Elif odcinek 1146: Humeyra przepytuje Kiymet! Przyłapuje ją na kłamstwie! [Streszczenie + Zdjęcia]

1146:Kontynuacja sceny kończącej poprzedni odcinek. „Nasz śmiertelny wróg?” – pyta zdumiona Humeyra. – „Melek, jesteś świadoma, jak mocne są to oskarżenia? Jesteś pewna tego, co mówisz?”. „Tak, pani Humeyro. Niestety każde słowo jest prawdą. Jest skupiona na waszym życiu i na waszym majątku. Nie boi się Boga”. „Ale to są rzeczy niepojęte. Czy to możliwe, że moja ciocia zrobiła to wszystko? Dobrze, czasami nie zgadzałam się z ciocią. Bywało, że zachowywała się lekkomyślnie i podejrzliwie. Samo to, że pojawiła się nagle po tak długim czasie. To wszystko było dla mnie dziwne. Czułam, jakby coś ukrywała. Ale to, co mówisz, jest czymś zupełnie innym. To zamiar zabójstwa”.

„Świadomie popełniła przestępstwo” – mówi dalej Humeyra. – „I to przeciwko własnej siostrze. Nie, to niemożliwe!” – Zdruzgotana podnosi się. „Pani Humeyro, to normalne, że jesteś w szoku” – przekonuje Melek. – „W końcu jest częścią twojej rodziny, a to sprawia, że jej czyny są jeszcze bardziej przerażające. Wiem, że nie jest łatwo to zaakceptować. Gdyby mi się to nie przydarzyło, zapewne przez długi czas byłabyś nieświadoma. Nawet nie chcę sobie wyobrażać takiej możliwości”. „Dlaczego nie powiedziałaś mi tego wcześniej?”. „Próbowałam, ale tu chodzi o twoją rodzoną ciotkę. Nie mogłam powiedzieć. Próbowałam walczyć na własną rękę, ale później zdałam sobie sprawę, że rzeczy wymknęły się spod kontroli”.

„Nie tylko ja, nikt z nią nie może walczyć” – kontynuuje mama Elif. – „Jest bardzo niebezpieczna. Dopóki ta kobieta jest tutaj, wszyscy pod tym dachem są w niebezpieczeństwie. W końcu poczułam potrzebę powiedzieć komuś z rodziny”. „I dlatego wybrałaś mnie?”. „Tak. Co prawda moja relacja z panem Keremem uległa poprawie, ale wszystko jest jeszcze bardzo świeże. Mógłby nie uwierzyć, gdybym mu powiedziała. Pani Macide z kolei jest jej siostrą, bardzo ją kocha. Do tego w grę wchodzi jej stan zdrowia. Pani Humeyro, cokolwiek zrobiłam, zrobiłam dla bezpieczeństwa mojej córki i was. W moich słowach nie ma przesady ani kłamstwa”.

Tymczasem Kiymet przetrząsnęła cały swój pokój do góry nogami. Jest ogarnięta wielką paniką, bo nigdzie nie może znaleźć zakrwawionej koszuli. „Ktoś musiał ją wziąć. Wszedł i ją zabrał!” – mówi do siebie. – „I mogła to zrobić tylko jedna osoba! Melek!”. Kobieta udaje się do pokoju mamy Elif. Gdy go przeszukuje, do pomieszczenia wchodzi… Gulsum! „Ach, jesteś tutaj. Przepraszam.” – Służąca wychodzi. Kiymet udaje się za nią i pyta: „Dokąd idziesz?”. „Do kuchni”. „Co zamierzasz robić w kuchni? Powiesz Melek, że przeszukiwałam jej pokój?”. „Nie, pani Kiymet, ja tylko…”. „Co tylko? Jesteś tutaj, aby posłusznie wykonywać swoje obowiązki, rozumiesz? Dobrą służącą poznaje się po tym, że milczy”.

„Jeśli nie będziesz trzymała gęby na kłódkę, nie zawaham się powiedzieć domownikom, jaką jesteś złą służącą” – dodaje Kiymet. – „Masz na wsi mamę, prawda? To zależy od ciebie, czy dalej będziesz mogła wysyłać jej pieniądze. Żeby mieć pieniądze, musisz pracować. Chyba nie chcesz zostać bez pracy, czyż nie?”. „Nie, nie chcę, pani Kiymet”. „W takim razie będziesz trzymać język za zębami. Zrozumiałaś? Nikomu nic nie powiesz”. „Tak, zrozumiałam”.

Tymczasem Safak zatrzymuje żonę, która była o krok od wejścia do komisariatu. „Co tutaj robisz?” – pyta nauczyciel. „Safak, muszę to zrobić” – tłumaczy Julide. – „Proszę, nie złość się na mnie. Chcę tylko chronić rodzinę”. „O czym ty mówisz? Czy nie powiedziałem ci, że nie będzie żadnej policji? Jak możesz tego nie szanować i robić po swojemu?”. „Nie złamałam danego słowa. Chcę tylko chronić moje dziecko i rodzinę”. „Chronić? Nie używaj więcej tego słowa. Ja jestem z tobą! Ja!”. „Tak, ale…”. „Nie ma żadnego ale. Jeśli wcześniej milczałaś i nie zgłosiłaś tego drania, teraz nie pójdziemy na policję, jakbyśmy byli bezbronni!”.

„Ten człowiek jest coraz gorszy” – stwierdza kobieta. – „Nie możemy sobie z nim poradzić”. „To przez ciebie nie możemy! Przez ciebie!” – grzmi syn Leman. – „Powiedziałem ci, że nie możemy iść na policję, ale ty znowu zrobiłaś po swojemu. Wstydź się! A wiesz, co jest w tym najgorsze? To, że od tego gada dowiedziałem się, że działasz za moimi plecami!”. „Jak to? Tufan ci to powiedział?”. „Tak! Ten drań przyszedł do moich drzwi i powiedział mi, co robi moja żona! Wszystko to wiem od niego! Czy wiesz, jakie to żałosne uczucie? Jesteś świadoma? Ale nie, skąd miałabyś wiedzieć!”.

Kamera robi zbliżenie na Tufana, który z ukrycia obserwuje kłócących się małżonkom. „Nie powinnaś była wkładać ręki do ula” – mówi do siebie drab. – „W ten sposób stracisz swój spokój. Dalej, nauczycielu, choć raz pokaż, że jesteś mężczyzną! Wyciągnij tę kobietę sprzed komisariatu!”. Kamera ponownie pokazuje małżonków. „Nadal nie mogę zrozumieć, jak mogłaś to zrobić” – mówi syn Leman. „Safak, nie było moim zamiarem zdeptanie twojego słowa. Przestraszyłam się, że zrani naszą rodzinę”. „Więc boisz się, kiedy twój mąż jest przy tobie? Tak mało we mnie wierzysz?”.

„Każdego dnia dziękuję, że jesteś przy mnie” – przekonuje Julide i ujmuje dłoń męża. – „Ale nie pozwalajmy mu więcej ingerować w nasze życie. Powinnam była go oskarżyć, kiedy ty walczyłeś o życie w szpitalu. Pozwól mi teraz naprawić mój błąd”. „Więc jesteś zdecydowana mnie zranić?”. „Dlaczego tak myślisz? Robię to, aby uchronić naszą rodzinę przed Tufanem”. „To nie jest twój obowiązek. To mój obowiązek! Ani ty, ani mama, ani Emirhan nie jesteście bez ochrony! Pozwól mi zrobić co trzeba!”. „Safak, to nie jest coś, co możemy rozwiązać sami. Pozwól mi pójść na policję”.

„Nie, Julide, nie ma żadnej policji!” – powtarza mężczyzna. – „Sam zajmę się tym łajdakiem! A teraz chodźmy prosto do domu! Od teraz nie zrobisz ani kroku w tej sprawie! Dalej!”. Nauczyciel chwyta żonę za ramię i odciąga ją od komisariatu. Kamera ponownie pokazuje Tufana. „Ach, człowieku, kobieta wreszcie cię słucha! Brawo!” – mówi z zadowoleniem bandzior. – „Zaczynasz powoli być mężczyzną. Dalej, niech zobaczę, jak udajecie się do swojego domu”.

Akcja przenosi się do rezydencji. Melek wchodzi do kuchni. „Gulsum, zapytam cię o coś” – oznajmia. – „Czy pani Kiymet ma kogoś bliskiego, do kogo chodzi lub kto ją odwiedza? Wiesz, że dawno mnie tu nie było, i może coś się zmieniło. Słyszałaś jak rozmawia z kimś przez telefon?”. Służącej od razu przychodzi do głowy Mahir. Natychmiast też przypomina sobie dzisiejsze ostrzeżenie Kiymet. „Nie, nic nie wiem” – odpowiada. „Pomyśl dobrze, proszę cię. Czy nic nie wzbudziło twoich podejrzeń? Gulsum, to wiele dla mnie znaczy”. „Serce, nic nie wiem. Mnie ta praca jest bardzo potrzebna. Mam rodzinę, której muszę pomagać. Trzymaj mnie z dala od problemów, proszę”.

„Nie naciskaj na mnie, nie stawiaj mnie w trudnej sytuacji” – kontynuuje służąca. – „Jestem tylko zwykłym pracownikiem, który stara się wykonywać swoją pracę. Proszę cię.” – Mija Melek i szybko opuszcza kuchnię. Udaje się do pralni i z szafki wyciąga… zakrwawioną koszulę! Okazuje się, że to ona zabrała ją z pokoju Kiymet. „Jeśli powiem Melek o koszuli, pani Kiymet mnie zniszczy” – mówi do siebie. – „Zostanę bez pracy. Jeśli zaś nie powiem… Boże, proszę Cię, pokaż mi jakieś wyjście. Proszę!”.

Akcja przenosi się do domu Leman. Kobieta stoi na schodach, skąd przysłuchuje się kłótni swojego syna i synowej. „Im bardziej myślę, tym bardziej wariuję!” – grzmi Safak. – „Ten drań przyszedł do moich drzwi, żeby powiedzieć mi, że poszłaś złożyć zeznania na policji bez konsultacji ze mną! Nie wiem, na co mam się złościć! Na to, że dowiedziałem się od Tufana, czy na to, że mnie nie szanujesz jako mężczyzny! Boże, daj mi cierpliwość!”. „Safak, dlaczego nie chcesz zrozumieć? Ile razy ci powiedziałam? Nie zdeptałam twojego słowa. Nie wiem, jak ci to lepiej wyjaśnić. Czuję się tak beznadziejnie! Ja dla twojego dobra…”.

„Jestem zmęczona” – kontynuuje Julide. – „Przysięgam, jestem bardzo zmęczona. Nie mogę oddychać, kiedy mi to mówisz. Nie mogę patrzeć, jak się tu rozrywasz!”. „Więc nie powinnaś była mnie rozdzierać! Nie powinnaś tego robić!”. „Ja nic nie zrobiłam. Wszystko zrobił Tufan! To przez niego doszliśmy do tego stanu. Chciał nas zdenerwować i mu się udało! Dlaczego dajemy mu to, czego chce? Czy ta kłótnia nie jest przez niego?”. „Tak, może to Tufan zapalił bezpiecznik. Ale ty jesteś osobą, która rozprzestrzeniła ogień. Jesteś powodem tej kłótni!”. „Cokolwiek zrobiłam, zrobiłam dla nas. Dla nas!”.

„Tak, zupełnie nie liczyłaś się ze mną! Zdeptałaś moją dumę!” – mówi wzburzony nauczyciel. „Safak, nie udawaj, że tutaj chodzi o dumę. Czy nie widzisz, że im bardziej staramy się przeciwstawić obrzydliwościom Tufana, on zastrasza nas jeszcze bardziej? Nie jesteśmy ludźmi, którzy mogą poradzić sobie z jego złem”. „Dlaczego nie możemy, Julide? Nie wierzysz we mnie? Jestem niekompetentny?”. „Jakie to ma znaczenie? Mówię o ochronie rodziny! Posłuchaj, uspokój się i nie bądź uparty. Pójdziemy na policję i wszystko jedno po drugim…”. „Dalej bronisz tego, co zrobiłaś! Zlituj się trochę! Nie mogę uwierzyć, że tak bardzo mi nie ufasz. Naprawdę nie mogę zrozumieć!”.

„Czego nie możesz zrozumieć?” – pyta Julide. – „Czy nie widzisz, że ten człowiek jest umysłowo chory? Jego zło nie ma granic. Każdy nasz ruch postrzega jako zagrożenie. Jeśli policja sobie z nim nie poradzi, to kto? Na miłość boską, Safak! Co możesz zrobić? Zastrzelisz człowieka, który cię dźgnął?”. „Co to znaczy, co możesz? Tak, jeśli będzie trzeba, zastrzelę go! Zrozumiałaś? Zastrzelę go!”. „Co ty mówisz? Safak, ja ciebie nie poznaję. Nie rób tego, na litość boską!” – Kobieta opuszcza pomieszczenie.

Akcja przenosi się do rezydencji. Humeyra wchodzi do pokoju Kiymet, która właśnie leży na łóżku, udając chorą. Siada obok niej i pyta: „Jak się masz, ciociu?”. „W porządku, kochanie. Już mi lepiej”. „Mówisz, że wszystko w porządku, ale wydajesz się być zdenerwowana z jakiegoś powodu. Dlaczego nagle zakręciło ci się w głowie?”. „To z głodu. Nie ma nic, co mogłoby mnie martwić”. „Odkąd pojawiłaś się w naszym życiu, każdego dnia coś się dzieje. Jeśli coś cię niepokoi, jeśli czegoś potrzebujesz, powiedz”. „Naprawdę nic nie potrzebuję, wszystko jest w porządku. Jestem z tobą, czego jeszcze mogę chcieć?”.

„Nie wiem, czy u ciebie wszystko dobrze” – oznajmia Humeyra. – „W końcu twój porządek został zakłócony. Zostawiłaś swój dom i przyszłaś tutaj”. „Jakie znaczenie ma dom, jeśli nie masz w nim partnera życiowego?” – pyta Kiymet. – „Mnie jest z wami bardzo dobrze. Nie mam żadnych problemów. Tak, przeżyłam ciężkie dni, gdy byłam oddzielona od was, ale dzięki Bogu spotkaliśmy się. Czy człowiek może pragnąć czegoś jeszcze?”. „Kto wie, jakich trudności doświadczyłaś. W ogóle o tym nie mówisz. Przez lata doświadczałaś problemów materialnych, prawda?”.

„Tak, oczywiście” – potwierdza Kiymet, ciężko wzdychając. „Dlaczego nie poprosiłaś nas o pomoc? Dlaczego nie zadzwoniłaś do mamy?”. „Myślałam, że nadal jest na mnie zła, że nie chce mnie widzieć. Nie wiem, wahałam się. Nie miałam odwagi”. „Gdybyś tylko do nas zadzwoniła, przyjęlibyśmy cię wcześniej. Dlaczego tak długo zwlekałaś z powrotem? Rozwiodłaś się lata temu”. „Taki los, Humeyro. Nic nie można zrobić wcześniej, nim zostało to zapisane. Przyjechałam z Eskisehir sześć lat temu, ale naszym przeznaczeniem było spotkać się dopiero teraz”. „Sześć lat temu?” – Humeyra robi zdziwioną minę. Zdaje sobie sprawę, że ta wersja wydarzeń nie pokrywa się z tym, co jej ciotka mówiła wcześniej. Czy będzie drążyć temat? Czy zgłębi prawdę na temat przeszłości Kiymet?