570: Selim nakłada nowy opatrunek na ręce żony. „Już prawie, moja miłość” – mówi mężczyzna. – „Wytrzymaj jeszcze trochę”. „To boli tak bardzo…” – odpowiada Zeynep. „Z każdym dniem będzie lepiej, zobaczysz”. „Spójrz na moje ręce. Są okropne…”. „Nie mów tak. Dla mnie są najpiękniejsze”. „Jesteś kłamcą. Są brzydkie!”. „Nie kłamię, moja jedyna. Dla mnie wszystko, co twoje, jest najpiękniejsze. Nigdy nie będzie inaczej”. „Dość. Nie przesadzaj!”. „Nie przesadzam. Posłuchaj, mogło ci się stać coś znacznie gorszego. Dlatego te ręce, o których mówisz, że są brzydkie, dla mnie są najpiękniejszym, co w życiu widziałem. Jesteś tutaj i jesteś ze mną. Wygląd nie ma żadnego znaczenia”. Selim ociera łzy z policzków żony.
Akcja przenosi się do domu Fevziye. Leyla szykuje się do wyjścia, gdy do domu wchodzą jej matka oraz Julia. „Idziesz do pracy?” – pyta Fevziye. „Tak” – potwierdza Leyla. „Bardzo mnie to cieszy. Widzę, że wyglądasz znacznie lepiej niż wczoraj, kochanie. Wspaniale, że idziesz do pracy. Rozproszy to twoje myśli”. „Powiedz, że Yusuf jest wolny” – szepcze Julia do przyjaciółki. – „To właściwy czas”. „Nie musicie rozmawiać potajemnie, słyszałam was”. „I co słyszałaś?”. „Yusuf nie jest żonaty z tą kobietą, prawda?”. „Off, to było oczywiste” – wzdycha Fevziye. – „W innym razie nie wstałabyś z łóżka”. „Mamo, od kiedy wiesz?”.
„Leyla, nie rób sobie nadziei” – prosi pani domu. – „Yusuf już kiedyś był wolnym człowiekiem, czyż nie? Porzuć miłość do tego człowieka. To koniec, nie rujnuj swojego życia”. „Czy ty jesteś jej matką? Dlaczego ją powstrzymujesz?” – pyta Julia. „Po prostu nie chcę, żeby się smuciła”. „To ty ją zasmucasz. Nie wiesz, czym jest miłość? Nie oglądałaś filmów?”. „Ale…”. „Myślę, że Leyla powinna się pospieszyć. Yusuf jest wolny. Nie ma na co dłużej czekać”. „Julia!”. „A co, to może nieprawda? Pociąg odjedzie jej sprzed nosa, jeśli nie zacznie działać. Spójrz, Melek też jest wolna. Jej mąż zmarł. On i ona są wdowcami. Na razie tylko wynajmuje od niego dom, ale kto wie, co przyniesie przyszłość. Ani się obejrzymy, a zaproszą nas na weselę”.
„Julia, co ty opowiadasz?!” – pyta oburzona Fevziye. „Przyjaciel mówi prawdę” – oznajmia Julia. – „Wiesz, że bardzo lubię Leylę i zależy mi na jej szczęściu. Sama pomyśl, Yusuf nie wrócił tutaj bez powodu…”. „Co masz na myśli?” – pyta Leyla. „Rozumiem doskonale te rzeczy. Możesz to nazwać szczęściem lub przeznaczeniem, ale posłuchaj, musisz zmienić swoje nastawienie, córko. Załóż ładne ubrania i zrób sobie delikatny makijaż. Musisz zawrócić mu w głowie…”. „Julia!” – krzyczy pani Fevziye. „Co Julia i Julia?! Leyla musi wyglądać pięknie, by przyciągnąć wzrok mężczyzny. Dalej Leyla, zrób to, co mówię. Inaczej możesz stracić tego mężczyznę na dobre”.
Akcja przenosi się do gabinetu Cevahira. Feraye wpatruje się w ekran laptopa, a jej szef nerwowo chodzi po pomieszczeniu. „Nadal nic nie wpłynęło?” – pyta Cevahir. „Niestety” – odpowiada dziewczyna. „Zobacz, która jest godzina i wciąż nie ma pieniędzy na koncie. Ta kobieta bawi się z nami?”. „Nie sądzę. Arzu jest inteligentna i rozumie, że leży to także w jej interesie”. „Kto ją tam wie, wszystkie kobiety są nieprzewidywalne. Cały czas zmieniają zdanie. Ten łajdak Yusuf zaraz mnie dopadnie. Jeśli nie zdobędę pieniędzy, rzucę to wszystko i zniknę z tego miejsca”.
„A co będzie ze mną?” – pyta Feraye. „Poradzisz sobie. Znajdziesz nową pracę” – przekonuje mężczyzna. „Panie Cevahirze, ucieczka nie pasuje do ciebie. Zachowaj spokój, wciąż mamy czas”. Tymczasem Arzu wraca do rezydencji. Gdy jest już w swoim pokoju, jej komórka zaczyna dzwonić. „Czego chcesz, Cevahir?” – pyta kobieta. – „Nie powiedziałam jasno, byś do mnie nie dzwonił?!”. „Nie dzwonię do ciebie, bo tego chcę. Chcę po prostu wiedzieć, co dzieje się z pieniędzmi” – oświadcza właściciel szwalni. – „Na koncie wciąż niczego nie ma”. W tym momencie pod drzwiami pokoju pojawia się Umit i przysłuchuje się rozmowie swojej żony.
„To nie jest takie proste” – oznajmia Arzu. – „Zleciłam już dyspozycję w banku, ale skąd mam wiedzieć, jak szybko zamierzają dokonać przelewu? Posłuchaj, musisz uzbroić się w cierpliwość. I po raz ostatni proszę, byś przestał do mnie dzwonić o każdej porze”. „W porządku, rozumiem” – mówi Cevahir. – „Dlaczego od razu się tak złościsz? Nie wolno mi porozmawiać z własną wspólniczką o naszych wspólnych problemach?”. Arzu rozłącza się, rzuca telefon na łóżko i mówi: „Idiota!”. Następnie kobieta udaje się do łazienki.
Umit ostrożnie otwiera drzwi i wchodzi do pokoju. Bierze komórkę żony i sprawdza ostatnie połączenia. Momentalnie na jego twarzy pojawia się wściekłość. Tymczasem Murat jest w gabinecie Erkuta. „Jak ma się Zeynep? Czy czuje się już lepiej?” – pyta szef Doruklar. „Tak, trochę lepiej” – odpowiada chłopak. „Oczywiście, to silna kobieta. Chciałem cię zapytać o naszą sprawę”. „Jaką sprawę?”. „Powiedziałem ci dziś rano, że masz udać się do klienta”. „Ach, na śmierć zapomniałem”. „Co to znaczy? Nie zrobiłeś tego, o co cię prosiłem?”. „Nie…”. „Co jest z tobą? Dzisiaj był ostatni dzień”. „Nie wiedziałem. Nie powiedziałeś mi o tym”.
„Czy muszę mówić ci o wszystkim? To w końcu twoja praca i sam powinieneś wiedzieć” – stwierdza Erkut. – „Co jeśli teraz stracę klienta?”. „Gdybyś powiedział mi, że to ostatni dzień, nie zawiódłbym” – zapewnia syn Veysela. „Praca, którą ci zadałem, musi być wykonana natychmiast. Musisz być szybki jak błyskawica. To nie jest sklep twojego ojca, to nie jest sprzedawanie orzechów na ulicy. Pracujesz w dużej firmie i musisz być odpowiedzialny. Jeśli stracimy klienta, stracimy duże pieniądze. W zeszłym tygodniu uratowałem cię przed Latifem i zorganizowałem twój ślub. Dlaczego teraz mnie nie szanujesz?”.
Oburzony Murat zrywa się z krzesła, które aż przewraca się. „To było mi nie pomagać!” – krzyczy chłopak. – „Było odpuścić i pozwolić Latifowi mnie zabić!”. „Nie bądź niewdzięczny, uratowałem ci życie” – odpowiada Erkut. „Czy ja o to prosiłem?! Pomogłeś mi i założyłeś kajdany na moje ręce! Mam ci coś powiedzieć? To nie ty uratowałeś mi życie. To ja zrobiłem tobie, przemilczając prawdę o pożarze i zabitych ludziach!”. Erkut i Murat zaczynają szarpać się i walczyć ze sobą. W porę do gabinetu wchodzi Veysel i odciąga swojego syna. „Zabierz go stąd, zanim zrobię mu krzywdę!” – rozkazuje Erkut.
Veysel zabiera syna do innego gabinetu w firmie. „Synu, musisz nad sobą panować” – mówi mąż Tulay. „Nie mów mi tego, tato! Ten łajdak traktuje każdego jak psa!” – grzmi Murat. „Co ci powiedział, że tak oszalałeś?”. „Nieważne, to nonsensowna historia. Nerwy mi puściły i zaatakowałem go”. „Synu, czy ty w ogóle nie używasz mózgu?”. „Co to ma znaczyć?”. „Czy nie jesteś zięciem Latifa Tasdemira? Dlaczego przejmujesz się Erkutem, mając takiego teścia? Latif rozmawiał z tobą. Powiedział, że możesz z nim współpracować, czyż nie? Dalej, idź teraz i zapukaj do jego drzwi”.
Akcja przenosi się do szwalni. „Są! Pieniądze dotarły!” – zakrzykuje Feraye. „Wreszcie! Doskonale!” – cieszy się Cevahir i podchodzi do swojej pracownicy. – „Teraz zamów nowe żelazka. Mają być dostarczone jeszcze dzisiaj”. „Nie sądzę, by byli w stanie dostarczyć je tak szybko”. „Jeśli powiedzą, że nie są w stanie dostarczyć ich dzisiaj, odpowiesz, że rezygnujesz z zamówienia. Zobaczysz, że zrobią to”. Akcja przenosi się do domu Yusufa. Zeynep, Selim i Melek siedzą w pokoju dziennym. Siostra Murata oznajmia, że gdy tylko odzyska zdrowie, chce wrócić do pracy w szwalni. „Nie, Zeynep, tak się nie stanie” – stanowczo nie zgadza się Selim. – „Nie będzie pracować”.
„Siostro, powiedz coś” – Zeynep kieruje wzrok na Melek. „Selim ma rację…” – oznajmia mama Elif. „Jak to ma rację? Nie mówię, że jutro wrócę do pracy. Zrobię to, gdy dojdę do siebie”. „Dobrze wiesz, że krawiectwo to bardzo niebezpieczna praca”. „Wszędzie może coś się zdarzyć. Chcę tam pracować”. „Kochanie, spotkała cię straszna tragedia i dalej chcesz pracować w tym miejscu?” – pyta Selim. – „To niewiarygodne”. „Siostro, skoro ty możesz pracować w szwalni, to i ja mogę”. „Gdyby nie umowa, nie zostałabym tam ani minuty dłużej” – odpowiada w myślach Melek.
„Melek może pracować, nie mogę jej tego zabronić” – oznajmia Selim. – „Ale z tobą to inna sprawa”. „Ale…” – próbuje oponować Zeynep. „Kochanie, porozmawiamy o tym później” – prosi Melek. – „Teraz powinnaś odpocząć”. W następnej scenie widzimy, jak Selim szykuje się do wyjścia. Obok niego, przy drzwiach, stoi Melek. „Proszę, porozmawiaj z Zeynep i przekonaj ją, by nie wracała do tego miejsca, nawet jeśli odzyska pełnię zdrowia” – mówi syn Aliye. – „Nie chcę, żeby tam pracowała. To miejsce jest bardzo niebezpieczne”. „W porządku, porozmawiam z nią” – odpowiada mama Elif. – „Ale nie naciskaj na nią tak bardzo. Przemówimy jej do rozsądku, gdy poczuje się lepiej”. „W porządku. Ty będziesz wiedziała najlepiej, kiedy przyjdzie ten właściwy moment”. Selim wychodzi z domu.
Akcja przeskakuje do następnego dnia. Gdy Melek przechodzi obok antykwariatu, zatrzymuje ją Yusuf. „Chciałbym ci coś powiedzieć, jeśli masz czas” – mówi mężczyzna. „W porządku. O co chodzi?” – pyta Melek. „Pamiętasz, jak zasugerowałem, żebyś nie pracowała w szwalni? Myślę, że nie jest to dobre miejsce dla ciebie”. „Powiedziałam ci, że mam podpisaną umowę z Cevahirem”. „Rozumiem, ale jest coś, czego nie wiesz. Nie wiem, jak ci to powiedzieć, ale…”. „Powiedz to wprost. Co masz na myśli?”. „Arzu… Ona coś planuje”. „O czym ty mówisz?”. „Chodzi o to, że ona nie jest tylko waszym klientem, ale przede wszystkim… Twoim szefem”. „Co?! Co ty mówisz?!”.
„Słyszałem wczoraj, jak rozmawiała razem z Cevahirem w restauracji” – oznajmia Yusuf. – „Stąd wiem, że została jego wspólniczką”. „Ach, nie mogę uwierzyć! Nigdy nie pozbędę się tej kobiety!” – grzmi Melek. – „Gdybym nie podpisała tej umowy… No tak, to oczywiste! To Arzu za tym stoi! I co ja mam teraz zrobić?”. „Sytuacja jest trudna, wiem. Musisz jednak zachować spokój. Wczoraj zastanawiałem się, jak rozwiązać tę umowę, niestety większość przepisów chroni w tym przypadku pracodawcę”. „Czyli nie istnieje żadne rozwiązanie?”. „Spokojnie, jest pewien sposób. Wkrótce wydostaniesz się z tego miejsca, obiecuję. Tym razem będzie to na zawsze”.
Akcja przenosi się do szwalni, gdzie kurierzy wnoszą właśnie zamówione maszyny. Nagle do warsztatu wchodzi dwóch mężczyzn w garniturach. „Czy pan Cevahir Ozguclu?” – pyta jeden z nich. „To ja. O co chodzi?” – pyta właściciel. „Przyszliśmy sprawdzić, czy nie doszło w pana warsztacie do naruszenia przepisów bezpieczeństwa”. „Chwila, chwila. Kto był tą osobą, która złożyła tak nikczemne oskarżenie? Zapewniam, że nie ma niczego złego w naszych procedurach bezpieczeństwa”. „Właśnie to zweryfikujemy. Najpierw zaczniemy od przeglądu instalacji elektrycznej”. „Przyjacielu, od przeszło dwudziestu lat działam w tej branży i nigdy nie miałem żadnych problemów związanych z bezpieczeństwem”.
„Myślę, że zapomniał pan o ostatnim wypadku” – oznajmia kontroler. „Wypadek ten wydarzył się z powodu braku doświadczenia pracownicy” – tłumaczy Cevahir. – „Nie ma w tym naszej winy”. Do kontrolera podchodzi jego towarzysz o mówi: „Szefie, stwierdziliśmy jedną awarię w instalacji elektrycznej”. „Dobrze, zanotuj to w raporcie. Następnie sprawdźcie maszyny”. Akcja wraca przed antykwariat. „Jak mnie uratujesz? Nie rozumiem” – mówi Melek. „Podjąłem pewne kroki, abyś nie musiała dłużej pracować w tak niebezpiecznym miejscu. Wkrótce zrozumiesz” – odpowiada Yusuf. – „Wiesz, że wszczęliśmy proces w sprawie wypadku Zeynep”. „Wiem, ale… Obawiam się, że Cevahir stanie się dla nas jeszcze większym problemem”.
„Nie masz powodów do obaw” – zapewnia Yusuf. – „Przez lata walczyłem z takimi ludźmi. Bądź spokojna”. „On jest silniejszy ode mnie. Czuję się osaczona” – oznajmia Melek. – „Nie wiem, jak zachowywać się przy nim”. „Już wkrótce nie będziesz musiała się nim przejmować”. „Dobrze, muszę już iść do pracy”. Akcja wraca do warsztatu. „Raport mówi jasno” – stwierdza kontroler. – „Stwierdzono problemy z instalacja elektryczną, dwa żelazka nie działają poprawnie, nie ma gaśnic, alarmu przeciwpożarowego ani wyjścia ewakuacyjnego”. „Panie Cevahirze, co się dzieje?” – pyta Melek, która właśnie weszła do szwalni.
„Zlitowałem się nad dziewczyną z twojej rodziny. Dałem jej zatrudnienie” – szepcze Cevahir do Melek. – „Teraz przez jej niezdarność mamy problemy. Wszystko to przez moją szlachetność!”. „Co Zeynep ma z tym wspólnego? To samo mogło stać się komuś doświadczonemu” – odpowiada mama Elif. „Przestań! Lepiej mnie nie denerwuj!”. „Sam zobacz, co mówisz, zamiast po prostu przeprosić. I nadal ją obwiniasz”. „Oczywiście, że tak. Nikt inny tu nie zawinił. Mam przepraszać za jej brak doświadczenia?”.
„Dopóki nie usunie pan tych wad, szwalnia nie może funkcjonować” – odzywa się kontroler. – „Jeśli nie zastosuje się pan, następnym razem zamkniemy warsztat i nałożymy wysoką karę”. „Proszę pana, tak nie można… Nie może tak być!”. Kontroler nie zamierza wdawać się w dyskusję z Cevahirem. Wraz ze swoim towarzyszem opuszczają szwalnię. „Widzisz, do czego doprowadziła twoja niekompetentna siostra?! Doprowadziła nas do ruiny!” – wydziera się Cevahir. „Uważaj, co mówisz! Nie możesz nazywać Zeynep niekompetentną!” – odpowiada Melek. „Będę mówił to, na co mam ochotę! I ciebie nazwę niewdzięcznicą! Jak ci nie wstyd zgłaszać swojego chlebodawcę?!”. „Nie zgłosiłam pana!”.
„Zamknij się!” – krzyczy Cevahir. – „Normalny człowiek szanuje miejsce swojej pracy. Co zrobisz, jeśli zamkną szwalnię? Co zrobią inne pracownice? Dla własnych ambicji wielu ludzi naraziłaś na utratę chleba!”. „Ja tego nie zrobiłam!” – zarzeka się Melek. „Zamknij się! Spiskujesz za moimi plecami i jeszcze próbujesz się usprawiedliwić!”. „To ty spiskujesz za moimi plecami. Wiem, że zostałeś wspólnikiem Arzu!”. „Co ci do tego?! Mam ciebie prosić o pozwolenie, z kim mogę pracować?! Za kogo ty się uważasz?! Gdyby nie pani Arzu, wszyscy bylibyśmy teraz bez pracy! Niewdzięcznico!”.
W tym momencie do warsztatu wparowuje Yusuf. „Odsuń się od niej!” – rozkazuje bibliotekarz. „Proszę, przyszedł twój podżegacz” – mówi Cevahir, z obrzydzeniem patrząc na właściciela antykwariatu. „Jesteś jedynym winnym tej sytuacji! Wiesz o tym! Poniesiesz karę za to, co się stało!”. „Wiem, dlaczego to robisz. Zapewniam cię, że niczego nie osiągniesz przez zastraszanie. Wszędzie wtykasz swój nos i zwracasz przeciwko mnie moje pracownice. Pewnego dnia opuścisz swój sklep, zobaczysz. Będziesz płakać po jego utracie!”. „Zawsze ma pan rację, nikt inny!” – włącza się w dyskusję Melek. – „Zupełnie nie zauważasz, że Zeynep jest ofiarą twojego niedbalstwa!”.
„To samo powiesz, kiedy zamkną szwalnię?” – pyta Cevahir. – „Czy Yusuf da wtedy tobie oraz innym pracownicom zatrudnienie?”. „Bóg jest tym, kto dale chleb, nie ty” – odpowiada Melek. – „Nigdy nie troszczyłeś się o nasz los. Uważasz nas za maszyny, za swoich niewolników!”. „Odpuść, Melek. On nie jest tego warty” – przekonuje Yusuf. – „Idziemy stąd”. Bibliotekarz i mama Elif opuszczają warsztat. Cevahir ze wściekłością uderza ręką w stół. Czy szwalnia będzie nadal funkcjonować?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.