484: Melek wchodzi na salę Umita. „Nie spodziewałem się ciebie tutaj” – mówi Selim. – „Zaskoczyłaś mnie”. „Chciałam tylko zobaczyć, jak sobie radzisz” – odpowiada kobieta. – „I chciałam też porozmawiać z panem Umitem, jeśli pozwoli”. Doradca finansowy skina twierdząco na znak zgody. „Jak się pan czuje?”. „Dziękuję, lepiej” – odpowiada Umit. „Cieszę się, że dochodzi pan do siebie. Mam nadzieję, że szybko wróci pan do pełni sił. Gdyby coś się panu stało, wszyscy bylibyśmy bardzo smutni”. W tym momencie przed drzwiami sali Umita pojawia się Arzu. Kiedy chce nacisnąć na klamkę, nagle podchodzi do niej pielęgniarka.

„Jeśli chce pani odwiedzić pacjenta, musi pani poczekać” – oznajmia pracownica szpitala. „Dlaczego?” – pyta Karapinarówna. „Pacjent ma teraz inną wizytę, a nie możemy go zbytnio przemęczać”. „Kto go odwiedził?”. „Nie wiem, ale proszę tu zaczekać”. Pielęgniarka wchodzi na salę, a Arzu przez uchylone drzwi widzi siedzących przy łóżku Melek i Selima. Szybko odsuwa się, by jej nie zauważyli. Po pewnym czasie Melek i Selim opuszczają salę. „Chodźmy na kawę” – mówi mężczyzna. Karapinarówna udaje się za nimi do stołówki. Siada przy stoliku obok i odwrócona do nich plecami, podsłuchuje, o czym rozmawiają.

„Melek, dziękuję za przybycie” – mówi mąż Zeynep. „Jest mi bardzo przykro” – oznajmia kobieta. – „Myliłam się co do Umita i teraz gryzie mnie sumienie”. „Wiem, jak się czujesz, ponieważ ja czuję to samo. Nie wiem, jak sam mogłem w niego wątpić”. „To wszystko moja wina. Nie chciałam cię zmylić. Próbowałam przekonać cię do czegoś, co nie było prawdą”. „Melek, nie oskarżaj się. Ja znam Umita najlepiej i nie powinienem mieć wątpliwości co do niego. Powinienem wiedzieć, że nie jest oszustem. Jest mi wstyd przed samym sobą”. „Selim, nie jesteś winny. To ja jestem tego przyczyną. Próbowałam przekonać cię do czegoś, co nie było prawdą”. „W porządku, nie myśl o tym więcej”.

„Sam jednak widziałeś, co stało się z kontem” – kontynuuje Melek. – „Wyciąg, który dał mi Umit, przegrane przetargi… To wszystko sprawiło, że zaczęłam wątpić, ale okazało się, że nie była to jego wina”. „Ja także dałem się na to nabrać” – oświadcza Selim. – „Gdyby coś stało się Umitowi, nigdy bym sobie nie wybaczył. Ale zostawmy to już. Ważne, że zdaliśmy sobie sprawę z tego, że Umit jest naszym prawdziwym przyjacielem. Więcej tego błędu nie popełnimy”.

W następnej scenie widzimy, jak Arzu wchodzi na salę Umita. „Wyglądasz lepiej niż myślałam” – stwierdza kobieta. – „Nie chciałam tu przychodzić, ale zależy mi na tym, byś odzyskał zdrowie. Jak się masz?”. „Dobrze. Cieszę się, że przyszłaś” – odpowiada Umit. „Nie byłeś tu jednak sam”. „Arzu, oni…”. „Ty i Selim jesteście dobrymi przyjaciółmi. Widzę, czyją stronę wybrałeś”. „Wcale nie trzymam jego strony”. „Doprawdy? Bardzo dobrze wiem, kim jesteś, Umit”. „Mylisz się”. „Twoja gra została odkryta. Dlaczego wciąż temu zaprzeczasz? Jaki jest twój cel? Wiem, że jest nim życie w zgodzie z Emiroglu”.

