1063: Kontynuacja sceny kończącej poprzedni odcinek. „Serce, co się tu dzieje?” – pyta Kerem. „Panie Keremie, ja też tego nie rozumiem” – odpowiada zmieszana kobieta. „Kim jesteście? Co próbujecie zrobić?” – Szef holdingu przenosi wzrok na nieznajomych. „Proszę się uspokoić” – mówi prawnik. – „Jesteśmy tu tylko po to, aby dopełnić procedury prawnej. Pani Serce zaprosiła nas tutaj osobiście”. „O czym ty mówisz? Ja was pierwszy raz widzę na oczy!” – oświadcza Melek głosem pełnym oburzenia. – „Panie Keremie, proszę cię, nie wierz im”. „Pani Serce, to ty przecież mnie znalazłaś. Zapytałaś, jak przenieść własność rezydencji na siebie. Tyle razy się widzieliśmy. Nawet notariusz tu przyjechał”.
„Dlaczego teraz zmieniasz historię i stawiasz nas w złym świetle?” – kontynuuje prawnik. „Co ty mówisz?! Widzę cię pierwszy raz w życiu!” – krzyczy Melek, jakby chciała dowieść w ten sposób swojej niewinności. „Dojdź do siebie, pani Serce. Jak mógłbym bez twojej wiedzy sporządzić taki dokument?”. Kerem bierze umowę do rąk. „Tak, twoje imię jest tutaj!” – oświadcza, wbijając w Melek groźne spojrzenie. „Panie Keremie, przysięgam, że nic o tym nie wiem. Przysięgam, że widzę tych ludzi pierwszy raz w życiu. Nigdy wcześniej nie widziałam ani tego prawnika, ani tego notariusza! Proszę cię, nie wierz im!”.
„Teraz jest jasne, dlaczego cały dzień chciałaś odesłać mnie z domu” – zabiera głos Kiymet. – „Tłumaczyła, że chce zrobić generalne sprzątanie i będzie bardzo głośno. Teraz rozumiem, co naprawdę chciała zrobić. Próbowała się mnie pozbyć, aby w spokoju móc przepisać rezydencję na siebie!”. „Ty…” – Melek rzuca Kiymet nienawistne spojrzenie. „Dość! Ty bezwstydnico! Jak wąż wślizgnęłaś się do naszej rodziny! Kto wie, czego jeszcze o tobie nie wiemy?”. „Panie Keremie, zastawiono tu na mnie pułapkę” – zarzeka się Melek ze łzami w oczach. – „Ja nic nie wiem! Proszę cię, nie ufaj im!”.
„Mamo, co ty powiesz na to wszystko?” – Kerem zwraca się do Macide. – „Czy wiesz, co podpisujesz?”. Pani Haktanir wstaje od stołu i oznajmia: „Wy zadbajcie o gości, a ja zadzwonię do Sevkiego”. „Mamo, wszystko z tobą dobrze?” – Zaniepokojona Humeyra podchodzi do matki. „Tak, córko. Ty idź do kuchni, niech zaczną służyć. Goście nie mogą czekać. Ja od razu sprowadzę waszego ojca”. „Mamo, usiądź. Nie czujesz się dobrze”. „Córko, nie rób tak. Goście pomyślą, że coś się stało”. „Serce, co jest mamie? Dlaczego tak mówi?” – pyta Kerem oskarżycielskim tonem. Melek wybucha płaczem. Nie jest w stanie nic z siebie wydobyć.
„Serce, zapytałem cię o coś! Dlaczego mama tak się zachowuje?!” – powtarza mężczyzna. – „Dlaczego milczysz?!”. „Kerem, twoja mama jest bardzo chora” – wyznaje Kiymet, udając wielkie przejęcie. – „Niedawno została zdiagnozowana u niej choroba Alzheimera”. „Co? Alzheimer?” – W głosie Kerema słuchać przerażenie. „Niestety. A ta żmija wykorzystała to i próbowała przejąć rezydencję!” – Kiymet wskazuje na Melek. – „Ty podła kobieto! Dzięki Bogu, że przybyliście na czas i złapaliście ją na gorącym uczynku”. „Panie Keremie, w żadnym wypadku w to nie wierz. Proszę cię!” – mówi zdesperowana Melek i wbija wzrok w mamę Mahira. – „Ty to wszystko dla mnie przygotowałaś!”.
W tym momencie do pokoju wchodzi Elif, która właśnie wróciła ze szkoły. „Spójrzcie na tę bezwstydnicę!” – grzmi Kiymet. – „Najpierw zdradza ludzi, którzy karmili ją przez lata, a teraz próbuje zrzucić winę na mnie! Co za podła żmija z ciebie!”. „Bracie Keremie, co się dzieje?” – pyta zaniepokojona Elif. – „Dlaczego Serce płacze?”. „Elif, to nic.” – Melek stara się powstrzymać łzy, by nie zamartwiać córki. „Siostro, chcę na osobności porozmawiać z tymi ludźmi” – oświadcza syn Macide. – „Ty zostań tutaj. Niech nikt się stąd nie oddala”. Kerem i mężczyźni udają się do gabinetu. „Chcę, żebyście mi teraz wszystko opowiedzieli. Z najdrobniejszymi szczegółami” – zaznacza szef holdingu.
„Widzę po twojej reakcji, że jesteś bardzo zaskoczony zastałą sytuacją” – zabiera głos prawnik. – „Pozwól mi więc wszystko wyjaśnić. Pani Serce skontaktowała się ze mną dwa tygodnie temu. Powiedziała, że jej ciocia chce przepisać na nią swój dom”. „Jej ciocia?” – Kerem robi duże oczy. „Tak mi powiedziała. Zaznaczyła, że pani Macide jest chora i poprosiła o wykonanie procedury tutaj. Dlatego przyjechałem tu ze znajomym notariuszem. Ty przyszedłeś chwilę po podpisaniu”. „I my byliśmy bardzo zaskoczeni reakcją pani Serce” – mówi notariusz. – „Gdyby nie jej nazwisko na umowie, gotowa byłaby nas oskarżyć”.
Kamera wraca do jadalni. „Czy wiedziałaś, że mama jest chora, Serce?” – pyta córka Macide. „Tak, pani Humeyro” – potwierdza Melek, tuląc Elif do piersi. „Dlaczego nam o tym nie powiedziałaś?”. „Naprawdę chciałam powiedzieć. Rozmawiałam z panią Macide, ale ona zabroniła mi tego mówić. Nie chciała was denerwować. Naprawdę próbowałam ją przekonać. Czekałam aż sprawa z pozbawieniem wolności pana Kerema wyjaśni się”. „Kerem już dawno temu wyszedł z więzienia. Dlaczego do tej pory nam nie powiedziałaś? Miałaś wiele okazji, by to zrobić”. „Jak już powiedziałam, naprawdę próbowałam przekonać panią Macide, ale ona nie chciała nic mówić”.
„W porządku, mama nie powiedziała. Ale dlaczego ty milczałaś?” – dopytuje Humeyra. – „Jeszcze mówisz tak, jakbyś zrobiła nam przysługę, ukrywając to przed nami”. „Serce bardzo kocha ciocię Macide” – zapewnia Elif. „To nie zadziała w ten sposób. Zadzwonię do lekarza” – postanawia była żona Tarika. „Dzwoniłam do niego dziś rano, bo Macide czuła się bardzo źle” – oznajmia Kiymet. – „Przyjdzie tu za kilka godzin”. „Zadzwoń jeszcze raz, niech przyjdzie natychmiast”. „W porządku, od razu zadzwonię”. Kiymet opuszcza jadalnię.
Kerem odprowadza prawnika i notariusza do drzwi. „Być może będziemy musieli zobaczyć się raz jeszcze w związku z tym tematem” – oznajmia. „Oczywiście, kiedy tylko zechcesz” – potwierdza prawnik. Do przedpokoju wchodzi Kiymet i zwraca się do bratanka: „Mój drogi, nie zostawiaj Macide samej. Ja odprowadzę panów”. „W porządku, ciociu. Do widzenia.” – Kerem kłania się mężczyznom i odchodzi. „Obaj byliście bardzo wiarygodni. Moje gratulacje” – chwali przybyłych Kiymet. – „Dzisiaj na wasze konto wpłyną pieniądze”.
