468: Murat przychodzi do antykwariatu Yusufa. „Przepraszam, że przeszkadzam tak wcześnie” – mówi chłopak. – „Ale musiałem przyjść i podziękować ci za to, co zrobiłeś dla mojego taty wczorajszego wieczoru”. „Nie zrobiłem niczego” – odpowiada bibliotekarz. „Dlaczego tak mówisz? Uratowałeś mu życie, przyjacielu. Gdybyś go nie powstrzymał, wszystko stałoby się koszmarem”. „Twój tata był bardzo zdenerwowany tego wieczoru. Tak bardzo, że aż miał przy sobie broń i był gotowy jej użyć”. „Wiem. Nie chcę nawet myśleć, co by się stało, gdybyś go wtedy nie zatrzymał. Nie wiem, jak ci dziękować”. „Nie musisz dziękować. Każdy zrobiłby to samo. A ty, jak się masz? Byłeś już u lekarza, prawda?”.
„Nie, to nie jest konieczne” – oznajmia Murat. – „Mój tata dał mi środek przeciwbólowy i już czuję się lepiej. Rany i siniaki znikną, to nie ma znaczenia. Najważniejsze, że odwiodłeś tatę od zastrzelenia tego łajdaka. Inaczej resztę swojego życia spędziłby w więzieniu”. Akcja przenosi się do mieszkania Asuman. Dziewczyna właśnie wstała i rozgląda się za Goncą. Tej jednak nie ma w domu. „Ciekawe dokąd mogła się udać tak wcześnie?” – zastanawia się Asuman. W tym momencie drzwi mieszkania otwierają się i do środka wchodzi Gonca. W ręku niesie dużą torbę zakupów.
„Tak wcześnie poszłaś na zakupy?” – pyta żona Erkuta. „Tak, kupiłam coś na śniadanie” – odpowiada Gonca. „Powinnam powiedzieć, że nie było to konieczne, ale faktycznie niczego nie mamy w lodówce. Dobrze, odpocznij sobie, a ja przygotuję śniadanie”. Asuman odchodzi do kuchni. „Właśnie wydałam ostatnie pieniądze, jakie miałam” – mówi do siebie Gonca. – „Ale musiałam to zrobić. Gdyby Asuman dowiedziała się, że nie mam ani grosza, jestem pewna, że od razu wyrzuciłaby mnie z domu. Potrzebuję rozwiązania, by jak najszybciej zdobyć pieniądze”.
Akcja wraca do antykwariatu. Murat dopija herbatę, żegna się z Yusufem, opuszcza jego księgarnię i w tym samym momencie natyka się na idącego do szwalni Cevahira. „A ty nadal wkraczasz na moje terytorium” – mówi właściciel szwalni. – „Czy ostatnia lekcja niczego cię nie nauczyła? Może potrzebujesz poprawki?”. „Zignoruj go” – mówi Yusuf do Murata. „Co? Strach cię obleciał? Sam aż drżę na samą myśl, co zrobię, gdy ta żaba skoczy na mnie” – drwi Cevahir. „Zaraz cię…” – grozi Murat i chce rzucić się na właściciela szwalni, ale Yusuf go powstrzymuje. „Nie pozwolę, by zwracał się do mnie w ten sposób!”. „O czym rozmawialiśmy, Murat? Idź już stąd, proszę”.
Syn Veysela rzuca Cevahirowi groźne spojrzenie i odchodzi. „A ty? Co jest z tobą?” – zwraca się Cevahir do bibliotekarza. – „Teraz będziesz chronił tego bachora? Jesteś jego opiekunem? Posłuchaj, nie pozwolę, by takie hultaje kręciły się po mojej okolicy!”. „A ty kim jesteś?! Kim?!” – pyta Yusuf. – „Zapamiętaj jedno, twój problem jest ze mną! I tylko ze mną!”. Cevahir odchodzi do szwalni. Akcja wraca do mieszkania Asuman. „Dziękuję, że kupiłaś produkty na śniadanie” – mówi żona Erkuta. „Nawet o tym nie wspominaj, to nic takiego” – odpowiada Gonca. „Cóż, ale nadal musimy opłacić czynsz”. „Właściwie już się tym zajmuję… Zleciłam księgowemu przelew na konto właściciela mieszkania”.
„I skąd wzięłaś numer rachunku?” – pyta Asuman. „Eee… Numer był napisany na dokumencie, który mi dałaś” – wyjaśnia Gonca. „Okej, w porządku. Zrobię nam jeszcze herbaty”. Asuman zabiera puste szklanki i przechodzi do kuchni. Tam mówi do siebie: „Mam nadzieję, że nie kłamiesz. W przeciwnym razie wyrzucę cię z domu…”. Tymczasem Veysel i Murat rozstawiają swój sklep. „Tato, wiesz jak byśmy skończyli, gdyby nie Yusuf?” – pyta chłopak. „To wszystko z powodu tego imbecyla Cevahira” – tłumaczy Veysel. „Yusuf jest wyjątkową osobą”. „To prawda. Gdybyś widział go wczoraj wieczorem. Zaczął mówić jakimiś terminami prawniczymi, zupełnie jakby był adwokatem”. „To dlatego, że przez cały dzień czyta książki. Ciągle myślisz o Tulay, prawda?”. Veysel w odpowiedzi ciężko wzdycha.
Tymczasem Tulay pomaga Seval w sprzedaży rzeczy, które kobieta wykonała samodzielnie na drutach. Akcja przenosi się do mieszkania Asuman. Gonca szykuje się do wyjścia. „Nie wiem jak, ale szybko muszę zdobyć pieniądze” – oznajmia dziewczyna. – „Przynajmniej, żeby móc zapłacić czynsz za ten miesiąc”. „Dokąd idziesz?” – pyta Asuman. „Na miasto. Przejdę się i pooddycham świeżym powietrzem” – odpowiada Gonca. „W porządku, chętnie pójdę z tobą, tylko się przebiorę”. „Nie, dziękuję, chcę pobyć trochę sama”. „Ale jesteś w ciąży i lepiej, żebyś nie wychodziła sama. Potrzebujesz opieki”. „To nie jest konieczne, czuję się dobrze. Poza tym to nie potrwa długo, nie martw się”.
W tym momencie w mieszkaniu rozlega się dzwonek do drzwi. Asuman idzie otworzyć i po drugiej stronie widzi… Właściciela! „Och, pan Durmus, witam” – mówi żona Erkuta. – „Proszę wejść do środka”. „Nie przyszedłem tu z wizytą. Chcę swoje pieniądze!” – oświadcza stanowczo mężczyzna. „O czym pan mówi?”. „Jak to o czym? O czynszu, który jeszcze nie został opłacony!”. „To niemożliwe. Przecież przelałyśmy już pieniądze na pana konto. Prawda, Gonca?”. Żona Serdara nieśmiało potakuje głową…
Zeynep wchodzi do pokoju dziewczynek, które właśnie rysują. Elif pokazuje jej swój rysunek, na którym znajduje się ona wraz z wujkiem, pieskiem oraz budą, którą Selim obiecał zbudować. „Niestety nie mogę dać wujkowi tego rysunku” – mówi zasmucona dziewczynka. „Ja także bardzo za nim tęsknię” – oznajmia Zeynep. – „I jestem pewna, że on także za nami tęskni. Co ty na to, żebyśmy zrobiły mu niespodziankę?”. „Jaką niespodziankę?”. „Wkrótce idę odwiedzić twojego wujka. Jeśli chcesz, możesz iść razem ze mną”. „Oczywiście. Bardzo chcę go zobaczyć. Dziękuję ci, Zeynep”.
„Ja także chcę odwiedzić Selima” – odzywa się Inci. „Kochanie, tym razem zabiorę Elif, a następnym razem będzie twoja kolej, dobrze?” – proponuje Zeynep. „Okej, w porządku”. Akcja wraca do mieszkania Asuman. „Panie Durmus, moja przyjaciółka wysłała do pana przelew dziś rano” – oznajmia żona Erkuta. „Zgadza się” – potwierdza Gonca. „Nie wciskajcie mi kitu! Sprawdzałem swoje konto i nie ma na nim ani grosza!” – oświadcza właściciel. „Może omyłkowo podałam niewłaściwy numer konta…”. „Jeszcze śmiecie kłamać mi w twarz?!”. „Nie, jestem pewna, że musiało dojść do jakiegoś błędu”. „Nie obchodzą mnie wasze błędy! Chcę swoje pieniądze!”.
„Dobrze, ale będzie pan musiał poczekać do popołudnia” – oznajmia Gonca. „Nie mam zamiaru czekać ani minuty dłużej!” – grzmi mężczyzna. – „Macie w tej chwili opuścić to mieszkanie!”. „Ale proszę pana…” – mówi Asuman błagalnym tonem. „Nie chcę słyszeć żadnego ale! Ostrzegałem was już wystarczająco wiele razy! Przed końcem dnia ma tu was nie być!”. Właściciel mieszkania odchodzi. „Nie zrobiłaś żadnego przelewu, prawda?!” – pyta wściekła Asuman. „Oczywiście, że zrobiłam…” – zapewnia Gonca. „I dalej kłamiesz mi w żywe oczy! Jeśli tego nie zrobiłaś, było mi o tym powiedzieć, może mogłabym to jakoś rozwiązać. A tak, właściciel kazał nam się wynosić. I co teraz zrobimy?”. „Nie przesadzaj, zapłacę za ten czynsz”.
„W jaki sposób?” – pyta Asuman. – „Słyszałam twoją rozmowę z księgowym. Powiedziałaś, że nie zapłaciłaś za czynsz i nie masz pieniędzy! Dlaczego mnie okłamywałaś?!”. „Nie masz prawa mieć do mnie pretensji!” – grzmi Gonca. – „Z jakiej racji miałabym płacić za twoje mieszkanie?!”. „Aha, więc to moja wina? Mój mąż opuścił dom, ponieważ przygarnęłam cię pod swój dach! W tej chwili wynoś się z mojego mieszkania!”. „Nie martw się, zrobię to z przyjemnością”.
Akcja przenosi się do rezydencji Karapinara. Umit prowadzi na balkonie rozmowę telefoniczną. „Kiedy będzie gotowy?” – pyta mężczyzna. – „Dzisiaj? Super, ale jak to wygląda? Doskonale, jestem bardzo podekscytowany. W porządku, zatem widzimy się dzisiaj”. Na balkon wchodzi Arzu. „Z kim rozmawiałeś?” – pyta kobieta. „Sprawy biznesowe, to nieistotne” – odpowiada Umit. „Oto twoja kawa. Sama ją przygotowałam”. „Nie zapytasz o nazwisko?”. „O czyje nazwisko?”. „Nazwisko osoby, z którą rozmawiałem”. „Nie muszę, ponieważ ci ufam”. Tymczasem w więzieniu Serdar siedzi na swoim posłaniu i pisze list: Nadszedł ten dzień, Arzu. Czy jesteś gotowa zmierzyć się z prawdą?
Akcja wraca do mieszkania Asuman. Gonca pakuje swoje rzeczy do walizki. „Teraz mnie wyrzuca. Już zapomniała dni, w których tak bardzo jej pomogłam” – mówi do siebie dziewczyna. – „Gdyby nie ja, teraz musiałaby jeść pastę do zębów zamiast prawdziwego jedzenia! Gdyby była moją prawdziwą przyjaciółką, nie kazałaby mi odejść! Robiła to wszystko dla pieniędzy!”. Gonca zamyka walizkę i wychodzi z pokoju. „Kto zrobiłby dla ciebie tyle, ile ja zrobiłam?! Kto przez cały czas był przy tobie w szpitalu?!” – pyta dziewczyna. – „I teraz zostanę wyrzucona na ulicę przez twoje głupie kłamstwo! Zapewniałaś mnie, że zapłaciłaś za czynsz!”.
„I zrobiłabym to!” – zarzeka się Gonca. – „Twój czynsz nie jest nawet połową tego, co płacę za spa!”. „Tak, właśnie widzę to całe nieistniejące bogactwo” – mówi z drwiną Asuman. – „Możesz oszukiwać siebie, ale mnie nie oszukasz! Mam problemy z mężem przez ciebie!”. „Och, co za biedactwo. Wszystkie twoje problemy są oczywiście moją winą i teraz żałujesz, że mi pomogłaś”. „Nie żałuję żadnej swojej przysługi. Potrzebujesz tego bardziej niż ja”. „Nie zapominaj, że to ty teraz potrzebujesz pieniędzy, by zapłacić za czynsz!”. „Twoja sytuacja wcale nie jest lepsza. Możesz już tylko pomarzyć o swoim dawnym życiu!”.
„Nie waż się przychodzić pod drzwi mojego domu!” – ostrzega Gonca i zmierza do wyjścia. „Mówisz tak, jakbyś miała jakikolwiek dom, do którego mogłabyś się udać!” – woła za nią Asuman. Czy Arzu wpuści Goncę do posiadłości swojego ojca? Akcja przenosi się do więzienia. Serdar uderza w drzwi i wzywa strażnika. W końcu okienko w drzwiach otwiera się. „Czego chcesz?” – pyta wartownik. „Czy mógłbyś dostarczyć jeden list?” – pyta Serdar. „Możesz mi go dać, ale jutro jest dzień wysyłki korespondencji”. „Błagam cię, to dla mnie naprawdę ważne”. „Przykro mi, musisz poczekać do jutra”.
„Wiem, że możesz zrobić mi przysługę” – oznajmia Serdar. – „Myślę, że możemy jakoś dojść do porozumienia, nie sądzisz?”. Mąż Goncy dyskretnie przekazuje strażnikowi list wraz z odpowiednią łapówką za szybkie załatwienie sprawy. Następnie zadowolony wraca na swoje łóżko i przywołuje w myślach treść listu: Nadszedł ten dzień, Arzu. Czy jesteś gotowa zmierzyć się z prawdą? Zawsze zastanawiałem się, czy na tym świecie może być ktoś równie okrutny i zwodniczy jak ty. Myślałem, że to niemożliwe, ale jednak myliłem się. Okazuje się bowiem, że jest ktoś gorszy. Znacznie gorszy. Ktoś jeszcze bardziej podły i nieuczciwy. Prawdziwy demon….
To człowiek, z którym robisz swoje brudne interesy i któremu tak bardzo ufasz, a który to w każdej chwili może wbić ci nóż w plecy. Mówię o Umicie, moim współlokatorze z więziennej celi. Co, jesteś zaskoczona? Nie myśl, że spotkałaś go przypadkiem. To ja umieściłem Umita na twojej ścieżce, aby zemścić się na tobie. I nie tylko na tobie, ale i na całej rodzinie Emiroglu. Pracował dla mnie od czasu, gdy Tugce straciła życie z twojej winy. Nie wydaje się być jednak jedynie szpiegiem, którego umieściłem w twoim życiu. Nie przewidziałem tego, co może się stać, gdy skrzyżują się drogi dwójki tak bezwzględnych osób. Chociaż na dobrą sprawę nie jestem zaskoczony. Na pewno nie aż tak bardzo, jak ty teraz jesteś. Wkrótce odkryjesz, kim jest człowiek u twojego boku. Mam nadzieję, że będziesz bardzo cierpieć, ponieważ na to zasługujesz…
Akcja przenosi się do rezydencji Karapinara. Arzu schodzi na dół. Podchodzi do niej służąca i przekazuje korespondencję. „Rachunki, rachunki…” – mówi Arzu, przeglądając listy. Nagle w oko wpada jej przesyłka, której nadawcą jest Serdar Acar! „Serdar napisał do mnie list? Dlaczego?” – pyta zaskoczona kobieta. Chce otworzyć kopertę, ale w tym samym momencie do domu wraca Umit! „Co tam masz? Wygląda jak list” – stwierdza Umit. „To od Serdara… Dlaczego wysłał do mnie list?”. „Co?! Na pewno napisał tam o mnie. Nie mogę dopuścić, by Arzu to przeczytała” – mówi w myślach Umit, następnie bierze list i odrzuca go na kanapę.
„Zostaw to teraz” – mówi Umit na głos. „Ale chcę zobaczyć, co tam napisał” – odpowiada Arzu. „Idziemy na obiad. Dodatkowo mam dla ciebie niespodziankę…”. Mężczyzna z kieszeni wyciąga czerwone pudełko i wręcza je swojej ukochanej. Karapinarówna otwiera szkatułkę i w środku znajduje drogi naszyjnik. „To jest piękne” – zachwyca się Arzu. – „Bardzo ci dziękuję”. Akcja przenosi się do więzienia. „Teraz zobaczysz, jak to jest otrzymać uderzenie w plecy” – mówi w myślach Serdar. – „Zapłacisz za wszystko, co mi zrobiłeś, Umit. Zrujnuję cię!”.
Akcja wraca do rezydencji Karapinara. Umit nakłada naszyjnik na szyję ukochanej. „Jesteś piękna” – mówi mężczyzna. „Nie wiedziałam, że masz tak dobry gust” – oznajmia Arzu. „Chodźmy. Nie spóźnijmy się na obiad”. „Dobrze, pójdę tylko po moją torebkę. Poczekaj na mnie”. Kiedy kobieta odchodzi, Umit szybko zabiera list od Serdara i chowa go do swojej marynarki. Następnie razem z Arzu opuszcza posiadłość. Tymczasem Gonca siedzi samotnie w kawiarni. „Życzy sobie pani czegoś?” – pyta kelnerka. „Tylko herbatę” – odpowiada żona Serdara, a gdy pracownica odchodzi, mówi do siebie: „Spójrz tylko na siebie, Gonca. Siedzisz sama w kawiarni, z niewielką walizką i dzieckiem w brzuchu”.
„Miałaś ogromną posiadłość. Służbę, biżuterię i firmę” – wylicza dziewczyna. – „I spójrz na to, co masz teraz. Nie, tak być nie może. Muszę jakoś dostać się do swojego domu i zabrać biżuterię. To wystarczy mi na jakiś czas”. Akcja przenosi się do mieszkania Asuman. Zakłopotana dziewczyna siedzi na kanapie. „Uff, jeśli nie zapłacę za czynsz, właściciel wyrzuci mnie” – mówi do siebie. – „Co mam teraz zrobić? Uwierzyłam Goncy i sprzeciwiłam się Erkutowi. Muszę jakoś przekonać Erkuta, by wrócił do mnie…”. Czy Erkut wybaczy Asuman?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.