„To nie jest tak…” – zaprzecza Umit słabym głosem. „Zamknij się” – rozkazuje Arzu. – „Myślę, że nie powinnam kontynuować tej rozmowy. Ciągle myślę o tym liście. Jak mogłam być taka głupia? Jak mogłam widzieć cię jako przyjaciela? Nie powinnam ci ufać!”. „Nie mów tak, proszę”. „Przedostałeś się do mojego życia. I do mojego serca. Po co to wszystko zrobiłeś? Nie mogę tego zrozumieć”. „Arzu, proszę, to wszystko jest nie tak”. „Spójrz, zazwyczaj taka nie jestem. Nie ufam nikomu. Nie wiem, jakim cudem mogłam podzielić się moim życiem z tobą. Nigdy nie powinnam ci była zaufać. Jest jednak coś, za co muszę ci podziękować. Sprawiłeś, że przez pewien czas czułam się dobrze, ale to koniec. Masz trzymać się z dala ode mnie”.

„Nie rób tego. Nie odchodź” – błaga Umit. „Jesteś kłamcą. Nie chcę cię więcej widzieć. Nie próbuj mnie szukać” – mówi Karapinarówna i zmierza do wyjścia. „Arzu, nie odchodź…”. „Wszystko skończone, nie rozumiesz? Nie chcę mieć z tobą nic więcej wspólnego. Nigdy!”. „Arzu, naprawdę cię kocham. To się nie skończy”. „Nie wierzę w twoje kłamstwa. Nie chcę niczego od oszusta takiego jak ty”. „Arzu, nie zrezygnuję z ciebie. Bardzo cię kocham i bez ciebie umrę… Wszystko, co robię, jest potrzebne do realizacji naszego planu. Uwierz mi, proszę”. „Była między nami miłość i zaufanie. Ale teraz pozostała jedynie ogromna rana. Nie może być już tak jak poprzednio. Zabiłam w sobie wszelkie uczucia. Ty zrób to samo”. Kobieta odwraca się i wychodzi z sali.

Akcja przeskakuje do następnego dnia. Pielęgniarka mierzy Umitowi ciśnienie. „Mogę już iść? Czuję się już zdecydowanie lepiej” – oświadcza mężczyzna. „Nadal nie jest pan w stanie pozwalającym na opuszczenie szpitala, przykro mi” – odpowiada pielęgniarka. „Ale chcę stąd odejść teraz”. „Rozumiem to, ale na razie jest to niestety niemożliwe. Doktor wskaże, kiedy będzie mógł pan opuścić szpital”. Akcja przenosi się do rezydencji Karapinara. Asuman przynosi Arzu śniadanie do łóżka. „I jak ma się Umit? Jego stan jest już lepszy?” – pyta służąca. „Asuman, zamknij się” – rozkazuje Arzu. – „Lepiej mnie nie denerwuj”. „Proszę, proszę. Czyżbyś znowu pokłóciła się ze swoim chłopakiem?”. „Wynoś się stąd, Asuman!”.

„Dlaczego po prostu nie powiesz mi, co się dzieje?” – pyta siostra Inci. – „Bardzo dobrze wiem, że jesteś zakochana w Umicie i nie rozumiem tego, co dzieje się między wami”. „Asuman, wyjdź z mojego pokoju, domu, mojego życia!” – coraz bardziej irytuje się Arzu. – „Gdzie jest twój mąż? Może samej sobie powinnaś zadać te pytania!”. Asuman opuszcza pokój. Tymczasem Erkut, Rabia i Gonca jedzą śniadanie. Nagle telefon mężczyzny zaczyna dzwonić. To Arzu. Erkut odchodzi od stolika i odbiera połączenie. „Wysłałeś ją do mnie, by wyprowadzała mnie z równowagi?!” – pyta Karapinarówna.

„O czym ty mówisz?” – nie rozumie mężczyzna. „Nie wytrzymam już tego dłużej! Zabierz ją stąd!!” – rozkazuje Arzu. „O kim ty mówisz?”. „O Asuman! Przyszła i nie chce odejść z mojego domu!”. „Asuman jest u ciebie?”. „Nie wiedziałeś?”. „Nie, nie miałem pojęcia”. „Och, nawet mnie to nie zaskakuje. Ona nigdy nikomu nie mówi prawdy. Cóż, przyszła do mnie, zrobiło mi się jej żal i ją zatrudniłam. Ale teraz mam już jej serdecznie dosyć! Przyjdź po nią i ją stąd zabierz!”. Arzu rozłącza się.

Erkut wraca do stolika, przy którym siedzi już sama Gonca. „I co ci powiedziała?” – pyta dziewczyna. „Kazała mi przyjść po moją żonę” – odpowiada Erkut. „Ostrzegałam cię”. „Nie mogę zrozumieć. Czy wszystkie osoby muszą iść prosto do Arzu? Mogła przynajmniej mnie o tym poinformować”. „Erkut, a czego się spodziewałeś? Czy ty i ona nie rozwodzicie się? Kiedy jest sprawa w sądzie?”. W tym momencie wraca Rabia z herbatą. Kobieta słysząc o tym, że Erkut rozwodzi się, robi wielkie oczy. „Rozwodzisz się z Asuman?” – pyta zdumiona kobieta. – „Och, synu. Podejrzewałam, że coś jest nie tak, ale nie sądziłam, że to aż tak poważne”.

„Proszę mi wybaczyć, ale nie wiedziałem, jak o tym powiedzieć” – tłumaczy Erkut. Akcja przenosi się do domu Karapinara. Asuman ściera kurze z mebli, gdy nagle rozlega się dzwonek do drzwi. Dziewczyna idzie otworzyć i przed wejście widzi… swojego męża. „Erkut, co się stało? Co ty tutaj robisz?” – pyta siostra Inci. „To ja cię o to pytam! Co ty tutaj robisz?!” – pyta podniesionym głosem mężczyzna. – „Idziemy stąd!”. „Nie, puszczaj mnie! Nigdy nie pójdę, to moja praca!”. „Chcesz, żebym oszalał? Nie mogłaś znaleźć innego miejsca do pracy?!”. „Kiedy ty sprowadziłeś Arzu do domu, nie było problemu. Co się zmieniło?”.

„Co się zmieniło? Zawsze mówiłaś, że Arzu to twój największy wróg, a teraz dla niej pracujesz!” – stwierdza Erkut. „Wystarczy. To nie ma dla ciebie najmniejszego znaczenia” – odpowiada Asuman. „Nie mów do mnie w ten sposób”. „Bo co? Może rozwiedziesz się ze mną? Ach, przepraszam, ty już o to wystąpiłeś”. „Dość dyskusji! Idziemy stąd, powiedziałem!”. Erkut chwyta żonę za ramię i zaczyna ją ciągnąć do wyjścia. Tymczasem Arzu schodzi na dół i przygląda się ich walce.

Akcja przenosi się do szpitala. Umit wstaje z łóżka. „Muszę stąd iść i porozmawiać z nią” – mówi do siebie mężczyzna. W tym momencie do pokoju wchodzi pielęgniarka. „Panie Umicie, prosiłam, by pan nie wstawał” – przypomina kobieta. – „Musi pan dużo odpoczywać”. Umit chcąc nie chcąc wraca na łóżko. Akcja wraca do rezydencji Karapinara. „Asuman, popełniasz wielki błąd” – oznajmia Erkut. „Naprawdę? Jestem bardzo szczęśliwa, mogąc pracować w tym miejscu” – oświadcza dziewczyna. – „Tak w ogóle, gdzie byś mnie zabrał, skoro nie masz swojego domu? Nigdy nie byłam z tobą szczęśliwa. Nie było pieniędzy na rachunki, nawet na jedzenie nam brakowało”.

„Przyznaję, że nie było kolorowo. Ale czy kiedykolwiek złamałem ci serce?” – pyta Erkut. „Niestety, ale samą miłością się nie najem” – odpowiada Asuman. „Próbowałem polepszyć nasz byt i udałoby mi się, gdybyś tylko była cierpliwa”. „Och, doprawdy…?”. „Asuman, nie mów słów, których potem możesz żałować”. „Czego miałabym niby żałować oprócz tego, że zakochałam się w tobie i zaufałam ci?”. „To wszystko, co masz do powiedzenia?”. „Tak, wszystko. Posłuchaj, jakim prawem żądasz bym opuściła to miejsce? Przyszedłeś mnie stąd zabrać, ale dokąd? Nie masz nawet na chleb, a chcesz mieć żonę?”.

Erkut kręci głową, odwraca się i odchodzi. „Nie masz odpowiedzi, jasne!” – krzyczy za nim Asuman i zamyka drzwi. Po chwili podchodzi do niej Arzu i mówi: „Co się stało? Nie pobiegniesz za swoim mężem? Co mu powiedziałaś? Dlaczego tak nagle odszedł?”. „Nie twój interes!” – odpowiada oburzona Asuman. – „To są problemy między mną a nim, rozumiesz?”. „Obchodzi mnie to, ponieważ mieszkasz w moim domu i jesteś dla mnie problemem. Nie chcę cię tutaj. Odejdź stąd!”. „Nie, nigdzie się stąd nie ruszę!”.

Erkut tymczasem jest już poza bramą posiadłości. „Nie mogę uwierzyć w to, co mi powiedziała” – mówi mężczyzna. – „Ale już wkrótce zobaczysz, Asu. Z pewnością pożałujesz swoich słów. Wkrótce będę obrzydliwie bogatym człowiekiem. Będę mieszkał w wielkim domu i jeździł sportowym samochodem. Wtedy ty będziesz płaszczyć się przede mną jak pies”. Akcja przenosi się do domu Veysela. Murat w pokoju dziennym znajduje pudełko z akcesoriami dziecięcymi. „Co to wszystko ma znaczyć?” – zachodzi w głowę chłopak. – „Boże, czy teraz zaczniemy tym handlować? Tata chyba oszalał”.

W tym momencie leżąca na kanapie Tulay wybudza się. „Wszystko z tobą w porządku?” – pyta Murat. „Oj nie. Czuję się bardzo źle od samego rana” – odpowiada kobieta. „Co się dzieje?”. „Boli mnie głowa. W kuchni czeka na ciebie śniadanie. Ja pójdę do swojego pokoju”. Tulay podnosi się z kanapy i odchodzi. Murat ponownie bierze do rąk pudełko z akcesoriami dziecięcymi. „Gdyby mój tata chciał sprzedawać te rzeczy, powiedziałby mi o tym” – rozmyśla chłopak. – „Ale przecież nie powiedział mi niczego. Może…? Te ubranka i zawroty głowy Tulay… Czy oni będą mieli dziecko?!”. Murat z wrażenia aż upuszcza pudełko.

„Będę miał brata czy siostrę?” – zastanawia się chłopak. – „Tylko dlaczego mi o tym nie powiedzieli? Ach, już wiem, czemu tego nie zrobili. Gdy dziecko przyjdzie na świat, ja będę musiał opuścić ten dom. Wyrzucą mnie stąd. Teraz będę musiał znaleźć nowe miejsce do życia”. Akcja przenosi się do szpitala. Umit leży na łóżku, patrzy w sufit i mówi do siebie: „Więc to ty nastawiłaś Selima przeciwko mnie, Melek. Nie mogę tak tego zostawić. Zapłacisz mi za to!”. Mężczyzna wstaje z łóżka, zakłada zwykłe ubrania i opuszcza szpital. „Zadarłaś z niewłaściwym człowiekiem, Melek” – mówi Umit. – „Popełniłaś wielki błąd”. Co planuje mężczyzna.

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy