1090: Akcja odcinka rozpoczyna się w pokoju widzeń. „Powiedziałaś, że twoje życie jest w niebezpieczeństwie” – przypomina Mahir. – „Kim jest ta kobieta?”. „Sytuacja jest bardzo skomplikowana” – oznajmia Melek. – „Nie powiedziałam tobie i pani Fikret, żebyście się nie martwili, ale teraz sytuacja się pogorszyła. Panie Mahirze, Elif jest w niebezpieczeństwie. Ona jest jeszcze mała. Niech ze mną robią, co tylko chcą, ale jej nie mogą dotknąć. Błagam cię, pomóż nam”. „Dobrze, uspokój się. Twoja sytuacja też jest ważna. Kim jest ta problematyczna kobieta? Co robi w więzieniu? I jak dostała się do Elif? Te szczegóły są ważne. Musisz mi wszystko wyjaśnić, żebym mógł pomóc”.
„W porządku, powiem ci wszystko od początku” – mówi Melek. – „Ta problematyczna kobieta to Fidan. Jest nieustraszona, okrutna i zła. Wszystko musi odbywać się zgodnie z jej zasadami. Wszyscy są jej poddani, nawet strażniczki. Potrafiła wyciągnąć nóż…”. „Chwila. Wyciągnęła nóż do ciebie?” – Na twarzy Mahira pojawia się wyraz przerażenia. „Tak. Do mnie i do moich przyjaciółek. Byłam chora i chciała dać mi przeterminowany lek. Wtedy doszło do awantury”. „Kim ona jest, na Boga? Skąd ma tyle odwagi? Kto za nią stoi?”. „Nie wiem, ale… Myślę,że strażniczki jej pomagają. Ta kobieta połączyła siły z panią Kiymet”.
„Ja jestem w celi z Fidan, a Elif jest w rękach pani Kiymet” – dodaje Melek. – „Czuję się bezsilna. Nie wiem, co robić. Jak mam ochronić moje dziecko? Czy możesz to sobie wyobrazić? Elif jest teraz w rękach pani Kiymet. Zadzwoniła do mnie i groziła mi głosem mojej córki. Słyszałam jej płacz za matką. Kto wie, jak bardzo jest zraniona. Odkąd tu trafiłam, nie byłam jeszcze tak zmartwiona. Pani Kiymet jest bardzo niebezpieczna”. „Nie martw się, osobiście zajmę się Elif” – zapewnia Mahir. „Naprawdę możesz to zrobić?”. „Oczywiście. Jak tylko stąd wyjdę, pojadę prosto do rezydencji. Osobiście sprawdzę, czy z Elif wszystko dobrze”.
„Dziękuję ci bardzo!” – oznajmia Melek, nieco się uspokajając. – „Nie wiem, jak ci dziękować”. „Nie ma, o czym mówić. Wiesz, jak bardzo kocham Elif” – mówi syn Kiymet. – „Upewnię się, że nic jej nie jest, i część mnie także się uspokoi. Chwila, coś przyszło mi do głowy.” – Wyciąga z portfela wizytówkę i coś na niej zapisuje. Akcja przenosi się do domu Leman. Safak i Julide znajdują się obok Emirhana, który stoi ze spuszczoną głową. „Emirhan, mama zapytała cię o coś” – mówi nauczyciel i wskazuje na tablet. – „Gdzie to znalazłeś?”.
„Cóż… Kolega mi dał” – odpowiada chłopiec. „Kolega? Jaki kolega?” – pyta Julide. – „Synu, powiedz prawdę”. „Mówię prawdę, mamo…”. „Emirhan!”. „No dobrze, dostałem od taty”. „I tak po prostu to przyjąłeś?” – Kobieta jest wyraźnie niezadowolona z postawy syna. – „Czy nie ostrzegałam cię, żebyś nie brał od niego żadnych rzeczy?”. „Proszę cię, nie złość się. Nie zrobiłem nic złego, po prostu grałem. Nie będę zaniedbywał szkoły”. „Nie chodzi o to. Jak mogłeś przyjąć taki prezent? Czy nie ostrzegałam cię wielokrotnie? Dlaczego mnie nie posłuchałeś? To nie jest tania rzecz”.
„Powiedział ci, żebyś ukrywał to przed nami, i tak zamierzałeś zrobić?” – domyśla się Julide. „To prawda, Emirhanie” – mówi Safak. – „Dlaczego to ukryłeś? To, co zrobiłeś, jest złe”. „Wiedziałem, że się zdenerwujecie” – tłumaczy chłopiec. „Zwrócimy to natychmiast”. „Nie!” – Emirhan wyrywa tablet z rąk mamy i przyciska go do piersi. – „Nie oddam go! Jest teraz mój!”. „Synu, rozumiem cię. Podoba ci się gra, ale nie możemy przyjąć tak drogiego prezentu. Poza tym to niewłaściwe, że dał ci to bez zapytania nas o zdanie”. „Mamo, proszę cię. Nie dostałem go od obcego, tylko od swojego ojca. Ojcowie kupują prezenty swoim dzieciom. Mamo, tato, proszę was. Nie zaniedbam szkoły, obiecuję”.
„Nie, nie możesz. Musimy go zwrócić” – nie ustępuje Julide i chce zabrać synowi tablet. „Dobrze, odniosę go” – zgadza się Emirhan, cały czas przyciskając do piersi urządzenie. – „Tak bardzo się cieszyłem. Jesteś szczęśliwa, że mnie zasmuciłaś?”. „Synu…” – Julide chce objąć policzki chłopca, ale ten ucieka. Po chwili Emirhan jest już w sklepie. „Dobrze, że przyszedłeś, mój lwie” – mówi Tufan. „Przyszedłem, aby zwrócić tablet” – mówi smutno chłopiec. „Twoja matka i ten typ stwarzają problemy?”. „Mama i tata nakryli mnie podczas gry. Są bardzo źli”. „Nie nazywaj tego drania ojcem! Ojcowie nie gniewają się na swoich synów”.
„Nie gniewają się?” – pyta zdziwiony Emirhan. „Oczywiście, że nie. Wszystkie dzieci mają swoje tablety. Dlaczego mój syn miałby nie mieć? Twoja matka go nakręciła, prawda?”. „Tak, ona pierwsza się zdenerwowała”. „Dobrze, zignoruj ich. Ja niczego ci nie odmówię. Mój syn zasługuje na wszystko, co najlepsze! Och, doprowadzają mnie do szaleństwa! Nic ci nie kupują i jeszcze nie pozwalają przyjmować prezentów”. „Nie pozwolili mi nawet skończyć gry”. „Co za okrutnicy! Jeszcze mnie śmią pouczać. Do diabła z takim rodzicielstwem! Zostaw ich, przed tobą jest twój prawdziwy ojciec. Ze mną nikt nie może ci nic powiedzieć. Teraz usiądź tutaj i dokończ grę”.
„Ponieważ nie pozwalają ci grać w domu, będziesz przychodził tutaj i grał” – postanawia Tufan. „Naprawdę?” – Chłopcu wyraźnie podoba się ten pomysł. „Oczywiście. Mówi ci to twój prawdziwy ojciec! A kim jest ten cały Safak? Twoim ojczymem? Och, to nieistotne! Prawdziwi ojcowie niczego nie zabraniają swoim synom, rozumiesz? Teraz graj. Graj od rana do wieczora”. Akcja przeskakuje do wieczora. Kiymet wchodzi do pokoju, w którym przez cały dzień była zamknięta Elif.
„Czas na jedzenie” – mówi siostra Macide, pochylając się nad dziewczynką. – „Pozwolę ci wyjść z pokoju. Jeśli ktoś zapyta, czy jesteś szczęśliwa z mieszkania w tym pokoju, powiesz, że tak. Czy to jasne?” – Kobieta silnie chwyta Elif za ramię. – „Zrozumiałaś?! Odpowiedz!”. „Tak, zrozumiałam” – odpowiada córka Melek z wyrazem bólu na twarzy. „Teraz idź się umyć, a potem zejdziesz na dół ze mną. Masz wyglądać na radosną. Pospiesz się!”.
Kiymet opuszcza pokój. Słyszy, że ktoś właśnie przyszedł do domu. Udaje się do przedpokoju i widzi tam swojego syna. „Pan Mahir? Witaj” – mówi z szerokim uśmiechem na twarzy, który znika wraz z odejściem Gulsum. – „Co to za niezapowiedziana wizyta?”. „Posłuchaj, niczego nie osiągniesz odrzucając moje połączenia i uciekając przede mną” – oświadcza mężczyzna. „Nie uciekam przed nikim. I nikogo się nie boję”. W tym momencie z góry schodzi Kerem. „Witaj, panie Mahirze” – mówi szef holdingu. – „Nie wiedziałem, że przyjdziesz”. „To mój błąd, że nie dałem ci znać. Zastanawiało mnie, jak się czuje pani Kiymet od ostatniej wizyty”.
„Jesteś naprawdę bardzo uprzejmy, dziękuję” – mówi Kiymet, ponownie szeroko się uśmiechając. „Przyszedłeś w dobrym momencie, zaraz będziemy jeść” – oznajmia Kerem. – „Dołączysz do nas?”. „Oczywiście, z przyjemnością”. „Dobrze, mam jeszcze kilka spraw w gabinecie. Widzimy się.” – Kerem odchodzi. „Chodź do salonu, panie Mahirze. Tędy.” – Kiymet rusza w stronę salonu, ale nagle jej syn chwyta ją za ramię. – „Co ty robisz? Puść moją rękę, jeszcze ktoś zobaczy”.
Mahir zaciąga matkę do pobliskiego pokoju. „Co ty myślisz, że robisz?” – pyta oburzona kobieta. – „Co jeśli ktoś zobaczy? Wszystko zrujnujesz!”. „To ty wszystko zrujnowałaś! Jak mogłaś się odważyć na to wszystko?” – pyta mężczyzna. „O czym ty mówisz?”. „Wiesz dobrze, o czym. Wiesz, dlaczego tu jestem. Dowiedziałem się wszystkiego!”. „Czego się dowiedziałeś?”. „Wiem, że wynajęłaś kogoś, by przysporzył Melek kłopotów. Wiem też, że użyłaś tej samej kobiety, by Melek porozmawiała z Elif. Nie próbuj temu zaprzeczać”. „Dlaczego miałabym zaprzeczać? Robię to wszystko w jednym celu”.
„Spójrz mi w oczy!” – rozkazuje Mahir. – „Obiecałaś mi, że nie dotkniesz Elif i Melek!”. „Największą obietnicę dałam samej sobie. Zniszczę każdą przeszkodę, która stanie na drodze do mojego celu”. „Kiedy tracisz człowieczeństwo, twój cel, twoje pragnienia i plany…”. „Powiedz. Nie chowaj tego w sobie. I tak nie zostało nic, czego nie powiedziałeś z powodu tej kobiety. Wystarczyło kilka jej uśmiechów i zapomniałeś o naszej przeszłości”. „Ona przez ciebie trafiła do więzienia i została rozdzielona z dzieckiem!”. „Gdyby nie ona, ja bym skończyła w więzieniu! Jeszcze tego nie rozgryzłeś?”.
„Nadal myślisz, że to, co robisz, jest właściwe” – stwierdza z niedowierzaniem Mahir. – „Twoje ambicje i żądza zemsty cię zaślepiły. Nie próbujesz się odkupić. Wykorzystujesz nawet dziecko do swoich planów. Poddaj się. Niech to wreszcie się skończy”. „Wiem, co robię. Nie wtrącaj się w moje sprawy”. Nagle telefon mężczyzny zaczyna dzwonić. „Tak, pani Fikret?” – odbiera. „Przepraszam, jest późno, ale mam ważną wiadomość” – oznajmia prawniczka po drugiej stronie. „W porządku, słucham cię.” – Mahir przełącza na głośnomówiący, by również jego mama słyszała.
„Tarik Karakas nie żyje” – informuje Fikret. – „Zmarł w szpitalu, do którego trafił kilka dni temu”. „Rozumiem. Jak to wpłynie na sprawę?” – docieka Mahir. „Nie będzie dużych zmian, ponieważ mam podejrzenia względem Kiymet Keskin, nie jego”. „Czy mogę do ciebie przyjechać i porozmawiać o tym osobiście?”. „W porządku, czekam na ciebie”. Mężczyzna rozłącza się i chowa telefon do kieszeni. Kiymet bije mu brawo i opuszcza pokój. Mahir przeciera czoło i wychodzi chwilę później. Na korytarzu spotyka Elif.
„Bracie Mahirze, czy widziałeś moją mamę?” – pyta dziewczynka, bardzo zadowolona na jego widok. „Widziałem. Czuje się dobrze, ale bardzo za tobą tęskni” – odpowiada syn Kiymet. – „Jest dobrej myśli. Powiedziała mi, że chce, abyś i ty taka była. Powiedziała, żebyś nie martwiła się o nią”. „Naprawdę? W porządku, nie będę się więc martwić. Zawsze będę optymistyczna. Dziękuję ci bardzo, bracie Mahirze”. „Zobaczysz, że wkrótce znowu będziesz z mamą. Nie trać nadziei, bądź silna. W porządku? Posłuchaj, zawsze będę cię wspierać. Jeśli coś będzie cię niepokoić, daj mi znać. Jutro będę miał dla ciebie niespodziankę. Nie mogę ci jednak powiedzieć, co to takiego”.
Akcja przeskakuje do następnego dnia. Elif, Kiymet, Macide i Humeyra są w kuchni i razem przygotowują śniadanie. Poranną idyllę przerywa dzwonek telefonu siostry Kerema. „Kto to?” – pyta pani Haktanir. „To adwokat. Dziwne, że dzwoni w niedzielę” – mówi Humeyra i odbiera. Po chwili jej twarz diametralnie zmienia wyraz. – „W porządku, dziękuję za informację”. „Córko, co się stało? Czy wszystko dobrze?” – Macide jest zaniepokojona nagłą zmianą nastroju córki. „Tarik nie żyje” – odpowiada Humeyra. Pomimo wielu krzywd, których doznała ze strony byłego męża, informacja o jego śmierci nie jest dla niej obojętna.
„Niech Bóg wybaczy mu jego grzechy” – mówi Macide i wraca do pracy przy śniadaniu. – „Wszystko dobrze, córko?”. „Pójdę zaczerpnąć świeżego powietrza.” – Humeyra opuszcza kuchnię. Pani Haktanir chce pójść za nią, ale siostra ją zatrzymuje. „Niech pobędzie trochę sama” – przekonuje Kiymet. – „W końcu był jej mężem przez długi czas”. Akcja przenosi się do restauracji. Widzimy siedzącego przy stoliku Mahira. Po chwili w lokalu pojawia się Asli i dosiada się do niego. „Przepraszam, że niepokoję cię w niedzielę” – mówi mężczyzna.
„Nie ma problemu. Kiedy chodzi o Melek i Elif, dzień tygodnia i pora nie mają dla mnie znaczenia” – odpowiada asystentka Kerema. – „Dla nich jestem gotowa zrobić wszystko, co w mojej mocy”. „Wiem o tym. Wczoraj byłem w więzieniu i widziałem się z Melek”. „Wczoraj nie był dzień wizyt”. „Tak, ale dostałem specjalne pozwolenie”. „Jak ona się ma? Wszystko z nią dobrze, prawda?”. „Czuje się dobrze. Martwi się tylko tym, że jest oddzielona od córki”. „Kto wie, jak ona to znosi. Dusza mnie boli, kiedy o tym myślę. Każdego dnia proszę Boga, by dał jej cierpliwość i siłę. Melek jest w więzieniu, a Elif na zewnątrz. Obie bardzo cierpią”.
„Dlatego właśnie musimy znaleźć rozwiązanie” – oznajmia Mahir. – „Melek powiedziała mi, że ktoś w celi ma telefon komórkowy. Możemy się więc z nią skontaktować.” – Wyciąga z kieszeni mały telefon. – „Poproszę cię, żebyś przekazała go Elif. Nie wiadomo, kiedy Melek będzie mogła zadzwonić, dlatego to wziąłem”. „Ale numer…”. „Pani Melek ma numer. Zapisałem w pamięci telefonu także swój numer. Elif będzie mogła do mnie zadzwonić, kiedy tylko będzie chciała. Asli, możesz jej go dostarczyć?”. „Oczywiście, że mogę. Bądź błogosławiony. Dzięki tobie choć trochę ukoją swoją tęsknotę”.
„Przy okazji, spróbuj jej to dać, gdy będziecie same” – mówi Mahir. – „Nie, żebym się czegoś obawiał, ale trzeba być dyskretnym”. „W porządku” – potwierdza Asli. Następna scena rozgrywa się w rezydencji. Elif uczy się. Kiymet wchodzi do pokoju i wbija w nią typowe dla siebie groźne spojrzenie. „Przyszła Asli, czeka na ciebie na dole” – oznajmia kobieta. „Mogę do niej pójść?”. „Idź”. „Dziękuję!” – Elif zrywa się na równe nogi. „Stój! Przyszła zabrać cię na zewnątrz, ale powiesz jej, że nie możesz, bo masz dużo pracy domowej. I nie waż się powiedzieć jej, że jesteś tu zamknięta. Powiedz, że wszystko jest w porządku, że nie ma żadnych problemów. Mam cię na oku, wiedz o tym. Teraz idź!”. Czy Asli uda się przekazać Elif telefon? Czy mama i córka będą miały możliwość porozmawiać?