315: Muhsinowi udaje się dostać do zamkniętego pokoju. Dopada do leżącej na podłodze dziewczynki. Elif nie daje jednak znaku życia… Muhsin bierze ją na ręce i gnając co sił w nogach zanosi do pobliskiego szpitala. „Co się stało?” – pyta pielęgniarka. „Dziewczynka zatruła się dymem z pieca” – odpowiada mężczyzna. Elif zostaje natychmiast zaniesiona na salę. Tymczasem Arzu przychodzi do więzienia na widzenie z ojcem. „Jak się masz, tato?” – pyta Arzu. – „Co się stało?”. „Nic się nie stało…”. „Jak możesz tak mówić, tato. Przecież jesteś teraz tutaj…”.
„To nie potrwa długo, więc nie martw się” – oznajmia z przekonaniem Necdet. „Ale przez kogo tu trafiłeś?” – pyta Arzu. „Cóż, podejrzewam pewną osobę, która drogo zapłaci za to, co zrobiła…”. „Ale kto to jest? Znam go?”. „Wkrótce go poznasz. W ogóle to przestań mnie przesłuchiwać”. „Gdybyś wiedział, czego się dowiedziałam…”. „Czego niby?”. „Usłyszałam coś, czego nie jesteś w stanie sobie wyobrazić…”. „Co masz na myśli?”.
„Nie wiem, jak ci to powiedzieć, ale… Podsłuchałam wczorajszą rozmowę telefoniczną Goncy” – oznajmia Arzu. – „To tylko potwierdziło moje przypuszczenia…”. „Jakie przypuszczenia? O czym ty mówisz?” – traci cierpliwość Necdet. – „Odpowiedz jasno!”. „Dobrze. Wczoraj Gonca rozmawiała z mężczyzną, który był twoim byłym kierowcą. Rozmawiała z Veyselem… Tato, oni knują coś za twoimi plecami. Czy to czasem Veysel nie jest odpowiedzialny za obciążające cię nagrania?”. „Nie chcę już nic więcej słyszeć!” – mówi Necdet, który nie chce wierzyć w zdradę żony.
„Ona cię nie kocha, tato” – tłumaczy Arzu. – „Proszę, zrozum to. Ona chce cię tylko skrzywdzić i w końcu jej się udało. Jeśli dalej jej na to pozwolisz, zniszczy cię”. „Dość, zamknij się!” – krzyczy Necdet. „Ale tato, chcę ci tylko pomóc…”. „Nie chcę twojej pomocy. I zachowaj swoje opinie dla siebie. A teraz odejdź stąd!”. „Tato, myślisz, że kłamię? Jak możesz być tak zaślepiony przez nią? Naprawdę nie widzisz faktów?”. „Nie interesują mnie twoje wymysły! Zostaw w spokoju mnie i moją żonę! Odejdź!”. „Dobrze, ale pewnego dnia przekonasz się, że to, co mówiłam było prawdą”.
Arzu opuszcza więzienie. W tym czasie Erkut przynosi Goncy jakieś firmowe dokumenty i każe jej podpisać je w imieniu Necdeta… Akcja wraca do szpitala. Przerażony Muhsin pyta doktora, jaki jest stan dziewczynki. „Sytuacja jest pod kontrolą” – mówi lekarz. – „Stan dziewczynki jest jednak nadal bardzo delikatny. Jej puls jest nieregularny. Mogło dojść do uszkodzenia mózgu z powodu tlenku węgla, ale hiperbaryczna terapia tlenowa powinna pomóc dziewczynce odzyskać siły. Robimy wszystko, co w naszej mocy…”.
Melahat wstaje z łóżka i zaczyna chodzić o kulach. Kobieta oznajmia, że od teraz będzie spać w swoim pokoju. Nurten ma poważne obawy, ponieważ w tym samym pomieszczeniu ukryła walizkę z pieniędzmi. Postanawia, że musi zmienić miejsce ich ukrycia. Wracająca z więzienia Arzu natyka się na Serdara. „Dokąd idziesz?” – pyta mężczyzna. „Nie myślałam, że cię znowu zobaczę” – odpowiada niezadowolona Arzu. – „Jak odważyłeś się mnie znaleźć? Lepiej odejdź!”. „Bo co? Zadzwonisz do swojego tatusia? Oj, chyba teraz ci nie pomoże… Wiem wszystko. Wiem, że nie możesz już mieszkać na farmie, Arzu. A także to, że twój tata jest w więzieniu”.
„To wszystko przez ciebie! To, że Kenan wyrzucił mnie z domu i zabrał mi moją córkę!” – odpowiada Arzu. „Dość! Przestań obwiniać wszystkich o swoje problemy” – mówi Serdar. – „Jesteś sama sobie winna. Wszystko stało się przez twoją uporczywą chęć pozostania na farmie. Mogliśmy uciec razem z naszą córką. Zacząć nowe życie…”. „Wolałabym umrzeć, niż być z tobą!”. „Zobaczymy, co powie Kenan, gdy dowie się, że to ja jestem ojcem Tugce…”.
Kenan tymczasem odwiedza brata w więzieniu. Mówi mu o aresztowaniu Necdeta i o tym, że będzie to bardzo pomocne w jego sprawie. Selima jednak to zupełnie nie cieszy… „Dlaczego nie jesteś szczęśliwy?” – pyta Kenan. „Ponieważ nie mam już nadziei. Czuję się tak, jakby cały świat był przeciwko mnie…”. „Jesteś taki z jej powodu” – domyśla się Kenan. „Oczywiście, że nie” – zaprzecza natychmiastowo Selim. – „Ten temat jest już zamknięty. W ogóle o niej nie myślę…”.
„Ostrzegam cię, lepiej nie zagrażaj mi ponownie!” – mówi Arzu. „Wcale ci nie grożę” – odpowiada Serdar. – „Mówię po prostu prawdę. Kto jest prawdziwym ojcem Tugce? Ja. I Kenan pozna tę prawdę”. „Jak możesz tego nie rozumieć?! Kenan nie pozwala mi się widzieć z Tugce! A jeśli jeszcze ty mu wszystko powiesz, wiesz, co się stanie?”. „Tak, wiem, co się stanie i dlatego zamierzam z nim porozmawiać. Tugce jest naszą córką. Moją i twoją!”.
„Ale Kenan myśli, że jesteś moim kuzynem! Jak mu to wytłumaczysz…?” – pyta Arzu. „To ty wymyśliłaś tę historię. Ja nie muszę się z tego tłumaczyć” – odpowiada Serdar. – „Tym razem nie pójdę do tego domu, jako twój kuzyn, ale jako ojciec Tugce i zabiorę swoją córkę!”. Tugce szuka w pokoju swojego zdjęcia z Elif. Do pomieszczenia wchodzi Aliye. „Babciu, nie mogę nigdzie znaleźć jedynego zdjęcia, które miałam z Elif” – mówi dziewczynka. Jest tym bardzo przejęta. „Nie martw się, musi gdzieś tu być…” – zapewnia Aliye.
„Położyłam je tutaj. Ktoś musiał je zabrać!” – denerwuje się Tugce. – „Babciu, potrzebuję tej fotografii! Ponieważ, gdy tęsknię za Elif, pocieszam się, widząc ją przynajmniej na zdjęciu… Do tego nie mogę nic robić. Cały czas jestem zamknięta w tym pokoju. Jestem znudzona, babciu. Chodzenie do szkoły jest mi zabronione. Tak samo nie mogę spotkać się ze swoją mamą. Chciałabym, żeby Elif była ze mną…”.
Tymczasem w szpitalu. Elif odzyskuje przytomność. „Jak się masz? Słyszysz mnie?” – pyta pielęgniarka. „Yhym” – potwierdza słabym głosem dziewczynka. Sanitariuszka wychodzi na zewnątrz i oznajmia Muhsinowi, że dziewczynka otworzyła oczy i pozwala mu wejść na salę. Mężczyzna czuje dużą ulgę i wchodzi do pokoju. „Byłem bardzo zmartwiony, gdy cię znalazłem. To była moja wina” – mówi do Elif i chwyta ją za dłoń. – „Wszystko będzie dobrze. Jesteś bardzo silna”.
Muhsin udaje się do rejestracji i dowiaduje się o kosztach hospitalizacji dziewczynki. Obecna kwota wynosi już tysiąc dwieście lir! Mężczyzna nie posiada ubezpieczenia, więc całość będzie musiał zapłacić z własnej kieszeni. Skąd Muhsin weźmie taką sumę? Nurten wraca do domu. Jest przerażona stanem, który zastaje. Natychmiastowo dzwoni do Muhsina. „Co się stało w domu?!” – krzyczy do słuchawki. – „I gdzie jest Aysegul?!”.
„Jesteśmy w szpitalu. Dziewczynka zatruła się tlenkiem węgla” – odpowiada mężczyzna. – „Omal nie umarła… Nurten, potrzebuję pieniędzy, aby zapłacić za jej leczenie. Nie mamy ubezpieczenia, a to bardzo duża suma…”. „Ile potrzebujesz?”. „Tysiąc dwieście…”. „Słyszysz, co ty mówisz?!” – wścieka się kobieta. „Zrozum, Nurten, musimy uregulować ten rachunek”. „Och, w jakim szpitalu jesteście? W porządku, zaraz będę”. Nurten zabiera swoją torbę z pieniędzmi, które zabrała z domu Melahat i opuszcza dom.
W szpitalu Muhsin obwinia kobietę. Mówi, że do niczego by nie doszło, gdyby ta nie zamknęła drzwi na klucz. Mężczyzna ponownie pyta lekarza o stan dziewczynki. „Tlenek węgla, który dziewczynka wdychała, wyrządził wiele uszkodzeń w jej płucach” – oznajmia doktor. – „Możliwość uszkodzenia mózgu może być potwierdzona tylko wtedy, gdy wykonane zostanie badanie tomografii komputerowej. Będziemy kontynuować terapię tlenową i mamy nadzieję, że przyniesie oczekiwane rezultaty”.
Arzu telefonuje do Seher. Pyta ją, czy Serdar przyszedł na farmę. „Serdar? Nie wiem, kim on jest” – odpowiada służąca. – „Nie wydaje mi się, bym znała taką osobę”. „Tak, masz rację. Czy przychodził jakiś mężczyzna na farmę?”. „Nie, nikogo takiego nie było”. „Posłuchaj, jeśli więc pojawi się mężczyzna o długich włosach, daj mi od razu znać”. Gonca podsłuchuje rozmowę Arzu. „Co? Czyżbyś znowu miała problemy z Serdarem?” – pyta. „Nie twój interes!” – odpowiada Arzu. „Masz rację. Jestem bardzo zajęta, więc nie będę traciła czasu na twoje problemy” – oznajmia Gonca i wychodzi z posiadłości.
„Wyobrażam sobie, jak bardzo musisz być zajęta” – mówi do siebie Arzu. – „Ale wkrótce wszystko się skończy. Obudzisz się z tego pięknego snu. Ciesz się, póki możesz…”. Nurten z wielką niechęcią, ale wręcza Muhsinowi pieniądze na uregulowanie szpitalnego rachunku. Gdy mężczyzna odchodzi, do kobiety podchodzi doktor. „Potrzebuje szczegółowych informacji, by ocenić stan dziewczynki” – oznajmia. – „Jak długo, była narażona na działanie tlenku węgla?”. „To znaczy… Mnie nie było wtedy w domu, kiedy to się stało…” – tłumaczy Nurten. Następnie dzwoni do siostry i opowiada jej o tragicznych wydarzeniach.
„Ach, Nurten” – mówi Seher. – „Dlatego właśnie nalegałam, byśmy oddali dziewczynkę panu Kenanowi. Miałybyśmy pieniądze i święty spokój…”. „Co gorsza obawiam się, że szpital powiadomi policję… I co wtedy zrobimy?” – przeraża się Nurten. „Spokojnie, chyba mam pewien plan…” – oznajmia Seher.
Kenan spotyka się z detektywem, którego wynajął. „Sprawdziliśmy wszystkie szpitale w Stambule. Nie została przyjęta do żadnego z nich” – oznajmia śledczy. – „Panie Kenanie, chcę panu coś powiedzieć. Proszę mnie źle nie zrozumieć. Od dawna szukamy twojej córki. Sprawdziliśmy już wszystkie miejsca. Biorąc także pod uwagę okoliczności wypadku, uważam, że nie jest w porządku dawać panu fałszywą nadzieję. Szanse na znalezienie pańskiej córki są bardzo niewielkie…”.
„Co masz na myśli? Macie jej szukać! Jak śmiesz mówić mi, żebym po prostu o niej zapomniał…?” – oburza się Kenan. – „Jeśli stracę nadzieję, wtedy będę już na zawsze zagubiony…”. „Naprawdę jest pan pewien, że pana córka żyje?”. „Pewne jest to, że do tej pory nie odnaleziono jej zwłok! A dopóki to się nie stanie, będę uważał, że żyje!”.
Muhsin wraca przed salę. „Zapłaciłeś?” – pyta go Nurten. „Tak, zapłaciłem…”. „Były jakieś problemy?”. Mężczyzna długo nie odpowiada… „No mów! Bardzo się martwię!” – pogania go kobieta. „Poproszono mnie o dowód osobisty dziewczynki… Powiedziałem, że spłonął i dałem im swój dowód…”. „Ach, nie wierzę! Zrujnowałeś nas…”. „Powiedz, co miałem zrobić? Przyznać, że to nie moja córka, tak? Że znalazłem ją na ulicy?”. Czy Muhsin i Nurten znajdą wyjście z tej trudnej sytuacji?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.