224: Melek pyta Veysela, który niespodziewanie zjawił się w jej kawiarni, co się stało. „Dziękuję za troskę, Melek. Naprawdę, nie mam już nikogo, z kim mógłbym podzielić się swoimi problemami” – mówi Veysel z udawanym przejęciem. – „Potrzebuję pomocy, pomóż mi, proszę”. „Jak mogę ci pomóc?”. „Chodzi o drobną przysługę… A w zasadzie pożyczkę… Potrzebuję tylko pięćdziesiąt tysięcy lir…”.

Fizjoterapeuta chwali postępy Zeynep. „Twój stan poprawia się szybciej, niż zakładaliśmy” – mówi. Zeynep i Selim są bardzo szczęśliwi z tego powodu. „To szaleństwo!” – mówi Melek do Veysela. – „Ja nawet nie zarabiam takich pieniędzy, o które prosisz! Ledwo wystarcza mi na utrzymanie kawiarni…”. „Posłuchaj, Melek. Ja naprawdę potrzebuję tych pieniędzy i nie mam nikogo innego, kogo mogę poprosić o pomoc”. „Nie rozumiem, dlaczego mi nie wierzysz. Ja nie mam takich pieniędzy!” – mówi stanowczo Melek. „Oboje wiemy, że masz takie pieniądze, tylko nie chcesz się przyznać…”. „Posłuchaj mnie, Veysel. Mogę ci pomóc z czymś innym, ale nie mam pieniędzy”.

„Przecież widzę, że restauracja jest zawsze pełna ludzi i do tego zatrudniasz nowych pracowników! Chcesz mnie oszukać? Jasne jest, że masz pieniądze i możesz mi pomóc”. „Zamknij się, bo spłoszysz mi klientów” – Melek nie wytrzymuje dalszych przekomarzań z Veyselem. – „Nie mam pieniędzy, więc odejdź już stąd!”. Veysel jednak nie ma zamiaru odpuszczać. Szczęśliwie w kawiarni pojawia się Melih. „Co się tutaj dzieje?” – pyta, podchodząc do stolika, przy którym siedzą Melek i Veysel. „A tobie, co do tego? Kim ty jesteś?!” – dziwi się Veysel. Melih bierze go za fraki i mówi, że jest bratem Melek!

Selim mówi rodzinie, że stan Zeynep bardzo szybko się poprawia. „Fizjoterapeuta powiedział, że jak tak dalej pójdzie, już wkrótce Zeynep będzie mogła wziąć udział w maratonie”. Melih wyrzuca Veysela z restauracji i każe mu się tu więcej nie pokazywać. Następnie pyta siostrę, czego od niej chciał. „Poprosił mnie o pieniądze. Kiedy odmówiłam, zaczął się awanturować…”. „Jeżeli znowu tu wróci, poinformuj mnie od razu”. Veysel zawiedziony odmową udzielenia pomocy przez Melek wraca do domu. Po drodze zaczepia go stary znajomy i namawia na partyjkę hazardu… Veysel chwilę waha się, ale skuszony wizją szybkiego zarobku, zgadza się.

Gonca dzwoni do Erkuta. Pyta go, czy jest pewien, że zostawił broń w spiżarni. Dziewczyna następnie ponownie się tam udaje, ale znowu zastaje Kiraz. Kobieta stoi na środku pomieszczenia jak zamurowana ze wzrokiem wbitym w jeden punkt. Czyżby znalazła broń!? Zaintrygowana Gonca podchodzi bliżej, ale okazuje się, że to tylko martwa mysz! Każe Kiraz zająć się innymi sprawami i sama raz jeszcze przeczesuje spiżarnię. W końcu pod stertą starych materacy znajduje pistolet! Szybko chowa go pod spódnicę i wychodzi.

Kiraz tymczasem opowiada Aliye o wielgachnym gryzoniu, którego znalazła w spiżarni. Veysel przegrywa w karty swoje ostatnie pieniądze. Jest załamany. Melek tymczasem przelicza całodzienny zarobek i zamyka kawiarnię. Gonca w pokoju dla służby z zachwytem obraca broń w dłoniach. „Twoja przyszłość, Arzu, jest teraz w moich rękach. I jeśli tylko zechcę, zostaniesz w więzieniu na całe życie”. Gonca przypomina sobie o wszystkich przykrościach, które spotkały ją ze strony Arzu. Następnie owija broń w chustę i wychodzi z domku dla służby.

Gonca zakopuje broń w ogrodzie. Jest przekonana, że nikt jej tu nie znajdzie. Osadzone śmieją się z Arzu, że kolejny dzień spędza w więzieniu, pomimo tego, że była tak pewna swego wyjścia. Murat wraca na myjnię. W środku zastaje jedynie zaniepokojoną Tulay. Kobieta przejęta jest nieobecnością Veysela, który wyszedł rano i do tej pory nie wrócił. Chłopak próbuje do niego zadzwonić, ale ojciec nie odbiera. Veysel tymczasem stoi przed kawiarnią Melek i ma bardzo złe zamiary…

Kiedy nazajutrz Melek i Feride zjawiają się w pracy, z przerażeniem odkrywają, że drzwi lokalu są otwarte! Obie niepewnie wchodzą do środka, bojąc się, że włamywacz może być jeszcze w środku. Nikogo jednak nie ma. Niestety okazuje się, że ktoś opróżnił już kasę fiskalną z wszystkich pieniędzy! Tulay tymczasem wychodzi z myjni. Widzi śpiącego w samochodzie Veysela. Puka w szybę, by go obudzić, a kiedy już mężczyzna wychodzi z auta, pyta, gdzie był przez całą noc. Veysel odpowiada, że pracował do późna i nie chciał jej budzić, dlatego położył się spać w samochodzie. „Przysięgam, że niczego przed tobą nie ukrywam” – zapewnia Veysel i całuje Tulay w czoło.

Melek jest cała roztrzęsiona. Feride prosi ją, by usiadła. Melek zastanawia się, kto mógł ją okraść i szybko domyśla się, że mógł to zrobić tylko Veysel. Gonca postanawia odkopać pistolet. Następnie udaje się do więzienia na widzenie z Arzu. „Czego tu chcesz?” – pyta zaskoczona Arzu. „Przyszłam dla ciebie. Nawet nie wiesz, co dla ciebie zrobiłam…”. „Doprawdy? Co takiego…?”. „Ratuję właśnie twoje życie” – mówi Gonca i odsłania klapę torebki, w której ukryła pistolet.

Necdet w tym czasie oferuje pewnemu mężczyźnie 150 000 lir za przyznanie się do winy. Mówi, że zapewni mu dobre warunki w więzieniu i nic mu tam nie będzie grozić. „Wszyscy na tym świecie odwrócili się od ciebie, z wyjątkiem mnie, oczywiście” – mówi Gonca do Arzu. „Czegoś nie rozumiem. Dlaczego mi to pokazujesz?”. „Pewnie nigdy nie sądziłaś, że twój los będzie w moich rękach…”. Po powrocie do celi Arzu dzwoni do ojca. Jest wściekła; mówi, że przed chwilą odwiedziła ją Gonca i pokazała jej broń. Zachowywała się tak, jakby to ona była jej panią… Necdet każe się córce uspokoić.

Po chwili ojciec Arzu odbiera telefon od Goncy. Dziewczyna mówi, że znalazła broń i właśnie udaje się na jego farmę. „Wychodzisz z rezydencji Emiroglu?” – pyta Necdet. „Tak” – kłamie dziewczyna. „Może wyśle po ciebie kierowcę?”. „Nie, nie ma takiej potrzeby. Zaraz u pana będę” – mówi i rozłącza się. Necdet przeciąga się w fotelu i mówi do siebie: „Mnie się nie okłamuje… Nie wiesz, z kim tańczysz, Gonca…”.

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy