363: Rabia pokazuje dziewczynkom zdjęcia z dzieciństwa Ebru. Melek częstuje Gulcan ciasteczkami. „Chciałabym mieć takich rodziców, jak wy” – mówi dziewczynka. – „Wasza córka musi mieć dużo szczęścia”. Wkrótce Gulcan odchodzi bawić się z koleżankami z ośrodka. „Miałaś rację, Melek” – oznajmia Kenan. – „Ona faktycznie wygląda, jak Elif. Od teraz zrobię wszystko, co konieczne, aby czuła się dobrze”. „Jedyne, czego potrzebuje, to miłość” – odpowiada Melek.
Tymczasem w domu Necdeta. Arzu wchodzi do kuchni. „Gdzie mój ojciec?” – pyta. „Jest w salonie” – odpowiada Nazan. „Zupełnie nie rozumiem, co on próbuje osiągnąć tym razem. Dlaczego zatrudnił Asuman na farmie Emiroglu? Naprawdę tego nie rozumiem… Ty znasz tę dziewczynę?”. „Nie, nie znam jej” – okłamuje służąca. Tymczasem dziewczynki wracają do domu. Cemal każe im usiąść na kanapie. „Jak minął wam dzień?” – pyta. – „Co robiłyście z panią Rabią? Bawiłyście się dobrze?”. „Było świetnie, tato” – odpowiada Inci. – „Pani Rabia opowiedziała nam wiele historii. Było tak fajnie, że nie chciałam opuszczać jej domu. Mogłabym tam zostać”.
„I co jeszcze robiłyście?” – dopytuje Cemal. „Widziałyśmy zdjęcia Ebru, kiedy była maleńka” – oznajmia Elif. „A pani Rabia dała wam jakieś pieniądze?”. „Nie…”. „Na pewno? Mam nadzieję, że tym razem nie wydałyście pieniędzy na czekoladki?”. „Nie kłamiemy. Naprawdę nie dostałyśmy żadnych pieniędzy”. Tymczasem Arzu udaje się do salonu. Jej ojciec siedzi w swoim fotelu. Jest pijany. „Co za wstyd. Wielki dyktator Necdet w takim stanie…” – mówi. – „Cierpisz przez kobietę. Jesteś w takim stanie z powodu zdrady kobiety. Co się stało, tato? Myślałam, że nikt nie może sprawić, że upadniesz, a jednak tak się stało… Co się stało z twoją męskością? Jesteś taki słaby. Nigdy nie myślałam, że zobaczę, jak cierpisz. Co ci się stało?”.
Necdet nie odpowiada. Nalewa sobie kolejną szklankę whisky i pije… „Nie mogę w to uwierzyć” – kontynuuje Arzu. – „To naprawdę wszystko, co możesz zrobić? Kim jest ta dziewczyna, którą wynająłeś? Naprawdę ufasz tej kobiecie? Dlaczego wysłałeś ją do domu Kenana? Kim jest Asuman, tato?”. „Asuman jest…” – wydobywa z siebie Karapinar i milknie. Nazan tymczasem dzwoni do bratanicy. „Asuman, gdzie teraz jesteś?” – pyta służąca. „Dlaczego jesteś taka zestresowana? Ciociu, naprawdę nie ma się czym martwić, jestem w domu”. „Tak, jestem zestresowana i strapiona, a to wszystko przez moją bratanicę”.
„Przeze mnie?” – nie rozumie Asuman. „Tak. Pani Arzu wróciła do domu i wypytuje pana Necdeta o ciebie” – oznajmia. „Widziałam się z nią dzisiaj. I ta wiedźma nie przestawała zadawać mi pytań. Skąd pochodzę, kto mnie zatrudnił, dlaczego tam jestem i inne tego typu pytania…”. W tym momencie Arzu staje w wejściu do kuchni. Zaczyna przysłuchiwać się rozmowie służącej. „Kochanie, to córka pana Necdeta Karapinara” – oznajmia Nazan. – „Obawiam się, że może coś ci zrobić. Po prostu bądź ostrożna”. „Nie bój się, nie może nic mi zrobić. Poza tym pan Necdet mnie wspiera”. „Posłuchaj, ona i mi zaczęła zadawać pytania. Chyba coś podejrzewa… A jeśli dowie się wszystkiego i odkryje, że jesteś moją bratanicą?”.
Cemal zabiera Elif do pokoju na osobistą rozmowę. „Posłuchaj mnie dobrze. Zauważyłaś, gdzie pani Rabia trzyma pieniądze w domu?” – pyta mężczyzna. „Ale dlaczego chce pan to wiedzieć?” – nie rozumie Elif. „Jesteś mądrą dziewczynką. Na pewno nie widziałaś żadnego sejfu lub czegoś podobnego?”. „Nie…”. „Posłuchaj, ta kobieta jest bardzo stara… Co zrobi z tymi wszystkimi pieniędzmi, kiedy umrze? Musisz dowiedzieć się, gdzie trzyma pieniądze, rozumiesz? Bez twojej pomocy nie będę w stanie odkryć tego miejsca. Właśnie dlatego musisz zrobić wszystko, co ci mówię”.
„Ale dlaczego?” – pyta Elif. „Nie zadawaj pytań. Po prostu przyniesiesz mi wszystko, co znajdziesz” – odpowiada Cemal. – „Nie ma znaczenia, czy znajdziesz pieniądze czy złoto. Musisz dobrze poszukać. Pani Rabia na pewno gdzieś to ukryła. A ponieważ tak bardzo ci ufa, nie powinnaś mieć z tym problemu. Rozumiesz mnie?”. Elif milczy… Cemal wobec tego chwyta ją silnie za ramiona i potrząsa. „Rozumiesz mnie?!” – powtarza. – „Odpowiedz! Zrozumiałaś, co ci powiedziałem?!”. „Ała, to boli…” – odzywa się Elif. „Boże, daj mi cierpliwość… Elif, dlaczego nie odpowiadasz?! Musisz zrobić to, co ci powiedziałem. Słuchaj, jeśli boisz się, że pani Rabia cię nakryje, to się nie martw. Ona jest już stara i nic nie widzi”.
„Ale to jest kradzież i to bardzo złe” – oponuje Elif. – „Naprawdę nie mogę tego zrobić…”. Cemal zanosi się gromkim śmiechem. „Elif, jestem pewien, że nic się nie stanie. Bóg nigdy cię nie ukarze” – zapewnia mężczyzna. – „A wiesz dlaczego? Prawda jest, że pożyczałem pani Rabii bardzo dużo pieniędzy. Ale ona jest już tak stara, że zapomniała, iż jest mi je winna. I ty po prostu odzyskasz moje pieniądze. Nie masz się czym martwić. Po prostu oddasz pieniądze, które należą do mnie. A jeśli tego nie zrobisz… Ja oddam cię tam, gdzie byłaś! Znowu trafisz do piwnicy i będziesz cierpieć! Rozumiesz?!”.
Akcja wraca do kuchni posiadłości Necdeta. „Tylko cię ostrzegam, Asuman” – kontynuuje Nazan. – „Wiesz, że cię kocham. Mam nadzieję, że nie będziesz tego żałować…”. Służąca rozłącza się. W tym momencie do kuchni wchodzi Arzu. Staje za plecami służącej. Nazan odwraca się i wpada w przerażenie. „Więc mówisz, że nie znasz Asuman?” – pyta Arzu.
Smutna Elif siedzi na łóżku. „I co mam zrobić?” – zastanawia się. – „Nie chcę kraść… Boże, proszę, pomóż mi”. Do pomieszczenia wchodzi Inci. „Co się z tobą dzieje?” – pyta. – „Czy mój tata powiedział ci coś złego?”. „Nie, nic mi nie powiedział…”. „Przecież widzę, że jesteś smutna”. „Jestem po prostu trochę znudzona. Nie martw się”. Akcja wraca do rozmowy Arzu i Nazan. „Powiesz mi wszystko, co wiesz o swojej bratanicy” – rozkazuje Arzu. „Jaka moja bratanica…?”. „Nie okłamuj mnie w tym momencie! Wiem, że jesteś ciotką Asuman! Chcę, żebyś powiedziała mi całą prawdę”.
„Przysięgam, że nic nie wiem” – zarzeka się Nazan. „Dlaczego nie powiedziałaś mi prawdy, kiedy cię o to prosiłam?” – pyta Arzu. – „Musiałam się o tym dowiedzieć w inny sposób”. „Pani Arzu, ja nie miałam złych intencji…”. „Wiem, dlaczego to robisz. Mój ojciec zabronił ci mówić. Posłuchaj, masz powiedzieć mi całą prawdę. Dlaczego mój ojciec chroni twoją bratanicę? Dlaczego znalazł jej pracę? I nie próbuj mnie oszukiwać!”. „Przysięgam, że nic nie wiem, proszę pani. Nie kłamię. Pan Necdet nie wyjaśnił mi tego”. „Myślisz, że jestem głupia?”. „Tak, jak powiedziałam, nic nie wiem…”.
„Posłuchaj mnie, służko. Jeśli nie powiesz mi prawdy, przysięgam, że będziesz tego żałować” – oznajmia Arzu. „Przysięgam, że mówię prawdę” – powtarza Nazan. „Twoja bratanica wraz z moim ojcem coś ukrywają i ty wiesz o tym!”. „Mówię, że nic nie wiem. Naprawdę…”. Zrezygnowana Arzu opuszcza kuchnię. Udaje się do salonu, gdzie jej ojciec ciągle siedzi w fotelu. „A ty dalej jesteś pijany” – mówi kobieta. – „Przyniosłabym ci kawę, ale to chyba ci nie pomoże… Posłuchaj, nadal nie zamierzasz mi powiedzieć, kim jest Asuman? Cóż, najwyraźniej nie chcesz mi nic o niej powiedzieć. Na pewno coś razem ukrywacie”.
„Elif…” – wydobywa z siebie pijany w sztok Necdet. Arzu robi wielkie oczy. „Powiedziałeś Elif?! Elif, tato?!” – pyta. „Nigdy jej nie odzyskają…” – dodaje mężczyzna. „Więc wiesz, gdzie jest Elif, tak? Gdzie ona teraz jest? Kim jest Asuman? Co razem planujecie?”. „Dość, wystarczy…” – mówi Necdet. Kładzie głowę na oparciu fotela i zasypia.
Akcja przenosi się do chatki. „Dlaczego jeszcze nie śpisz?” – pyta Serdar. „Nie mogę zasnąć” – odpowiada Gonca. „Wciąż się boisz?”. „Tak. Boję się, że Necdet może tu wejść w każdym momencie…”. „Nie martw się, to nasza ostatnia noc tutaj. Jutro rano pójdziemy stąd”. „Co mówisz? Naprawdę odjedziemy stąd?”. „Tak. Postaram się załatwić samochód. Wyjedziemy daleko i nie będziesz musiała martwić się o nic”. „Tak bardzo tego pragnę”. Nazajutrz Cemal wchodzi do pokoju dziewczynek. „Czas wstawać! Jest prawie południe!” – krzyczy. – „Wstawajcie w tej chwili! Dziś jest bardzo ważny dzień! Macie dzisiaj coś do zrobienia…”.
„Ale co?” – dopytuje Inci, przecierając zaspane oczy. „Elif to wie” – oznajmia Cemal. – „Wstawajcie, umyjcie się i szybciutko pójdziecie do pani Rabii. Ona na pewno już na was czeka. To taka miła pani… Wstawajcie, już!”. Dziewczynki podnoszą się z łóżka. Tymczasem Kenan telefonuje do Melek. „Jesteś zajęta?” – pyta. „Tak, właśnie z Feride organizujemy zamówienia na dzisiaj”. „Rozumiem. Chciałbym z tobą porozmawiać tak szybko, jak to możliwe”. „Może masz jakieś nowe informacje o Elif?!”. „Nie, to nie to… Porozmawiajmy osobiście, to wszystko ci wyjaśnię”. „Ale dzisiaj mam wiele dostaw, jestem zajęta”.
„Nie zajmę ci długo, obiecuję” – zapewnia Kenan. „W porządku” – zgadza się Melek. „Dobrze, to spotkajmy się w kawiarni za godzinę. Do zobaczenia”. Kenan rozłącza się. Do jego gabinetu wchodzi właśnie jakiś mężczyzna. „Jak się mają sprawy na miejscu?” – pyta Kenan. „Cóż, właściciel właśnie wrócił z zagranicy. Sklep może być dostępny pod koniec miesiąca” – odpowiada mężczyzna. „Co za dobre wiadomości. Czyli będziemy mogli otworzyć biznes już w przyszłym miesiącu?”. „Oczywiście. Ta lokalizacja jest niesamowita, proszę pana. Położona w samym centrum. Pani Melek na pewno się spodoba. Jestem pewien, że to dobre miejsce dla niej”. „Melek na razie nic o tym nie wie i chciałbym, aby tak pozostało” – oznajmia Kenan.
Serdar i Gonca stoją właśnie przed chatką. „Idę po samochód, żebyśmy mogli się stąd wydostać” – oznajmia mężczyzna. „Ale co się stanie, jeśli go nie zdobędziesz?” – pyta zmartwiona dziewczyna. „Zrobię, co w mojej mocy. Obiecuję”. „Tylko pospiesz się. Boję się być tu sama”. „Nie martw się. Przyjdę tak szybko, jak to możliwe. Poza tym spójrz dokoła. Jest tu bardzo bezpiecznie, nie masz czego się bać”. Tymczasem trzeźwy już Necdet przegląda się w lustrze. „Masz rację, Arzu” – mówi do siebie. – „Jestem Necdet Karapinar. Nie mogę się tak zachowywać. Jestem bardzo potężnym człowiekiem”.
Necdet bierze do rąk ramkę ze zdjęciem Goncy. „Pewnie myślisz, że ode mnie uciekłaś?” – mówi. – „Ale to ci się nie uda. Znajdę cię, gdziekolwiek byś nie była. I zapłacisz za wszystko, co zrobiłaś. Nawet jeśli uciekniesz do samego piekła, przede mną się nie ukryjesz…”. Mężczyzna rzuca zdjęciem o podłogę.
Cemal przyprowadza dziewczynki pod dom Rabii. „Pamiętaj, co ci powiedziałem” – przypomina Elif. – „Masz zrobić to, o co cię poprosiłem. Jeśli nie, to nie chciałbym być w twojej skórze… Rozumiesz?! Odpowiedz mi!”. Elif potakuje głową, a Inci puka do drzwi. Po chwili drzwi otwiera Rabia, a dziewczynki wchodzą do środka. „Jak coś tu ładnie pachnie” – zachwyca się Inci. – „Co to takiego?”. „To ciasto francuskie” – odpowiada babcia Ebru. – „Chodźcie na śniadanie”. Dziewczynki ochoczo zasiadają do stołu. Po chwili Rabia przynosi im po szklance mleka. „Nie mogę być złodziejem. To wielki grzech” – powtarza sobie w myślach Elif.
Do drzwi domu Feride ktoś dzwoni. Dziewczyna idzie otworzyć i widzi Murata, którego przyprowadził inny chłopak w podobnym wieku. „Co ci się stało?” – pyta przerażona Feride. „Nie, nic, nie martw się…” – odpowiada Murat. W wejściu pojawia się także Melek. „Murat, co się stało?” – pyta. „Naprawdę, nic mi nie jest…”. „Wracamy właśnie ze szpitala” – oznajmia kolega Murata. – „Murat upuścił w pracy skrzynię z dwudziestoma kilogramami owoców prosto na swoją stopę”. „Co?!” – zakrzykują równocześnie Melek i Feride.
„Dzięki za pomoc. Myślę, że zobaczymy się jutro rano…” – mówi Murat do kolegi. „Ale co ty mówisz?! Przecież masz zwolnienie od lekarza” – oponuje kolega. Melek i Feride biorą Murata pod ramiona i wprowadzają do domu. „Ty nie możesz sam chodzić i chcesz jutro rano pracować?” – zadziwia się Melek. „Prześpię się i rano będę zdrów jak ryba” – odpowiada chłopak.
Akcja przenosi się do rezydencji Necdeta. Arzu schodzi na dół. „Dzień dobry” – mówi do ojca. – „Dobrze dziś wyglądasz”. „Jestem Necdet Karapinar, nic nie może być dla mnie zmartwieniem. Właśnie wracam do gry” – odpowiada mężczyzna. „To dobrze, że wróciłeś. Nie jest łatwo poradzić sobie z pijakiem…”. „Będzie lepiej, jeśli zaczniesz zważać na to, co mówisz w mojej obecności. A najlepiej będzie, jeśli w ogóle zamkniesz usta!”. Necdet podnosi się z fotela i odchodzi. „Już nic nie powiem, tato. Sam wiesz, co jest dla ciebie najlepsze” – mówi do siebie Arzu. – „Po prostu musisz mi powiedzieć kim są Cemal i Asuman, o których mówiłeś zeszłej nocy…”.
Necdet na zewnątrz zbiera swoich ludzi. „Macie jakieś wiadomości?” – pyta. „Niestety żadnych, proszę pana” – odpowiada jeden z pracowników. – „Przeszukujemy hotele i sprawdzamy zapisy z kamer. Ale nie ma żadnego śladu…”. „Jesteście głupcami! Jak to możliwe, że nie możecie znaleźć zwykłej kobiety?! Czy ja mam wykonywać za was waszą pracę?! Chyba nie mam innego wyjścia… Wy dwaj za mną!”. Necdet i dwójka jego ludzi odchodzą do samochodu. Czy znajdą Goncę?
Tymczasem Serdar wraca do chatki. Udało mu się załatwić samochód. Oboje z Goncą dziękują Ulviemu za okazaną pomoc. Mężczyzna prosi ich, by zostali jeszcze trochę i zjedli danie, które właśnie przygotowuje. Tymczasem w domu Feride. Murat leży na łóżku i masuje się bo obolałej nodze. Dziewczyna przynosi mu tabletki przeciwbólowe. „Nie chcę, ale dziękuję. Wkrótce ból sam minie” – uważa chłopak. Następnie próbuje podnieść się i aż zakrzykuje z bólu. „Murat, nie ukrywaj tego. Weź natychmiast tabletkę” – prosi go dziewczyna. Chłopak połyka pastylkę i popija wodą.
Do pokoju wchodzi Melek. „Feride, posmaruj Muratowi nogę tym kremem. Powinno pomóc” – mówi kobieta. Następnie zwraca się do chłopaka: „Czujesz się już lepiej, prawda?”. Murat kręci przecząco głową. „Czuję się tak samo…” – oznajmia. „Ach Murat, jak mogłeś to zrobić? O czym myślałeś, gdy podnosiłeś coś tak ciężkiego?”. „Nie wiem, Melek, nie myślałem o niczym…”. „Melek, powinnaś się już spotkać z Kenanem” – przypomina Feride. „Ale nie mogę cię teraz zostawić samej”. „Idź, dałam Muratowi tabletkę, będzie dobrze”. Melek potakuje głową i udaje się do wyjścia. „Dlaczego Melek ma spotkać się z Kenanem?” – pyta chłopak. „Nie wiem, nie mam pojęcia” – odpowiada Feride.
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.