600: Cevahir przychodzi na komisariat policji. Podchodzi do jednego z funkcjonariuszy i oznajmia: „Przyszedłem złożyć skargę”. „Co chce pan zgłosić?” – pyta policjant. „Próbę zabójstwa”. „Przepraszam, może pan powtórzyć?”. „Arzu Karapinar jest moją wspólniczką. Wynajęła mężczyzn, którym zleciła zabójstwo Yusufa Ustuna”. „Ma pan jakiś dowód na poparcie swoich słów?”. „Oczywiście” – Cevahir z kieszeni kurtki wyjmuje kopertę, którą dostał od anonimowego nadawcy, i kładzie ją na biurku przed policjantem. – „Proszę, wszystkie informacje znajdzie pan tutaj”. Tymczasem pod bramą posiadłości Arzu zjawia się Erkut. Mężczyzna widzi, jak Gonca przechodzi z domku dla służby w kierunku rezydencji. Dyskretnie woła do niej. Dziewczyna odwraca się i niepewnym krokiem wychodzi za bramę.
„Co ty tu robisz?” – pyta Gonca. „Szukam Asuman” – odpowiada Erkut. – „Gdzie ona jest?”. „Nie wiem, od dawna nie miałam od niej wiadomości. Martwię się o nią. Myślę, że ty najlepiej powinieneś wiedzieć, gdzie jest”. „Nie próbuj mnie oszukać!”. „Nie kłamię. Kiedy ostatnio się z nią widziałam, powiedziała, że zatrudniła się w twojej firmie. Dlatego uznałam, że powinieneś wiedzieć, gdzie jest”. „Przestań kręcić. Powiedz mi po prostu, gdzie ona jest?”. „Nie wiem, przykro mi”. „Nie kłam! Wiem o waszych wspólnych planach. Tajne spotkania w kawiarniach, przysięga zemsty…”.
„Zemsty?” – służąca Arzu udaje zaskoczoną. „Gonca! W tej chwili mi powiedz, gdzie jest twoja przyjaciółka?! – rozkazuje Erkut. – „Chyba, że wolisz, bym powiedział wszystkim, że odzyskałaś pamięć. Tego właśnie chcesz?”. „Dość! Zamknij się! Tak, wszystko pamiętam. Także to, że zleciłeś swoim ludziom porwanie Asuman. Posłuchaj, jeśli gdzieś pojawi się jej ciało, zgłoszę cię natychmiast na policję! Aha, i doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że wykorzystałeś moją chorobę, by przejąć moją firmę. Udowodnię to! Nie myśl sobie, że możesz tu tak po prostu przychodzić i mi grozić! Na razie możesz sobie zarządzać moją firmą, ale nie waż się niczego powiedzieć Arzu. W przeciwnym razie stracisz wszystko, co masz! A teraz wynoś się stąd!”. Dziewczyna wraca na teren farmy.
Veysel przychodzi do domu Yusufa, by odebrać telefon, który Tulay zostawiła podczas ostatniej wizyty. Naciska na dzwonek i po chwili otwiera mu… Sitare. Mężczyzna mierzy ją wzrokiem od góry do dołu. Przypomina sobie, że widział ją już w firmie Doruklar, gdy przyszła odwiedzić Erkuta. „Teraz już pamiętam. Wiem, kim jesteś” – oznajmia Veysel. Akcja wraca na farmę. W rezydencji rozlega się dzwonek do drzwi. Arzu wychodzi z salonu i rozgląda się niepewnie. „Gonca, ktoś dzwoni. Otwórz drzwi!” – wydaje rozkaz, lecz służąca nie pojawia się. Wobec tego sama podchodzi do drzwi i otwiera je. Po drugiej stronie widzi… dwóch policjantów!
„Czy pani Arzu Karapinar?” – pyta jeden z funkcjonariuszy. „Tak. O co chodzi?” – pyta kobieta. „Zostaje pani aresztowana za próbę zabójstwa”. „Zabójstwa, ale… O czym pan mówi? Ja nikomu nic nie zrobiłam…”. „Pojedzie pani z nami. Proszę nie stawiać oporu”. „Ja nic nie zrobiłam, nie mogę pójść do więzienia… Słyszycie mnie?! Umit!”. „Pani Arzu, proszę tego nie utrudniać. Inaczej będziemy musieli założyć pani kajdanki. Jest pani aresztowana”. „Nie wiem, o czym mówicie, nic nie zrobiłam. Jestem niewinna!”. Policjanci chwytają Arzu za ramiona. „Nie, puśćcie mnie! Popełniacie wielki błąd!” – krzyczy Karapinarówna.
Umit zbiega na dół. „Co się tu dzieje?” – pyta mężczyzna. „Kochanie, policjanci chcą mnie aresztować, choć nic nie zrobiłam” – mówi spanikowana Arzu. – „Proszę, uratuj mnie!”. „Ta pani jest podejrzana o zlecenie zabójstwa Yusufa Ustuna” – tłumaczy funkcjonariusz. – „Dlatego musimy ją zatrzymać”. Następuje zbliżenie na twarz obserwującej wszystko z wnętrza rezydencji Goncy. Dziewczyna jest z siebie bardzo zadowolona.
Akcja wraca do domu Yusufa. „A tyle się zastanawiałem, skąd cię kojarzę” – oświadcza Veysel, który wciąż stoi przed drzwiami. – „Teraz pamiętam to doskonale. Jesteś Sitare z klubu My Rose”. „Nie rozumiem… Musiał mnie pan z kimś pomylić…” – tłumaczy nieporadnie kobieta. – „Nigdy pana nie widziałam”. „Owszem, widzieliśmy się. A nawet rozmawialiśmy ze sobą. Przyszłaś do firmy, w której pracuję”. „Panie Veyselu, naprawdę z kimś mnie pan pomylił…”. „Wystarczy! Nie kłam! Powiedz, co robisz w tym domu?”. Przestraszona Sitare ogląda się za ramię. „Rozumiem, martwisz się o to, czy nikt nas nie słyszy. Ludzie, którzy tu mieszkają, nie wiedzą, kim naprawdę jesteś. Czego chcesz od tej rodziny?”.
„Nie zrobiłam niczego złego. Dlaczego traktuje mnie pan w ten sposób?” – pyta kobieta. „Dlaczego kłamałaś?! Co jeszcze ukrywasz?!” – pyta Veysel. Po chwili przy drzwiach pojawia się Zeynep. „Dzień dobry, tato” – mówi dziewczyna. Akcja wraca na farmę. Policjanci zakładają kajdanki na ręce Arzu. „Oficerze, na pewno zaszła tu jakaś pomyłka” – tłumaczy Umit. – „Czy macie dowody przeciwko mojej żonie? Kto zgłosił skargę?”. „Nie wiem, my tylko wykonujemy rozkazy. Na komisariacie pana małżonka wszystkiego się dowie”. „Proszę cię, Umit, zrób coś!” – błaga przerażona Arzu. Policjanci są jednak nieugięci. Wprowadzają kobietę do radiowozu, który po chwili odjeżdża.
Akcja wraca przed dom Yusufa. „Chodź, nie stój tak na zewnątrz” – zwraca się Zeynep do ojca. – „Dam ci telefon Tulay i napijemy się herbaty”. Veysel wchodzi do środka i udaje się do salonu, gdzie siedzi Aliye. Po chwili do pomieszczenia wchodzi także Selim. Mąż Tulay dyskretnie wypytuje domowników o ich lokatorkę… Akcja przenosi się na farmę. Umit nerwowo chodzi po salonie, a Gonca siedzi na kanapie. „Wciąż nie mogę uwierzyć, że została aresztowana” – mówi służąca z udawanym przejęciem. – „Mam nadzieję, że na komisariacie wszystko się wyjaśni”.
„To jest niewiarygodne. Zastanawiam się, jak policja się o tym dowiedziała” – oznajmia Umit. – „Może Cevahir ma coś z tym wspólnego?”. „Masz na myśli człowieka, który wczoraj przyszedł na farmę?”. „Poprosił mnie o kopertę, która odsunęłaby podejrzenia od niego i przeniosła je na Arzu. Ale jak mu się to udało, skoro nie dałem mu tego, czego chciał?”. Mężczyzna nagle wybiega z salonu. „Dlaczego tak się o nią martwi?” – pyta siebie z zawodem Gonca. – „Nie jest nawet świadomy, jak wielką przysługę mu zrobiłam. Co by nie powiedzieć, mój plan działa idealnie”.
Akcja przenosi się do gabinetu, gdzie Umit wyrzuca rzeczy z szuflady. „Tej koperty nie ma tutaj!” – krzyczy wściekły. – „Przecież sam ją tu włożyłem! Niech to szlag! Przecież ani na moment nie zostawiłem Cevahira samego w moim gabinecie”. Mąż Arzu udaje się do kuchni, gdzie jest Gonca. „Czy Cevahir przychodził też wtedy, gdy mnie nie było?” – pyta. „Nie” – odpowiada służąca. „Jesteś tego pewna?”. „Tak, jestem”. „Więc gdzie może być ta koperta?”. „Ach, właśnie sobie przypomniałam. Po tym, jak wyszedłeś, ja także poszłam na zakupy. Może Cevahir przyszedł w tym czasie. Ta koperta musi być bardzo ważna, tak? Gdyby mi pan powiedział wcześniej, nigdzie bym nie poszła”.
„Tak, Gonca, jest bardzo ważna” – potwierdza Koroglu, a następnie opuszcza kuchnię. Służąca uśmiecha się z zadowoleniem. Tymczasem Selim odwozi swojego teścia taksówką. „Chcę ci coś powiedzieć” – oznajmia Veysel. – „Ta twoja znajoma, Sitare, wcale nie jest pielęgniarką. Ale coś mi podpowiada, że ty już o tym wiesz, prawda?”. Akcja przenosi się do pokoju przesłuchań. „Zna pani Yusufa Ustuna?” – pyta policjant. „Nie znam go osobiście, ale wiem, że jest właścicielem księgarni” – odpowiada Arzu. – „Nie jest moim przyjacielem i nigdy z nim nie rozmawiałam”. „Pani szwalnia znajduje się po drugiej stronie ulicy. To dziwne, że nigdy pani z nim nie rozmawiała”. „Nie miałam takiej potrzeby. Kiedy chcę przeczytać jakąś książkę, zamawiam ją online. Kupowanie w zakurzonych księgarniach nie jest w moim stylu”.
„Jak długo jest pani współwłaścicielką warsztatu krawieckiego?” – pyta przesłuchujący. „Kilka tygodni” – odpowiada żona Umita. „Ta szwalnia stała na skraju bankructwa. Chociaż mogła pani założyć nowy biznes, postanowiła pani zainwestować właśnie w ten, zadłużony warsztat. Dlaczego?”. „Ponieważ ten był dla mnie odpowiedni”. „W jakim sensie odpowiedni? Bo pozwalał być jeszcze bliżej swoich wrogów? Bo mogła mieć pani na oku Yusufa Ustuna?”. „Chcę założyć swoją markę i zdecydowałam się na zainwestowanie w działający już warsztat. Założenie nowego biznesu od postaw wiązałoby się z poświęceniem miesięcy na znalezienie klientów. Dlatego też zostałam wspólnikiem w istniejącym warsztacie”.
„Jak długo znasz Yusufa Ustuna?” – pyta policjant. „Nie wiem, nie liczyłam tego” – odpowiada Arzu. „Proszę odpowiadać jasno na pytania!”. „Około trzech miesięcy. W porządku?”. „Nie. Mówi pani, że od kilku tygodni jest właścicielką warsztatu i nie znała wcześniej Yusufa Ustuna. Teraz z kolei mówisz, że znasz go od trzech miesięcy. Składasz sprzeczne zeznania”. „Już wcześniej widziałam go kilka razy, ale nie wiedziałam, kim jest”. „Wystarczy. Pozostanie pani na komisariacie do rana”. „Że co? Jestem niewinna, muszę stąd wyjść!”. „Powiedziałem, że nigdzie pani nie pójdzie. Rozumiemy się?!”. Arzu ciężko wzdycha.
Akcja wraca do taksówki. „Veysel, ja… Nie rozumiem, o czym mówisz” – oznajmia Selim. „Nie zrozumiałeś? Więc powiem ci to raz jeszcze” – oświadcza Veysel. – „Pani Sitare nie jest żadną pielęgniarką, tylko pracownicą klubu nocnego. Wiedziałeś o tym, prawda? Chcę, żebyś jasno odpowiedział na moje pytanie. Dlaczego ta kobieta mieszka w tym samym domu, co ty i moja córka? Nie próbuj mnie okłamywać”. „W porządku. Powiem ci wszystko. Pewnego dnia pewna kobieta wsiadła do mojej taksówki. To była Sitare. Uciekała przed mężczyzną. Ten człowiek chciał ją pobić, a ja stanąłem w jej obronie. Tak ją poznałem. Wiem, że na moim miejscu zrobiłbyś to samo. Nie pozwoliłbyś, aby jakiś mężczyzna ją uderzył”.
„Być może, ale to nie ma znaczenia” – stwierdza Veysel. – „Liczy się to, że okłamujesz swoją rodzinę. Musisz wyjaśnić im, kim jest Sitare. Nie możesz dłużej okłamywać ich w ten sposób”. „Chciałem to zrobić już na samym początku. Sitare weszła mi w słowo i powiedziała, że jest pielęgniarką. To jest jej kłamstwo, nie moje”. „Dobrze, więc powiedz mi, dlaczego Sitare zna Erkuta?”. „On przychodził do klubu, w którym pracowała Sitare. Stąd właśnie się znają”.
Akcja wraca do pokoju przesłuchań. „Jaki ma pani związek z Yusufem Ustunem?” – pyta funkcjonariusz. „Żadnego” – odpowiada Karapinarówna. – „Jaki mogłabym mieć związek z jakimś tam sprzedawcą książek?”. „To my tutaj zadajemy pytania!”. „Posłuchajcie, bo chyba nie wiecie, kim jestem. Jestem Arzu Karapinar. Wszyscy w tym kraju znają to nazwisko. Jeśli wchodzę z kimś w relację, to tylko z poważnymi ludźmi. Nie mam żadnego związku z tym człowiekiem, ponieważ kręgi społeczne, w których się obracam, są na zdecydowanie wyższym poziomie. Tacy ludzie jak on zupełnie mnie nie obchodzą”. „Nie interesuje mnie, jak wysokie masz o sobie mniemanie. Interesuje mnie, dlaczego chciałaś zabić tego człowieka?”.
„Czy do was nie dociera? Nie chciałam zabić nikogo!” – powtarza coraz bardziej poirytowana Arzu. Policjant wyciąga z teczki list oraz nabój, które dostał od Yusufa, i kładzie oba przedmioty przed przesłuchiwaną. „Posiadamy dowody świadczące przeciwko pani” – oświadcza policjant. Akcja przenosi się na farmę. Gonca chowa do torebki fiolki z lekami i zakłada swój płaszcz. „Dokąd idziesz?” – pyta Umit. „Bardzo martwię się o Arzu” – odpowiada służąca. – „Boję się, co się stanie, jeśli nie zażyje swoich lekarstw. Zaniosę je więc na komisariat policji. Możesz mi towarzyszyć, jeśli chcesz”. „Nie, nie, Gonca. Wystarczy, że ty się tym zajmiesz. Ja też mam swoje rzeczy do zrobienia. Mogę cię jednak podrzucić”.
Akcja wraca do pokoju przesłuchań. „Co to ma być?” – pyta Arzu. „To coś, co ukrywałaś” – oznajmia policjant. – „A ponieważ trafiło w nasze ręce, teraz stanowi dowód w sprawie”. „Oficerze, nie wiem, co to takiego. Przysięgam”. „Proszę przestać kłamać. Yusuf zostaje dźgnięty nożem, przewieziony do szpitala, a ty otrzymujesz tę wiadomość”. „Nic takiego sobie nie przypominam”. „Pamiętasz, że został dźgnięty, a nie przypominasz sobie wiadomości? Żartujesz sobie ze mnie?”. „Zamiast mnie przesłuchiwać, powinien zapewnić mi pan ochronę”. „Przed kim mamy cię chronić? Przed samą tobą?”. „Nie przeczytał pan, co tu jest napisane. Ktoś otwarcie mi zagroził. Chcę złożyć skargę na osobę, która to panu dostarczyła. Kto to? Proszę powiedzieć”.
„Nie możemy przekazywać takich informacji” – odpowiada funkcjonariusz. „Więc i wy jesteście wspólnikami w zbrodni. Dosłownie chronicie przestępcę” – stwierdza Karapinarówna. Akcja wraca do taksówki. „I właśnie z tego powodu się znają” – oznajmia Selim. „Zapytałem cię o to, ponieważ kilka dni temu widziałem ją w firmie Erkuta” – mówi Veysel. „Teraz nie wiem, jak to zakończyć, tato. Naprawdę nie czuję się dobrze, okłamując moją rodzinę w ten sposób”. „Rozumiem, że nie było to twoją intencją”. „Zdecydowanie. Chciałem tylko pomóc Sitare. To bezradna kobieta, która potrzebuje pomocy”.
„Wiem, rzeczy wymknęły się spod kontroli, ale musisz je naprawić” – oświadcza mąż Tulay. „Zdaję sobie z tego sprawę. Zrobię, co konieczne, aby było tak jak wcześniej” – zapewnia Selim. „To najlepsze wyjście. Inaczej z każdym dniem będziesz miał tylko więcej problemów”. Tymczasem policjant wprowadza Arzu do celi. „Ja nic nie zrobiłam! Jestem niewinna!” – krzyczy kobieta. – „To inni kłamią! Są oszczercami! Wypuśćcie mnie stąd! Nic nie zrobiłam!”. Karapinarówna szarpie za kraty, ale na nic się to zdaje. Akcja przenosi się do szwalni. Umit gwałtownie wchodzi do gabinetu, gdzie znajdują się Cevahir i Feraye.
„Co tu robisz?” – pyta właściciel warsztatu. „Gdzie ona jest?! Daj mi tę kopertę!” – rozkazuje Koroglu. „Kim ty jesteś?” – pyta Feraye. – „Nie wolno ci tu wchodzić w ten sposób”. „Odejdź stąd!”. „Panie Cevahirze…”. „Nie będę powtarzał! Zostaw nas samych!”. Cevahir daje znak swojej pracownicy, by opuściła gabinet. Ta posłusznie odchodzi. Umit chwyta swojego wroga za marynarkę i przyciska go do fotela. „Odpowiedz mi! Jak śmiałeś wejść do mojego domu?!” – grzmi Umit. „Nie wiem, o czym mówisz. Puść mnie!” – rozkazuje Cevahir. „Wiesz dobrze, o czym mówię! Powiedz mi, gdzie to jest?!”. „Puść mnie, imbecylu! Nie zrobiłem niczego!”. „To dlaczego Arzu została aresztowana dziś rano?!”.
„Nie zrobiłem niczego! Puść mnie albo pożałujesz!” – ostrzega wspólnik Arzu. „Myślisz, że możesz mnie okłamywać? Ty to zrobiłeś!” – stwierdza Umit. „Nie, nie zrobiłem…”. Koroglu silnie zaciska dłonie na szyi rywala. „Dobrze, puść mnie…” – prosi Cevahir, z trudem łapiąc powietrze. Koroglu puszcza jego szyję. – „Tak, to ja. To ja włamałem się do rezydencji i zabrałem kopertę…”. Tymczasem pod celą Arzu zjawia się Gonca. „Gdzie byłaś? Gdzie jest Umit?” – pyta Karapinarówna. – „Odpowiedz mi, zadałam ci pytanie! Czy połknęłaś swój język? Mów!”.
„Przyniosłam pani lekarstwa” – oznajmia służąca. „Nie chcę leków! Powiedz Umitowi, żeby wyciągnął mnie stąd!” – rozkazuje Arzu. „Pana Umita tu nie mia, miał coś do zrobienia. Nie mogę dać pani lekarstw, ale dam je policjantowi, dobrze?”. „Nie chcę tu być, Gonca” – Karapinarówna opiera czoło o kraty i zaczyna płakać. – „Musicie mi pomóc”. „Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby cię stąd wydostać. Nie martw się”. Służąca odchodzi. Akcja wraca do szwalni. „Dlaczego to zrobiłeś?!” – pyta Umit. „Zrozum, że nie miałem innej opcji” – odpowiada Cevahir. – „Mówiłem ci, że Arzu wpakowała mnie w kłopoty, a ty co zrobiłeś? Powiedziałeś, że cię to nie obchodzi! Policja przyszła do moich drzwi! Miałem pójść do więzienia za twoją żonę?!”.
„Możesz nazywać mnie niewdzięcznym człowiekiem, jeśli chcesz. Nie obchodzi mnie to” – mówi dalej Cevahir. – „Nie mam zamiaru ponosić kary za przewinienia twojej żony. Czy to jasne?”. „Niech to szlag!” – Umit uderza pięścią w burko i opuszcza gabinet. Czy Arzu zdoła oczyścić się z zarzutów? Czy może jednak poniesie zasłużoną karę?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.