601: Gonca i Umit rozmawiają w salonie. „Jak się ma Arzu?” – pyta mężczyzna. „Bardzo źle” – odpowiada służąca. – „Nawet mnie nie rozpoznaje. A ty? Wydaje się, że mówiłeś o kopercie. Byłeś u tego człowieka? Cevahira czy jak mu tam”. „Byłem. Powiedział, że wkradł się do rezydencji i zabrał kopertę”. „Ach, to niewiarygodne. Jak śmiał zrobić coś takiego? Chciałabym móc cofnąć czas i nie opuszczać farmy”. Tymczasem mężczyzna w białym fartuchu przychodzi przed celę Arzu. „Kim jesteś?” – pyta Karapinarówna. „Przyniosłem tylko lekarstwa” – odpowiada mężczyzna. „I dlaczego miałabym je zażyć?”. „Twoje dziecko… Ono nie żyje. Musimy je zabrać”.
„Nie, nie chcę tego!” – oświadcza Arzu. – „Nie możecie zabrać mojego dziecka!”. „Musimy to zrobić. Ono i tak umarło…”. „Nie… Chcę, żebyś odszedł! Wynoś się stąd! Nie chcę cię tu widzieć!”. „Dalej, weź to” – mężczyzna kładzie na dłoni tabletkę i podaje ją przez kraty. „Powiedziałam, że tego nie wezmę! Powiedziałam, żebyś się wynosił!”. Arzu nagle staje jak wmurowana. Mężczyzna w fartuchu rozpłynął się bowiem w powietrzu. Żona Umita oddycha z ulgą. Odwraca się i wpada w jeszcze większe przerażenie. Mężczyzna jest teraz w jej celi! „Posłuchaj, musimy usunąć twoje dziecko” – oświadcza.
„Nie… Wynoś się stąd! Odejdź! W tej chwili!” – krzyczy Karapinarówna. Wszystko okazuje się być jej złym snem. Widzimy Arzu śpiącą na ławeczce w celi. Pod głowę ma jedynie podłożoną prowizoryczną poduszkę z koca. „Odejdź! Wynoś się stąd! Zostaw mnie!” – powtarza kobieta przez sen. Nagle wybudza się. Pod jej celą stoi strażnik. „Wszystko z panią w porządku?” – pyta funkcjonariusz. Arzu wstaje i niepewnie zbliża się do krat. „Czy był tu… Czy był tu jakiś doktor?” – pyta. „Nie było tu żadnego doktora”. „W porządku, w porządku. Proszę mi wybaczyć” – zawstydzona żona Umita chwyta się za głowę.
„Przyniosłem pani lekarstwa” – oznajmia policjant. – „Pani pracownica powiedziała, że musi je pani przyjąć wieczorem”. Tymczasem Selim pije herbatę przed domem Yusufa. Na zewnątrz wychodzi także Sitare. „Co się stało, Selim? Dlaczego jesteś taki zamyślony?” – pyta kobieta. „Chciałem właśnie z tobą porozmawiać” – oznajmia mąż Zeynep. „Ze mną? O czym?”. „Wiesz, w jakich okolicznościach się poznaliśmy. Twoja sytuacja była trudna. Chciałem ci pomóc, ale sytuacja wymknęła się spod kontroli. Musiałem okłamywać moją żonę i całą moją rodzinę”. „Nie, ty tego nie zrobiłeś. Za wszystko jestem odpowiedzialna tylko ja”. „Tak, ale ja także uczestniczę w tym kłamstwie”. „W porządku, nie przejmuj się. Powiedz po prostu, co chcesz powiedzieć”.
„Dobrze. Nie chcę już dłużej kontynuować tej sytuacji” – oświadcza Selim. – „Czuję się źle. Nie chciałem tego robić, ale…”. „Dotarłam do celu i muszę odejść, tak?” – domyśla się Sitare. „Posłuchaj, naprawdę nie mam innego wyboru. W przeciwnym razie byłbym zmuszony do…”. „Do wyrzucenia mnie za drzwi, prawda?”. „Nie mów takich rzeczy, proszę”. „Okej, wybacz mi. Czasem mówię dużo bzdur”. W tym momencie Zeynep wygląda przez okno. Widzi, jak jej mąż przekazuje Sitare… plik pieniędzy! „Co to jest?” – pyta kobieta. „To trochę moich oszczędności” – odpowiada Selim. – „Pomogą ci przez jakiś czas”.
W następnej scenie widzimy, jak Selim wchodzi do sypialni. Jego żona siedzi przez lustrem. „Jeszcze nie śpisz, kochanie?” – pyta mężczyzna. „Nie jestem senna” – odpowiada Zeynep. „Nie udało mi się naprawić zmywarki”. „Kiedy kupimy nową?”. „W przyszłym tygodniu”. „Nie musisz się spieszyć”. „Dlaczego nie?”. „Nie mamy pieniędzy. Kupmy zmywarkę w przyszłym miesiącu. A może i w przyszłym roku… Mogę przecież zmywać ręcznie, czyż nie?!”. Oburzona Zeynep wychodzi z pokoju, z trzaskiem zamykając drzwi za sobą.
Akcja przeskakuje do następnego dnia. Domownicy siedzą przy stole i jedzą śniadanie. Nagle do jadalni wbiega zaaferowana Inci. W rękach trzyma jakąś kartkę. „Poszłam do pokoju Sitare, by zawołać ją na śniadanie, tak jak mnie poprosiłeś” – dziewczynka zwraca się do Selima. – „Ale nie było jej tam. Znalazłam tylko tę kartkę. Myślę, że to list, który Sitare nam zostawiła. Tak jak to się dzieje w filmach”. Zeynep bierze list od Inci i zaczyna go czytać: „Dziękuję wam wszystkim za to, że zaoferowaliście mi swój dom i nie odmówiliście swojej przyjaźni. Nie mogłam się pożegnać, ponieważ wstałam bardzo wcześnie. Trzymajcie się. Sitare”.
Tymczasem Melek przychodzi do komisariatu i udaje się przed celę Arzu. „Ty…” – wściekła Karapinarówna podchodzi do krat. – „Wreszcie wygrałaś! Przyszłaś zobaczyć swoje zwycięstwo? To przez ciebie tu jestem! Twoja pułapka zadziałała! Wpadłam w nią!”. „Co ty mówisz?” – dziwi się Melek. – „Nie zastawiłam na ciebie żadnej pułapki. Po protu przyszłam cię zobaczyć”. „Przez całe życie mi zazdrościłaś. Zrobiłaś to wszystko z zazdrości! Ale nie wygrasz, zapewniam cię! Mimo wszystko będę żyć i będę silna” – Arzu kładzie dłoń na swoim brzuchu. – „Teraz nie jestem sama. Nowe życie to wielki cud, prawda? Zabrałaś mi Tugce, ale los dał mi kolejną szansę. Będę silniejsza z dzieckiem obok”.
„Co? Dziecko?” – Melek robi duże oczy. – „Jesteś w ciąży?! To prawda?”. „Najprawdziwsza prawda. Jestem w ciąży” – potwierdza żona Umita. – „Nie udawaj zaskoczonej. Wiem, że dlatego właśnie wysłałaś mnie do więzienia”. „Nie, to nie tak… Ja o niczym nie wiedziałam. Skąd miałabym to wiedzieć?”. „Przez cały czas śledziłaś mnie. Byłaś blisko niczym mój cień. Gdy tylko dowiedziałaś się, że jestem w ciąży, rzuciłaś mnie do tego miejsca!”. „Arzu! To, co mówisz, to zwykłe bzdury!”. „Planowałaś to od dawna! Wsadzić mnie tutaj za coś, czego nie zrobiłam! Zawsze taka byłaś! Pod twoim anielskim spojrzeniem kryje się diabeł. Czego chcesz od mojego dziecka?! Co jest ci winne?!”.
„Mylisz mnie ze sobą” – stwierdza Melek. – „Nie jestem taka jak ty! Czy to jasne?!”. „Kłamiesz! Wiem, że to ty przekazałaś ten papier!” – grzmi Karapinarówna. „Jaki papier? Nie wiem, o czym ty mówisz. To nie przeze mnie tu jesteś. Jesteś tutaj na własne życzenie, rozumiesz?”. „Więc kto to zrobił? Kto?!”. Arzu nagle przypomina sobie swoje ostatnie kłótnie z mężem. „Umit… To on mi to zrobił” – mówi wstrząśnięta. – „On mnie nie chce. Nie chce także naszego dziecka. Próbuje się nas pozbyć. Co mam zrobić? Jak się stąd wydostanę? Melek, proszę, pomóż mi! Błagam cię!”. Po policzkach Arzu spływają dwa potoki łez.
„Błagam, pomóż mi” – kontynuuje żona Umita. – „Nie chcesz chyba, żebym straciła moje dziecko? I jeszcze Tugce… Ona będzie się bała beze mnie… Ona nie może usnąć bez mamy…”. „Tugce?” – pyta zdumiona Melek. „Tak, ona nie może spać beze mnie. Bardzo tęskni za swoją mamą”. W tym momencie obok celi zjawia się strażnik. „Wizyta dobiegła końca, proszę pani” – oznajmia. „Melek, proszę cię, zabierz mnie stąd!” – prosi zapłakana Arzu. – „Zrób to ze względu na dziecko, które noszę, i ze względu na Tugce. Błagam cię! Ona nie poradzi sobie beze mnie. Ona tęskni za mamą!”.
Melek szybko odwraca się i opuszcza komisariat. Na zewnątrz zatrzymuje się. W jej głowie wciąż wybrzmiewają błagania Arzu. „Co się jej stało? Dlaczego jest taka?” – pyta siebie mama Elif, a następnie odchodzi. W następnej scenie jest już w domu Yusufa. Ona, Selim, Aliye i Zeynep siedzą w salonie. „Dlaczego poszłaś do Arzu?” – pyta mężczyzna. „Ta kobieta zawsze cię krzywdziła” – mówi Aliye. – „Zawsze miałaś przez nią problemy”. „Nigdy nie widziałam jej w takim stanie” – oświadcza Melek. – „Wyglądała jak szalona. Tak, jakby była kimś zupełnie innym”. „Boi się po prostu perspektywy spędzenia długiego czasu w więzieniu” – stwierdza Zeynep.
„Nie, to nie to” – zaprzecza mama Elif. – „Oskarżyła Umita o wszystko, co jej się przydarzyło. Twierdzi, że to on jest winny jej aresztowania. Jej oraz jej dziecka”. „O czym ty mówisz?” – nie rozumie Zeynep. „Arzu jest… w ciąży”. Wszyscy robią duże oczy. „Jesteś pewna, Melek? Może to tylko kolejne jej kłamstwo” – przekonuje Aliye. „Nie, nie sądzę. Była zbyt autentyczna, by udawać. Wyglądała, jakby coś złego działo się z jej głową. Mówiła o Tugce i błagała mnie, bym jej pomogła”. „O Tugce?” – pyta Selim myśląc, że się przesłyszał. „Zgadza się. Arzu myśli, że Tugce nadal żyje. Nie może zaakceptować jej śmierci. Powiedziała także, że boi się utraty ciąży. Dosłownie błagała mnie o pomoc”.
Akcja przenosi się do celi Arzu. Kobieta siedzi na ławce, płacze i mówi do siebie: „Melek mnie uratuje. Melek wyciągnie mnie z tego miejsca. Jestem tego pewna…”. Tymczasem Umit rozmawia przez telefon. „Tak, panie adwokacie. W tej chwili Arzu jest w areszcie” – mówi Koroglu do słuchawki. – „Proszę o jak najszybsze podjęcie działań. Zrób wszystko, co konieczne, aby wyciągnąć ją stamtąd. W porządku, dziękuję. Będziemy w kontakcie”. Mężczyzna rozłącza się, a do salonu wchodzi Gonca. „Nie mogłam powstrzymać się przed usłyszeniem tego, co pan mówił” – oświadcza służąca. – „Czy prawnik pomoże Arzu?”. „Aha”. „Mam jedno pytanie. Dlaczego robisz to wszystko?”.
Umit chowa komórkę do kieszeni i staje naprzeciwko służącej. „W porządku. Wiem, że relacja między nami nie była najlepsza” – przyznaje. – „Ale jest w końcu moją żoną”. „Nie mogę uwierzyć. Nie rozumiem, jak mogłeś tak szybko zapomnieć o wszystkim, co się stało”. „Nie zapomniałem. Tak samo jak nie zapomniałem o naszych dobrych chwilach. Byłem w niej bardzo zakochany. Uważam, że moim obowiązkiem jest ją wspierać”. „Myślę, że nie myślisz trzeźwo. Każda inna osoba już dawno zapomniałaby o takiej kobiecie. Nie kiwnęłaby nawet palcem, by wyciągnąć ją z więzienia. Jak możesz jej współczuć po tym wszystkim, co ci zrobiła? Pomyśl tylko. Gdyby sytuacja była odwrotna, myślisz, że Arzu by ci pomogła?”.
„Nie znajdujesz odpowiedzi, prawda?” – kontynuuje Gonca. – „Musisz postępować tak, jak powinieneś. Przestań niepokoić prawników, naprawdę nie warto. Ona nie jest tego warta”. W tym momencie telefon Umita zaczyna dzwonić. Mężczyzna mija służącą i opuszcza salon. „On jest taki głupi! Nie mogę uwierzyć!” – mówi Gonca i ciężko wzdycha. Czy Umit nadal będzie wspierał żonę? Co postanowi Melek? Czy pomoże swojemu największemu wrogowi?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.