617: Przytomna już Melek siedzi na ławce w parku. Obok niej są Yusuf i Leyla. „Ach, gdzie ona może być?” – zachodzi w głowę córką Fevziye. – „Mam nadzieję, że znajdziemy ją żywą i zdrową…”. „Arzu!” – odzywa się nagle Melek. „Tak! Z pewnością to ona za tym stoi!” – potwierdza bibliotekarz. „Jaka Arzu? Kim ona jest?” – docieka Leyla. „To była żona ojca Elif. Jest bardzo niebezpieczną kobietą”. „Niebezpieczna?”. „Tak, i to bardzo. Kilkukrotnie próbowała zabić Elif”. „Myślicie, że to ona ją porwała?”. „Bez wątpienia. Pojechaliśmy na jej farmę, ale wszystkiemu zaprzeczyła”. „Farmę?”. „Tak, to były majątek rodziny Emiroglu. Teraz Arzu tam mieszka”.
Zamknięta w piwnicy Elif dobija się do drzwi. „Mamo, gdzie jesteś?!” – krzyczy dziewczynka. – „Uratuj mnie! Zabierz mnie stąd!”. Po chwili drzwi otwierają się i do środka wchodzi Arzu. „Co to ma być? Dlaczego krzyczysz?” – pyta Karapinarówna. – „Czy nie powiedziałam ci, że nie wolno ci nawet pisnąć? Dlaczego mnie nie słuchasz?”. „Czego chcesz ode mnie? Proszę, zabierz mnie z powrotem do mamy”. „Oddam cię, nie musisz się martwić. Wrócisz do swojej mamy” – zapewnia Arzu, odwraca się i opuszcza piwnicę. Następnie dodaje cicho: „Zobaczymy jednak, czy będziesz żywa czy martwa…”.
Wściekła Leyla przychodzi do domu swojej przyjaciółki. „Co ty narobiłaś, Sule?! Co?!” – pyta. „Nie wiedziałam… Inaczej nigdy bym jej tam nie zaprowadziła” – tłumaczy Sule. – „Myślałam, że to jej dom”. „Tak się dzieje, kiedy mnie nie słuchasz!”. „Posłuchaj, ona sama mi powiedziała, że jest córką Emiroglu. Są wpływową rodziną. Bałam się, że wpadniemy w kłopoty, jeśli prawda wyjdzie na jaw. Dlatego odprowadziłam ją pod adres z Internetu. Byłam przekonana, że ta kobieta jest jej matką”. „Ta kobieta to była żona Kenana, ale nie jest jej matką. Jest bardzo niebezpieczna. Dosłownie oddałaś ją w łapska wilka!”.
„Och, Boże…” – przeraża się Sule. – „Co teraz będzie?”. „Nie wiem. Mam nadzieję, że nie zrobi jej jakiejś krzywdy” – mówi Leyla. „Powiedzmy więc jej prawdziwej matce, gdzie teraz jest”. „Jakby to było takie proste… Boże mój!”. „Ale co jeśli ta kobieta ją skrzywdzi?”. „Nie możemy się zdradzić. Codziennie patrzę tym ludziom w oczy”. „To powiedzmy po prostu, że widzieliśmy Elif na terenie farmy”. „Ach, Sule, nie mów bzdur”. „Próbuję tylko znaleźć rozwiązanie”. „Gdybyś przyprowadziła ją do parku, nic by się nie stało. Byłaby teraz ze swoją matką. Zrobiłaś wielki bałagan!”. „To ty wpakowałaś mnie w kłopoty, przyprowadzając tutaj tę małą, tylko po to, by zwrócić na siebie uwagę tego mężczyzny”.
„No właśnie! Zniszczyłaś cały mój plan!” – grzmi córka Fevziye. „Boże, ty dalej o planie! Co jeśli coś się stanie dziewczynce?” – pyta Sule. – „Jak poradzisz sobie z tak wpływową rodziną?”. „Nie wiem. To ty powinnaś pomyśleć o tym, zanim zaprowadziłaś ją na farmę”. „Leyla, powiedzmy im. Pozwólmy im jakoś zabrać stamtąd dziewczynkę”. „W rzeczywistości istnieje pewien sposób… My zabierzemy ją stamtąd, bez angażowania w to jej rodziny”. „Co? W jaki sposób?” – docieka Sule. W następnej scenie przyjaciółki są już pod bramą rezydencji. „Nie ma nikogo. Wchodzimy” – postanawia Leyla po krótkim rozejrzeniu się po podwórku.
„Zaczekaj! Nie możemy tak po prostu wejść” – uważa Sule. „Czy mamy inny wybór?” – pyta retorycznie Leyla. – „Chodźmy!”. „Najpierw porwanie dziecka, teraz wtargnięcie na teren prywatny. Wspaniale! W ciągu jednego dnia wyczerpałam cały rejestr karny”. Córka Fevziye, pomimo obaw swojej przyjaciółki, otwiera furtkę i wchodzi na teren farmy. „Zawróćmy, na miłość boską!” – przekonuje Sule. – „Jak znajdziemy ją w tak wielkiej posiadłości?”. „Nie panikuj. Chodźmy!” – Leyla zachodzi rezydencję z boku i dyskretnie zagląda przez okna do środka.
Akcja przenosi się do środka, gdzie Arzu odbiera telefon od męża. „Jak się masz, kochanie?” – pyta Umit. „W porządku, odpoczywam” – odpowiada kobieta. – „A ty co robisz?”. „Jestem w drodze. Wkrótce będę w domu”. „Ach, twoja praca dzisiaj była krótka…”. „Tak, krótsza niż myślałem”. „Kiedy dokładnie przyjedziesz? Ugotuję ci jakiś posiłek”. „Za dziesięć minut, ale nie przejmuj się, nie jestem głodny”. „Dobrze, czekam na ciebie”.
Arzu rozłącza się i mówi do siebie: „Niech to szlag! Nie mam dużo czasu”. W tym momencie rozlega się krzyk Elif: „Otwórz drzwi! Wypuść mnie stąd!”. Karapinarówna udaje się do piwnicy i wbija groźne spojrzenie w córkę Melek. „Co ty robisz?” – pyta. – „Dlaczego krzyczysz?”. „Chcę do mamy!” – oświadcza dziewczynka. – „Wypuść mnie stąd!”. „Oczywiście się nie uspokoisz” – Arzu chwyta Elif i przywiązuje ją sznurem do krzesła. – „Gdybyś była spokojna, nie musiałabym tego robić”. „Puść mnie! Chcę do mamy! Do mamy!”. „Zamknij się albo cię zabiję!”. Kobieta knebluje usta dziewczynka i mówi, grożąc jej palcem: „Nawet nie piśniesz. Czy to jasne?”.
Tymczasem Leyla i Sule są na tarasie. „Co ty robisz? Chodźmy stąd!” – prosi przestraszona Sule, rozglądając się dokoła. „Nikogo nie ma” – mówi córka Fevziye, zaglądając przez okno do salonu. „Chodźmy stąd, zanim nas złapią”. „Zamknij się! Gdzie jest ten bachor? Gdzie ona go ukryła?”. „Skąd mam wiedzieć? Może trzyma ją na górze? Proszę cię, chodźmy stąd”. „Nigdzie nie pójdziemy bez małej. Musimy ją stąd zabrać. Zobacz, drzwi są otwarte”. „I co, zamierzasz włamać się do domu jak złodziej?”. „Tak, wejdę tam. Najwyraźniej ta kobieta jest sama w domu. Bez trudu zabierzemy stąd Elif”.
Gdy Leyla chce wejść do środka, nagle rozlega się głos nadchodzącego Umita: „Kim jesteście?”. Przestraszone przyjaciółki momentalnie odwracają się. „Przyszłyśmy tutaj po…” – odzywa się Sule, ale nie wie, co dalej powiedzieć. „Chciałyśmy zapytać o adres” – odpowiada Leyla. „Adres?” – nie rozumie Koroglu. „Tak, zgubiłyśmy się, a w okolicy nie ma wielu domów. Miałyśmy nadzieję, że ktoś nam pomoże”. „Dokąd zmierzacie? Mogę wam pomóc”. „Nie, jest już późno… Lepiej już chodźmy…”. „Tak, chodźmy już” – potwierdza Sule. – „Miłego dnia”. Przyjaciółki odchodzą.
„Co to wszystko miało znaczyć?” – pyta siebie zdezorientowany Umit. W tym momencie na taras wychodzi jego żona. „Kochanie, kiedy wróciłeś?” – pyta Arzu. – „Nie słyszałam cię”. „Przed chwilą” – odpowiada mężczyzna. „Nie słyszałam dźwięku otwieranych drzwi”. „Właśnie miałem wejść, kiedy usłyszałem dziwne odgłosy”. „Jakie odgłosy?”. „Wydawało mi się, że dwie kobiety chcą się włamać do naszego domu”. „Jakie kobiety? Czego tu szukały?”. „Powiedziały, że przyszły zapytać o adres, a potem po prostu poszły”. „I nie powiedziały nic więcej? Może to były złodziejki?”. „Na szczęście odeszły. Mimo wszystko musisz zamykać drzwi na klucz, a ja zajmę się monitoringiem”.
Akcja przenosi się na drogę, gdzie uciekające co sił w nogach Leyla i Sule z trudem oddychają. „Zobacz, w jakie problemy nas wpakowałaś” – mówi Sule. „Dość! Od samego rana mnie obwiniasz!” – stwierdza córka Fevziye. „Czy nie mam racji? To wszystko jest twoją winą!”. „Dobra, nic już nie mów”. „Czy ten człowiek idzie za nami?”. „Nie wiem. Chodźmy, jeśli już odpoczęłaś”. Tymczasem do mieszkania Fevziye przychodzi Onur. „Wiem, że powiedzenie zwykłego przepraszam, to zbyt mało za rzeczy, które zrobiłem” – mówi mężczyzna. – „Ale proszę, wybacz mi, ciociu Fevziye. Wiem, że bardzo mocno zraniłem też Leylę”.
„Było minęło. Nic już nie można zrobić” – stwierdza matka Leyli. – „Jesteście jeszcze młodzi. Oboje pójdziecie swoją własną drogą”. „Czuję się bardzo źle z powodu Leyli” – oświadcza Onur. – „Jestem jej winny przeprosiny”. „Przekażę jej”. „Byłoby lepiej, gdybym sam to zrobił, jeśli pozwolisz”. „Nie ma jej teraz w domu, ale możesz na nią poczekać”. „Dziękuję, ale nie chciałbym ci przeszkadzać”. Akcja przenosi się do mieszkania Sule, gdzie kobieta jest już ze swoją przyjaciółką. „Przestań wyglądać przez to okno. Nikt nas nie śledził” – mówi Leyla. Nagle jej komórka zaczyna dzwonić. – „To mama. Na pewno martwi się o mnie. Pójdę już. Przy okazji zajrzę do Melek. Może mają jakieś wieści”.
„Nawiasem mówiąc, nic nikomu nie mów” – kontynuuje Leyla. – „Wpędziłoby to nas w wielkie kłopoty”. „Dobrze, bez obaw” – zapewnia Sule. Akcja przenosi się na farmę. Umit pakuje koszule do walizki. „Już się spakowałeś?” – pyta Arzu, wchodząc do pokoju. „Zostało mi jeszcze trochę ubrań” – odpowiada mężczyzna. „Skąd ta nagła podróż służbowa? Musisz wyjeżdżać? Co ja sama pocznę bez ciebie?”. „Moja droga, nie mów tak. Ja też nie jestem spokojny. Jeśli chcesz, możemy pojechać razem”. „W moim stanie?”. „Masz rację, to niemożliwe”.
Leyla przychodzi do domu Yusufa. „Najwyraźniej wciąż nie macie żadnych wieści o Elif” – stwierdza, wnioskując po twarzach domowników. „Niestety” – przyznaje bibliotekarz. „Zastanawiałam się, czy wiadomo coś nowego?”. „Jak dotąd nic”. Wszyscy przechodzą do salonu. „Przepraszam, że wam przeszkadzam, ale bardzo martwiłam się o Elif” – mówi córka Fevziye. – „Nie traćcie nadziei. Jestem pewna, że Elif wkrótce zostanie odnaleziona”. „Daj Boże, córko” – wzdycha ciężko Aliye.
Akcja wraca do rezydencji. Umit szykuje się do wyjścia. „Kochanie, nie marszcz czoła” – prosi mężczyzna, dotykając policzka żony. – „Nie wyjeżdżam na długo. Nie będzie mnie najwyżej przez trzy dni”. „Nie przejmuj się mną. To wszystko przez hormony” – tłumaczy Arzu. „Dobrze, bądź ostrożna”. „Będę, nie musisz się martwić”. „Zadzwoń, gdyby coś się działo”. „Okej, bez obaw…”. W tym momencie rozlega się pisk Elif. „Co to było?” – pyta Umit, a na jego twarzy pojawia się zaintrygowanie. „O czym mówisz?”. „Słyszałem wyraźnie. Rozległ się jakiś dźwięk”. „Ja nic nie słyszałam”. „Nie, muszę to sprawdzić”. „Kochanie, nie możesz się spóźnić na samolot. To na pewno był jakiś zabłąkany kot na tarasie”.
„Masz rację” – zgadza się Umit. „Daj mi znać, kiedy wylądujesz” – mówi Karapinarówna. – „Nasze dziecko i ja będziemy na ciebie czekać”. Mężczyzna całuje żonę i opuszcza rezydencję. Arzu natychmiast udaje się do piwnicy. „Czy nie powiedziałam ci, że masz być cicho?!” – pyta, stając przed przywiązaną do krzesła Elif. – „Wiem, co z tobą zrobię!”. Kobieta rozwiązuje sznur, którym spętana jest dziewczynka, a następnie wyciąga knebel z jej ust. Elif z całych swoich sił popycha Arzu i zrywa się do ucieczki. Szarpie za klamkę drzwi wyjściowych, ale te są zamknięte. „Zabiję cię!” – krzyczy Arzu, wychodząc na parter. Córka Melek wbiega na schody i ucieka na górę.
„Uciekaj ile chcesz, i tak nie wydostaniesz się z moich rąk” – oświadcza żona Umita i wchodzi na górę. Elif wbiega do pokoju, który niegdyś zajmowała z Tugce, a później z Inci. Nie ma już dalszej drogi ucieczki. Karapinarówna chwyta ją za szyję i zaczyna dusić. „Myślałaś, że możesz przede mną uciec? Ten dom będzie twoim grobem!” – oznajmia z żądzą mordu w oczach. – „Dotarłaś do końca swojej drogi!”. Elif gryzie Arzu w rękę. Ta puszcza ją. Dziewczynka ściąga kołdrę z łóżka i kucając w kącie nakrywa się nią, jakby miała ją ochronić przed Arzu. „Mamo, pomóż mi!” – woła przerażona córka Melek.
„Nie krzycz! I tak nikt cię tutaj nie usłyszy” – stwierdza żona Umita. „Pomocy! Mamo, uratuj mnie! Mamo!” – nieustannie krzyczy Elif. Nagle w wyrazie twarzy Arzu coś się zmienia. Kobieta podchodzi do kulącej się w kącie dziewczynki i uważnie jej się przygląda. Na jej twarzy pojawia się uśmiech. „Chodź, moja piękna córeczko” – mówi Arzu, wyciągając rękę do Elif. – „Nie bój się, jestem z tobą. Chodź, jedyna. Kto tak bardzo cię wystraszył? Tugce, nie bój się. Jestem z tobą, moja piękna księżniczko. Gdy jestem przy tobie, nikt nie może cię skrzywdzić…”.
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.