902: Późnym wieczorem Veysel dociera do sklepu. Włącza światło i obolały siada na krześle. „Jak mogłem wpaść w tę pułapkę?” – zarzuca sobie. – „Nie mogę wrócić do domu, dopóki nie znajdę Melek. Jak inaczej będę wyglądać w oczach dzieci i Tulay?” – w tym momencie wybrzmiewa dzwonek telefonu mężczyzny. – „Tulay do mnie dzwoni. Co jej powiem, jeśli odbiorę?”. Veysel odkłada telefon na stolik. Nie zamierza odbierać. Akcja przenosi się do rezydencji. Elif zgodnie z poleceniem Vildan dokonuje porządków w szafie. Gdy staje na palcach, by sięgnąć do górnej półki, traci równowagę i spada z krzesła! Mocno uderza o podłogę i traci przytomność!
Tymczasem Melek wybudza się. Z trudem podnosi się do pozycji siedzącej, ponieważ związane z tyłu ręce utrudniają jej wykonanie najmniejszego ruchu. Nagle drzwi domu otwierają się i do środka wchodzi Tarik. Mężczyzna wyciąga zza paska pistolet i wbija żądne mordu spojrzenie w kobietę. „W końcu się obudziłaś” – mówi. – „Nie staraj się na próżno, i tak nie możesz mi uciec”. Tarik zbliża się do Melek i wymierza broń prosto w jej głowę! „Kim jesteś?! Dlaczego chcesz mnie zabić?!” – krzyczy przerażona mama Elif. „Jestem przyjacielem rodziny”. „Proszę cię, pozwól mi odejść”.
„Oczywiście, że ci pozwolę odejść” – oznajmia mąż Humeyry i zaraz dodaje: „Jak tylko przestaniesz oddychać”. „Co ci zrobiłam?” – pyta zapłakana Melek. „Do dzisiaj nic nie mogłaś zrobić, ponieważ powstrzymywałem cię. Nie pozwolę, żeby z twojego powodu wiele lat mojego wysiłku poszło na marne. Pozbędę się ciebie na zawsze!”. Akcja wraca do rezydencji. Vildan wchodzi do pokoju i pochyla się nad nieprzytomną Elif. „Elif, co ci się stało?!” – pyta wystraszona, podnosząc głowę dziewczynki. Następnie delikatnie uderza ją po policzkach. – „Elif, obudź się!”.
Akcja wraca do domu za miastem. „Puść mnie, proszę cię” – błaga Melek, czując na swoim czole dotyk zimnej lufy pistoletu. „Daremne są twoje prośby. Doszliśmy do końca” – odpowiada mężczyzna i kładzie palec na spuście. Nagle jego komórka zaczyna dzwonić. Melek wykorzystuje chwilę nieuwagi porywacza, uwalnia swoje ręce i zrywa się do ucieczki. Tarik niestety chwyta ją przed samymi drzwiami. „Dokąd idziesz?” – pyta, silnie ciągnąc kobietę za włosy. – „Myślisz, że możesz uciec ode mnie?”.
Po chwili Melek ma związane ręce i nogi. Tym razem o wiele solidniej. Ponownie wybrzmiewa dzwonek telefonu. „Co jest?!” – odbiera mężczyzna. – „Niech to szlag! Nie pozwól nikomu tego zobaczyć. Kiedy do ciebie zadzwonię, wynieś dziewczynę tylnymi drzwiami”. „W porządku, czekam na pana telefon” – mówi Vildan po drugiej stronie. Tarik rozłącza się i zwraca do Melek: „Jeszcze nie nadszedł twój czas, ale zabiję cię szybciej niż myślisz. Przed świtem będziesz martwa. Masz więc wystarczająco dużo czasu na ostatnią modlitwę. Wkrótce dołączysz do Yusufa”. „Yusuf? To ty go zabiłeś?” – Melek robi duże oczy. – „Ty odpowiadasz za wszystko, co się stało?”.
„Bingo! Poprawna odpowiedź” – chwali mąż Humeyry. „Czego chcesz od nas?” – pyta zrozpaczona kobieta. – „Gdzie jest moja córka? Dlaczego nas rozdzieliłeś? Co ci zrobiłyśmy?”. „Rusz trochę głową. Może i tym razem uda ci się znaleźć odpowiedź. Masz czas do mojego powrotu”. Mężczyzna opuszcza dom. Tymczasem Veysel po raz kolejny telefonuje do swojego przyjaciela z policji. „Wiesz już coś?” – pyta mąż Tulay. – „Proszę cię, powiedz, że coś znalazłeś”. „Przejrzałem nagrania i mam dla ciebie informacje” – oznajmia funkcjonariusz. – „Samochód ostatnio był widziany w Sile”. „Naprawdę? Pozostał tam czy pojechał gdzieś dalej?”.
„Zadzwonię za kilka godzin i podam ci dokładne informacje” – mówi przyjaciel. „W porządku, Ismail. Proszę cię, znajdź go. Czekam na dobre wiadomości” – Veysel rozłącza się, po czym mówi do siebie: „Znajdę cię, Melek. Znajdę za wszelką cenę”. Akcja przeskakuje do rana. Elif budzi się na łóżku w pokoju dla służby. Na czole ma naklejony plaster. „Obudziłaś się” – mówi wchodząca do pomieszczenia Vildan. Następnie siada na krześle przy łóżku i zaczyna karmić dziewczynkę. Ta niechętnie przeżuwa kolejne kęsy śniadania. „Dziękuję, ale nie chce mi się jeść” – mówi. „A czy tobie coś się kiedykolwiek chciało? Zawsze jesteś wszystkiemu przeciwna. Musisz jeść, bo inaczej się rozchorujesz”.
„Dlaczego nie byłaś wczoraj ostrożna?” – kontynuuje Vildan. – „Czy wiesz, w jakiej sytuacji mnie postawiłaś?”. „Ja też nie wiem, jak to się stało, ciociu Vildan” – tłumaczy Elif. – „Byłam ostrożna, po prostu noga mi się ześlizgnęła z krzesła”. Do pokoju wchodzi Tarik. Służąca odkłada tacę ze śniadaniem na łóżko i mówi: „Z Elif wszystko dobrze, dzięki Bogu. Nawet apetyt jej dopisuje”. „Czyli dziewczynka wraca do zdrowia” – mężczyzna podchodzi do łóżka i wbija wzrok w córkę Melek. – „Od teraz bądź bardziej ostrożna, dobrze? Nie masz matki, która będzie się tobą opiekować, więc lepiej niech nic ci się nie stanie”.
Akcja przenosi się przed dom w lesie. Riza i Dogan siedzą na schodach i pilnują wejścia. Nagle telefon Rizy zaczyna dzwonić. „Tak, szefie?” – odbiera zbir. „Co robicie? Nie ma żadnych problemów?” – pyta Tarik. „Nie ma. Wszystko jest takie, jakie szef zostawił”. „W porządku, bądźcie jednak bardzo ostrożni. Musicie mieć oczy dookoła głowy”. „Proszę się nie martwić, nawet ptak tu nie przeleci”. „Dobrze. Wkrótce przyjadę” – Tarik rozłącza się i mówi do siebie: „Zostało już bardzo niewiele. W końcu pozbędę się mojego największego problemu”.
Umyty i ubrany w czyste ubrania Veysel z niecierpliwością czeka na telefon od przyjaciela. Gdy wybrzmiewa dzwonek komórki, mężczyzna odbiera w jednej chwili: „Powiedz, że dowiedziałeś się czegoś. Dziękuję, niech Bóg ci wynagrodzi. Tak, podaj adres. Okej, zadzwonię do ciebie później”. Veysel rozłącza i mówi: „Mam nadzieję, że nie jest za późno. Tym razem nie pójdę z pustymi rękami. Uratuję cię od tej biedy. Obiecałem ci to, Melek”.
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.