461: Serdar wchodzi na salę żony. „Dzień dobry. Widzę, że wyglądasz już dużo lepiej” – mówi mężczyzna. – „Domyślam się, że w nocy nie miałaś dużego bólu, prawda?”. Na salę wchodzi pielęgniarka i pyta pacjentkę: „Czuje się już pani lepiej?”. „Tak” – potwierdza Gonca. „Bardzo dobrze. Dzisiaj zostanie pani wypisana do domu”. „To oznacza, że Gonca i dziecko mają się dobrze?” – dopytuje Serdar. „Tak, zgadza się. Praca serca dziecka jest prawidłowa. Tak samo jak ciśnienie krwi pani Goncy. Ale od teraz musi pani bardzo uważać na siebie. Nie dźwigać niczego ciężkiego ani nie wykonywać czynności, które wymagają znacznego wysiłku”.

„Nie ma powodów do zmartwień, dobrze zaopiekuję się Goncą” – zapewnia Serdar. Kiedy pielęgniarka opuszcza salę, zwraca się do żony: „Dalej, chodźmy do naszego domu”. „Naszego domu?” – pyta Gonca. – „Czyżbyś zapomniał, że już tam nie mieszkasz?”. „Proszę, nie ciągnij tego tematu. Zrozumiałem swoje błędy i staram się być lepszym, ale nie mogę wymazać przeszłości. Daj mi szansę, zaczniemy nowy rozdział naszego życia. Wybacz mi, wszystko będzie dobrze. Wkrótce na świat przyjdzie nasze dziecko. Chcę dla niego wszystkiego, co najlepsze, a także dla ciebie. Gonca, proszę…”.

„Dobrze” – zgadza się dziewczyna. „Bardzo ci dziękuję, kochanie” – mówi szczęśliwy Serdar. – „Obiecuję, że zrobię wszystko, co tylko możliwe, abyś była szczęśliwa. Będziemy doskonałą rodziną”. W tym momencie Serdar odbiera sms-a od Umita: „Jestem w szpitalu. Możemy się zobaczyć”. „Zaraz wrócę, kochanie” – mówi mężczyzna i opuszcza salę. Następnie wychodzi przed szpital, gdzie czeka na niego Umit. „Jesteś szalony?” – pyta mąż Goncy. – „Jak śmiesz się przede mną pokazywać?”. „Serdar, proszę, nie denerwuj się” – mówi Umit. „Powiedziałem ci, żebyś nie przychodził. Nie mamy już o czym rozmawiać!”. „Jesteś zdenerwowany, ale chcę ci coś powiedzieć”. „Nie chcę cię dłużej słuchać, Umit! Kiedyś byliśmy dobrymi przyjaciółmi, a ty mnie zdradziłeś! Okłamałeś mnie!”.

„Pamiętasz, kiedy byliśmy w więzieniu i walczyliśmy jeden za drugiego?” – kontynuuje Serdar. – „Ale teraz jesteś moim wrogiem, który mnie zdradził! Nigdy bym nie pomyślał, że coś takiego spotka mnie z twojej strony. Jesteś śmieciem!”. „Wystarczy już tego” – prosi Umit. – „Posłuchaj, zakochałem się. To stało się tak nieoczekiwanie, zrozum to”. „Przestań kłamać. Myślałem, że mogę ci zaufać. Teraz wiem, że się myliłem. Nie jesteś prawdziwym przyjacielem, tylko zwykłym zdrajcą”. „Serdar, przyjacielu, zawsze robiłem to, o co mnie prosiłeś. Nigdy cię nie zawiodłem”. „Zamknij się! Nie chcę, żebyś więcej nazywał mnie przyjacielem. Nasza przyjaźń dobiegła końca!”.

