1044: Kiymet rozmawia z synem przed rezydencją. „Czy nie widzisz, jak bardzo walczę, by ogłupić tę kobietę?” – pyta, mając na myśli swoją siostrę. – „Zostało bardzo niewiele do osiągnięcia naszego celu. W ciągu kilku tygodni Macide zrobi wszystko, o co poproszę. A ty co robisz? Mówisz jej, by poszła do lekarza”. „Mamo, kompletnie się pogubiłaś przez ten cel. Prawie zabiłaś kobietę” – stwierdza Mahir. – „W ostatniej chwili uratowałem ją przed upadkiem z klifu. Nie jesteśmy złoczyńcami ani mordercami! Nie mamy prawa do odbierania innym życia”. „Nie martw się, nic takiego nie jest moim zamiarem”. „Nie wygląda mi na to. Nie próbuj krzywdzić ludzi”.

„Kogo masz na myśli?” – Kiymet obrzuca syna przenikliwym spojrzeniem. – „Czyżby był ktoś w tym domu, na kim ci zależy?”. „Skoro pytasz, oznacza to, że nie chcesz skrzywdzić tylko Macide”. „Wstydź się, Mahir. Kogo miałabym nienawidzić poza Macide? I nie przyprowadziłam cię tutaj, żeby o tym rozmawiać. Posłuchaj, nie chcę, żebyś więcej przyjeżdżał do rezydencji bez wcześniejszego poinformowania mnie o tym. I nie chcę, żebyś przychodził tak często. Zrozum, jeśli dowiedzą się o związku między nami, to będzie koniec. Do nikogo z tego domu nie zbliżaj się zbytnio. Jesteś pracownikiem, a nie przyjacielem rodziny. Musisz zachować dystans, zrozumiałeś mnie? Teraz idź, nie pozwól się nikomu zobaczyć”.

Mahir odchodzi za bramę rezydencji. „Czyli od razu się na mnie poskarżyła, a mój syn natychmiast przybiegł” – mówi w myślach Kiymet. – „Ech, Mahir. Ech…”. Akcja przenosi się do firmy. Asli jest w gabinecie Humeyry. „Dzisiaj jesteś mi szczególnie potrzebna, bo musimy poczynić przygotowania do spotkania w związku z kolekcją wiosna-lato” – oznajmia córka Macide. – „Przygotujemy osobny plik dla działu artystycznego, osobny dla dostawcy surowców”. „Pani Humeyro, zanim zaczniemy, będę musiała poprosić o pozwolenie. Pan Kerem przydzielił mi już zadanie”. „Jakie zadanie?”. „Żebym przejrzała magazyny modowe z ostatnich dziesięciu lat i przygotowała raport. Zbadała to, co najlepiej się sprzedawało”.

„To praca czy tortura?” – pyta siostra Kerema. – „Przecież coś takiego może sprawdzić w Internecie”. „Poprosił, żebym to zrobiła” – oznajmia Asli, wzruszając ramionami. „W porządku, zanieś to Filiz i przyjdź.” – Humeyra przekazuje asystentce folder. Następnie odchyla się wygodnie na fotelu i mówi do siebie: „Kerem zadzwoni do mnie za pięć minut. Albo i za trzy”. Kamera pokazuje brata Humeyry, który wchodzi do swojego gabinetu. „Boże, gdzie poszła ta dziewczyna?” – pyta, nie widząc nigdzie swojej asystentki. Siada za biurkiem i wybiera numer do siostry. – „Czy Asli jest u ciebie?”.

„Wysłałam ją do Filiz, ale zaraz wróci” – odpowiada Humeyra. – „Dlaczego pytasz?”. „Wróci do ciebie? Poprosiłem ją o coś, dlatego powinna być tutaj” – stwierdza mężczyzna. „Rozumiem, ale przyjdzie trochę później. Możesz dać komuś innemu to zadanie. To nic trudnego. Poprosiłeś o raport z ostatnich dziesięciu lat. Nawet Filiz sobie z tym poradzi”. „Nie. Chcę, żeby zrobiła to Asli. Potrzebuję jej opinii”. „Kerem, czy ty masz jakiś problem? Jesteś zazdrosny, bo Asli woli bardziej pracować ze mną?”. „Skąd to się wzięło?”. „Asli już tu jest, musimy pracować. Porozmawiamy później.” – Humeyra rozłącza się. „No nie, dosłownie zabrała mi dziewczynę” – mówi niezadowolony Kerem. – „I jeszcze pyta, czy jestem zazdrosny. O co miałbym być zazdrosny?”.

Kamera przenosi się do gabinetu Humeyry, do którego właśnie wróciła Asli. „Od dzisiaj będziesz pracować ze mną, więc możesz przynieść tutaj swoje rzeczy z biura Kerema” – oznajmia była żona Tarika. Doskonale wie, że jej brat i Asli mają się ku sobie, i w ten sposób chce popchnąć Kerema do bardziej zdecydowanych starań o dziewczynę. Akcja przenosi się do dzielnicy. Tufan i Emirhan wracają z meczu. Obaj ubrani są w klubowe barwy i głośno śpiewają kibicowskie przyśpiewki.

„Przysięgam, że wygraliśmy dzięki tobie” – mówi Tufan. – „Od teraz razem będziemy chodzić na wszystkie mecze. Los klubu jest w twoich rękach”. „Ale nie będę mógł zawsze chodzić” – oznajmia smutno chłopiec. „Dlaczego?”. „Mama mi nie pozwoli”. „Nie musisz jej nic mówić, tak jak dzisiaj”. „Nie mogę jej zawsze okłamywać”. „Musisz się więc nauczyć”. „Kłamać?”. „Oczywiście. Inaczej całe życie nie ułożysz sobie poprawnych relacji z kobietami. Im nie mówi się wszystkiego, bo wejdą ci na głowę”. „Moja mama nie zrobi czegoś takiego”. „Zrobi, zrobi. Wszystkie tak robią. Jeśli chcesz mieć święty spokój, musisz nauczyć się kłamać. Ale nie martw się, jestem tutaj i wszystkiego cię nauczę. Lekcja numer jeden: Jak okłamywać kobiety?”.

Akcja przenosi się do firmy. Kerem, nie widząc rzeczy asystentki w swoim gabinecie, od razu udaje się do biura siostry. Zgodnie ze swoimi przypuszczeniami, znajduje tam Asli. „Gdzie moja siostra?” – pyta mężczyzna. „Poszła do warsztatu” – odpowiada przyjaciółka Melek. „Dlaczego twoje rzeczy są tutaj?”. „Panie Keremie, ta sytuacja jest dla mnie wystarczająco trudna. Nie utrudniaj jej jeszcze bardziej, proszę”. „Co mam powiedzieć? Całą pracę zostawiłaś w połowie”. „Próbowałam skończyć, ale kiedy pani Humeyra poprosiła mnie o pomoc… Poza tym sam zgodziłeś się, bym jej pomagała”. „Tak, ale skąd mogłem wiedzieć, że się do niej przeniesiesz?”.

„Może po prostu rozwiążecie to między sobą” – sugeruje asystentka. „Więc jesteś tutaj szczęśliwa, tak?” – dopytuje Kerem. „Wykonuję tylko swoją pracę”. „Nie, Asli! Nie wykonujesz swojej pracy. Dlaczego nie jesteś obok mnie? Dlaczego nie robisz zadania, które ci dałem?”. „Nie robię?”. „Nie! Od teraz nie pójdziesz nigdzie indziej. Zostaniesz ze mną! Zrozumiałaś? Będziesz przy mnie!”. Akcja przeskakuje do następnego dnia. Widzimy Kiymet, którą Kerem wyrzuca za drzwi rezydencji. Walizka kobiety z hukiem stoczyła się ze schodów. „Jak mogłaś zrobić to mojej mamie?! Gdzie jest twoje sumienie?!” – wrzeszczy mężczyzna. Tuż za nim wychodzą jego siostra i mama.

„Od razu cię przejrzałam!” – grzmi Humeyra. – „Myliłam się, że nie powiedziałam o tym mamie!”. „Dlaczego, Kiymet? Dlaczego?!” – pyta Macide. – „Czy warto było zranić tak wielu ludzi?!”. „Nic nie zrobiłam, Macide. Nie jestem winna!” – zarzeka się Kiymet, a po jej policzkach łzy płyną strumieniami. – „Nie jestem taka, za jaką mnie uważasz!”. Kamera robi zbliżenie na Melek i Mahira, którzy weszli właśnie na podwórko, trzymając Elif za ręce. „Powiedziałaś, żebym się nie zbliżała do cioci Macide” – przypomina dziewczynka. „Każdego dnia bałam się, że wyrzucisz mnie z domu” – mówi Melek.

„Macide, to wszystko kłamstwa! Ja nic takiego nie zrobiłam!” – zarzeka się Kiymet i podchodzi do siostry. Chce ująć jej dłonie, ale Kerem ją odpycha. „Co zrobiłaś mamie? Zamieniłaś jej leki, żeby czuła się jeszcze gorzej!” – stwierdza wzburzony mężczyzna. „Chciałaś zabić mamę!” – krzyczy Humeyra. – „Zabić ją i zająć jej miejsce!”. „Myślałam, że jesteś moją siostrą, ale okazało się, że przez cały czas karmiłam węża!” – grzmi pani Haktanir. – „Jedyny powód, dla którego pojawiłaś się po tylu latach, to chęć zniszczenia naszej rodziny! Wstydź się! Nie chcę cię widzieć ani sekundy dłużej! Wynoś się z mojego domu!”.

„Ja nie jestem taka! Nic nie zrobiłam, Macide! Nic!” – powtarza desperacko Kiymet. „Mamo, dość już, nie kłam!” – zabiera głos Mahir. – „Nie wystarczy ci to, co zrobiłaś tym ludziom? Prawie zabiłaś panią Macide! I to wszystko, co zrobiłaś Melek!”. „Mahir!” – Kiymet podbiega do syna i obejmuje go za ramiona. – „Zrezygnujesz ze swojej matki z powodu tych ludzi? Chcę odejść razem z tobą! Proszę, nie zostawiaj mnie!”. Mahir odpycha matkę i oświadcza: „Nigdzie nie idę. Zostanę tutaj.” – Mężczyzna ujmuje dłoń Melek. – „Zostanę z ludźmi, których przedstawiłaś mi jako wrogów. Oni pokazali mi, co znaczą miłość i rodzina. Nie możesz mnie od nich oderwać!”.

„Zabiję cię!” – wydziera się Kiymet i z obłędem w oczach rusza w stronę Melek. Mahir staje jej jednak na drodze. – „Nie powinnaś była odbierać mi syna! Zabiję cię!”. „Stoję przed moją żoną! Nic jej nie możesz zrobić!” – oświadcza Mahir. Kamera przenosi się do środka rezydencji. Widzimy Kiymet, która gwałtownie wybudza się ze snu. Cała poprzednia scena była tylko jej koszmarem. „Jego żona? Boże, nie pozwól na coś takiego” – mówi, z trudem łapiąc oddech. – „Ta kobieta chce zabrać mojego syna, oddzielić mnie od niego. Nie będę w stanie jej ujarzmić, robiąc takie małe ruchy. Muszę zrobić coś innego. Sprawić, by trafiła do grobu lub więzienia. Nie wiem gdzie, ale żeby tam zgniła!”.

Akcja przenosi się do firmy. Kerem siedzi za biurkiem i wspomina wczorajszą rozmowę z Asli. Następuje retrospekcja, która przedstawia dalszą część rozmowy w biurze Humeyry. „Po prostu będziesz przy mnie” – powiedział Kerem. – „Nie pójdziesz do żadnego innego miejsca. Czy się rozumiemy? To znaczy będzie tak jak wcześniej. Będziesz zawsze obok mnie. Przyzwyczaiłem się do tego porządku, a teraz prawie w ogóle cię nie widzę”. „Naprawdę robię wszystko, co mogę” – zapewniła Asli. „Wiem. I dlatego uważam, że nie był to dobry pomysł, byś była zarówno moją, jak i mojej siostry asystentką. Oczywiście ważne jest również to, czego ty chcesz. Przemyśl to. W przeciwnym razie będę musiał poszukać sobie nowej asystentki. Mam dość pozostawania z pracą w tyle”.

Akcja wraca do teraźniejszości. „Byłem bardzo niegrzeczny” – mówi do siebie Kerem. Podnosi się z fotela i chce wyjść do gabinetu, ale w tym samym momencie do pomieszczenia wchodzi Asli. „Wychodzi pan?” – pyta dziewczyna. „Tak, ale jeśli masz coś do powiedzenia, to powiedz”. „Chciałam porozmawiać o tym, co stało się wczoraj. Przemyślałam to i wygląda na to, że masz rację. Żeby być produktywną, muszę być tylko w jednym miejscu. Jeśli zostanę tylko przy pani Humeyrze…”. „Tak, w porządku. Dobrze zdecydowałaś, powodzenia” – mówi Kerem i opuszcza gabinet, przekonany, że Asli zrezygnowała z dalszej pracy z nim.

Podobne wpisy