624: Elif ostrożnie wychodzi ze swojego pokoju. Wygląda przez barierkę, sprawdzając czy na dole nikogo nie ma. Następnie po cichu schodzi na dół. Gdy ma już nacisnąć na klamkę drzwi wyjściowych, nagle za jej plecami rozlega się męski głos: „Elif?”. Dziewczynka odwraca się i widzi… Umita! W następnej scenie widzimy, jak mężczyzna prowadzi córkę Melek do pokoju żony. „Natychmiast mi to wyjaśnij!” – rozkazuje Koroglu. „Jak wydostałaś się z pokoju?” – pyta zaskoczona Arzu. „Zamknęłaś dziecko w pokoju?! Co to dziecko robi na naszej posesji? Spójrz mi w oczy! Co chciałaś z nią zrobić? Zabić?! Pytam cię, co chciałaś zrobić?!”.
„Umit, nie bądź głupi” – prosi kobieta. – „Spróbuj się uspokoić”. „Od jak dawna tu jest?” – pyta mężczyzna. – „Ile dni ją tu przetrzymujesz?”. „Od kilku dni…”. „Kilku dni?! Czy zastanowiłaś się, ile może nas kosztować tych kilka dni?!”. „Umit, zabierz ją do pokoju. Zaczynam się wściekać…”. „Nie! Wyjaśnisz mi najpierw ten nonsens, który zrobiłaś. Jesteś świadoma, co to oznacza uprowadzić dziecko?”. „Umit, jak zwykle przesadzasz!”. „Obiecałaś zostawić Melek w spokoju. Grałaś ze mną jak z dzieckiem, a ja wciąż cię broniłem. Zrobiłaś ze mnie głupka, Arzu!”. „Nie było jej tutaj, kiedy Melek przyszła. Ale potem…”.
„Dość, Arzu! Nie chcę cię już słuchać!” – grzmi Umit. – „Melek teraz wszędzie szuka dziecka. Jeśli przyjdzie policja, to co im powiemy?”. „Gdyby mieli przyjść, przyszliby już sto razy” – stwierdza ze spokojem Karapinarówna. „Dziecko tu nie zostanie” – mężczyzna bierze Elif za rączkę i razem wychodzą z pokoju. „Umit, nie mieszaj się w to!” – Arzu wybiega za mężem. – „Zatrzymaj się! Nie ingeruj w to, czego nie rozumiesz!”. Mężczyzna jednak ani myśli się zatrzymywać. Wraz z Elif wychodzi na zewnątrz i zamyka drzwi wyjściowe na klucz. Wściekła Arzu uderza w nie i szarpie za klamkę.
„Wujku Umicie, dokąd mnie zabierasz?” – pyta Elif. „Do twojej mamy” – odpowiada mężczyzna. „Naprawdę? Jedziemy do mamy?”. „Tak. Nie pozwolę jej się więcej martwić o ciebie”. „Dziękuję ci, wujku Umicie”. „Dobrze, pospieszmy się”. Koroglu i dziewczynka wsiadają do samochodu. Akcja przenosi się do pokoju Arzu. Wściekła kobieta rzuca wszystkim, co tylko ma pod ręką. „Niech cię szlag!” – przeklina Karapinarówna. – „Zrujnowałeś moje plany! Zniszczyłeś wszystko! Nienawidzę cię!”.
Kamera przenosi się na zewnątrz. Gdy Elif i Umit mają już odjeżdżać, nagle szyba w pokoju Arzu zostaje wybita! „Nie bój się, zaraz wrócę” – mężczyzna zwraca się do córki Melek, wraca do rezydencji i udaje się prosto do pokoju żony. Ta klęczy na podłodze, opierając się o łóżko, i zanosi się szlochem. „Dość tego przedstawienia! Zachowujesz się jak dziecko!” – stwierdza Umit. – „Wstań! Zobacz, co narozrabiałaś. Dlaczego to sobie robisz? Proszę cię, wstań”. „Puść mnie!”. „Pozwól mi sobie pomóc. Czy to bardzo boli?”. „Boli, Umit. Bardzo mnie to boli. Twoja zdrada tak mnie boli”.
„Zdrada?” – nie rozumie mężczyzna. „Nic z tego nie wydarzyłoby się, gdybyś nie próbował odwieść Elif” – odpowiada Arzu. – „Nic nie rób. Nie chcę nic więcej od ciebie. Zamiast być po stronie swojej żony, wybrałeś stronę wroga. Teraz odejdź i zabierz Elif do jej matki”. „Arzu, pomyśl rozsądniej. Właśnie dlatego chcę zaprowadzić Elif do jej matki, ponieważ jestem po twojej stronie. Nie chcę, żebyś wpadła w jeszcze większe kłopoty”. „Aha, jestem tego pewna. Zawsze byłam sama. Zawsze…”. „Co to ma znaczyć? Jesteś wobec mnie niesprawiedliwa!”. „Ja jestem niesprawiedliwa? To powiedz mi, gdzie byłeś, kiedy straciłam nasze dziecko?”. Umit staje jak wmurowany. Jest w ciężkim szoku.
Kamera przenosi się do samochodu. „Gdzie jesteś, wujku Umicie?” – pyta zniecierpliwiona Elif. – „Chcę już wrócić do mojej mamy. Proszę cię, zawieź mnie do niej”. Akcja wraca do pokoju. „Co… Co ty powiedziałaś, Arzu?” – pyta Umit, z trudem wydobywając z siebie głos. „To, co słyszałeś” – odpowiada kobieta. – „Nasze dziecko odeszło”. „Jak to odeszło? Czy słyszysz, co mówisz?”. „Dziecko nie żyje. Nasze dziecko jest martwe…”. „Nie, nie… To niemożliwe…” – mężczyzna chwyta się za głowę. „Na początku też w to nie wierzyłam. Nie mogłam tego zaakceptować”.
„On był także moim synem, Arzu. Dlaczego mi nie powiedziałaś?” – pyta Umit. „Ponieważ nie było cię tutaj” – odpowiada kobieta. „Nie było mnie, więc mi nie powiedziałaś, tak? To takie proste?”. „To nie jest proste. Dlatego właśnie nie powiedziałam”. „Nie mogę tego zrozumieć! Nie mogę!”. „Wiem, jak bardzo pragnąłeś tego dziecka. Nie chciałam cię zasmucać”. „Co to za głupoty? Co masz na myśli mówiąc, że nie chciałaś mnie zasmucać? To było także moje dziecko!”. „Czy zdajesz sobie sprawę, przez co przeszłam przez ostatnie dni?” – po policzkach Arzu spływa morze łez. „Wiem tylko, że okłamywałaś mnie od wielu dni! Oszukiwałaś mnie, patrząc mi prosto w oczy!”. „Naprawdę tak myślisz?”. „A co innego mam myśleć? Powiedz mi, co?!”.
„Umit, ty mnie nie rozumiesz…” – stwierdza zapłakana Arzu. – „Myślisz, że robię to z nienawiści, ale tak nie jest. W ogóle mnie nie rozumiesz. Nic nie wiesz! Nic!”. „Czego nie wiem?” – pyta mężczyzna. „Nie wiesz, co Emiroglu zrobili naszemu dziecku. Zrobiłam wszystko, aby chronić naszego syna, ale… Zapomniałam o Melek…”. „Co próbujesz powiedzieć, Arzu?”. „Melek i Selim, kiedy cię nie było, przyszli tutaj. Oskarżyli mnie o wszystko, co im się przydarzyło. Żądali zwrotu tej nieruchomości. Kiedy kazałam im odejść…”. „Czy oni coś ci zrobili?”. „Nie mi… Zrobili naszemu dziecku… Naszej najcenniejszej istocie…”.
„Co zrobili?” – docieka Umit. „Melek i Selim popchnęli mnie, a ja straciłam równowagę” – opowiada Karapinarówna. – „Teraz mi powiedz, czy to ja jestem winna? Nasze dziecko odeszło. Nie ma go przez nich. Przez nich!”. „Czy ja dobrze słyszę? Selim i Melek przyszli tutaj i doprowadzili do tego, że straciłaś ciążę?! Jak to możliwe?! Dlaczego od razu mi o tym nie powiedziałaś?!”. „Wiedziałam, że oszalejesz. Bałam się, że zrobisz coś złego i wpadniesz w kłopoty”. „Niech to szlag! Jak to mogło się stać?! Jak?! A Elif? Co ona tu robi?”. „Chciałam dać im lekcję. Melek i Selim zabili nasze nienarodzone dziecko. Moja dusza tak bardzo mnie boli, Umit. Właśnie dlatego uprowadziłam Elif”.
„Niech doświadczą tego samego, co ja teraz przeżywam” – kontynuuje Arzu. – „Niech zrozumieją, co to znaczy stracić dziecko”. „Planujesz coś z nią zrobić?” – pyta Umit. „Nie. Nie jest to moją intencją. Chcę tylko, żeby Melek cierpiała. Naprawdę nie mam innego celu. Proszę, uwierz mi. Nie chcę jej skrzywdzić. I nie próbuj mnie zatrzymywać, ponieważ oni zabili nasze dziecko. Wiem, też jesteś bardzo smutny, ale nie wyobrażasz sobie, jak ja to przeżywam. Nie noszę już tej istoty, która powstała z naszej miłości. Jestem zrozpaczona. Proszę, nie zabieraj Elif do jej rodziny”. „Ale Arzu…”. „Nie, Umit. Posłuchaj mnie. Zrób to przez wzgląd na nasze nieżyjące dziecko”.
„Może przysporzyć nam to problemów” – zauważa Umit. „Doprawdy? Ja tutaj cierpię katusze, a ty mówisz o jakichś problemach?” – nie może uwierzysz Arzu. – „Dobrze, nie musisz mnie słuchać. Idź i zabierz tę smarkulę do jej mamy. Idź! Na co jeszcze czekasz?!”. W następnej scenie widzimy, jak Umit wychodzi z rezydencji. Podchodzi do auta i otwiera tylne drzwi, gdzie siedzi córka Melek. „Elif, chodź” – mówi mężczyzna. „Dlaczego? Nie odwieziesz mnie do mojej mamy?” – pyta dziewczynka. „Nie teraz”. „Ale powiedziałeś, że zawieziesz mnie do niej”. „Wiem, ale na razie nie mogę tego zrobić”. „Proszę, zabierz mnie do mamy. Ona bardzo się o mnie martwi”.
„Obiecuję, że zabiorę cię do mamy, kiedy nadejdzie odpowiednia pora” – oznajmia mąż Arzu. Bierze Elif za rączkę i razem wracają do rezydencji. W następnej scenie widzimy, jak Umit ogląda rzeczy, które zakupił dla dziecka. Mężczyzna ze wściekłością kopie w stolik. „Jak mogłem to zrobić?” – zarzuca sobie. – „Jak mogłem zostawić Arzu samą?! Uspokój się, Umit. Dojdź do siebie. Arzu potrzebuje teraz twojego wsparcia. Musisz być dla niej silny. Ma rację. Jak mogłem zostawić ją samą? Do diabła, jak mogłem popełnić taki błąd? Najpierw niech Arzu wyzdrowieje, a potem wyrównam rachunki z Emiroglu. Wszyscy mi zapłacą!”.
Murat wychodzi z domu. Na ulicy czeka na niego samochód z kierowcą. „Dzień dobry, panie Muracie” – mówi szofer, otwierając tylne drzwi. „Panie Muracie?” – chłopak robi duże oczy. „Pan Latif wysłał mnie po ciebie”. „Mogłem pojechać autobusem. Te niedorzeczne rzeczy nie są konieczne”. „Pan Latif uważa inaczej”. „Wróć więc do swojego szefa i powiedz mu, że wyjaśniliśmy już sobie wszystko, co było do wyjaśnienia. Nie mamy już o czym rozmawiać”. „Szef powiedział, że mam się bez ciebie nie pokazywać, rozumiesz?”. „A ja powiedziałem, że nie mam zamiaru z nim rozmawiać. Czego jeszcze nie rozumiesz?”.
„Muszę wykonywać to, co pan Latif mi każe” – tłumaczy pracownik lichwiarza. – „Bez ciebie nie mogę wrócić. Proszę, zrozum mnie”. Murat kręci głową, ale w końcu zajmuje miejsce w samochodzie. Tymczasem Veysel wchodzi do gabinetu Erkuta. Zastaje mężczyznę siedzącego na podłodze. Obok niego znajduje się kilka pustych butelek po alkoholu. „Erkut, co się stało?!” – przeraża się mąż Tulay. „Jestem skończony…” – wydobywa z siebie szef Doruklar. „Co ty mówisz? Dlaczego taki jesteś? Dojdź do siebie!”. „Jestem zniszczony… To koniec! Straciłem wszystkie moje pieniądze…”. „Jakie pieniądze, Erkut? Podnieś głowę!”. „Nie ma już Erkuta Sahina. Jestem skończony…”.
„Masz na myśli te dwieście pięćdziesiąt tysięcy?” – domyśla się Veysel. „Tak!” – potwierdza załamany Erkut. – „Niech Bóg ukarze mnie dwieście pięćdziesiąt tysięcy razy! Myślałem, że szczęście się do mnie uśmiecha. Rzucałem raz dwadzieścia tysięcy, potem pięćdziesiąt, potem jeszcze sto… A teraz wszystko straciłem!”. „Proszę, wstań i dojdź do siebie”. „Jak mam dojść do siebie?! Upadłem na samo dno, to koniec!”. „Erkut, jesteś szefem. Twoi pracownicy nie mogą zobaczyć cię w takim stanie”.
Veysel podnosi swojego przyjaciela i zaprowadza go do łazienki. Tam Erkut przemywa twarz zimną wodą. „Czujesz się lepiej?” – pyta mąż Tulay. „Nie! Co mam robić?!” – pyta Erkut. – „Jak mam teraz zarobić tyle pieniędzy?!”. „Powinieneś pomyśleć o tym wcześniej. Zarobienie tak dużych pieniędzy nie jest łatwe”. „Niech to szlag! Straciłem wszystko!”. „Gdybym ja miał takie pieniądze, nigdy nie przepuściłbym ich na hazard. Ludzie przez całe lata nie zarabiają takich pieniędzy. Powinieneś mieć trochę kontroli nad sobą”.
Akcja przenosi się na farmę. Arzu wchodzi do pokoju Elif, gdzie dziewczynka wygląda przez okno. „Co jest? Czekasz na mamę?” – pyta kobieta. – „Nie doczekasz się”. „Kiedy przyjdzie wujek Umit?” – pyta dziewczynka. „Co chcesz od Umita?”. „Obiecał mi, że zabierze mnie do mamy”. „I ty w to uwierzyłaś?” – Karapinarówna zanosi się śmiechem. – „Żal mi ciebie”. „Ale on obiecał…”. „Posłuchaj, dopóki ja jestem w tym domu, nigdzie stąd nie pójdziesz. Wbij to sobie do swojej głupiej głowy. Zostałabym tutaj z tobą, ale zamierzam posłuchać, co teraz robi twoja biedna mamusia”.
Arzu udaje się do gabinetu. Siada przed laptopem i słyszy głosy dochodzące z domu Yusufa. „Córko, o czym śniłaś?” – pyta Aliye. „Siedziałam tutaj w salonie i szyłam sukienkę dla Elif” – opowiada Melek zapłakanym głosem. – „Elif przybiegła nagle i powiedziała: Mamo, przyszłam tutaj. Mocno się przytuliłyśmy. Przycisnęłam ją do swojej piersi. Czułam zapach jej włosów. To było takie miłe. Myślałam, że to rzeczywistość. Chciałabym nie obudzić się z tego snu…”. „Bóg jest wielki. Wysłucha naszych modlitw” – stwierdza pani Emiroglu.
„Tak, tak, wszystko się ułoży…” – mówi rozbawiona Arzu. – „Dają fałszywą nadzieję tej biednej kobiecie”. W tym momencie do domu wraca Umit. „Arzu, gdzie jesteś?” – woła mężczyzna. „Już wróciłeś?” – pyta Karapinarówna, wychodząc z gabinetu. „Co robisz?”. „Nic, tak tylko chodzę po domu…”. „Dobrze, kupiłem kremy dla ciebie. Są w kuchni”. „Dziękuję. Miałam właśnie do ciebie dzwonić”. „Dlaczego?”. „Rozbolała mnie głowa. Chciałam, żebyś kupił mi jakieś tabletki”. „Pojadę więc raz jeszcze”. „Naprawdę?”. „Naprawdę. Zrobię wszystko, co chcesz, moje życie. Gdzie jest teraz Elif?”. „W pokoju na górze”.
Umit opuszcza rezydencję, a Arzu wraca do gabinetu i ponownie siada przed laptopem. „Nie mogę już tego znieść” – z głośnika wydobywa się głos Melek. – „Nie poradzę sobie bez niej. Chcę tylko swoją kochaną córeczkę. Czy to tak wiele?”. „Melek, zaufaj Bogu” – radzi Aliye. – „Jeśli będziemy wytrwale się modlić, Bóg zwróci nam moją piękną wnuczkę”. „Odtąd będziecie widzieć ją tylko w swoich snach” – stwierdza Arzu. „Nie trać nadziei” – mówi Zeynep. – „Wierzę, że Elif zostanie odnaleziona”.
„Kiedy?” – pyta Melek. – „Kiedy znajdziemy moje dziecko? Nie mogę bez niej żyć! Tak bardzo za nią tęsknię. Za jej uśmiechem, za tym, jak mówi do mnie, i za zapachem jej włosów. Nie wytrzymam bez tego!”. „Czyli chcesz poczuć zapach jej włosów?” – mówi do siebie Arzu, a w jej oczach pojawia się błysk. Jaką tym razem intrygę wymyśliła kobieta? Co z Erkutem? Czy mężczyźnie uda się jeszcze wyjść na prostą? Czy jednak definitywnie stracił swój majątek?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.