302: Melek ogląda zdjęcie swojej córki. Nagle do domu wchodzi Veysel. Nie jest sam. „Veysel, kto to jest?” – pyta go Tulay. „Ona jest moim zbawieniem. Jest jak cud z nieba”. „Ale dlaczego przyszliśmy tutaj, a nie do mojego domu?” – pyta Tugce. Po chwili Tulay, Veysel i dziewczynka wchodzą do pomieszczenia, gdzie siedzi Melek. „O, cześć Melek” – mówi zaskoczona Tugce. – „I ty jesteś tutaj?”. „Veysel, powiedz mi, co się dzieje? Skąd masz tę małą dziewczynkę?” – szepcze do ucha męża Tulay. Melek przytula się do Tugce.
„Tulay, uspokój się, wszystko jest dobrze…” – odpowiada mężczyzna. „Veysel, powiedz, co się dzieje? Co takiego knujesz?” – pyta Tulay. Veysel zabiera żonę do innego pomieszczenia. „Cześć, słodka” – mówi Melek do Tugce. – „Jak się masz? Bardzo za tobą tęskniłam. Powiedz, jest z tobą Elif?”. „Elif?” – Tugce jest wyraźnie zaskoczona tym pytaniem. „Tak, Elif. A jak w szkole? Zadają wam dużo prac domowych? Powiedz Elif, by ubierała się ciepło. Nie chcę, by zachorowała…”.
„Melek, nie rozumiem…” – mówi Tugce. – „Dlaczego myślisz, że Elif chodzi do szkoły?”. „To znaczy… Nie widziałam jej, odkąd pojechała do twojego domu. Jestem jej mamą i bardzo za nią tęsknie” – odpowiada Melek. „Jesteś jej mamą?!”. „Tak, Elif to moja córka”. „Rozumiem. Musiałaś być bardzo smutna, kiedy Elif poszła do nieba…”. „Elif nie ma w niebie, ona nie umarła” – mówi z przekonaniem Melek.
„Dziewczynka została porwana” – wyjaśnia w innym pomieszczeniu Veysel. – „I miałem to szczęście, że ją znalazłem”. „Więc mówisz, że kuzyn Arzu ją porwał?” – dopytuje raz jeszcze Tulay. – „Nie mogę uwierzyć. A teraz masz nadzieję, że jak oddasz Necdetowi wnuczkę, on wybaczy ci twoje przewinienia?”. „Dokładnie” – potwierdza mężczyzna. „Veysel, ale powiedz mi, że to na pewno nie ty ją porwałeś…”. „Och, Tulay, jak możesz myśleć w ten sposób o swoim mężu? Przysięgam, że znalazłem ją na ulicy”.
Arzu dzwoni do Kenana. „Wiesz coś o Tugce?” – pyta. „Wciąż nic nie wiem…” – pada odpowiedź. – „Nie chcę, żebyś do mnie dzwoniła. Nie chcę niczego więcej od ciebie słyszeć”. „Kenan, proszę, nie mów tak. Pewnie już wiesz, ale twoja matka wczoraj tu była. Obwiniała mnie o porwanie Tugce. Zapewniam cię, że nie mam z tym nic wspólnego…”. „Dość, nie chcę cię więcej słuchać! Jakiego rodzaju matką jesteś?!”. „Kenan, proszę, nie mów do mnie w ten sposób. To bardzo smutne”. „Zasługujesz na to po tym wszystkim, co zrobiłaś!”. „Ale, co to ma znaczyć…?”.
„Zawsze stwarzasz problemy!” – krzyczy Kenan do słuchawki. – „Nigdy nie zrobiłaś niczego dobrze! I nigdy tak naprawdę nie byłaś dobrą matką!”. „Kenan…”. „Zamilcz! Jestem zmęczony tą rozmową!” – mężczyzna rozłącza się. Nagle ze schodów schodzi Gonca. „Podsłuchiwałaś moją rozmowę?” – pyta Arzu. „Tych krzyków nie dało się nie słyszeć… Ciekawe, co Necdet powie, gdy dowie się, z kim rozmawiałaś…?” – zastanawia się Gonca.
„Ale z kim jest teraz Elif?” – pyta Tugce. „Są pewni źli ludzi, którzy chcą skrzywdzić i zabrać moją córkę” – odpowiada Melek. „Ale to nie było to, co powiedziała mi moja mama…”. „A co ona powiedziała?”. „Powiedziała, że Elif umarła i nigdy już nie wróci…”. „Ona nie jest martwa! Posłuchaj, Elif żyje… Pewna kobieta ją zabrała, widziałam. Powiedz swoim przyjaciołom w szkole, że Elif wkrótce wróci”.
Do pokoju wchodzą Veysel i Tulay. „O czym rozmawiacie?” – pyta mężczyzna. Tugce szepcze mu na ucho: „Melek jest bardzo dziwna. Dlaczego?”. „Dlaczego uważasz, że jest dziwna?”. „Wciąż pyta o Elif. Powiedziałam, że Elif zmarła, ale mi nie wierzy”. „Ach, śmierć Elif bardzo dotknęła Melek” – wyjaśnia Veysel. Tulay pyta Tugce, czy chce soku i zabiera dziewczynkę do kuchni. „Skoro Melek jest mamą Elif, nie rozumiem dlaczego Elif nazywała ją ciotką, gdy do nas przychodziła?” – pyta Tugce. „Na niektóre pytania czasem trudno odpowiedzieć dorosłym. I to jest właśnie jedno z takich pytań”.
Nurten wraca do domu. „Kim była ta kobieta, która was ścigała?” – pyta Muhsin. „Jaka kobieta?”. „Aysegul mi o niej opowiedziała…”. Nurten posyła groźne spojrzenie Elif. „Ach, ta szalona kobieta… Śledziła nas”. „I kim ona jest?”. „Skąd mam wiedzieć?! Mało jest szalonych kobiet w tym kraju…”. Akcja przenosi się do rezydencji. Zeynep w swoim pokoju zaczyna sporządzać wniosek o rozwód… W kuchni Seher dzwoni do siostry. Informuje ją, że wie, gdzie obecnie przebywa Arzu. „Mieszka w domu swojego ojca” – mówi. – „A wiesz, kto jest jej ojcem. To Necdet Karapinar, największa szycha w tym mieście. Jest bardzo bogaty i ma wielką rezydencję”.
Gonca każe Arzu zamówić kawę. „Co ty do mnie mówisz?” – oburza się Arzu. „Hmm, a z kim niedawno rozmawiałaś…?”. Arzu nie chce, by jej ojciec dowiedział się, że rozmawiała z Kenanem. Wie, że wtedy wyrzuci ją z domu. Musi znieść to upokorzenie i idzie poszukać Susan, by ta zrobiła im kawę… Tugce nudzi się w domu Veysela. Przypomina mężczyźnie, że obiecał zabrać ją do jej domu. Veysel zapewnia, że załatwi tylko kila spraw i już wkrótce dziewczynka zobaczy się z rodziną…
Nurten ściska Elif za ramię. Jest zła na dziewczynkę. „Mówiłam ci, żebyś nie mówiła mu o tej kobiecie!” – krzyczy. – „Dlaczego mu powiedziałaś?!”. „Nurten, to boli…”. „Nie chcę, żebyś więcej mówiła o tej kobiecie! Zrozumiałaś?!”. „Proszę, puść mnie…” – błaga Elif. „Rozumiesz, co do ciebie mówię? Odpowiedz mi!”. „Tak, Nurten. Nie będę więcej mówić o tej kobiecie…”. Nurten puszcza Elif.