Kamera przenosi się do jadalni. „Powiedziałaś ludziom, że mama jest twoją ciocią” – mówi Kerem do Melek. – „I że chce przepisać swój dom na ciebie. Notariusz i prawnik powiedzieli mi wszystko!”. „Panie Keremie, przysięgam, że to wszystko jest kłamstwem! Zostałam wciągnięta w brudną grę. Proszę cię, nie wierz w to!”. „Chciałbym ci wierzyć, ale…”. „Znasz mnie od dawna. Wiesz, jaka jestem. Czy kiedykolwiek chciałam dla ciebie albo pani Macide czegoś złego? Czy jestem taką osobą? Nigdy nikomu nie groziłam. Nie uzurpowałam sobie niczyich własności! Błagam, uwierz mi, a nie komuś obcemu”.
„Nikt by tego nie zrobił. Nie przepisałby domu na ciebie” – stwierdza Kerem, ani trochę nie wierząc kobiecie. – „Wszystko wskazuje na ciebie. Zrobiłaś to, żeby się wzbogacić! I tylko ty z tej gry wychodzisz zwycięsko!”. Melek ucieka, nie mogąc dłużej znieść tych słów. Elif wychodzi tuż za nią. Tymczasem Mahir jedzie samochodem. Telefonuje do prawnika. „Co się stało? Czy praca w rezydencji została wykonana?” – pyta, gdy połączenie zostaje odebrane. „Wszystko poszło gładko, ale w ostatniej chwili doszło do pewnych zmian” – odpowiada prawnik. – „Coś się stało w momencie podpisywania”.
„Powiedz mi od razu, o co chodzi, bez kluczenia” – żąda Mahir. „Twoja mama zadzwoniła do mnie i poprosiła, żebym zmienił nazwisko na umowie”. „Co? O czym ty mówisz?”. „Zamiast jej nazwiska kazała wpisać inną osobę i raz jeszcze sporządzić dokument”. „Kogo kazała wpisać?”. „Serce Ustun”. Akcja wraca do rezydencji. Melek rozmawia z córką w pokoju. „Potem dali umowę do podpisania pani Macide” – opowiada kobieta. – „Chcieli pokazać, że zamierzałam przenieść własność rezydencji na siebie”. „Nie martw się, mamo. Znam ciocię Macide i wiem, że w to nie uwierzy. Kiedy dojdzie do siebie, opowie wszystkim, że to nie twoja wina”.
„Martwiłam się, ponieważ nie przyszłaś do szkoły” – mówi dalej Elif. – „Wystraszyłam się”. „No jasne, to dlatego!” – uświadamia sobie nagle Melek. „Co się stało?”. „Teraz rozumiem. Kiymet była przy mnie przez cały dzień, by utrzymać mnie w domu. Powiedziała, że wyśle ciasto do szkoły, jakby robiła mi przysługę. To ona uwikłała mnie w tę brudną grę”. Kamera przenosi się do salonu, gdzie Kiymet rozmawia z siostrzeńcami. „Wiedziałam, że z tą kobietą jest coś nie tak” – oznajmia. – „Pamiętacie, jak zepchnęła mnie ze schodów? Już wtedy chciała się mnie pozbyć. To było jasne, że szykuje jakieś oszustwo. Ale Bóg jest wielki, wszystko się wydało”.
„Dalej nie mogę tego zrozumieć” – mówi Humeyra. – „W ogóle nie ma to dla mnie sensu. Przecież znamy Serce, ona nie jest taka”. „Znacie, ale co o niej wiecie?” – pyta Kiymet. – „Nie wiemy, kim jest ani skąd pochodzi. Czy nie powiedziałaś, że pewnego dnia po prostu zniknęła z domu? Nie wiemy, co się z nią działo przez ten długi czas. Kto wie, jakie bajki wam opowiedziała? Wszystkich was uśpiła. Nawet samemu diabłu nie przyszłoby do głowy to, co zrobiła. Prawdziwa oszustka!”. „Pomijając wszystko inne, dlaczego ty ukrywałaś chorobę mamy, ciociu?” – pyta Kerem, kierując na kobietę przenikliwe spojrzenie.
„Cóż… Macide tego chciała” – odpowiada Kiymet. „To nie jest coś, co można ukrywać. A już na pewno nie przed nami” – stwierdza Kerem. „Masz rację, mój drogi, ale to nie był mój wybór”. „Spójrz, ciociu, stan psychiczny mamy jest bardzo zły, więc chociaż ty powinnaś myśleć rozsądnie. My nie jesteśmy już dziećmi.” – Mężczyzna wskazuje na siebie i siostrę. „Diagnoza została postawiona nie tak dawno temu. Czekałam z nadzieją, że Macide sama wam powie. Tyle razy mówiłam jej, że powinna wam powiedzieć, ale ona mnie nie słuchała. Myślę, że Serce ją do tego przekonała. Z pewnością nagadała jej, by nic nie mówiła. Macide nie słuchała mnie, tylko jej. Dzieciaki, sami spójrzcie na jej anielską twarz”.
„Nie jestem spokojna. Idę zobaczyć, co z Macide.” – Kiymet wstaje z kanapy i opuszcza salon. Po chwili rozbrzmiewa dzwonek jej telefonu. „Mamo, co ty próbujesz zrobić?” – pyta Mahir po drugiej stronie. – „Czy ty oszalałaś?”. „O co chodzi?” – Kiymet udaje, że nie rozumie. „Rozmawiałem z prawnikiem, wiem wszystko! Czy taki był nasz plan?”. „Wiem dobrze, co zrobiłam”. „Nie wiesz, pogubiłaś się! Mieliśmy po prostu wziąć to, co nam się należy, a nie rujnować życie dobrego człowieka. Czego ty chcesz od tej kobiety?”. „Ta kobieta zasłużyła sobie na to. Prawie nas zniszczyła. Zapomniałeś już, jak zabrała lekarstwa do analizy? Gdyby nie moja interwencja, oboje bylibyśmy teraz wyrzuceni!”.
„Daj spokój, mamo. Czy to nie ja dałem ci o tym znać?” – pyta Mahir. – „Zatrzymaliśmy ją, sprawa się skończyła. Co jeszcze chcesz osiągnąć?”. „Miałam pozostać jej dłużna? Kto raz wykopie pod kimś dołek, znowu to zrobi” – przekonuje siostra Macide. – „Właśnie wyrównałam rachunki”. „Mamo, nie powinnaś tego robić!”. „Mahir, otwórz oczy. Czy zdajesz sobie sprawę, że ta kobieta chciała zrujnować nasz plan? Ale odpłaciłam się jej, już nam nie będzie przeszkadzać”. „Mamo, to nie może tak być. Ja i ty…”. „Powiedziałam już wszystko. Nie otwieraj ponownie tego tematu. Ja robię wszystko dla naszego dobra. Nie zaprzątaj mi głowy nieistotnymi rzeczami. Rozłączam się”.
Kamera przenosi się do pokoju Melek. „Mamo, co teraz zrobimy?” – pyta Elif. – „Odejdziemy z rezydencji, a kiedy ciocia Macide wyzdrowieje, wrócimy tutaj, tak?”. „Nie możemy nigdzie odejść, jedyna. Nie możemy zostawić pani Macide bezbronnej, kiedy ta kobieta jest tutaj. W każdej chwili może ją zranić. Poza tym odejście byłoby równe przyznaniu się do winy”. „Co więc zrobimy?”. „Zostaniemy tutaj. Spróbuję jakoś przekonać pana Kerema i panią Humeyrę”. „A jeśli ci nie uwierzą?”. „Nie możemy tak po prostu zostawić pani Macide. Nie jest tu bezpieczna. Kiedy inni uważają Kiymet za niewinną, nie możemy odejść”.
Następna scena rozgrywa się w salonie. Do rezydencji przybył doktor. Oprócz niego w pomieszczeniu znajdują się Kerem, Humeyra, Kiymet i Melek. „Nic nie wiedzieliśmy o chorobie mamy” – informuje była żona Tarika. „Tak, dowiedzieliśmy się dzisiaj” – potwierdza syn Macide. – „Niestety w niefortunny sposób.” – Kieruje wymowne spojrzenie na Melek. „Nie wiemy nawet, na jakim etapie jest choroba”. „Cóż, ta choroba różni się w zależności od osoby” – zabiera głos lekarz. – „Obserwuję panią Macide od dnia ustalenia diagnozy. Podczas ostatniej kontroli nie stwierdziłem żadnego dramatycznego pogorszenia”.
„A dzisiejsza sytuacja? Mama nagle straciła pamięć” – stwierdza Kerem. „Szczerze mówiąc, bardzo mnie to zaskoczyło” – oznajmia doktor. – „Czy pani Macide regularnie przyjmuje lekarstwa?”. „Tak, oczywiście”. „To niemożliwe. Gdyby regularnie zażywała leki, choroba tak szybko by się nie rozwinęła. Pani Serce, ty opiekujesz się chorą?”. „Tak”. „Prosiłem cię wiele razy, żebyś powiedziała rodzinie o chorobie pani Macide. Dlaczego tego nie zrobiłaś?”. „Jak to? Ja pana pierwszy raz widzę na oczy, panie doktorze”. „Pierwszy raz mnie widzisz? Widzieliśmy się co najmniej czterokrotnie”.
„Ja z panem?” – Melek robi wielkie oczy. „Tak, pani Serce. Pani Macide powiedziała mi wprost, że namawiasz ją, by nic nie mówiła dzieciom” – oświadcza doktor. „Serce, spakuj swoje rzeczy i w tej chwili opuść ten dom!” – rozkazuje Kerem. Jest tak wzburzony, że aż zrywa się na równe nogi. „Panie Keremie, to wszystko jest mistyfikacją! Zostałam uwikłana w okropną grę!” – zarzeka się zrozpaczona Melek. – „Wszystko zostało szczegółowo zaplanowane, żebyś wyrzucił mnie stąd”. „Dość już, Serce! Skończ z tą nieporadną obroną! Zrób to, co powiedziałem! Chyba, że wolisz, bym zaangażował w to policję”. Zapłakana Melek opuszcza salon.
Kiymet prowadzi doktora do pokoju Macide. „Zostań tu trochę, żeby nie nabrali podejrzeń” – mówi, podczas gdy jej siostra śpi na łóżku. – „Do wieczora pieniądze będą na twoim koncie”. Tymczasem gotowa do wyjścia Melek wchodzi do salonu. „Panie Keremie, wyjdę, ale zanim to zrobię pozwól mi wyjaśnić” – podejmuje kolejną próbę wytłumaczenia. „Nie wyjaśniaj, Serce! Nic nie musisz mi wyjaśniać!” – grzmi syn Macide. – „Ilekroć coś powiesz, pojawia się nowe podejrzenie. Odejdź już stąd! Inaczej naprawdę zadzwonię na policję”. „Tutaj dzieją się poważne rzeczy, które spędzały mi sen z powiek”.
„To już nie chodzi o to, czy jestem winna, czy nie” – kontynuuje mama Elif. – „Nie będę próbowała tego udowodnić. Wystarczy mi, że Bóg zna prawdę. Wiedz jednak, że kiedy odejdę, pani Macide będzie w niebezpieczeństwie”. W rezydencji rozlega się dźwięk dzwonka. Kiymet otwiera drzwi. Do środka gwałtownie wchodzi jej syn. „Co ty tutaj robisz?” – pyta kobieta. „Nie pozwolę ci tego zrobić” – oświadcza Mahir. – „Powiem wszystko i uratuję Serce”. „Idź więc i uratuj Melek.” – Mężczyzna jest wyraźnie zaskoczony, gdy słyszy to imię z ust matki. – „Tylko pamiętaj, że później ani Melek, ani Haktanirowie nie będą chcieli cię widzieć”. Jaką decyzję podejmie Mahir? Czy powie Keremowi o intrydze swojej matki?