1024: Rana pod nieobecność Kerema postanawia zaprowadzić swoje rządy w firmie. Wchodzi do pokoju Akina i Birce i rzuca przed dziewczynę folder z dokumentami. „To nazywacie prezentacją?!” – pyta, przybierając groźną postawę. – „Nie patrzcie tak na siebie, to nic nie da. Przygotowaliście ekspozycję, ale wynik to fiasko!”. „Zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy” – zapewnia Birce. „Tak, pracowaliśmy bardzo ciężko” – potwierdza Akin. – „Czy nie wyszło dobrze?”. „Jak śmieliście położyć coś takiego na moim biurku?!” – grzmi udziałowczyni. – „Jutro jest bardzo ważne spotkanie, a wy zrobiliście prezentację na poziomie szkoły podstawowej! Jak mam to pokazać klientowi? Nie zamierzam aż tak się wstydzić! Myślicie, że macie wolne, bo pana Kerema nie ma tutaj, ale ja jestem!”.
„Chcę widzieć wokół siebie ludzi, którzy pracują!” – kontynuuje Rana. – „Koniec z niekończącymi się rozmowami przed sekretariatem, który zamieniliście w stołówkę! Są tysiące chętnych na wasze miejsca!”. „W porządku, sprawdzimy to raz jeszcze” – oznajmia Birce. „Nie sprawdzicie, tylko przygotujecie wszystko od nowa! Następnym razem nie będę tak wyrozumiała!”. Rana odchodzi, głośno stukając obcasami o podłogę. „Nie ma pana Kerema, więc myśli, że ona tu rządzi” – stwierdza Akin. Akcja przenosi się do rezydencji, gdzie nadal trwa śniadanie. „Nikt inny nie przychodzi mi do głowy poza Tarikiem” – oznajmia Humeyra. – „To z pewnością on za tym stoi. Kto inny chciałby skrzywdzić Kerema?”.
„Czy coś takiego jest możliwe?” – powątpiewa Macide. – „Czy mógłby robić takie rzeczy z więzienia?”. „Dlaczego by nie? Instruuje swoich ludzi, a oni jakoś to robią” – odpowiada była żona Tarika. „I ja tak myślę” – popiera siostrzenicę Kiymet. – „Czy ci ludzie nie weszli nawet do domu? To pewne, że za tym też stoi Tarik”. „Boże, czy my się nigdy nie uwolnimy od tego nieszczęśnika?” – wzdycha pani Haktanir. „Utrata nagrań jest bardzo podejrzana i daje nam nadzieję” – zabiera głos Asli. „Daje nadzieję?” – nie rozumie Humeyra. „Tak. Dowodzi tego, że ktoś oczernił pana Kerema i próbuje ukryć prawdziwego przestępcę”.
„Też tak uważam” – zgadza się Melek. „Nie wiem. Czarne myśli nie opuszczają mojej głowy” – oznajmia mama Kerema. „Pani Macide, nie rób tego. Nie poddawaj się. Widzisz, nic nawet nie zjadłaś. Boję się, że zachorujesz”. „Nie mogę jeść, Serce. To nie jest w mojej mocy. Dopóki mojego syna tu nie ma, nic w siebie nie wcisnę. Nie przejmujcie się, proszę”. Pani Haktanir wstaje od stołu i opuszcza jadalnię. W następnej scenie widzimy Mahira, który w przedpokoju zakłada płaszcz. „Jedziesz do firmy?” – pyta Melek. „Tak, czekam na Asli i pojedziemy i razem. Praca nie może czekać. Muszę zarządzać firmą, dopóki pan Kerem nie wróci”.
W tym momencie Kiymet zatrzymuje się za ścianą i przysłuchuje rozmowie syna i Melek. „Ktokolwiek zrobił to Haktanirom, wkrótce zostanie aresztowany i poniesie karę” – zapewnia mama Elif. „Daj Boże, by zostało to rozwiązane jak najszybciej” – mówi Mahir. „Pani Macide jest w bardzo złym stanie. Z panem Keremem też na pewno nie jest inaczej. Nie zasłużyli na coś takiego. Gdybyśmy tylko mogli coś zrobić, by im pomóc”. „Nie martw się, wszystko będzie dobrze”.