Zeynep drżącymi rękoma składa podpis pod wnioskiem o rozwód. „Muszę to zrobić” – mówi dziewczyna, płacząc. – „Muszę to zrobić dla naszego dziecka. Mam nadzieję, że to zrozumiesz…”. Pelin i Feraye tymczasem przychodzą do więzienia. „Co tutaj robicie?” – pyta zaskoczony Selim. „Feraye i ja chcieliśmy cię odwiedzić” – oznajmia Pelin. – „Jak się masz? Nie mogłam w to uwierzyć, kiedy się dowiedziałam. Ale myślę, że nie zasługujesz na to”. „Ale jednak tu jestem…”. „Jestem pewna, że nie minie dużo czasu, a opuścisz to miejsce”. „Cóż, nie wiem…”.
„Selim, proszę, nie trać nadziei” – mówi Feraye. – „Wszystko dobrze się ułoży. Słuchaj, moja rodzina ma zaprzyjaźnionego adwokata. Wygrywa prawie wszystkie sprawy, które podejmuje. Jeśli chcesz, mogę do niego zadzwonić. Naprawdę chciałabym ci pomóc. Mogę do niego zadzwonić już teraz”. „To nie jest konieczne, Feraye. Mój brat już wynajął mi adwokata. Ale doceniam twoje starania” – mówi Selim. – „Chcę, żebyście pozdrowiły wszystkich na uniwersytecie”. Feraye odchodzi. Chce zostawić Pelin z Selimem sam na sam…
Erkut jadąc samochodem, natyka się na Zeynep na drodze. Zatrzymuje się i wysiada. „Co jest?! Śledzisz mnie?!” – oburza się dziewczyna. „Spokojnie, tylko przejeżdżałem. Dokąd idziesz?”. „Idę do sądu. Mam nadzieję, że jesteś szczęśliwy…”. „Naprawdę?” – Erkut się uśmiecha. Jest bardzo zadowolony… „Robię to tylko dla Selima” – zaznacza wyraźnie Zeynep. – „Nie myśl sobie, że to z powodu czegoś innego…”. „Ale zamierzasz się rozwieść?”. „To właśnie zamierzam zrobić i lepiej zrozum, że nic między nami się nie zmieni!”.
„Dobrze, rozumiem. Chodź, podwiozę cię” – proponuje Erkut. „Pójdę sama, nie martw się” – odpowiada Zeynep. Akcja wraca do więzienia. „Wyglądasz na zmęczonego” – mówi Pelin. „Po prostu nie mogłem dobrze spać, to dlatego” – odpowiada mężczyzna. „Dlaczego? To z powodu Zeynep, prawda? Wiem, że łatwo mi powiedzieć, ale nie myśl o tym. Nie zadręczaj się tym…”. „Nie mogę… Widzę tylko pustkę i nie mogę przestać myśleć o wszystkim… Pytania w mojej głowie wciąż mnie atakują, nie mogę nic na to poradzić, Pelin…”.
„Posłuchaj, nie wiem, co naprawdę wydarzyło się między wami, ale jestem pewna, że Zeynep nigdy nie myślała, że tak się stanie…”. „Nie wiem, Pelin. Nie wiem, już sam, co o tym myśleć” – przyznaje Selim. „Wiele razy takie chwile pozwalają nam wyraźniej widzieć pewne rzeczy… Postaraj się być pozytywny. Jestem pewna, że już niedługo wszystko będzie, jak przedtem, a zły czas minie” – zapewnia Pelin. „Dziękuję ci bardzo za przybycie, Pelin. Będę o tobie pamiętał”. „Bardzo mi miło. I proszę, nie martw się. Już wkrótce opuścisz to miejsce. Chcę, żebyś dbał o siebie”.
„Tak zrobię” – mówi Selim i odkłada słuchawkę. Czy po jego wyjściu z więzienia, Pelin uda się zdobyć serce mężczyzny? Czy Pelin i Selim będą razem? Veysel dzwoni z budki telefonicznej. Nagle czuje, jak ktoś przykłada mu lufę pistoletu do szyi! To ludzie ojca Arzu! „Czyżbyś chciał porozmawiać z panem Necdetem?” – pyta jeden z nich. – „Zaraz będziesz mógł to zrobić osobiście…”.
Tugce pyta Tulay, gdzie jest Veysel. „Chcę wrócić do swojego domu, a jego już nie ma tyle czasu” – mówi dziewczynka. „Na pewno zaraz przyjdzie” – zapewnia Tulay. Veysel trafia przed oblicze Necdeta. „Wytłumacz mi, dlaczego zaangażowałeś się w sprawy, które nie należą do ciebie?” – pyta ojciec Arzu. – „Jak się odważyłeś? Ale to się właśnie skończy. Dość już tego. Sam wykopałeś sobie swój grób…”. Necdet wyciąga pistolet i wymierza nim w kierunku Veysela!
„Jeśli mnie zabijesz, nie zobaczysz więcej swojej wnuczki” – mówi Veysel. Arzu rzuca się na niego. „Gdzie jest moja córka, idioto?! Odpowiedz mi!” – żąda kobieta. „Czy to ty ją porwałeś?! Jeśli coś stanie się mojej wnuczce…” – grozi Necdet. „Dziewczynka jest bezpieczna…”. „Może to ty jesteś wspólnikiem Serdara?!” – oskarża Arzu. „Nic takiego. Serdar porwał twoją córkę. Znalazłem ją i dlatego chciałem do ciebie zadzwonić…”. „Gadaj, gdzie jest moja wnuczka!? Inaczej cię zabiję!” – Necdet przyciska pistolet do głowy Veysela.
„Wtedy nie zobaczysz ponownie swojej wnuczki” – mówi Veysel. – „Nie podejmiesz takiego ryzyka”. „Czego chcesz?!” – grzmi Necdet. „Zawrzyjmy umowę. Pozwól mi po prostu żyć i zostaw w spokoju, a odzyskasz wnuczkę”. „Kim jesteś, żeby stawiać mi warunki?!”. „Tato, zostaw go” – prosi Arzu. – „Chcę tylko odzyskać moją córkę”.
Veysel dzwoni do syna i każe mu przyprowadzić Tugce do domu Necdeta. Kiedy chłopak długo nie przychodzi, Necdet zaczyna się poważnie niecierpliwić. „Posłuchaj mnie” – mówi. – „Jeśli to kolejna z twoich sztuczek, to obaj z Muratem już nie żyjecie!”. Murat i Tugce są już w drodze do posiadłości. „Dlaczego idziemy do mojego dziadka?” – pyta dziewczynka. – „Myślałam, że zabierasz mnie do mojego domu…”. „Chcą, żebym cię tam zabrał…”.
Murat i Tugce wchodzą do salonu posiadłości Necdeta. Dziewczynka chce od razu pobiec do matki, ale chłopiec nie puszcza jej. „Poczekaj” – prosi. – „Tato, wszystko w porządku?”. „Nic mi nie jest, synu” – potwierdza Veysel. „Tugce, odpowiedz mi, czy ci ludzie cię skrzywdzili?” – pyta Necdet. „Nie, dziadku. Veysel mnie uratował” – odpowiada dziewczynka. „Z kim byłaś wcześniej?”. „Z Serdarem…”. „Widzisz, mówiłem prawdę” – odzywa się Veysel. „Zamknij się!” – rozkazuje Necdet.
„Posłuchajcie, jeżeli chcecie, żebym dał wam Tugce, musicie puścić mojego tatę w tym samym momencie” – oznajmia Murat. Draby Necdeta puszczają Veysela. Murat to samo robi z dziewczynką. Tugce rzuca się w ramiona matki. Necdet postanawia nie wywiązać się z umowy i każe swoim pracownikom zatrzymać Veysela i Murata. Wywiązuje się szarpanina. W pewnym momencie jednemu z drabów wypada broń. Murat podnosi ją i na ślepo oddaje strzał! Kula nie trafia jednak w bandytę, a rani… Tugce! Dziewczynka pada na ziemię! Wszyscy wpadają w przerażenie! Czy Tugce przeżyje?! Co się stanie z Veyselem i Muratem?!
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.