373: Kontynuacja rozmowy w salonie rezydencji. „Pewien człowiek o imieniu Muhsin znalazł Elif i zabrał ją do swojego domu” – opowiada Murat. – „Elif mieszkała tam przez cały czas. Ale kiedy Melek przyszła do tego domu, sąsiadka powiedziała jej, że Muhsin i jego żona przeprowadzili się do Uzunova i tam teraz mieszkają”. „Nie mogę w to uwierzyć” – mówi Zeynep. – „Ale ich dom jest w Stambule, tak?”. „No tak, jest w Stambule”. „Więc po co Melek i Kenan pojechali do Uzunova?” – dopytuje Tulay. „Ponieważ przeprowadzili się tam ci ludzie, którzy opiekowali się Elif. Na pewno zabrali dziewczynkę ze sobą. Jest bardzo prawdopodobne, że Melek i Kenan właśnie tam ją znajdą”.
„Co on mówi?” – szepcze do siebie, podsłuchująca całą rozmowę Arzu. – „Skąd on wie o Muhsinie i Nurten? Czy on nie wie, że są martwi? Jeśli Melek i Kenan pojadą do Uzunova, dowiedzą się, jak smutny był ich koniec. I że Elif jest wciąż żywa…”. Arzu wychodzi na zewnątrz. Sięga po swoją komórkę i dzwoni do Seher. „Halo, Seher? Co nie spodziewałaś się, że do ciebie zadzwonię?” – mówi Arzu do słuchawki. – „Lepiej mnie wysłuchaj, bo tak łatwo ode mnie nie uciekniesz. Ponieważ wiem bardzo dobrze, gdzie jesteś. Posłuchaj, zrobisz dokładnie to, co ci powiem. Inaczej skończysz jak twoja siostra…”.
Zniecierpliwiona Gonca czeka na powrót Serdara. „Gdzie on jest? Dlaczego tak długo go nie ma?” – zastanawia się. – „Jestem bardzo głodna. Muszę coś zjeść”. Dziewczyna podnosi się z kanapy, ale nagle dostaje silnych zawrotów głowy. „Nie rozumiem, co mi się przydarza…” – mówi do siebie i z powrotem siada.
Cemal jest w domu Rabii. Podsuwa kobiecie do podpisu pełnomocnictwo, pod pretekstem zajęcia się sprawą zwlekającego z czynszem najemcy. „Zajmę się wszystkim, po prostu musisz to podpisać” – przekonuje. „I co to jest?” – pyta Rabia. „To jest dokument, który pozwala mi zająć się pani problemem. Bez tego nic nie mogę zrobić”. „Cemal, ale zrozum, że na pewno zalegają z czynszem, ponieważ nie mają wystarczająco dużo pieniędzy. Najpierw powinniśmy z nimi porozmawiać, a dopiero potem zdecydujemy o dalszych krokach. Musimy też zrozumieć ich sytuację. Nie możemy tak po prostu kogoś eksmitować”.
„Proszę pani, nie chcę nikogo wyrzucać, chcę tylko zabezpieczyć pani interesy” – zapewnia Cemal. – „Nie możemy tak po prostu czekać bez robienia czegokolwiek. W pewnym sensie pani najemcy muszą odczuwać presję…”. „Synu, sama nie wiem, co mam robić…” – wzdycha Rabia. „Naprawdę nie robimy nic złego. Po prostu chcę im przypomnieć o ich zobowiązaniach”. Mężczyzna przekazuje kobiecie dokument i długopis… W tym czasie Elif jest w drodze powrotnej do domu babci Ebru. „Boże, mam nadzieję, że uda mi się tam dotrzeć przed panem Cemalem…” – mówi do siebie.
„Dalej, pani Rabio. Proszę to podpisać, żebym mógł z nimi porozmawiać” – przekonuje Cemal. Kobieta rozgląda się po pokoju. „Czego pani szuka?”. „Szukam swoich okularów, synu” – wyjaśnia Rabia. – „Nie wiem, gdzie je zostawiłam, a chcę to wszystko dobrze przeczytać, żeby zrozumieć, o co tu chodzi”. „Ale tu naprawdę nie ma czego czytać. Poza tym nie mam już dużo czasu. Proszę, podpisz to i będzie po sprawie”. W tym momencie do drzwi domu rozlega się pukanie. „Otworzę” – mówi Rabia, chcąc wstać z kanapy. „Nie, proszę się nie kłopotać” – zatrzymuje kobietę Cemal. – „Inci pójdzie i otworzy. Dalej, córko, idź i otwórz drzwi!”.
