczyzna. „Strasznie się na mnie zezłościł, wiem o tym”. „Dobrze, uspokój się. Natychmiast zgłosimy to policji”. „Już to zrobiłam, ale nie mają jeszcze żadnych wieści. Boże, chroń go. Jeśli coś mu się stało, wpadł pod samochód albo…”. „Nie zakładaj od razu najczarniejszych scenariuszy, znajdziemy go. Sprawdzę wszystkie ulice”. „Idę z tobą, nie mogę tu siedzieć bezczynnie”. Czy Julide i Safak znajdą Emirhana? Czy Kerem trafi do więzienia?