Elif odcinek 1072: Melek wyznaje Macide swoje prawdziwe imię! Elif zgadza się wrócić do rezydencji! [Streszczenie + Zdjęcia]

1072: Akcja odcinka rozpoczyna się w firmie. Humeyra wchodzi do pokoju, w którym znajduje się Elif. Dziewczynka siedzi przy biurku Akina. Próbuje odrabiać zadania domowe, ale jest bardzo zmartwiona. Po jej policzkach płyną łzy. „Płaczesz z powodu Serce?” – pyta siostra Kerema. – „Tak dobrze cię rozumiem. Mnie też jest bardzo przykro z powodu tego, co się stało. Wszystko nagle wywróciło się do góry nogami. Nie wiemy nawet, co się z nami stało. Może teraz jesteś zła na nas, ale kiedy dorośniesz, poprzesz nas”. „Nie! Nigdy nie poprę tego, co zrobiliście”.

„Masz cudowne serce. Miłosierne i niewinne” – stwierdza Humeyra. – „Widzę, jak bardzo kochasz ludzi, do których się przywiązałaś. Szczególnie Serce, którą uważasz za mamę. W krótkim czasie bardzo się z nią zżyłaś. Ja też byłam przywiązana do dziecka, którego nawet nie wydałam na świat. Nawet jej nie widziałam. Mimo to poczułam, co oznacza macierzyństwo. Ciągle się o nią bałam, ale nie mogłam zapobiec temu, co się stało. Dlatego dobrze wiem, jak bolesne jest rozstanie mamy i dziecka. Jak wprawia to człowieka w rozpacz, jak podcina mu skrzydła.” – Kobieta ujmuje dłoń Elif. – „Twoja mama jest daleko, podobnie jak moje dziecko. Jeśli będziemy razem, możemy uleczyć swoje rany”.

„Nie chcesz rozstawać się z siostrą Asli, rozumiem” – kontynuuje Humeyra. – „Ale ona nie jest w sytuacji, by móc się tobą opiekować. W moim sercu jest ogromna pustka. I ciocia Macide jest smutna, że cię nie ma. Wszyscy chcemy, żebyś wróciła. To też twój dom. Co powiesz? Czy wrócisz do swojego domu?”. Akcja przenosi się na komisariat. Policjant zatrzymuje się przed celą Melek i mówi: „Masz gościa”. Mama Elif szybko podnosi się z ławki i widzi stojącą po drugiej stronie krat… „Pani Macide?” – pyta zaskoczona.

„Chciałam zobaczyć się z tobą i porozmawiać” – oznajmia pani Haktanir, ujmując przez kraty dłonie Melek. – „Przyjechałam już wcześniej, ale wtedy nie pozwolili mi się z tobą zobaczyć. Widzieć cię tutaj… Nigdy nie przyszłoby mi to do głowy. Moje serce się rozpada. Śnię o tobie każdej nocy. Twój krzyk, żeby cię uratować, dzwoni mi w uszach. Jestem bezradna. Rozpaczam tak bardzo, jakby to przydarzyło się mojemu dziecku”. „Pani Macide, mam do ciebie tylko jedną prośbę. Nie okłamałam cię. Nigdy nie działałam za twoimi plecami, wierz mi. Nie wiem, co to kłamstwo i oszustwo. Chciałam tylko, żeby Elif była ze mną, żeby miała dach nad głową. Niczego innego nie pragnęłam, przysięgam”.

„Ale teraz wpadłam w pułapkę” – kontynuuje Melek. – „Szukam pomocy, ale nikt mnie nie słyszy i nie widzi. Chcę tylko jednej rzeczy. Modlę się, żebyś mi uwierzyła. Jestem niewinna. Błagam, uwierz mi. Nigdy cię nie okłamałam”. „Dobrze, nie niszcz się już bardziej” – prosi mama Humeyry. – „Niczego nie pamiętam z tego dnia. Wszystko jest spowite mgłą. Ale głos we mnie mówi mi, że Serce jest bezgrzeszna, że jest niewinna”. „Serce? Więc nadal nie wiesz?”. „Czego nie wiem?”. „Pani Macide, muszę ci coś powiedzieć. Powinnam była to zrobić już dawno temu. Najwyraźniej nic ci nie powiedzieli. Nie chcę, żeby dłużej była między nami tajemnica. Najlepiej będzie, jeśli usłyszysz to ode mnie”.

