434: Kontynuacja spotkania Arzu i Umita. „Co się stało?” – pyta mężczyzna. „Cóż, nie wiem. Wszystko było dobrze i nagle samochód zaczął mocno szarpać” – odpowiada Karapinarówna. – „Potem zupełnie się zatrzymał. Nie mam pojęcia, co mogło się stać. Masz jakiś pomysł? Słucha mnie pan?”. „Tak, oczywiście. Przyjrzę się temu” – mówi Umit i zagląda pod maskę. Akcja przenosi się do rezydencji Karapinara. Gonca schodzi na dół i zastaje tam męża. „Och, wróciłeś i do tego jesteś trzeźwy. Brawo” – mówi dziewczyna. „Gonca, nie mów tak, jakby to zdarzało się nagminnie” – odpowiada Serdar. – „Od czasu do czasu mam prawo zrelaksować się”. „No jasne. Ty się relaksujesz, a ja muszę użerać się z tą wariatką Arzu”.
„Co się stało?” – pyta Serdar. „A jak myślisz? Znieważyła mnie przed służącą” – odpowiada Gonca. – „To nie może być kontynuowane, basta! Nie możemy dłużej żyć z nią pod jednym dachem”. „To także dla mnie trudne, kochanie, ale powiedzieliśmy, że będziemy ją tolerować przez jakiś czas”. „Jak długo? Aż zwariuję?!”. „Nie mów tak, kochanie. Bądź cierpliwa i wszystko będzie dobrze. Obiecałem ci, że odejdziemy daleko od niej i od wszystkich. W nowym domu zaczniemy nowe życie. Wszystko będzie pięknie, uwierz mi”. „Serdar, może pokazałbyś mi wreszcie nasz nowy dom?”. „Ale w tej chwili?”. „Tak, właśnie teraz”. „Cóż, dom wciąż jest w budowie… Zbyt wiele byś nie zobaczyła…”.
„To nie ma znaczenia” – oznajmia Gonca. „Cóż, naprawdę brakuje jeszcze wiele do jego ukończenia” – tłumaczy Serdar. – „Chcę cię zaskoczyć i pokazać dom w pełnej krasie”. „Kiedy to nastąpi?”. „Cóż, wkrótce… Wiesz, to nie jest łatwe, ale staram się popędzać wszystkich pracowników”. „Och, nie wiem, czy jestem w stanie czekać”. „Wkrótce zobaczysz nasz dom na własne oczy. Teraz to tylko cegły i beton”. „Mam nadzieję, że skończą to tak szybko, jak to możliwe. Cóż, pójdę do kuchni. Chcesz, abym przygotowała ci coś do jedzenia?”. „Nie, kochanie, dziękuję”. Kiedy dziewczyna odchodzi, Serdar zerka na telefon i pyta zniecierpliwiony: „Umit, co z tobą?”.
Umit patrzy pod maskę pojazdu. „Wygląda na to, że wszystko jest dobrze” – ocenia. „Wiesz już w czym problem?” – pyta Arzu. „Nie, ale wciąż sprawdzam”. „Uff, jestem już spóźniona”. „Wał korbowy nie jest uszkodzony. Bardzo dziwne”. „Masz w ogóle pojęcie, co się tu dzieje?”. „Niestety nie jest to w moim zasięgu i musisz wezwać pomoc”. „Ale ja nie mogę czekać. Mam ważne spotkanie”. „Jeśli chcesz, zabiorę cię tam, dokąd zmierzasz, w porządku?”. „To na pewno nie będzie dla ciebie problem?”. „Z przyjemnością pomogę, spokojnie. Przy okazji, jestem Umit”. „Jestem Arzu”. Oboje wymieniają się uściskami dłoni. Następnie wsiadają do samochodu mężczyzny.
Kasim jest pod bramą rezydencji Emiroglu. „Co za dom” – mówi mężczyzna. – „Wygląda zupełnie jak pałac. Jak kobieta, która tu mieszka, może pracować w warsztacie krawieckim? Nie rozumiem. Jest w tym coś bardzo dziwnego. A może jest tu po prostu zatrudniona jako pracownik? Zresztą, nie ma to znaczenia. Muszę zabrać stąd moją żonę. Idę po nią”. Mężczyzna przechodzi przez furtkę i udaje się do domku dla służby, gdzie myśli, że zastanie żonę. Nikogo tam jednak nie ma.
Melek w tym czasie budzi Aysel i zanosi jej jedzenie. Następnie wychodzi na taras, gdzie jest Zeynep. „Obudziłam Aysel i przyniosłam jej coś do jedzenia” – oznajmia mama Elif. „I jak się ma?” – pyta Zeynep. „Wygląda już znacznie lepiej i z czasem na pewno jej się poprawi”. „Mam taką nadzieję. Muszę ci o czymś powiedzieć. Elif nie chce założyć swojego mundurka szkolnego. Selim i ja próbowaliśmy ją przekonać, ale nie da sobie nic powiedzieć. Chyba słyszała to, o czym rozmawialiśmy…”. „Co masz na myśli?”. „Cóż, kiedy rozmawialiśmy o problemach finansowych, Selim poruszył temat zapisania Elif do szkoły prywatnej. Wydaje mi się, że ona to słyszała i dlatego nie podoba jej się pomysł powrotu do dotychczasowej szkoły”.
„Cóż, jeśli o to chodzi, porozmawiam z nią” – oznajmia Melek. – „Nie martw się. Choć prawda jest taka, że nie czuję, by prywatna szkoła była lepsza. To naprawdę duży wydatek”. „Ale Selim…” – odzywa się Zeynep. „Wiem, Selim chce wszystkiego, co najlepsze dla Elif. Ale w tym czasie musimy szczególnie liczyć się z wydatkami”. Kasim ukrywa się w ogrodzie i obserwuje rozmowę na tarasie. „Jest krawcową, a wygląda jak dama w tym domu” – mówi mężczyzna, patrząc na Melek. – „Kompletnie nie rozumiem, co się tutaj dzieje”. W tym momencie z wnętrza domu wychodzi Aliye i zaprasza Zeynep i Melek na obiad.
Akcja przenosi się do samochodu Umita. „Mieszkasz w tych stronach?” – pyta mężczyzna. „Tak” – potwierdza Arzu. „Chciałbym mieszkać w tej okolicy. Chodzi o to, że jest tu bardzo spokojnie i moja praca jest niedaleko stąd. Ty także chcesz dostać się do swojej pracy, prawda?”. „Zgadza się”. „Czym się zajmujesz?”. „Nie mam stałej pracy. Idę na rozmowę kwalifikacyjną”. „Rozumiem. Nie martw się, zdążymy na czas. Zadzwonię do serwisu”.
Melek wchodzi do pokoju dziewczynek. „Co robisz, córko?” – pyta. „Rysuję, mamo” – odpowiada Elif. „Ale wszyscy czekamy na ciebie na dole. Twoja babcia zrobiła bardzo pyszne jedzenie”. „Teraz nie jestem głodna”. „Rozumiem, ale powinnaś usiąść przy stole, nawet jeśli nie jesteś głodna. Czy to ze względu na szkolny mundurek masz zły humor?”. „Nie, to nie to…”. „Więc dlaczego oddałaś mundurek swojemu wujkowi? Co się stało?”. „Ponieważ chcę iść do szkoły, o której mówiłaś, mamo”. „Dlaczego?”. „Po prostu tego chcę”. „W porządku, kochanie. Jeśli naprawdę tego chcesz, zgadzam się. A teraz chodźmy do jadalni”. Elif wraz z mamą opuszczają pokój.
Umit zatrzymuje samochód. „Jesteśmy na miejscu” – oznajmia mężczyzna. – „Wysłałem lawetę po twoje auto”. „Dziękuję. Do widzenia” – kobieta odpina pas i opuszcza pojazd. Umit także wychodzi na zewnątrz i woła za swoją pasażerką: „Arzu, czy możesz dać mi swój telefon? Przekażę go obsłudze technicznej, która zajmie się twoim samochodem”. Kobieta wpisuje swój numer na komórce prawnika. Akcja przenosi się do jadalni domu Emiroglu. „Melek, Aysel nie przyszła do stołu. Dlaczego nie zaniesiesz jej czegoś do jedzenia?” – pyta Aliye. „Zaniosłam, ale ona nie czuje się najlepiej. Nie ma apetytu” – odpowiada mama Elif.
„Dobrze, może napijemy się kawy?” – proponuje Aliye. „Nie mogę, muszę pracować” – odpowiada Selim. – „Wciąż jest wiele wydatków, które muszę obliczyć. Wypadek ciężarówki okazał się bardzo kosztowny. Muszę obliczyć plan wydatków i zapłacić za wszystkie straty do końca miesiąca”. Elif nagle wstaje od stołu. „Co się stało?” – pyta Melek. „Wrócę za chwilę” – odpowiada dziewczynka i udaje się do swojego pokoju. W następnej scenie Elif jest już w pokoju. „Uff, gdzie to umieściłam?” – zastanawia się. Szpera po szufladach i w końcu znajduje niewielkie pudełko. Udaje się z nim na dół. „Weź to, wujku” – mówi dziewczynka. „Co to?” – pyta Selim. „Pieniądze, abyś opłacił wypadek ciężarówki”.
Selim przytula bratanicę. „Księżniczko, to nie jest konieczne” – mówi. „Wiem, że to niewiele, ale chcę pomóc” – oznajmia Elif. „Kontynuuj zbieranie pieniędzy, a następnie kup zabawki dla siebie i Inci”. „Nie mogę. Mamy dużo zabawek i ubrań. Nie potrzebujemy więcej”. „Dobrze, więc zbieraj pieniądze i potem zastanowi się, co z nimi zrobić”. „Dobrze, ale pod jednym warunkiem. Nie pójdę do prywatnej szkoły. Chcę iść do szkoły publicznej”. „Ale…”. „Selim, lepiej zaakceptuj warunek Elif” – odzywa się Melek. „Wiesz, jak bardzo ważna dla mnie jest kwestia edukacji Elif”. „Rozumiem. Wiem, że chcesz dla niej jak najlepiej, ale ona podjęła decyzję. Nie nalegaj więcej”.
„Gdyby mój brat żył…” – mówi Selim. „Zrobiłby to samo dla niej” – przekonuje Melek. – „Elif jest sprytną i pracowitą dziewczyną. Posłuchaj, wiele dzieci uczy się w publicznych szkołach i nie mają problemów w osiąganiu sukcesów”. Tymczasem Arzu wraca do rezydencji. Wściekła podchodzi do siedzącego w salonie Serdara. „Auto, które mi dałeś, to zwykły złom!” – mówi kobieta. „Co się stało?” – pyta mąż Goncy. „Samochód zepsuł się na środku drogi!”. „Cóż, zwykły pech. Skąd miałem wiedzieć, że tak się stanie? Gdzie auto ci się popsuło? Zadzwonię po pomoc, żeby je ściągnęli”.
„To już nie jest konieczne” – oznajmia Arzu. „Dlaczego?” – pyta Serdar. „Kiedy auto mi nawaliło, zatrzymał się pewien mężczyzna i mi pomógł. Zadzwonił po pomoc drogową i zawiózł mnie do celu”. „Spotkałaś bardzo uczynną osobę”. „Dokładnie. Gdyby nie on, nadal byłabym tam na drodze w środku nocy!”. „Nie przesadzaj”. „Mam nie przesadzać?! Dałeś mi auto, które nie działa!”. „Ale wszystko działało idealnie. Samochód jest świeżo po serwisie”. „Nigdy więcej nie zaufam tobie!” – oświadcza Arzu, odwraca się na pięcie i wchodzi na górę. „To prawda. Nie powinnaś mi ufać. Dobra robota, Umit…” – szepcze do siebie Serdar i zanosi się śmiechem.
Serdar telefonuje do Umita. „Rozmawiałem właśnie z Arzu. Wydaje się, że wszystko poszło dobrze” – mówi mąż Goncy. „Zgadza się, nie było żadnego problemu” – potwierdza prawnik. „I kiedy zrobisz następny krok?”. „Jak tylko auto wyjdzie z serwisu, zacznę wdrażać w życie nasz plan. Ty także bądź ostrożny, Serdar”. „Nie martw się, wszystko będzie dobrze. Do usłyszenia”. Akcja przeskakuje do następnego dnia. Zeynep udziela kolejnych korepetycji Cansu. Dziewczyna źle się czuje i prosi, by dzisiaj wcześniej skończyli zajęcia. Żona Selima próbuje skontaktować się z mamą Cansu, jednak jej telefon nie odpowiada. Zeynep po prośbach uczennicy postanawia puścić ją wolno. Czy oby na pewno robi dobrze?
Akcja przenosi się do szwalni. Bahrije prosi Sunę i wręcza jej kopertę. „Co to jest?” – pyta pracownica. „Twoja tygodniowa pensa” – odpowiada kierowniczka. „Ale tu brakuje ponad połowę kwoty”. „A czego się spodziewałaś? Czy nie ukradziono ci pieniędzy?”. „Tak, ale… Przecież nie chciałam, by tak się stało”. „Niech więc to będzie dla ciebie lekcją. Musimy płacić za swoje błędy. A teraz wracaj do pracy”. Tymczasem Murat sprzedaje klientce sporo towaru. „Och, to wszystko jest bardzo ciężkie” – wzdycha kobieta. – „Jak ja to uniosę?”. „Jeśli pani chce, może zostawić część rzeczy tutaj i później po nie wrócić” – sugeruje chłopak.
„Nie, musiałabym pokonać schody w te i z powrotem. Nie mogę tyle chodzić, młodzieńcze” – tłumaczy kobieta. – „Lepiej po prostu zwrócę część rzeczy i powiem mojemu synowi, by przyszedł po resztę innym razem”. „Nie, proszę się nie martwić. Ja pani pomogę zabrać wszystko” – oświadcza Murat i podnosi wszystkie torby. Następnie zwraca się do sprzedawcy po przeciwnej stronie ulicy: „Bracie, muszę na chwilę odejść. Miej oko na mój samochód, dobrze?”. „W porządku” – odpowiada mężczyzna. Murat odchodzi wraz z kobietą. Czy oby na pewno jego samochód jest bezpieczny…?
Akcja przenosi się przed szwalnię. Trzy pracownice siedzą przed zakładem i patrzą na Yusufa, który wnosi jakieś pudła do antykwariatu. „Spójrzcie tylko na niego. Z tą brodą i włosami wygląda jak jaskiniowiec” – stwierdza jedna z kobiet. Ze szwalni wychodzi Suna. „Mam nadzieję, że nie masz przy sobie pieniędzy” – mówi do niej Gulay. „Dlaczego?”. „Żeby ci ich ponownie nie ukradli…”. Kobiety zanoszą się śmiechem. „Nie gniewaj się, tylko sobie żartuję”. „Ciężko tutaj pracujemy i zarabiamy nędzne pieniądze, a wy sobie z tego jeszcze żartujecie”. „Człowiek, który ma twoje pieniądze jest tam” – Gulay wskazuje na bibliotekarza. – „Jeśli nie będziesz się bronić, dalej będzie cię wykorzystywać”.
Jedna z pracownic wstaje i podchodzi do Yusufa. „Chcemy, żebyś oddał nam pieniądze, które ukradłeś” – mówi kobieta. „O jakich pieniądzach mówisz?” – pyta bibliotekarz. „Nie udawaj, że nie wiesz. Zdajesz sobie sprawę, jak ciężko ta dziewczyna pracowała na te pieniądze, które ty jej ukradłeś?!”. „Nie rozumiem cię”. „Dość! To, że jesteśmy spokojne, nie oznacza, że jesteśmy idiotkami! Już ci powiedziałam, musisz zwrócić te pieniądze!”. W tym momencie ze szwalni wychodzi Melek. „Co się tu dzieje? Yildiz?” – pyta mama Elif i podchodzi do swojej koleżanki z pracy i bibliotekarza.
„Nie wiem, o czym mówisz. Odejdź stąd” – rozkazuje Yusuf. „Nie, powiedziałam ci, że musisz to zwrócić!” – oświadcza Yildiz. „Spokojnie…” – prosi Melek. „Posłuchaj, chcę tylko, żeby zwrócił pieniądze Sunie! To wszystko!”. „Lepiej zabierz stąd swoją przyjaciółkę i to szybko” – sugeruje bibliotekarz Melek. „Nie ruszę się stąd, dopóki nie oddasz pieniędzy!”. „Yildiz, wystarczy. Wracajmy do szwalni”. Melek bierze przyjaciółkę za ramię i prowadzi ją w kierunku zakładu. „Dlaczego pozwoliłyście jej zrobić coś takiego?” – pyta innych pracownic przez zakładem. Następnie wchodzi do środka i udaje się do płaczącej Suny.
„Suna, proszę, musisz się uspokoić, kochanie” – mówi Melek. „Jak mogę się uspokoić? Z powodu tego złodzieja zostałam bez pieniędzy” – odpowiada dziewczyna. „Nadal nie wiemy, czy to na pewno był od…”. „Wszyscy tak twierdzą. Yildiz nawet zaatakowała go”. „Ale przecież sama powiedziałaś, że nie widziałaś jego twarzy. Nie możemy oskarżać innych, nie mając pewności”. Do Suny podchodzi Yildiz. „Nie martw się. Odbierzemy to, co należy do ciebie” – oznajmia dziewczyna, która naskoczyła na Yusufa. „Dlaczego to zrobiłaś?” – pyta Melek. „A co miałam zrobić? Przecież ten człowiek ukradł pieniądze!”. „Widziałaś to?”.
Do szwalni wchodzi Cevahir. „Co się tu dzieje? Dlaczego jesteście zdenerwowane?” – pyta mężczyzna. „One zawsze robią zamieszanie, panie Cevahirze” – oznajmia Bahrije. „Ten bibliotekarz z naprzeciwka groził Yildiz przed chwilą” – opowiada Gulay. – „Na szczęście Melek przyszła w porę i ją uratowała”. „Co się stało? Zrobił ci coś?” – pyta Cevahir. „Nic jej nie zrobił, ale wszystkie byliśmy przerażone, widząc pełne nienawiści oczy tego człowieka. Trudno nam pracować, będąc w takim stresie…”. „Wiem dokładnie, co trzeba z nim zrobić…”. Cevahir udaje się do antykwariatu, uderza w drzwi, ale w środku nie ma już Yusufa. Wraca więc do szwalni.
„I co pan zrobił z tym przestępcą?” – pyta Gulay. „Uciekł na mój widok” – oznajmia Cevahir. – „Nie bójcie się. Sprawię, że bardzo drogo zapłaci za wszystkie krzywdy, których dokonał”. Tymczasem Tulay i Veysel wracają z obiadu. Udają się na ulicę, gdzie stał ich samochód, ale teraz go tu nie ma! „Nie ma auta!” – przeraża się mężczyzna. „Może Murat zaparkował go na innej ulicy?” – zastanawia się Tulay. W tym samym momencie pojawia się Murat. „Gdzie jest auto?!” – pyta wściekły Veysel. „Co się dzieje?” – nie rozumie chłopak. „Nie ma samochodu! Gdzie jest?!”.
„Nie rozumiem, odszedłem tylko na chwilę pomóc jednej pani z zakupami…” – tłumaczy Murat. – „Ale poprosiłem innego kupca, by miał samochód na oku…”. „Zostawiłeś samochód i odszedłeś?!” – wrzeszczy Veysel i uderza syna. „Ała, tato, nie bij mnie…”. „Uspokój się, Veysel” – prosi Tulay. „O Boże, to koniec! Straciliśmy całą naszą własność! Całą naszą pracę!”. „Co teraz zrobimy?” – przeraża się Tulay. Co się stało z samochodem? Czy Veysel jeszcze go odzyska?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.