1127: Kontynuacja sceny na cmentarzu. „Kiedy byłeś mały, miałam drobną operację” – wspomina Kiymet. – „Później, kiedy wróciłam do domu, nie pozwoliłeś żadnemu z sąsiadów się do mnie zbliżać. Mówiłeś: Nie zbliżajcie się do mamy, nie dotykajcie jej brzucha. Tego dnia powiedziałam, że mój syn zawsze będzie się mną opiekował, będzie nade mną czuwał, nie muszę się niczego bać”. „Mamo, całe życie próbowałem cię chronić” – stwierdza Mahir. – „Ale nie wiem już, co myśleć po tym, co zrobiłaś w ostatnim czasie”. „Synu, tak bardzo się boję. Czy nie widzisz tego? Nie chcę zgnić w więzieniu. Bardzo żałuję. Obiecuję, że nigdy więcej nie zrobię nikomu nic złego. Zlituj się nade mną, proszę”.
„Jak mam ci wierzyć?” – pyta mężczyzna. „Czy zrobiłam coś złego Melek po naszej ostatniej rozmowie? Albo Elif?” – pyta Kiymet. – „Nie dotknę ich już. Obiecuję ci, synu, wszystko będzie tak, jak tego chcesz. Nie zrobię im nic złego, nie są już moim zmartwieniem. Chcę tylko bez konsekwencji pozbyć się tego i nie rozstawać się z tobą. Czy nie widzisz, jak zostałam zapędzona w kąt? Nie widzisz, że zostałam pozbawiona nadziei? Przez całe życie walczyłam dla ciebie. Zrobiłam dla ciebie wszystko. Byłam głodna, ale ciebie nigdy nie zostawiłam głodnego. Robiłam wszystko, by wykształcić cię w najlepszych szkołach”.
„Chciałam zobaczyć, jak pewnego dnia staniesz przed Haktanirami” – mówi dalej Kiymet. – „Zapomniałeś, jak mocno byliśmy ze sobą związani? Nie mieliśmy nikogo oprócz siebie”. „Nigdy nie zapomniałem tamtych dni” – oświadcza Mahir. „Więc nie odwracaj się do mnie plecami. Ze wszystkim mogę sobie poradzić, ale jeśli odwrócisz się ode mnie, nie będę mogła żyć, Mahir! Myślisz, że cię nie rozumiem? Wiem, że zrobiłeś to wszystko, ponieważ jesteś zakochany w tej kobiecie. Chciałeś ją chronić, ale uwierz mi, moim problemem nie jest kobieta, którą kochasz. Moim jedynym zmartwieniem jest to, że się rozstaniemy. Dlatego proszę cię, zrób coś, żebym nie została oskarżona w tym procesie. Błagam cię…”.
„Mamo, już dobrze, nie płacz.” – Mahir obejmuje matkę. – „Nie mogę znieść, gdy płaczesz”. Akcja przeskakuje do następnego dnia. Humeyra wychodzi na zewnątrz, gdzie przy basenie siedzi jej brat. „Dlaczego przyszedłeś tu tak wcześnie?” – pyta. „Cóż, chciałem zaczerpnąć świeżego powietrza” – odpowiada Kerem. „Czy coś się stało?”. „Nie, nic”. „Czy nie chodzi o Asli?”. „Tak, siostro, ale naprawdę nie chcę o tym rozmawiać”. „Serce mi pęka, kiedy widzę cię takiego. Powiedz mi, może razem znajdziemy rozwiązanie”. „Teraz jest to bardzo trudne. Popełniłem błąd. Właściwie wszystko zaczęło się od nieporozumienia…”.
Akcja przeskakuje o kilka minut. Kerem kończy swoją opowieść. „Więc to było powodem tego wszystkiego?” – pyta Humeyra, nie dowierzając. – „Te umowy, te rezygnacje… Mahir i Asli? Czy coś takiego jest możliwe?”. „Proszę cię, nie dobijaj mnie. Dobrze, pomyślałem głupio, ale…”. „Zobaczyłeś to, co chciałeś zobaczyć. Dla ciebie wszystko pasowało w najmniejszym szczególe. Każde z ich spotkań i rozmów tylko zwiększało twoją podejrzliwość”. „Jak mogłem zrobić taki błąd? Jak?”. „Ponieważ jesteś zakochany, Keremie. Człowiek wzdryga się na myśl, że ukochana osoba mogłaby spojrzeć na innego. To miłość wpływa na twoją wyobraźnię”.
„Tak, ale nie zmienia to faktu, że wszystko zniszczyłem” – stwierdza syn Macide. „Powinna poznać to, co czujesz” – uważa Humeyra. – „Powiedz jej, że jesteś w niej zakochany, i wyjaśnij, dlaczego tak postąpiłeś”. „Nie mogę. Nie mam odwagi. Powiedziała mi zresztą, że nie chce mnie widzieć. Gdybym teraz poszedł, nie otworzyłaby przede mną drzwi”. „Ach, Kerem. Nieporozumienia, wątpliwości, wyobraźnia… Wszystko to jest częścią miłości. Nawet to, że jest teraz zła na ciebie. Dlatego wstań i podążaj za miłością. Nie masz wyboru, musisz to zrobić”.
Mahir i Kiymet ponownie się spotykają, tym razem w restauracji. „Odkąd wsiadłam do samochodu, nie otworzyłeś ust. Co się znowu dzieje, synu?” – pyta kobieta. – „Byłam taka szczęśliwa, że zjemy razem śniadanie”. „Mamo, myślałem całą noc. Pomogę ci, ale mam jeden warunek. Posłuchaj, zrobię wszystko, co mogę, abyś nie została skazana. Sprawię, że nic nie wyjdzie na jaw. Obiecuję ci to, ale w zamian poproszę cię o coś”. „O co takiego?”. „Gdy Melek wyjdzie z więzienia, ciebie już tu nie będzie”. „Mahir, a dokąd mogę się udać?”. „Wrócisz do Eskisehir”.
„Do Eskisehir?” – Kiymet robi duże oczy. – „Mahir, co ty mówisz? Razem wyruszyliśmy w tę podróż”. „To prawda, wyruszyliśmy razem, ale nie udało nam się podążać jedną drogą”. „Co zrobię tam sama, synu?”. „To jedyny sposób, by uspokoić to, co tu rozpętałaś”. „Mahir, czy wcale mi nie wierzysz? Czy zrobiłam coś Melek po rozmowie z tobą? Nie. Dlaczego mi więc nie wierzysz? Nie jestem przeszkodą dla waszej miłości. Nigdy nie będę się wtrącać”. „W porządku, mamo, wierzę ci. Ale w Eskisehir możesz robić to samo co tutaj. Jesteśmy dogadani?”. Kiymet niechętnie, ale potakuje głową na znak potwierdzenia.
Wkrótce telefon Kiymet sygnalizuje nadesłaną wiadomość. „Kto to?” – docieka mężczyzna. „To z banku. Wiesz, że dzwonią do mnie dziesięć razy dziennie” – odpowiada kobieta, szybko chowając komórkę do torebki. – „Pójdziemy już?”. „Dobrze. Pójdę zapłacić.” – Mahir odchodzi od stolika. Jego mama od razu wyciąga telefon i odczytuje wiadomość od Fidan: „Przenieśli mnie do innej celi, pani Kiymet. Stąd nic nie mogę zrobić, potrzebuję pomocy”. „Pomogę ci, kiedy będziesz mi potrzebna. Nie przeszkadzaj mi w tej chwili” – odpisuje siostra Macide.
Kerem, zmobilizowany słowami siostry, zjawia się przed domem Asli. Bierze głęboki oddech i puka do drzwi. Otwiera mu Asli, która jest wyraźnie zaskoczona jego przybyciem. Na jej twarzy nie maluje się jednak radość. „Dlaczego przyszedłeś?” – pyta. „Mam ci coś do powiedzenia”. „Co jeszcze chcesz powiedzieć? Powiedzieliśmy sobie wszystko”. „Nie, Asli. Ty mówiłaś, ja słuchałem. Teraz ja będę mówił, a ty posłuchasz, proszę”. „Nie chcę niczego słuchać, jestem zajęta.” – Dziewczyna chce zamknąć drzwi, ale Kerem blokuje je ręką. „Proszę cię. Naprawdę mam ci coś do powiedzenia”.
Asli niechętnie, ale wpuszcza Kerema do środka. „Mów co chcesz, słucham cię” – mówi, stojąc bokiem do mężczyzny, i z obrażoną miną. – „Nie zostawiłeś mi innego wyboru”. „Nie spojrzysz mi w oczy?” – pyta syn Macide. – „Wiem, że jestem ostatnią osobą, którą chcesz widzieć”. „Zgadza się”. „Jesteś na mnie zła, ale posłuchaj proszę, co mam do powiedzenia. Przepraszam za wszystkie niedogodności, których doświadczyłaś w ostatnim czasie. Przepraszam, że nie potrafiłem zachować spokoju i zareagowałem gwałtownie. Popełniłem błąd. Wielkim błędem było to, że porwałem umowę i poprosiłem cię o odejście, przyznaję”.
„I co? Teraz powiesz, żebym nie odchodziła?” – pyta Asli. „Nie, teraz nie mogę powiedzieć ani idź, ani zostań. Po postu stałem się świadomy moich błędów i proszę o wybaczenie. Jesteś na mnie bardzo zła i masz rację. Ale proszę cię, wybacz mi”. Czy Asli wybaczy Keremowi? Czy Kiymet spełni warunek syna i wyjedzie ze Stambułu?