Rana przyjeżdża na miejsce spotkania ze swoimi ludźmi. Nie wysiada z samochodu, opuszcza tylko szybę. „Mam nadzieję, że macie dla mnie przydatne informacje” – mówi. „Zbadaliśmy tę sprawę” – oznajmia Resit. – „Tarik nie ma nic wspólnego z tym, co stało się panu Keremowi”. „Tak, Tarik nie jest w to zamieszany” – potwierdza Sedat. – „Nie zrobił tego nikt, kto jest w więzieniu”. „Więc kto mógłby to zrobić?”. „Pani Rano, prowadzimy śledztwo. Powiadomimy cię, gdy tylko pojawi się coś nowego”. „W porządku. Jeśli traficie nawet na najmniejszy ślad, od razu dajcie mi znać. A teraz bierzcie się do pracy”.
Draby odchodzą do swojego samochodu. „Jeśli to nie Tarik, to kto?” – zachodzi w głowę Rana. – „Kto mógłby zrobić coś takiego Haktanirom? Oczywiście ktoś, kto chce się na nich zemścić”. Tymczasem Levent jest na komisariacie. Rozmawia przez telefon z Humeyrą. „Czy są jakieś wieści?” – pyta kobieta. „Tak, i to takie, które cię ucieszą” – odpowiada ochroniarz. – „Policjantom udało się odzyskać utracony fragment nagrania”. „Naprawdę? Nie mogę uwierzyć! Wiadomo, kto go usunął?”. „Tego nie wiem, ale jest coś, co daje nadzieję. Osoba, która podrzuciła narkotyki, jest wyraźnie widoczna na nagraniu. Myślę, że to pracownik holdingu. Teraz policja próbuje do niego dotrzeć. Pan Kerem wkrótce powinien być wolny”.
„Dziękuję ci, Levent. Bardzo mnie uszczęśliwiłeś” – mówi Humeyra. Kamera przenosi się do rezydencji. W salonie, oprócz siostry Kerema, znajdują się jej mama, Kiymet i Melek. „Kochanie, co się stało?” – pyta Macide, gdy jej córka kończy połączenie. „Policjanci uzyskali utracony fragment nagrania”. „Dzięki Bogu!” – Stan pani Haktanir zmienia się nagle o sto osiemdziesiąt stopni. „Co na nim widać?” – docieka zaintrygowana Melek. „Wyraźnie widać osobę, która umieściła narkotyki, i teraz próbują ją zlokalizować. Jak tylko ją złapią, wszystko będzie jasne”. „Dzięki Bogu! Mój Kerem wreszcie zostanie uratowany”.
Kamera robi zbliżenie na twarz Kiymet. Nie próbuje nawet udawać radości, jest zdezorientowana i spanikowana. „Jak to możliwe? Przecież nagranie miał tylko Mahir” – mówi w myślach. Jej syn tymczasem jedzie samochodem. Nagle jego telefon zaczyna dzwonić. To Rana. „Dzisiaj nie widziałam cię w firmie” – mówi kobieta. „Miałem trochę pracy na zewnątrz” – odpowiada Mahir. – „Jestem jednak pewien, że wcale za mną ani za panem Keremem nie tęskniłaś”. „Chciałam z tobą o czymś porozmawiać. Przeprowadziłam małe śledztwo w związku z ostatnimi wydarzeniami i okazuje się, że Tarik nie ma z tym nic wspólnego”. „Interesujące. Czyli Haktanirowie muszą mieć jakiegoś innego, tajemniczego wroga”.
„Na to wygląda” – potwierdza Rana. „Ktokolwiek to zrobił, musi być bardziej potężny niż ten człowiek zamknięty w więzieniu” – stwierdza syn Kiymet. – „Zrobił za jednym zamachem to, czego tamten nie potrafił zrobić od lat. W jakiś sposób przedostał się do firmy. Ty także uważaj, ponieważ wszelkie szkody będą miały wpływ również na ciebie. Jeśli nie dzisiaj, to jutro”. „Wiem i nie mam zamiaru siedzieć z założonymi rękami. Znajdę go, kimkolwiek by nie był ten tajemniczy wróg”.
Akcja wraca do rezydencji. Wściekła Kiymet wchodzi do swojego pokoju. „Jak to nagranie mogło się pojawić? To niemożliwe!” – mówi kobieta, nadal nie mogąc uwierzyć w to, co się stało. Sięga po telefon i wybiera numer do syna. Ten jednak prowadzi już rozmowę. Kamera przenosi się do kuchni, gdzie widzimy rozmawiającą przez telefon Melek. „I my bardzo się ucieszyłyśmy. Tobie też chciałam dać znać” – oznajmia kobieta. „Ja też się bardzo cieszę” – mówi Mahir po drugiej stronie. – „Teraz, kiedy nagranie zostało odzyskane, panu Keremowi będzie o wiele łatwiej udowodnić swoją niewinność. Jestem blisko rezydencji, pomyślałem, że zajrzę do was”.
„Dobrze pomyślałeś. Pani Macide bardzo się ucieszy” – mówi Melek. „Zatem do zobaczenia.” – Mężczyzna rozłącza się. Następuje retrospekcja. Widzimy, jak Mahir spotyka się ze swoim człowiekiem. „Jak tylko powiedziałeś, że to pilne, przyjechałem natychmiast” – oznajmia pracownik. – „Mam nadzieję, że nie ma żadnego kłopotu w związku z ostatnim zadaniem?”. „Nie. Wręcz przeciwnie, wszystko potoczyło się zgodnie z planem. Wiedziałem, że mogę ci zaufać. Czy jesteś zadowolony z kwoty, którą otrzymałeś?”. „Tak, proszę pana. Będę na każdy twój rozkaz”. „Świetnie, mam zatem dla ciebie nowe zadanie. Jeśli się zgodzisz, zarobisz bardzo dużo”.
„Co to za praca?” – docieka zbir. „Zarobisz pieniądze zupełnie bez wysiłku” – oznajmia Mahir. „Jak to?”. „Weźmiesz na siebie winę, która ciąży na panu Keremie”. „Nie rozumiem…”. „Nie ma tu nic niezrozumiałego. Pójdziesz na policję i powiesz, że to ty umieściłeś narkotyki w ciężarówce”. „Co? Ale dlaczego?”. „Zostaw powody. Powiedz, czy się zgadzasz?”. „Nie. To, co mówisz…”. „Przemyśl spokojnie moją ofertę. Jeśli się zgodzisz, dostaniesz sto tysięcy. Pieniądze od razu trafią na twoje konto. Zrobię też wszystko, żebyś jak najszybciej wyszedł z więzienia. Ufasz mi, prawda?”. „Oczywiście, panie Mahirze”. „W porządku. Nie przepuść więc takiej okazji”.
Akcja przenosi się na komisariat. Levent pojawia się przed celą Kerema. „Jak się masz?” – pyta ochroniarz. „Ja dobrze, ale jak mają się nasi? Jak mama?” – pyta aresztant. „Po tym, jak usłyszeli nową wieść, bardzo dobrze”. „Jaką nową wieść?”. „Została ustalona tożsamość osoby na nagraniu”. „Więc dotarli do nagrania? Kto to zrobił?”. „Jeden z pracowników. Nazywa się Taskin Sonmez. Policja rozpoczęła już poszukiwania. Jak tylko go znajdą, wszystko zostanie wyjaśnione. Mam nadzieję, że stanie się to jak najszybciej”.
Mahir przyjeżdża do rezydencji. Gdy tylko wysiada z samochodu, od razu staje przed nim Kiymet. „Ty dałeś policji to nagranie?” – pyta kobieta, obrzucając syna oskarżycielskim wzrokiem. – „Odpowiedz, Mahir! Nikt inny nie miał tego nagrania”. „Mamo, uspokój się”. „Nie mogę! Czekam na wyjaśnienia”. „Tak, ja im je dostarczyłem”. „Jak mogłeś?!”. „Osiągnęliśmy nasz cel, mamo. Rewia została zniszczona. Pani Macide, która poszła zobaczyć sukces swojego syna, zobaczyła go w kajdankach. Haktanirowie byli zakłopotani z powodu stypendiów. Czy nie osiągnęliśmy już tego, co chcieliśmy?”.
„Ile razy o tym rozmawialiśmy? Ty nie jesteś Haktanirem. Oni cię nie chcieli!” – przypomina Kiymet. – „Czy nie cierpiałeś z tego powodu przez całe życie? A teraz jeszcze ich żałujesz? Dlaczego im wybaczyłeś?!”. „Możesz być cicho? Nikomu nie wybaczyłem. Moim problemem jest pozostawiona przez ojca firma, nie Kerem Haktanir. Rozumiesz? Nie chcę już o tym rozmawiać!”. Mężczyzna odwraca się. Czy od tej pory nie będzie wykonywał poleceń matki?