Inci otwiera drzwi i po drugiej stronie widzi Elif. „Dobrze, że przyszłaś” – mówi dziewczynka. „Pan Cemal był tutaj?” – pyta Elif. „Tak…”. „I co mu powiedziałaś?”. „Że poszłaś na zakupy”. „I naprawdę uwierzył?”. „Tak. A tobie udało się znaleźć ten dom?”. „Niestety. Wszystkie ulice są do siebie bardzo podobne. Byłam bardzo zagubiona. Nie wiedziałam, co robić… A czyje są to buty? To pana Cemala? On nadal tu jest?!”. „Tak. Podpisuje jakieś papiery z panią Rabią…”. „Co?! Ale o jakich papierach mówisz?”.
Akcja wraca do pokoju. „Cemal, nie mogę tego podpisać bez przeczytania” – tłumaczy Rabia. „Ale nie musi tego pani czytać. Ja już to dokładnie przeczytałem” – zapewnia mężczyzna. – „Oczywiście, jeśli mi pani nie ufa, to nie mamy o czym mówić…”. „Przecież nic takiego nie powiedziałam. Oczywiście, że ci ufam, synu”. „Więc podpisze to pani?”. „Tak, podaj mi pióro…”. „Proszę tutaj podpisać” – Cemal wskazuje miejsce, a Rabia składa podpis! Elif wszystko widzi. Przypomina sobie rozmowę telefoniczną Veysela i Cemala, którą podsłuchała. Wie, że ojciec Inci właśnie zrobił coś bardzo złego…
„Doskonale, pani Rabio! Teraz już nikt pani nie wykorzysta!” – zakrzykuje zadowolony Cemal. „Pani Rabio…” – odzywa się Elif. „Och, Elif, córko. Jak się masz? Czujesz się już lepiej?” – pyta pani domu. – „Chodź tu do mnie, córko”. Dziewczynka udaje się do Rabi i przechodząc obok stolika celowo trąca szklankę z herbata, która rozlewa się po podpisanym dokumencie! W jednej chwili mina Cemala rzednie. „I co ty narobiłaś, dziewczynko?!” – wydziera się wściekły mężczyzna. – „Jesteś głupim bachorem! Jak mogłaś tego nie zauważyć?!”.
„Wybacz mi, panie Cemalu” – odzywa się Elif, spuszczając głowę. – „Nie chciałam tego zrobić…”. „Cemal, uspokój się” – prosi Rabia. – „Dlaczego tak krzyczysz?”. „Jak to dlaczego?! Ta dziewczynka idzie i na nic nie patrzy!” – wrzeszczy Cemal. „Ale nie ma o co się tak złościć. Musisz się uspokoić, synu”. „Faktycznie, przepraszam. Jutro rano przyniosę nowe dokumenty, proszę się nie martwić”. „Dobrze” – potwierdza Rabia. Cemal wstaje, grozi palcem w kierunku Elif i opuszcza dom. Na zewnątrz dzwoni do Veysela i prosi go o kopię dokumentów potrzebnych do pełnomocnictwa.
Gonca postanawia zadzwonić do Serdara. Gdy wybiera numer, nagle dostaje silnych mdłości. Biegnie do łazienki i przypadkowo komórka, którą dostała od mężczyzny, wpada do wiadra z wodą. „Uff, całe szczęście, że nie wyrzuciłam swojego telefonu” – mówi dziewczyna. – „Włączę go tylko na chwilę. Może Necdet mnie nie namierzy…”. Tymczasem Serdar jest już pod bramą rezydencji Emiroglu. Czeka aż córka wyjdzie na zewnątrz. Nagle jego komórka zaczyna dzwonić. To Gonca telefonuje do niego ze swojego prywatnego numeru. „Dlaczego dzwonisz do mnie z tego numeru?” – pyta Serdar. – „Wiesz przecież, że to bardzo niebezpieczne”. „Przepraszam, nie miałam innej opcji…”. „Dlaczego? Co się stało?”.
„Serdar, czuję się bardzo źle” – wyjaśnia dziewczyna. – „Mam zawroty głowy i mdłości. Serdar, kiedy wrócisz?”. „Teraz jestem przed rezydencją. Czekam aż moja córka wyjdzie na zewnątrz. To zajmie mi jakąś godzinę” – odpowiada mężczyzna. „Proszę, błagam cię, wróć. Czuję się bardzo źle…”.
Melek i Kenan przyjeżdżają do Uzunova. Wysiadają z samochodu i pieszo podróżują przez wioskę. Na drodze spotykają jakiegoś mężczyznę. „Przepraszamy. Szukamy znajomych i chcielibyśmy zapytać, czy ich pan zna” – mówi Kenan. „O kogo chodzi?” – pyta przechodzień. „Szukamy rodziny Kose. Niedawno się tu sprowadzili” – wyjaśnia Melek. „Mieszkają po prawej stronie na końcu drogi” – wskazuje mężczyzna. „Bardzo dziękujemy” – mówi Melek i wraz z Kenanem ruszają w dalszą drogę.
Do gabinetu Necdeta wchodzi jeden z jego ludzi. „Namierzyliśmy telefon pani Goncy, dzięki nawiązanemu przez nią połączeniu” – oznajmia mężczyzna. „Więc szybko przygotujcie samochód!” – rozkazuje Necdet, a kiedy jego podwładny wychodzi, mówi do siebie: „W końcu cię zobaczę”. Tymczasem Melek i Kenan docierają do wskazanego domu. Na podwórku właśnie grabi liście jakiś mężczyzna. „Pan Muhsin, prawda?” – pyta go Kenan. „Muhsin jest synem mojego wujka” – oznajmia mężczyzna. – „Dlaczego pan pyta?”. „Przepraszam, że przeszkadzam, ale szukamy Muhsina i Nurten. Podobno mieszkają tutaj”. „Mieszkali tu kiedyś. Przykro mi to powiedzieć, ale…”.
„Ale co? Co się stało?!” – dopytuje Melek, czując jak serce podchodzi jej do gardła. „Musimy ich znaleźć. To dla nas bardzo ważne” – dodaje Kenan. „Niestety to niemożliwe, byście ich znaleźli. Ponieważ oni zginęli w wypadku samochodowym…” – oznajmia mężczyzna. „Co?! Co ty mówisz?!” – przeraża się Melek. „Kiedy zdarzył się ten wypadek?” – pyta Kenan. „Półtora miesiąca temu”. „A moja córka Elif… Jest z tobą, prawda?”. „Bardzo mi przykro. To najsmutniejsza rzecz…”.
Gonca na kanapie zwija się z bólu. „Gdzie jesteś, Serdar?” – pyta, trzymając się za brzuch. Nagle w domu rozlega się pukanie. „Och, wreszcie wrócił” – cieszy się dziewczyna. Wstaje, idzie otworzyć drzwi i po drugiej stronie widzi… Necdeta! „To jest twój koniec, Gonca! Gra się skończyła!” – oznajmia mężczyzna.
Kuzyn Muhsina zaprowadza Kenana i Melek na cmentarz. „Moja córka jest żywa. Wiem to” – powtarza sobie przez drogę Melek. „Muhsin dużo opowiadał o Aysegul. O jej długich włosach splecionych w warkoczyki” – opowiada kuzyn. – „Niestety żyła tak krótko…”. Cała trójka zatrzymuje się przy trzech grobach położonych obok siebie. Na jednym z nagrobków widnieje napis: „Aysegul Kose”. Melek rzuca się na grób. „Elif! Córeczko! Nie!!!” – krzyczy wniebogłosy. Gdy Melek i Kenan rozpaczają, kuzyn uśmiecha się ukradkiem. Kolejna intryga Arzu powiodła się…
Akcja wraca do kryjówki Goncy. Necdet chwyta żonę za włosy. „Myślałaś, że możesz mi uciec?!” – wrzeszczy. „Proszę, puść mnie…” – błaga przerażona dziewczyna. „Poważnie zamierzałaś uciec, nosząc mojego syna w swoim łonie?!”. Gonca odpycha męża i szynko ucieka do innego pokoju, którego drzwi zamyka na klucz. „Gonca, otwórz drzwi!” – rozkazuje Karapinar, szarpiąc za klamkę. „Odejdź stąd Necdet, błagam cię…” – prosi dziewczyna. „Słuchaj, jeszcze mnie nie znasz, ale mnie poznasz. Lepiej otwórz drzwi”. „Necdet, odejdź z mojego życia. Zostaw mnie!”.
„Chyba mnie nie zrozumiałaś, Gonca. Nigdzie stąd nie pójdę!” – oświadcza mężczyzna. – „Masz w brzuchu mojego syna, nie zamierzam odejść! Otwórz te przeklęte drzwi! W tej chwili! Przysięgam, że jeśli ich nie otworzysz, to samemu je wyważę!”. „Boże, uratuj mnie. Błagam cię…” – wznosi modły Gonca. „Jeśli nie potworzysz drzwi, poniesiesz konsekwencje! Otwieraj w tej chwili!”. „Nie, nie otworzę. Nie chcę z tobą mieszkać…”. „A ja cię nigdy nie zostawię w spokoju! Jesteś moja! Moja!”. Necdet w szale zaczyna napierać na drzwi. Po chwili mężczyzna jest już w środku pokoju. Chwyta przerażoną żonę za kołnierz płaszcza.
„Puść, proszę… Błagam…” – odzywa się dziewczyna. „Zamknij usta, Gonca! Mam już dość!” – wrzeszczy Karapinar. – „Oszukałaś mnie! Zrobiłaś to, czego nawet nie mogłem sobie wyobrazić!”. „Ty nigdy mnie nie kochałeś i dlatego mnie stracisz!”. „Nie, Gonca. Nigdy cię nie stracę, rozumiesz? A teraz idziemy!”. Mężczyzna siłą wyprowadza żonę na zewnątrz, gdzie czekają jego ludzie. „Wy tu zostaniecie i poczekacie, aż wróci ten przeklęty Serdar” – rozkazuje. – „Tylko nic mu nie zróbcie. Chcę go żywego!”.
Dziewczynki są już w swoim domu. „Pan Cemal będzie na mnie bardzo zły, gdy wróci” – mówi Elif. – „Zalałam mu papiery…”. W tym momencie drzwi się otwierają i po chwili w pokoju gościnnym zjawia się Cemal. „Za kogo ty się uważasz?!” – mężczyzna wrzeszczy na Elif. – „Wiesz, jak się musiałem natrudzić, by ta kobieta to podpisała?! A co jeśli teraz nie podpisze? Cała moja praca pójdzie na marne! Dlaczego zawsze wszystko psujesz?!”.
Przerażone dziewczynki uciekają do swojego pokoju. Zastawiają drzwi krzesłem, ale Cemal bez problemu je forsuje. „Jak mogłaś to zrobić?! Zrujnowałaś wszystkie moje plany!” – krzyczy mężczyzna. – „Ale to tak nie zostanie! Zapłacisz mi za to, Elif! Posłuchajcie mnie, bachory wy! Za bardzo was rozpieściłem! Od teraz nie dostaniecie niczego poza spleśniałym jedzeniem i do końca tygodnia będziecie zamknięte w domu!”.
Melek ciągle rozpacza nad fałszywym grobem córki. Akcja przenosi się do rezydencji Emiroglu. „Jedyne czego chcę, to usłyszeć dobre wieści” – mówi Zeynep. „Też tylko tego chcę” – potwierdza Feride. Aliye próbuje dodzwonić się do syna, ale jego telefon nie odpowiada. „A jeśli stało się im coś złego? Nie zniosę tego…” – mówi pani Emiroglu. „Na pewno są już w drodze. Zaraz ich zobaczymy” – zapewnia Murat. „Mogliby się z nami przynajmniej skontaktować” – odzywa się Tulay. – „Ach, mam nadzieję, że z maleńką wszystko dobrze”.
Serdar wraca do domu. W środku jednak nikogo nie zastaje. „Co się tu dzieje? Gonca!” – krzyczy mężczyzna i rozgląda się za kobietą. Nagle zostaje zaatakowany przez dwóch drabów Necdeta! Serdar jednak sprytnie odbiera jednemu z nich pistolet i celuje do napastników. „Gdzie ona jest?! Odpowiadajcie!” – krzyczy, ale mężczyźni uciekają.
Arzu rozmawia przez telefon z kuzynem Muhsina. „I co? Uwierzyli ci?” – pyta. „Tak, proszę pani. Ta kobieta nie przestawała płakać” – odpowiada mężczyzna. „Doskonale. Cieszę się, że wszystko dobrze poszło. Gratuluję”. „A co jeśli wrócą?”. „Masz kontynuować to kłamstwo. Nigdy nie mogą odkryć prawdy”. „Dobrze, ale co z moja zapłatą? Seher kazała mi z panią porozmawiać o tym”. „Nie martw się o to. Zobaczysz, że zostaniesz bardzo sowicie wynagrodzony. Po prostu musisz poczekać”.
Necdet zaprowadza żonę do jej sypialni i rzuca ją na podłogę. „Necdet, nie chcę być z tobą! Nie masz prawa mnie tu więzić!” – krzyczy zapłakana Gonca. „Zamknij się! Nie bądź żałosna!” – mówi Karapinar i sadza dziewczynę na fotelu. – „Jesteś tutaj dlatego, że cię kocham i nie pozwolę ci odejść! Nosisz w brzuchu mojego syna! A teraz przestań już płakać”. Necdet całuje żonę w czoło i opuszcza jej pokój. Schodzi na dół, gdzie czeka na niego dwóch pracowników. „Co się stało?” – pyta Necdet. – „Odpowiadajcie! Gdzie jest ten imbecyl?! Zabraliście go do piwnicy?!”.
„Panie, chodzi o to, że… Udało mu się uciec…” – oznajmia jeden z podwładnych. „Jak mogliście na to pozwolić?!” – oburza się Karapinar. – „Wynoście się stąd! Zejdźcie mi z oczu!”. Podwładni odchodzą. Necdet wzywa Erkuta i każe mu osobiście zająć się odnalezieniem Serdara. W tym czasie Serdar ukrywa się w lesie i obserwuje rezydencję Karapinara. „Ochroniarze muszą być w całym domu” – mówi do siebie. – „To bardzo ryzykowne. Mogą mnie złapać. Ale spokojnie, Gonca. Wyciągnę cię stąd. Nie martw się…”. Czy Serdarowi faktycznie uda się uratować Goncę?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.