559: Murat idzie chodnikiem. „Nie chcę już tego robić” – mówi do siebie chłopak. – „Wykorzystuje mnie tylko do swojej brudnej roboty. I nie mogę się z tego wygrzebać z powodu tego dokumentu. Nie mogę pracować jednocześnie dla Umita i dla Erkuta. Wszystko dlatego, że muszę spłacić dług u tego przeklętego Latifa”. W tym momencie komórka chłopaka zaczyna dzwonić. Murat sięga po telefon i gdy widzi, że dzwoni Ayla, nie ma najmniejszego zamiaru odbierać. Wysyła jej jednak sms-a: „Proszę, Ayla, wystarczy już tego! Przestań marzyć! Nigdy nie dałem ci żadnej nadziei. Ty i ja podążamy różnymi ścieżkami. Zostaw mnie w spokoju. Nie chcę cię więcej widzieć”.

Akcja przenosi się do pokoju Ayli. Następuje zbliżenie na twarz czytającej sms-a dziewczyny. „Nie, Murat, to nie jest tak” – mówi do siebie córka lichwiarza. – „Ty jesteś moim zbawieniem!”. Akcja przenosi się do restauracji. Arzu żegna się z Cevahirem, wstaje od stolika i chce odejść, gdy nagle w lokalu pojawia się… Umit! Mężczyzna staje przed swoją żoną i patrzy jej głęboko w oczy. W następnej scenie ponownie widzimy idącego przez miasto Murata. Chłopak odbiera wiadomość od Ayli. Choć nie ma na to najmniejszej ochoty, odczytuje ją:

„Chciałam tylko usłyszeć twój głos po raz ostatni. Miałam nadzieję, że będziesz światłem dla mojego zdesperowanego serca, ale miałeś rację. Wszystko, co mi powiedziałeś, to prawda. Jesteśmy bardzo różni. Teraz rozumiem, że nie ma sensu dłużej czekać. Chcę, żebyś wiedział, że moje serce jest złamane. Kiedy ty czytasz tę wiadomość, ja jestem już daleko od tego świata. Chcę, żebyś wiedział, że zawsze szalałam za tobą. Chcę, żebyś wiedział, że byłam dziewczyną, która umierając, powtarzała tylko twoje imię. Odchodzę w ciszy, kochanie. Żegnaj…”.

Latif wchodzi do pokoju córki i wpada w przerażenie. Widzi bowiem Aylę, która leży na podłodze, a obok niej porozrzucane są fiolki z lekami! Mężczyzna pochyla się nad córką i klepie ją po policzkach. Ona jednak zupełnie nie reaguje. W tym momencie jej telefon zaczyna dzwonić. Lichwiarz odbiera i krzyczy do słuchawki: „Murat, przez ciebie moja córka nie żyje! Zabiję cię! Zacznij już kopać swój grób! Zabiję cię osobiście!”. „Co?!” – pyta wstrząśnięty chłopak, a jego oczy zachodzą łzami. – „Ayla jest martwa?!”. „Łajdaku! Moja córka nie żyje przez ciebie! Rozerwę cię! Wyrwę ci serce i pozwolę ci je zjeść! Łajdaku!”.

Lichwiarz rozłącza się. „Boże, co mam teraz zrobić?!” – zachodzi w głowę przerażony Murat. – „Nie mogę tu zostać. Jej ojciec mnie zabije. Nie wiem… Nie wiem, co mam zrobić. Jesteś skończony, Murat. Tym razem jesteś skończony na dobre!”. Akcja wraca do restauracji. „Idziemy stąd, Arzu!” – rozkazuje Umit, chwytając żonę za ramię. „Umit, co ty robisz?” – pyta kobieta, dyskretnie pokazując mężowi, by nie robił jej wstydu przed Cevahirem. „Powiedziałem, że wychodzimy stąd, a ty masz mi być posłuszna!”. „Puść ją!” – interweniuje właściciel szwalni. – „Nie słyszałeś? Ta pani nie chce z tobą odejść!”.

„Kim ty myślisz, że jesteś?” – zwraca się Umit do Cevahira, a następnie do żony: „Dalej, Arzu, idziesz ze mną”. „Umit, proszę cię, robisz scenę” – stwierdza właścicielka farmy. – „Nie zdajesz sobie z tego sprawy?”. „Nie interesuje mnie to!”. Cevahir chwyta Umita za ramię i mówi: „Posłuchaj, przyjacielu, ta pani nie chce z tobą iść. Nie zrozumiałeś?”. „Nie, nie zrozumiałem!” – Koroglu bierze zamach i jednym uderzeniem nokautuje Cevahira! Następnie chwyta swoją żonę i wyprowadza ją z lokalu. „Wstydzę się za ciebie! Jesteś bandytą czy co?!” – pyta kobieta, gdy wraz z mężem są już przy samochodzie.

„Tak, jestem!” – krzyczy mężczyzna. „Umit, przynajmniej tutaj nie rób scen” – prosi Arzu. „Nie obchodzi mnie to!”. „Dlaczego robisz to wszystko? Obiecałam, że powiem ci o wszystkim”. „Nie mów, że chciałaś mi powiedzieć! Już mnie to zmęczyło! Nigdy nie możesz mi zaufać i zawsze wszystko robisz sama!”. „Ale chciałam ci powiedzieć, naprawdę…”. „Arzu, wystarczy! Nie chcę słyszeć więcej twoich głupich wymówek!”. „Nie możesz mówić do mnie w ten sposób!”. „Powiedz mi, dlaczego nie mogę? Daj mi choć jeden dobry powód! Teraz rozumiem, o co w tym wszystkim chodzi. Jak mogłem być taki głupi i nie zdawać sobie z niczego sprawy?”.

„O czym ty mówisz?” – nie rozumie Arzu. „O Melek i tych przeklętych Emiroglu!” – oświadcza Umit. „To moja sprawa. Nic cię to nie obchodzi”. „Jestem twoim mężem i chcę tylko, żebyśmy byli szczęśliwi. Wydaje się jednak, że ty nie chcesz tego samego”. „Przecież jesteśmy szczęśliwi”. „Arzu, okłamujesz sama siebie. Dlaczego nie możesz o nich zapomnieć? Zapomnij o Melek, Selimie i wszystkich Emiroglu. Nie ma znaczenia, co powiem, ty nigdy nie zmienisz zdania. Zagubiłaś się w tym wszystkim”.

Arzu obejmuje męża. „Umit, dlaczego mnie nie rozumiesz?” – pyta. – „Obiecuję, że wyjaśnię ci wszystko w swoim czasie”. „Kiedy zamierzałaś to zrobić?” – pyta mężczyzna. – „Przypominasz sobie o mnie tylko wtedy, gdy czegoś potrzebujesz”. „Umit, nie mów tego, proszę. Obiecuję, że powiem ci o wszystkim”. „W porządku. Załóżmy, że ci wierzę. Prawda jest jednak taka, że jestem dla ciebie wyłącznie narzędziem, byś osiągnęła swoją zemstę”. „To nieprawda. Jesteśmy prawdziwym małżeństwem”. „Może i pobraliśmy się, ale nigdy nie stworzymy prawdziwej rodziny. Wiesz o tym bardzo dobrze. To smutne, ale to prawda”. Mężczyzna wsiada do samochodu i odjeżdża sam.

Ayla trafia do szpitala. „Co się stało pana córce?” – pyta pielęgniarka. „Nałykała się jakichś tabletek” – mówi rozemocjonowany Latif. – „Próbowała odebrać sobie życie!”. „Co to były za tabletki?”. Człowiek lichwiarza przekazuje puste fiolki po lekach. „Leżały przy niej, kiedy ją znalazłem” – oznajmia lichwiarz. „W porządku, zaraz pokażę je doktorowi” – mówi pielęgniarka i wchodzi na salę. Tymczasem w domu Tulay rozlega się głośne dobijanie do drzwi. „Co się dzieje? Kto to może być?” – zachodzi w głowę żona Veysela i idzie otworzyć. Po drugiej stronie widzi dwóch drabów, którzy bez pozwolenia wparowują do środka.

„Murat, gdzie jesteś?!” – krzyczą oprychy, rozglądając się po pomieszczeniach. Robią przy tym wielki bałagan. Rzucają wszystkim, co tylko nawinie im się pod rękę. „Murata tutaj nie ma. Proszę, pójdźcie stąd…” – błaga przerażona Tulay. „Kiedy go zobaczysz, powiedz mu, że dotknął najbardziej czułego punktu pana Latifa” – oznajmia jeden z drabów. – „Gdziekolwiek by się nie ukrył, znajdziemy go. Nawet jeśli będziemy musieli pójść do samego piekła! Nie ucieknie od odpowiedzialności za to, co zrobił! Powiedz mu to!”. Bandyci opuszczają dom, a roztrzęsiona Tulay zaczyna płakać.

Tymczasem Murat idzie drogą. „Naprawdę nie mogę uwierzyć” – mówi przybity chłopak. – „Ayla zabiła się przeze mnie. Uff…”. Po chwili chłopak dociera pod dom ojca. Widzi, jak właśnie opuszcza go dwóch ludzi Latifa. Przerażony szybko chowa się za ścianą. Gdy draby odchodzą dość daleko, brat Zeynep wchodzi do domu. „Och, jak dobrze, że jesteś tutaj” – mówi wciąż roztrzęsiona Tulay i przytula swojego pasierba. „Wszystko w porządku? Zrobili ci coś?” – pyta Murat. „Weszli tutaj siłą i przeszukali cały dom. Co zrobiłeś? Dlaczego ci ludzie cię szukają?”.

„Nic, Tulay… Nie zrobiłem niczego złego…” – odpowiada chłopak ze spuszczoną głową. „Więc czego ci mężczyźni chcą od ciebie?” – pyta kobieta. – „Masz u nich jakieś długi? Co zrobiłeś, że ci ludzie byli aż tak wściekli?”. „Posłuchaj, wpakowałem się w straszne kłopoty…”. „Murat, powiedz mi, co się stało?!”. „Ayla… Ayla… Nie żyje…”. „Co?!” – żona Veysela robi wielkie oczy. Następna scena rozgrywa się w szpitalu. Widzimy Murata, który stoi na schodach i dyskretnie wygląda zza ściany, obserwując siedzących na korytarzu Latifa i jednego z jego ludzi. „Muszę wiedzieć, czy jest z nią w porządku” – mówi do siebie chłopak. Nagle z sali wychodzi lekarz. Syn Veysela zbliża się najciszej jak tylko potrafi i nadstawia uszu.

„Proszę mi powiedzieć, co z moją córką?” – pyta lichwiarz. „Zrobiliśmy pacjentce płukanie żołądka. Jej stan jest już lepszy” – oznajmia doktor. Murat cieszy się, jakby właśnie trafił szóstkę w Lotto. Szybko oddala się, by nie został dostrzeżony przez lichwiarza. Nie słyszy, jak lekarz dodaje: „Wykonaliśmy także badanie USG, które potwierdziło, że z dzieckiem również wszystko jest w porządku”. Lichwiarz i jego człowiek stawiają oczy w słup. „Z jakim dzieckiem?!” – pyta Latif. – „Doktorze, musiało dojść do pomyłki. Moja córki nie jest w ciąży”. „Pana córka jest w ciąży. Ona i dziecko mają się dobrze” – powtarza lekarz.

Akcja przenosi się na farmę. Arzu wchodzi do salonu, gdzie jej mąż właśnie czyta gazetę. „Chcesz herbatę?” – pyta kobieta. „Nie mam ochoty” – odpowiada Umit, nie odrywając wzroku od lektury. Kobieta siada na fotelu i mówi: „Umit, nie bądź taki, proszę. W porządku, myliłam się, ale naprawdę zamierzałam ci powiedzieć. Mówiłam to wiele razy, ale to prawda. Bardzo mi przykro z powodu tego, co się stało. Masz pełne prawo być na mnie zły. Wiem, że powinnam była powiedzieć ci wcześniej. Popełniłam błąd i nie zrobię tego ponownie. Proszę, nie denerwuj się już”. „Idę spać” – mężczyzna rzuca gazetę na stolik i odchodzi. „Umit, nie zachowuj się jak dziecko!” – woła za nim Arzu, ale jej mąż nie zatrzymuje się.

W tym momencie telefon Arzu zaczyna dzwonić. „Jesteś już tutaj?” – pyta kobieta. – „W porządku, idę do ciebie. Czekaj”. Arzu podchodzi do drzwi wejściowych, otwiera je i do środka wchodzi Feraye. Obie udają się do pokoju obok salonu i siadają na kanapie. „Masz całą moją uwagę. Słucham cię” – oznajmia żona Umita. „Dzisiaj nie mam wiele do powiedzenia. Wszystko idzie zgodnie z twoim planem” – oświadcza Feraye. – „Melek wierzy, że firma pozyskała ogromne zamówienia. Cevahir powiedział wszystkim, że muszą pracować dwa razy wydajniej, by zdążyć ze wszystkimi zamówieniami. Na Melek spoczywa oczywiście największa odpowiedzialność. Nie wydaje się jednak, by miała z tym jakiś problem. Może pracować nawet przez całą dobę”.

„Cevahir przygotował już dla niej kontrakt?” – pyta Arzu. „Właśnie go przygotowuje, nie martw się o to” – zapewnia Feraye. „Doskonale. Wszystko idzie zgodnie z moim planem”. „Kiedy Cevahir powiedział Bahrije, że Melek przejmie jej obowiązki, ta wpadła w furię”. „Kim ona jest?”. „Bahrije to najstarsza stażem pracownica. Wydaje mi się, że ma obsesję na punkcie pana Cevahira”. „Na punkcie Cevahira?” – Arzu robi rozbawioną minę. – „I jaki ma problem z Melek?”. „Cevahir przyznał Melek jej stanowisko i od tego czasu Bahrije jej nienawidzi”. „Powiedz mi coś więcej o tej kobiecie”. „Cóż, jest dosyć nieprzyjemna i nikt w warsztacie nie lubi z nią pracować, ale ona oczywiście nie ma zamiaru odejść”.

„Toczy batalię z Melek?” – pyta zaciekawiona Arzu. „Przy każdej okazji” – oznajmia Feraye. – „Chociaż w ostatnich dniach jest dziwnie spokojna”. „Dlaczego?”. „Kiedy Emiroglu stracili farmę, Bahrije wynajęła swój dom Melek. Naprawdę nie wiem, dlaczego to zrobiła”. „Więc Melek mieszka w jej domu… Feraye, potrzebuję, żebyś porozmawiała z Bahrije, jak tylko przyjdziesz jutro do warsztatu”. „I co mam jej powiedzieć?”. „Powiesz jej, że chcę porozmawiać z nią o czymś ważnym. Spotkamy się w kawiarni obok szwalni”. „A co, jeśli ona się nie zgodzi?”. „Powiesz jej, że razem możemy pozbyć się naszego wspólnego wroga”. Arzu przekazuje Feraye kopertę z pieniędzmi. „To za twoją dobrą pracę” – oznajmia.

Akcja przenosi się do domu Emiroglu. Melek wyciąga termometr spod pachy Elif. „Temperatura trochę spadła” – oznajmia i zwraca się do córki: „Kochanie, jak się czujesz? Lepiej ci?”. „Trochę, ale jestem bardzo senna” – odpowiada dziewczynka. „W takim razie śpij”. Akcja przeskakuje do następnego dnia. Rano Elif chce podnieść się z łóżka, ale mama jej zabrania. „Córko, nie możesz wstawać” – oznajmia. – „Musisz odpocząć trochę bardziej”. „Ale nie jestem już senna” – oponuje Elif. – „Poza tym muszę iść do szkoły”. „Na razie nie pójdziesz do szkoły. Muszę upewnić się, że na pewno wyzdrowiałaś”. „I ty nie pójdziesz do warsztatu, mamo? Zostaniesz ze mną?”.

„Nie mogę przestać chodzić do pracy” – oznajmia Melek. – „Ale co ty na to, żebyśmy zjadły razem śniadanie przed moim wyjściem?”. Akcja przenosi się na farmę. Arzu wchodzi do jadalni, gdzie Gonca dopiero nakrywa do stołu. „Och, śniadanie jeszcze nie jest gotowe. Ciężko było wstać ci z łóżka, prawda?” – pyta żona Umita. „Nie, wstałam bardzo wcześnie, ale…” – próbuje wytłumaczyć się służąca. „Zamknij się! Przyniosłaś moje ubrania z pralni chemicznej?”. „Przepraszam, zapomniałam, ale zrobię to jak najszybciej. Za chwilę mogę…”.

„Ile razy mam ci powtarzać, że musisz robić to, co ci mówię?!” – pyta Arzu. „Ale proszę pani, ta farma jest bardzo duża…” – tłumaczy Gonca. – „Muszę zajmować się wszystkim sama, ale nie mam czasu, by zrobić wszystko jednocześnie”. „Nie rozumiem, dlaczego nie możesz się wyrobić. Masz gdzie spać i co jeść. Powiedz mi, jaka jest twoja wymówka, żeby nie pracować?”. „Proszę pani, przecież pracuję bardzo ciężko”. „Wystarczy! Znam bardzo dobrze takie pannice jak ty. Jesteś przyzwyczajona do otrzymywania, ale niespecjalnie chcesz dać coś od siebie. Pamiętaj, że już dawno umarłabyś z głodu, gdybym nie zabrała cię z miejsca, w którym cię znalazłam”. „Proszę pani, naprawdę doceniam to, co pani dla mnie zrobiła, ale nie mogę dłużej kontynuować tego w ten sposób. Rzucam tę pracę!”.

„Co?!” – Arzu robi wielkie oczy. „To, co pani słyszała. Odchodzę!” – powtarza Gonca. „Kim myślisz, że jesteś, by mówić mi coś takiego?”. „W porządku, otworzyła pani przede mną drzwi swojego domu, ale nie mogę ciągle uniżać się przed panią i dziękować za całą tę pomoc”. „Wystarczy już tego. Wracaj do swoich obowiązków!”. „Nie mogę! Powiedziałam, że rezygnuję, więc będziesz musiała poszukać sobie kogoś innego!”. Zbulwersowana służąca chce odejść, ale Arzu chwyta ją za ramię i ściska z całych sił. „Nigdzie stąd nie pójdziesz, Gonca!” – zabrania właścicielka farmy. „Puść mnie!” – rozkazuje Gonca. „Pójdziesz ze mną!”. „Nie, nigdzie nie pójdę!”.

„Gonca, powiedziałam, że pójdziesz ze mną, więc chodź!” – powtarza Arzu. „Nie chcę iść!” – Gonca opiera się, jak tylko może. – „Ała, skrzywdzisz mnie!”. Arzu okazuje się jednak być silniejsza od swojej służącej i zaciąga ją do… piwnicy! Następnie rzuca na podłogę i zamyka drzwi! „Myślała, że pozwolę jej odejść. Jest bardzo głupia” – mówi uśmiechnięta Karapinarówna. To nie pierwszy raz, gdy zamyka Goncę w piwnicy. Czy może ta sytuacja sprawi, że służąca odzyska pamięć?

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy