597: Arzu otwiera pudełko, w którym znajdują się ubranka i buciki dla małego dziecka. Bierze bluzeczkę do rąk i napawa się jej zapachem. Z jej oczu wypływają łzy. „Tugce, moja miłość, będziesz miała siostrzyczkę lub braciszka, wiesz?” – mówi kobieta. – „Stało się to w czasie, kiedy najmniej się tego spodziewałam. Kiedy nie miałam już żadnej nadziei”. Tymczasem Asuman wciąż stoi przy budce telefonicznej i trzyma słuchawkę przy uchu. „Spróbuję jeszcze raz” – mówi do siebie dziewczyna. – „Błagam cię, odbierz, Gonca”. Nikt jednak się nie zgłasza, a do tego siostra Inci zauważa nadjeżdżające auto z porywaczami!
„Boże, znaleźli mnie!” – przeraża się dziewczyna. – „Co mam zrobić? Złapią mnie, jeśli zostanę tutaj!”. Asuman odwiesza słuchawkę i rzuca się do ucieczki. Bez żadnego rozejrzenia się na boki, wbiega na ulicę wprost pod koła nadjeżdżającego samochodu! Dochodzi do wypadku! Dziewczyna pada na asfalt i leży w bezruchu. Czy przeżyje? Akcja przeskakuje do wieczora. Arzu siedzi na fotelu w salonie. „Gdy byłam w ciąży z Tugce, także miałam nudności przez pierwsze miesiące” – mówi do siebie. – „Przez dziewięć miesięcy wiele przeszłam. Zastanawia mnie, czy będzie to chłopiec czy dziewczynka?”.
Do salonu wchodzi Umit. „Jeszcze nie śpisz?” – pyta. „Nie, czekałam na ciebie” – odpowiada Karapinarówna. „Dlaczego?”. „Usiądź, porozmawiajmy”. „Przepraszam, ale nie mam ochoty na kolejną kłótnię. Idę spać”. „Poczekaj, nie chodzi o żadną kłótnię. Dlaczego tak myślisz?”. „Jestem zmęczony, Arzu. Mówię poważnie. Chcę tylko odpocząć”. „Ale ja nie jestem śpiąca. W rzeczywistości jest to bardzo częsty objaw u kobiet w moim stanie”. „W jakim stanie? Nie rozumiem, o czym mówisz”. „Umit, jestem… w ciąży!”. „Co?!” – mężczyzna robi wielkie oczy. Arzu chwyta go za dłoń, przykłada ją do swojego brzucha i mówi: „Będziemy mieli dziecko, kochanie”.
Akcja przenosi się do domu Yusufa. W całym wnętrzu jest ciemno, wszyscy już śpią. Nagle drzwi wejściowe powoli uchylają się. Do środka wpada snop światła z latarki, którą trzyma podejrzanie wyglądający mężczyzna. Człowiek ów zaczyna przeszukiwać wiszące na wieszaku kurtki. Z jednej z nich wyciąga kopertę z pieniędzmi, które Selim miał przekazać Yusufowi jako czynsz za wynajem domu. Włamywacz chowa je do swojej kurtki i idzie dalej. Kamera przenosi się do pokoju dziewczynek. Elif wybudza się. „Inci, też słyszałaś ten hałas?” – zwraca się do przyjaciółki, ale ta śpi jak zabita.
Córka Melek wstaje z łóżka i wychodzi z pokoju. Następnie schodzi na dół. „To pan, panie Yusufie?” – pyta. W tym momencie światło latarki pada na jej twarz. Dziewczynka wzdycha przerażona i krzyczy na cały głos: „Pomocy! Mamo, pomóż! Złodziej! Mamo!”. Włamywacz chwyta dziewczynkę i zakrywa jej usta dłonią. W tym czasie Selim, Melek i Zeynep wychodzą ze swoich pokojów i także schodzą na dół. „Nie zbliżajcie się!” – ostrzega włamywacz, wciąż trzymając Elif. „Kim jesteś?! Puść ją!” – rozkazuje Selim. „Nie podchodźcie, powiedziałem!”. „Melek, co się dzieje?” – pyta Aliye, wychodząc ze swojego pokoju, i wpada nagle w przerażenie. – „Elif!”.
„Dobrze, zachowaj spokój” – zwraca się Selim do złodzieja. – „Powiedz, czego chcesz?”. „Przynieś wszystkie pieniądze i biżuterię!” – rozkazuje włamywacz. – „Szybko!”. „Dobrze, damy ci to” – oznajmia Zeynep. – „Tylko ją puść”. „Najpierw pieniądze!”. „Puść ją, a ja pójdę na górę i przyniosę ci wszystkie pieniądze oraz biżuterię” – mówi Selim. „Myślisz, że jestem głupi? Skąd mam wiedzieć, że nie zadzwonisz na policję?”. „Nie zrobię tego, tylko się uspokój”. „Przynieś to w tej chwili!”. Nagle za plecami złodzieja pojawia się Yusuf i uderza go w tył głowy. Złodziej traci przytomność i upada na podłogę. Roztrzęsiona Elif wpada w objęcia mamy. „To koniec, kochanie. Nie bój się” – mówi Melek do córki.
Akcja przenosi się na farmę. „Dość tego, Arzu! Jak możesz tak bezwstydnie kłamać?!” – krzyczy Umit. „Nie kłamię, byłam w szpitalu” – odpowiada kobieta. „Wcale ci nie wierzę! Ani trochę!”. „Umit, naprawdę cię nie rozumiem. Mówię ci, że nie kłamię. Będziemy mieli dziecko. Nasza wspólna krew, nasza dusza. Dlaczego tak reagujesz?”. „A czego się spodziewałaś?”. „Okej, masz rację. Bardzo cię zraniłam i popełniłam wiele błędów. Ale tym razem to nie jest gra. Naprawdę jestem w ciąży. Złe dni możemy już zostawić za sobą. Ty, ja i nasze dziecko”. Umit zabiera rękę z brzucha żony. „Boję się ciebie, Arzu. Boję się tego, jak daleko jeszcze możesz się posunąć” – oznajmia. – „Za każdym razem oszukujesz mnie!”.
„Czy zdajesz sobie sprawę z tego, o co mnie oskarżasz?” – pyta Arzu. „Znam cię bardzo dobrze. Wiem, że to kolejna twoja gra!” – oświadcza mężczyzna. – „Zaplanowałaś to, by mnie zatrzymać, odwieść od rozwodu”. „Niczego nie planowałam. Mówię ci prawdę. Umit, to jest dla nas nowa szansa” – kobieta obejmuje policzki męża. – „Szansa na nowy początek. Nadal chcę stworzyć z tobą rodzinę”. „Więc znowu będziesz mnie oszukiwać? Włożysz poduszkę pod bluzkę, tak?”. „Dobrze, skoro mi nie wierzysz, zapytaj się Goncy. To ona zabrała mnie do szpitala. Niech ci powie”.
Arzu chwyta za telefon i dzwoni do służącej. „Przyjdź teraz do salonu” – rozkazuje. „Ale…” – odzywa się zaspana Gonca. „Zrób to, co powiedziałam! Musisz powiedzieć Umitowi, że poszłyśmy do szpitala i powtórzyć to, co powiedział doktor”. „Dobrze, już idę” – służąca rozłącza się i mówi do siebie: „No jasne, nie uwierzył jej. Tymczasem w domu Yusufa są już policjanci. Skuwają włamywacza i przeszukują go. „To wasze?” – pyta funkcjonariusz, wyciągając kopertę z pieniędzmi. „Tak” – potwierdza Selim. „Będziemy musieli wziąć od pana zeznania”. „Dobrze, nie ma problemu”. Policjanci opuszczają dom.
„Mamo, tak bardzo się bałam” – mówi Elif, wciąż tuląc się do Melek. „Nie bój się, skarbie” – mówi kobieta. – „Policjanci już zabrali tego złodzieja”. „Już tu więcej nie przyjdzie?”. „Nie przyjdzie” – potwierdza Yusuf. „Dobrze, że przyszedłeś. Gdybyś tego nie zrobił, może by mnie…”. „Nikt nie może nic ci zrobić, nie martw się”. „Błogosławię cię, synu” – odzywa się Aliye. – „Powstrzymałeś tego złoczyńcę”. „Mamo, mogę spać z tobą?” – pyta Elif. „Oczywiście, kochanie”. „Ale czy Inci nie będzie się bała?”. „Nie, chyba że powiemy jej, co się stało”. „Nie martw się, nic jej nie powiem”. Wszyscy rozchodzą się do swoich pokoi.
Akcja wraca do rezydencji Arzu. „Bardzo mnie zawiodłeś. Naprawdę bardzo” – mówi kobieta ze łzami w oczach. „Ty mnie wcale” – oświadcza Umit. – „Pokazałaś, że posuniesz się do wszystkiego, byle tylko zachować to, co masz”. W tym momencie do salonu wchodzi Gonca. „Gdzie byłaś?” – pyta Karapinarówna. – „Czy nie powiedziałam ci, że masz przyjść natychmiast?”. „Ubrałam się i przyszłam od razu” – tłumaczy służąca. „Dobrze, nieważne. Teraz musimy wyjaśnić jedną rzecz. Umit mi nie wierzy”. „W jakiej sprawie?”. „Powiedz mu wszystko, co dzisiaj zrobiłyśmy. Dlaczego tak patrzysz? Powiedz po prostu, co się stało!”.
„Przepraszam, ale nie rozumiem, o czym mówisz” – oznajmia Gonca. „Okej, wygląda na to, że jeszcze się nie obudziłaś” – stwierdza Arzu. – „Czy nie poszłyśmy dzisiaj do szpitala? Co nam powiedział doktor? Powiedz to Umitowi!”. „Pani Arzu, my dzisiaj nigdzie nie poszłyśmy…”. „Co?!”. „No tak. Cały dzień byłyśmy w domu”. Umit kiwa głową, jakby chciał powiedzieć: No tak, wiedziałem. „Co ty próbujesz zrobić?!” – pyta oburzona Karapinarówna. – „Dlaczego nie mówisz prawdy?! Powiedz mu szybko!”. „Pani Arzu, wszystko z panią w porządku?”.
„Arzu, nie trudź się na darmo” – zabiera głos mężczyzna. – „Im bardziej próbujesz, tym bardziej się pogrążasz”. „Mów w tej chwili, Gonca!” – Karapinarówna chwyta swoją służąca za ramię. – „Czy nie poszłyśmy do szpitala?! Czy lekarz mnie nie zbadał?!”. „Arzu, co ty robisz? Puść ją”. „Nie zrobię tego, dopóki nie powie prawdy! Powiedz to, Gonca!”. „Jakie dziecko, jaka ciąża?” – pyta służąca, robiąc zdziwioną minę. – „Ja nic nie wiem. Proszę mnie puścić”. „Co próbujesz osiągnąć? Dlaczego to robisz?” – pyta zdesperowana Arzu. – „Czy nie byłyśmy w szpitalu? Czy nie zbadano mnie? Czy lekarz nie dał mi witamin? Przyniosłaś mi je osobiście! Dlaczego to robisz? Powiedz mu! Zabiję cię, jeśli nie powiesz!”.