„Serdar…” – odzywa się Umit. „Zamknij się!” – powtarza mąż Goncy. – „Powiedziałem, że nie chcę więcej słuchać twoich kłamstw. Nie chcę cię więcej widzieć. Aha i najważniejsze. Zabierz Arzu z mojego domu i wyjedźcie daleko stąd. Zrób to dla własnego dobra… Mam nadzieję, że to rozumiesz”. Serdar wraca do szpitala. Tymczasem w szkole rozlega się dzwonek na przerwę. Wszyscy opuszczają salę i zostaje w środku tylko Beril. Dziewczynka ze swojego plecaka wyciąga nożyczki i uśmiecha się z cwaniackim uśmiechem. Co planuje?

Na salę Cevahira wchodzi prawnik Veysela. „Czego tutaj chcesz, adwokacie?” – pyta właściciel szwalni. „Dzisiaj rozpoczyna się proces” – oznajmia Ilker. – „Chcę, abyśmy zawarli ugodę”. „Nie chcę się z nikim w żaden sposób dogadywać”. „Proszę wierzyć, że będzie lepiej, jeśli zaakceptuje pan naszą ofertę. Wiem, że będzie pan żałował, jeśli tego nie zrobi. Przedstawię przed sądem dowody, które jednoznacznie wskażą winnego tego zajścia”. „To bzdury. Jestem ofiarą, więc jak mógłbym być winny?!”. „Oczywiście, że możesz. Są świadkowie, którzy widzieli, jak zaatakowałeś mojego klienta nożem. Mój klient działał w obronie własnej i z tego powodu zostałeś ranny i trafiłeś do szpitala”.

„Idioto, naprawdę wierzysz, że pójdę z wami na jakiś śmieszny układ?” – pyta Cevahir. – „Wynoś się stąd i to natychmiast! Inaczej poznasz, do czego jestem zdolny i to ty będziesz żałował…”. „Dobrze rozumiem? Pan mi grozi?” – pyta adwokat. „Rozum to sobie jak chcesz. Odmawiam zawarcia ugody i ostrzegam, że jeśli skomplikujesz proces, wpadniesz w bardzo poważne problemy”. „Na szczęście są przepisy prawa, które mnie ochraniają i które pan musi szanować”. „Do diabła z prawem! Nie obchodzi mnie ono!”. „Dobrze, nie będzie zatem żadnej ugody”.

Akcja wraca do szkoły. Beril nożyczkami przecina obrusy, które Elif przyniosła ze szwalni. Nagle do sali wraca nauczycielka. Dziewczynka natychmiast chowa nożyczki za plecami. „Beril, co ty tutaj robisz?” – pyta pani Filiz. „Chciałam, żeby obrusy wyglądały lepiej” – odpowiada dziewczynka. Nauczycielka rozgląda się po ławkach. „To, co zrobiłaś, jest bardzo złe” – oznajmia. – „Jak możesz niszczyć pracę innych i zasoby szkoły? Nie chcę słuchać wyjaśnień, ponieważ nie istnieje żaden powód, by coś takiego zrobić. Chcę, żebyś przemyślała to bardzo dobrze. Na razie nikomu o tym nie powiem, ponieważ nie chcę, żebyś miała problem z innymi. Musisz jednak naprawić te obrusy. Chcę, żebyś zrobiła to dla swoich koleżanek i kolegów, aby okazać im należyty szacunek”.

Serdar wysyła sms-a do Umita: „Właśnie wychodzimy ze szpitala. Zabierz Arzu z domu, bo inaczej powiem jej całą prawdę. Nie chcę jej tam zastać, kiedy przyjedziemy”. Tymczasem w szkole kończy się przerwa. Dzieci zauważają, że z części ławek zniknęły obrusy. Są zaskoczone, nie wiedzą, co się z nimi stało. Zgłaszają to nauczycielce. „Wydarzył się pewien wypadek z mojej winy” – oznajmia pani Filiz, chroniąc Beril. – „Bardzo mi przykro. Beril na szczęście zaoferowała swoją pomoc i powiedziała, że naprawi obrusy, prawda?”. Beril potakuje głową, choć w środku aż kipi ze złości.

Akcja przenosi się do posiadłości Karapinara. Umit wchodzi na balkon, na którym stoi Arzu i zamyślona wpatruje się w krajobraz. „Dlaczego wyszłaś ze swojego pokoju?” – pyta mężczyzna. – „Co się stało?”. „Nie, nic się nie dzieje” – zaprzecza Arzu. „Ale wyglądasz na zmartwioną. Jest coś, w czym mogę ci pomóc?”. „Dziękuję, po prostu jestem zamyślona”. „Nie wyglądasz dobrze i nie chcę widzieć cię w ten sposób. Wiesz, że musisz iść dalej, zrozum to”. „Wszyscy mówią mi to samo, Umit. Naprawdę nie musisz się martwić, dam sobie radę”. „Dobrze jest zostawić wszystko za sobą. Posłuchaj, zacznijmy nowe życie w innym miejscu”.

„Moje życie i moja przeszłość są tutaj” – oznajmia Arzu. – „Nie mogę odejść do innego miejsca, które do mnie nie należy”. „Rozumiem cię, ale jeśli zostaniesz w tym miejscu, twój stan się nie poprawi” – uważa Umit. – „Ten dom nie jest dobry dla ciebie, wiesz to”. „Zacząłeś mówić jak Gonca i Serdar. To jest mój dom i nie odejdę z niego, nawet jeśli wszyscy będą mi radzić inaczej!”. „Czy będziesz czuła się komfortowo w domu, który przypomina ci o złych czasach?”. „W innym miejscu też nie czułabym się spokojnie. Lepiej więcej nie poruszaj tego tematu”. Arzu odchodzi. Czy Umitowi uda przekonać się ją do opuszczenia domu przed przybyciem Serdara i Goncy?

Tymczasem decyzją sądu Veysel odzyskuje wolność. Tulay i Murat są bardzo szczęśliwi i razem wracają do domu. Akcja wraca do rezydencji Karapinara. Umit wchodzi do salonu, gdzie siedzi Arzu. „Chcesz wyjść i coś zjeść?” – proponuje mężczyzna. „Nie jestem głodna” – odpowiada Karapinarówna. „Arzu, nie daj się się prosić. Poza tym musisz coś zjeść”. „Dziękuję, to nie jest konieczne”. „Proszę, zgódź się”. „W porządku. Pójdę tylko po swoją torebkę”. Kiedy Arzu i Umit opuszczają posiadłość, na podwórko wchodzą akurat… Serdar i Gonca! „I co ty tutaj robisz?” – pyta Gonca. – „Odejdź z mojego domu!”.

„Z twojego domu?” – pyta Arzu. – „Mylisz się, to mój dom”. „Arzu, nie chcę się z tobą kłócić. Masz opuścić mój dom w tej chwili!” – rozkazuje Gonca. „A ty myślisz, że kim jesteś? Ja jestem Arzu Karapinar i to mój dom!”. „Arzu, zostaw nas w spokoju” – prosi Serdar. „A ty co? Nie udawaj, że tworzycie szczęśliwe małżeństwo…”. „Wystarczy tego. Przestań mówić te nonsensy”. „Dokładnie. Lepiej stąd odejdź” – sugeruje Gonca. „Czyżbyś już zapomniała, co twój mężulek ci zrobił? Co za głupiec z ciebie”. „Nic ci do tego. Mogę robić i myśleć to, co chcę”. „Arzu, chodźmy stąd” – prosi Umit. „Nigdzie się stąd nie ruszę. Gonca nie poznała jeszcze pełnej historii o swojej miłości…”.

„Co masz na myśli?” – pyta Gonca. „Nie słuchaj jej, kochanie. To tylko jakieś nonsensy” – zapewnia Serdar. „Wygląda jednak na to, że twoja żona chce poznać całą prawdę” – stwierdza Arzu. „Nie wiem o czym mówisz. Co takiego muszę wiedzieć?” – pyta Gonca i zwraca się do męża: „Serdar, co ta kobieta ma na myśli?”. „Mam nadzieję, że będziesz w stanie wybaczyć swojemu mężowi wszystko, co powiedział o tobie…” – mówi Arzu. „Moja miłość, lepiej wejdźmy do środka. Na pewno jesteś zmęczona” – przekonuje Serdar. „Czyżbyś się bał, Serdar? Ciekawe dlaczego…?”. „Arzu!” – wścieka się mężczyzna.