„Co takiego?” – pyta zaintrygowana pani Haktanir. „Nie mam na imię Serce” – wyznaje mama Elif. – „Naprawdę nazywam się… Melek. Melek Ustun”. „Melek?” – powtarza Macide, a w jej oczach momentalnie pojawiają się łzy. Kobieta przypomina sobie słowa, które zapisała w swoim notatniku: Syn mojego brata, Yusuf Ustun, ma prawo do tej firmy. Moim jedynym życzeniem jest odnalezienie jego żony Melek i jej córki Elif. Szukam żony i córki zmarłego bratanka, Melek i Elif. „Jak to możliwe? Boże mój!” – zakrzykuje zachwycona Macide. – „Ja wszędzie… Wszędzie cię…”. W tym momencie do pomieszczenia wchodzi dwóch policjantów, trzymających za ramiona rozwścieczoną Kader.

„Puśćcie mnie!” – krzyczy aresztowana na cały głos. – „Już ja tobie pokażę, adwokacie! Jestem Fosforna!” – Strażnicy wpychają dziewczynę do celi. – „Wypuśćcie mnie! Chcę z nim porozmawiać!”. „Myślisz, że jestem naiwny? Zaatakowałaś go jak pantera” – mówi funkcjonariusz. Następnie zwraca się do Macide: „Proszę pani, czas widzenia minął”. „Pani Macide, wszystko w porządku?” – pyta Melek, widząc, jak kobieta trzyma się za głowę. Szokująca prawda o Melek, sytuacja z Kader, jej krzyki, bardzo źle na nią wpłynęły. Znowu utraciła kontakt z rzeczywistością. Policjanci wyprowadzają ją na zewnątrz.

Akcja przenosi się do firmy. Humeyra pomaga Elif w lekcjach. „Jaka jest odpowiedź na pytanie trzynaste?” – pyta. „Be” – odpowiada dziewczynka. „Zgadza się. A na czternaste?”. „A”. „Pomyliłaś się. Ale trzy błędy na czternaście pytań nie jest złym wynikiem”. „Nie mogę skupić się na nauce”. „Elif, zawsze będziemy z tobą. Nie zapominaj o tym, dobrze? Poza tym jestem szczęśliwa, że zgodziłaś się wrócić do rezydencji. Przywykliśmy do ciebie, nie możemy się bez ciebie obejść. Stałaś się częścią naszej rodziny”.

Nagle do gabinetu wbiega zaaferowany Kerem. „Co się stało?” – pyta Humeyra. „Dzwonili z komisariatu, na którym jest Serce” – odpowiada mężczyzna, trzymając w ręku telefon. „Czy coś jej się stało?” – pyta zaniepokojona Elif. „Nie. Mama tam poszła i zachorowała. Ma kryzys, próbują ją uspokoić. Zapomniała, gdzie jest. Nie traćmy czasu, chodźmy”. Akcja przenosi się do celi. Rozgorączkowana Melek chodzi w tę i z powrotem. „Boże, oszaleję!” – mówi, niepokojąc się o stan Macide. – „Co się stało tak nagle?”. „Co tak chodzisz jak szalona? Usiądź na chwilę” – mówi Kader. – „Twoja twarz jest blada jak kreda”. „Jeszcze dwie minuty temu wszystko było normalnie, była w porządku. Rozmawiałyśmy. Nie wiem, co się stało”.

„Prawdopodobnie pogubiła się, kiedy usłyszała moje krzyki” – stwierdza Kader. „Jej choroba postępuje, ale jeszcze nigdy jej takiej nie widziałam” – oznajmia mama Elif. – „Nie mogła oddychać, miała atak paniki. Boże, proszę cię, niech jej nic nie będzie. Uratuj ją dla jej dzieci”. Tymczasem Kerem wbiega na komisariat. Pochyla się nad siedzącą na krześle matką. Kobieta jest już spokojna. „Strasznie się przestraszyłem” – oznajmia mężczyzna. „Nie bój się, nic mi nie jest” – odpowiada Macide. „Jesteś blada. Wstań, pojedziemy do szpitala”. „Nie trzeba, nic mi nie jest. Przestraszyłam cię i oderwałam od pracy. Och…”.

„To tylko praca. Czy jest coś ważniejszego od ciebie?” – pyta Kerem. – „Powiedz, co się stało?”. „Nie wiem, niczego nie pamiętam” – odpowiada Macide. – „Policjanci się mną zajęli. Niech będą błogosławieni”. „Nie martw się o nic, wszystko się ułoży. Nawet już się zaczęło układać. Mam dla ciebie niespodziankę, chodź”. „Jaką niespodziankę?”. „Elif od teraz będzie znowu z nami”. „Elif?” – Macide nie przypomina sobie nikogo o tym imieniu. „Elif, mamo. Pamiętasz ją, prawda?”. „Oczywiście, że pamiętam…”. „Kiedy tak nagle zapytałaś…”. „Nie dlatego zapytałam. Byłam po prostu zaskoczona”.

Kamera wraca do celi. Melek nieustannie chodzi od kraty do kraty. „Zatrzymaj się, mój mózg dostaje fioła” – mówi Kader. – „Czy to była ta kobieta, o której opowiadałaś?”. „Tak, to pani Macide” – potwierdza Melek. „Off, straciłam okazję!” – Kader ponosi się z ławki niezadowolona. „O czym ty mówisz?”. „Mogłam jej wszystko powiedzieć. O tym, kto cię tu umieścił, i o wszystkich okrucieństwach tej wiedźmy. O wszystkim!”. „Więc lepiej, że nie wiedziałaś, kim ona jest”. „Dlaczego? Od razu wszystko by się wyjaśniło”. „Nie widziałaś, w jakim stanie była? Jej serce mogłoby tego nie wytrzymać”. „Daj spokój. Że też akurat wtedy musiał przyjść adwokat. Kobieta wymknęła mi się z rąk. Powinnam być tutaj, kiedy przyszła. Dowiedziałaby się prawdy”.

„Nie waż się!” – zabrania Melek. „Dlaczego? Gdyby tylko ta gnida wpadła w moje ręce…” – Kader ciężko wzdycha, myśląc o Kiymet. „Nie widziałaś, w jakim była stanie, na miłość boską?”. „To leży mi na duszy. Żałuję, że nie udało mi się jej powiedzieć. Fakt, cała zbladła. Miała kryzys, tak? Jeszcze gdybym jej to wszystko powiedziała, umarłaby tutaj. Ale nadal nie mogę zrozumieć twojego milczenia. Mój mózg tego nie ogarnia. Pluję na to wszystko!”.

Akcja przenosi się do rezydencji. Humeyra rozmawia w gabinecie z bratem. „Możesz uwierzyć, że to wszystko spotkało nas w ciągu jednego tygodnia?” – pyta Kerem. „Nie mogę. To było jak koszmar” – odpowiada Humeyra. – „Dlaczego mi nie powiedziałeś, że imię tej kobiety jest fałszywe?”. „Ostatnio sam nie pamiętam, co mówiłem, a czego nie”. „Serce, czy tam Melek, dlaczego ukrywała swoją tożsamość?”. „To jest właśnie dziwne. Podobno miała kłopoty i dlatego ukrywała swoje imię. Tak czy siak, powinna była powiedzieć nam prawdę. Teraz ma prawdziwe kłopoty. Użyje każdego kłamstwa, by się z nich uratować. Dobrze, nie męczmy naszych mózgów. Musimy się zająć poważniejszymi sprawami. Mamą i ciocią”. Czy Macide przypomni sobie, co wyznała jej Melek?