„Arzu, zamknij się!” – interweniuje Umit. „Pani Arzu, uspokój się, proszę. Naprawdę mnie przerażasz” – mówi Gonca. – „To prawda, przyniosłam ci lekarstwo, ponieważ powiedziałaś, że boli cię noga”. „Noga?”. „Tak, była pani ranna. Zapomniała pani o tym? Potem szukała pani środka uspokajającego, ponieważ środek przeciwbólowy nie pomógł. Nie dałam go pani, więc siłą wzięła pani kilka tabletek”. „Co?!” – Arzu omal nie wychodzi z siebie. „Tak było. Cały dzień przesiedziałyśmy w domu. Nie było nas w żadnym szpitalu”. „Mówisz bzdury! Nic takiego się nie wydarzyło!”. „Arzu, wystarczy. Teraz już wszystko jasne” – stwierdza Umit. – „Wzięłaś zbyt dużą ilość środków na uspokojenie i dlatego teraz masz halucynacje…”.
„Nie mam żadnych halucynacji!” – wybucha kobieta. „Myślisz, że zaufam osobie, która przedawkowała środki na uspokojenie, czy trzeźwo myślącej Goncy?” – pyta Umit. „To prawda. Ostrzegałam panią, że te tabletki mogą być szkodliwe…” – przypomina Gonca. „Umit, ja nie kłamię!” – zarzeka się Arzu. – „Udowodnię ci to! W mojej torebce jest zdjęcie USG! Pokażę ci to i zobaczysz, kto kłamie!”. Karapinarówna przynosi torebkę z szafy przy wejściu. Dokładnie przeszukuje ją, ale niczego nie znajduje. „Było tutaj! Sama włożyłam je do torebki!”. Następuje retrospekcja. Gonca wychodzi z kuchni. W rękach niesie tacę ze szklanką wody i lekami dla Arzu. Nagle jednak zatrzymuje się. Odkłada tacę na stolik, otwiera szafę i z torebki swojej pracodawczyni wyciąga zdjęcie z badania USG. Następnie rozrywa je na strzępy.
Akcja wraca do teraźniejszości. „Było tutaj!” – powtarza Arzu i wysypuje całą zawartość torebki na podłogę. Jest zrozpaczona. – „Włożyłam to zdjęcie do torebki, ale teraz go nie ma! Proszę cię, uwierz mi…”. Umit pochyla się nad żoną. „Arzu, przyznaj, że nie czujesz się najlepiej” – mówi. „Było tutaj, przysięgam!”. „Chodź, zabiorę panią do pokoju” – odzywa się Gonca i wyciąga rękę do pracodawczyni. „Puszczaj mnie! Nie dotykaj mnie!”. „Zabiorę cię do pokoju, odpoczniesz. Miałaś ciężki dzień”.
Gonca obejmuje żonę Umita i odprowadza ją do sypialni. „To nie może tak być” – mówi zdruzgotana Karapinarówna. – „Było w mojej torebce. Musiałam gdzieś je zgubić…”. „Połóż się i spróbuj zasnąć” – sugeruje służąca. „Jesteś kłamcą! Wszystko stało się przez ciebie!”. „Dobrze. Mam nadzieję, że się mylę i naprawdę jesteś w ciąży. Naprawdę chcę tego”. „Wyjdź z mojego pokoju! Wynoś się!”. „Dobrze. Zadzwoń, jeśli będziesz czegoś potrzebować”. Arzu kładzie się na łóżku i zaczyna szlochać do poduszki. Gonca zaś wchodzi do salonu. „Co z nią?” – pyta Umit. „Sytuacja nie jest dobra” – oznajmia służąca. – „Bardzo przykro jest mi ją widzieć w takim stanie. Jeszcze nigdy jej takiej nie widziałam”.
„Niestety. Przez swoje ambicje znalazła się w takim stanie” – stwierdza Koroglu. Gonca pochyla się i zbiera z podłogi rozsypane przez Arzu rzeczy. Tymczasem Veysel, Tulay i Murat przyjeżdżają z Aylą do szpitala, gdyż ta źle się poczuła. Co z Asuman? Czy dziewczyna żyje? Czy Arzu uda się przekonać męża, że naprawdę jest w ciąży?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.