„Serdar, poczekaj. Posłuchajmy tego, co ma nam do powiedzenia” – mówi Gonca. Arzu wyciąga ze swojej torebki dyktafon i włącza nagranie. „Mój ojciec ma wielką fortunę” – z głośnika wydobywa się głos Arzu. – „Wystarczająco dużą, by zapewnić Tugce życie, na jakie zasługuje. Ale w tej chwili cały majątek jest w rękach jednej osoby”. „Masz na myśli Goncę, prawda?” – pyta Serdar na nagraniu. „Zgadza się. I jedynym sposobem na odzyskanie majątku jest doprowadzenie do rozwodu mojego ojca i Goncy”. „Jak do tego doprowadzimy?”. „Jeśli mój tata dowie się, że Gonca go oszukuje, natychmiast zażąda rozwodu”.

„W jaki sposób Gonca może oszukać twojego ojca?” – pyta Serdar na nagraniu. „Zbliżysz się do Goncy. Tata musi myśleć, że macie ze sobą romans” – mówi Arzu na nagraniu. – „I w tym samym momencie odejdzie od niej. Co myślisz?”. „W porządku, zrobię to” – zgadza się Serdar. Nagranie dobiega końca. Arzu uśmiecha się od ucha do ucha, a załamana Gonca z wielkim wyrzutem patrzy na swojego męża. Teraz już nigdy mu nie wybaczy…

Akcja przenosi się do rezydencji Emiroglu. Aliye siedzi w swoim pokoju i wpatruje się w zdjęcie męża. „Kudrecie, wybacz mi” – mówi kobieta. – „Skłamałam, ponieważ moje dzieci nie mogły dowiedzieć się o hipotece. Czułabym się bardzo źle, nie chcę więcej ich łez. Musiałam to zrobić, w przeciwnym razie nie dostałabym pożyczki. Nie znalazłam innego rozwiązania. Nie miałam innego wyjścia”. W tym momencie Melek wchodzi na górę. Zatrzymuje się przy uchylonych drzwiach pokoju Aliye i przysłuchuje się jej monologowi.

„Jak inaczej mogłabym zdobyć pieniądze? Straciliśmy wszystko, co mieliśmy” – kontynuuje Aliye. – „Jedynym rozwiązaniem było wzięcie kredytu pod hipotekę. Nie znalazłam innego wyjścia, panie Kudrecie. Nie znalazłam…”. Melek robi wielkie oczy. Przerażona udaje się do swojego pokoju. „Mój Boże, więc dom jest teraz pod hipoteką” – mówi do siebie kobieta. Akcja wraca do rezydencji Karapinara. „Widziałeś twarz Goncy, gdy słyszała nagranie?” – zagaduje Arzu. – „Ona naprawdę jest skończonym głupcem. Co za przyjemność zobaczyć tę idiotyczna twarz Goncy. Myślę, że wreszcie się ich pozbyliśmy. Gdybyś w porę nie dał mi dyktafonu…”.

Następuje retrospekcja. Widzimy, jak Arzu szpera po szufladach w swoim pokoju. Do pomieszczenia wchodzi Umit. „Arzu, co ty tu jeszcze robisz?” – pyta mężczyzna. – „Chodźmy już”. „Poczekaj. Nie mogę odejść, dopóki go nie znajdę”. Umit wyciąga z kieszeni marynarki dyktafon i oznajmia: „Mam go tutaj”. Akcja wraca do teraźniejszości. „Bardzo ci dziękuję, Umit” – mówi Arzu. „Powiedziałem, że zrobię dla ciebie wszystko”. „Właśnie rozgrywa się dramatyczna scena między księciem i księżniczką. Och, jak mi ich szkoda… Nie będą mogli być znowu razem. To niemożliwe”.

Tymczasem Serdar chodzi po lesie i nawołuje swoją żonę: „Gonca, gdzie jesteś?! Och, ta przeklęta Arzu zrujnowała wszystko! Nienawidzę jej! Musiała to zrobić właśnie wtedy, kiedy mój plan zaczynał działać. Byłem bliski zniszczenia Emiroglu! Off…”. Gonca w tym czasie ukrywa się za zaroślami. „A więc wszystko było kłamstwem” – mówi dziewczyna. – „Jak głupiec uwierzyłam, że on naprawdę mnie kocha. Myślałam, że mam męża i rodzinę, a tak naprawdę byłam sama!”. Gdy krzyki Serdara ustają, Gonca ostrożnie bierze swoją walizkę i idzie dalej.

Akcja wraca na balkon. „Jestem taka zadowolona” – mówi Arzu. – „Zmusiliśmy Aliye do wzięcia hipoteki i pozbyliśmy się Goncy i Serdara. Twoja pomoc była bardzo ważna”. „Tak naprawdę jest za wcześnie, by powiedzieć, że się ich pozbyliśmy” – stwierdza Umit. „Co masz na myśli?”. „Dobrze, że odeszli, ale to tylko na chwilę. Jestem pewien, że jeszcze wrócą”. „Nie obchodzi mnie to. Będziemy się martwić, jak faktycznie wrócą”. „Tak, ale nie możemy do tego dopuścić. Musimy mieć plan, aby pozbyć się ich na zawsze”.

Melek wchodzi do pokoju Aliye. Kobieta kończy właśnie rozmawiać przez telefon. „Nie słyszałam jak weszłaś” – mówi pani Emiroglu. – „Rozmawiałam właśnie z panem Hasanem o odbudowie szklarni”. „Rozumiem, ale czy to nie za wcześnie?” – pyta mama Elif. „Dlaczego miałoby być za wcześnie? Musimy odbudować szklarnię, by wznowić nasz biznes”. „Wiem, ale teraz bardzo martwi mnie to, że możemy stracić nasz dom…”. „Dlaczego mielibyśmy stracić dom? O czym ty mówisz?”. „Aliye, dlaczego nie powiedziałaś nam, że wzięłaś hipotekę pod rezydencję?”.

Akcja wraca do rezydencji Karapinara. „Więc masz plan? Wyjaśnij mi go” – prosi Arzu. „Serdar musi mieć wiele za uszami” – stwierdza Umit. – „Wyciągnę to na wierzch i wpakuję go do więzienia”. „Ciebie należy się bać”. „Zdecydowanie. Ale nie ma potrzeby, żebyś i ty się mnie bała. Muszę dokładnie zbadać Serdara. Dowiedzieć się o nim wszystkiego”. „Jesteś pod właściwym adresem”. „Zatem powiesz mi wszystko, co wiesz o nim”. „Wiem coś, co możemy wykorzystać przeciwko niemu. Serdar prowadzi firmę, którą przed wszystkimi ukrywa. Nazywa się Doruklar. Ta firma powstała tylko po to, by wykończyć rodzinę Emiroglu”. „Naprawdę? To świetna broń dla nas. Myślę, że bez trudu wyślemy go do więzienia”.

Akcja wraca do posiadłości Emiroglu. „Słyszałam, że wzięłaś kredyt pod zastaw rezydencji” – mówi Melek. „To prawda” – przyznaje Aliye. „Nie rozumiem, dlaczego zrobiłaś coś takiego? To jest coś, czego zawsze zabraniałaś. Dlaczego więc to zrobiłaś?”. „Mój syn potrzebuje adwokata, który będzie go bronił. I przede wszystkim nie zamierzam prosić Arzu o pomoc”. „Ale ryzykujesz rezydencją…”. „Tak, wiem to dobrze. Wolę jednak stracić wszystko, niż uzależnić przyszłość moją i mojej rodziny od tej żmii Arzu”. „I co teraz zrobimy?”. „Odbudujemy szklarnię i jak najszybciej wznowimy biznes”. „A jeśli nie będziemy w stanie spłacić rat kredytu?”. „Tak się nie stanie, wszystko będzie dobrze. Zajmę się tym”.

„Odbudowa biznesu potrwa całe miesiące. Potrzeba czasu na przygotowanie towaru i zdobycie klientów” – stwierdza Melek. – „Jak przez ten czas będziemy spłacać kredyt? Z czego?”. „Rozumiem twoje zmartwienie, ale musimy iść do przodu i wierzyć, że nam się uda. Tylko proszę, nie mów nikomu o hipotece. Nie muszą się martwić. Wystarczy, że my to robimy”. „Proszę się nie martwić. To zostanie między nami” – zapewnia Melek. Akcja wraca na balkon rezydencji Karapinara. „I to wszystko, co wiem o Serdarze” – oznajmia Arzu. „Myślę, że to wystarczy” – oznajmia Umit. „Naprawdę myślisz, że możesz go wsadzić do więzienia? Jestem taka szczęśliwa, nawet nie możesz sobie tego wyobrazić”.

„Firma będzie bronią w naszych rękach” – oznajmia Umit. „Naprawdę?” – pyta Arzu. „Nie martw się. Bez problemu wsadzimy go do więzienia. Nie będzie z tym żadnego problemu”. „Jesteś naprawdę fantastyczny. Stałeś się bardzo opiekuńczy dla mnie”. Tymczasem w mieszkaniu Erkuta rozlega się dzwonek do drzwi. Asuman otwiera je i po drugiej stronie widzi… Zapłakaną Goncę z walizką! „Gonca, co się stało?” – pyta zaskoczona siostra Inci. – „Dalej, wejdź do środka”. Po chwili obie panie są już w pokoju dziennym. „Czy możesz mi powiedzieć, co się stało?” – pyta Asuman. „Uważasz, że jestem głupia?” – pyta Gonca. „Dlaczego zadajesz mi takie pytania?”.

„Ponieważ zawsze zdradzają mnie ci, których obdarowuję swoim zaufaniem” – odpowiada żona Serdara. „Co się stało? Nic z tego nie rozumiem” – mówi Asuman. „Serdar przez cały czas szydził ze mnie. Miłość, którą mi przysięgał, od początku była fałszywa. Słyszałam nagranie. Dowiedziałam się wszystkiego, co planował razem z Arzu”.

Cevahir opuszcza szpital. Bahrije prowadzi go pod ramię. „Proszę, niech idzie pan bardzo ostrożnie” – mówi kierowniczka szwalni. – „Chcesz, żebym zabrała cię do twojego domu?”. „Nie, teraz muszę udać się do innego miejsca” – odpowiada mężczyzna. „Mam na myśli to, że podczas rekonwalescencji nie powinien pan zostawać sam. Mogę panu towarzyszyć. Opiekować się panem, przygotowywać jedzenie i…”. „Wystarczy tego, Bahrije!”. „Dlaczego się pan tak zdenerwował?”. „I ty mi wbijasz nóż. Pozwól mi chociaż samemu oddychać, kobieto!”. „Robię to tylko dla twojego dobra”. „Spójrz, mogę sam chodzić. Nie potrzebuję pomocy”. „Ale ja chcę panu tylko pomóc…”.

„Bądź ostrożny, panie Cevahirze” – przedrzeźnia mężczyzna Bahrije. – „Chcesz wypić trochę wody, panie Cevahirze? Czy zażyłeś leki, panie Cevahirze? Czy nie jest panu zimno, panie Cevahirze? Mam już dość twojego głosu! Moja głowa jest jak bęben!”. „Dlaczego mówisz tak do mnie? Przypomnij sobie dawne czasy” – odpowiada Bahrije. „To już przeszłość! To zostało skończone dawno temu! Było minęło! Nie jestem twoim mężem. Zgoda, mieliśmy jakąś relację, ale to wszystko. Teraz zostaw mnie samego i pozwól oddychać”. Bahrije rzuca torbę Cevahira, którą mu niosła i oburzona odchodzi.

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy