920: Elif i Inci siedzą na sofie przy basenie. „Mówiłam, że żyjesz, ale mi nie wierzyli” – oznajmia Inci. – „Tak bardzo za tobą tęskniłam”. „I ja za tobą. Cały czas wspominałam nasze piękne dni” – odpowiada córka Melek. – „Myślałam o chwilach, kiedy razem się bawiłyśmy. To już jest koniec, jesteśmy razem. Już nigdy się nie rozstaniemy. Inci, co się stało? Dlaczego tak posmutniałaś?”. „Spotkałyśmy się, ale znowu się rozstaniemy”. „Co to znaczy?”. „My wyjeżdżamy…”. „Wyjeżdżacie? Gdzie?”. „Do Mersin. Mama mówi, że to daleko stąd. Będziemy tam teraz mieszkać”. „Czyli nie wyjeżdżacie tylko na kilka dni? Wyjeżdżacie na zawsze?”. „Mama powiedziała, że to będzie dla nas najlepsze. Kupiła już nawet bilety”.
„Kiedy znów będziemy mogły się zobaczyć?” – pyta Elif. „Nie wiem” – odpowiada Inci, a do jej oczu napływają łzy. Przyjaciółki obejmują się i razem płaczą. Kamera przenosi się do stolika w ogrodzie. „Cieszę się, że znalazłaś Elif” – mówi Tulay. – „To było niczym cud”. „Bo to jest cud” – potwierdza Melek. – „Czasami, kiedy zamykam oczy i otwieram je, nadal czuję się jak we śnie”. „Bóg jest wielki, wysłuchał naszych modlitw. No dobrze, na nas już czas. Nie chcę sprawić ci kłopotów”. „Powiedziałabym, żebyście jeszcze zostały, ale… Ty wiesz”. „Wiem, ktoś mógłby nas zobaczyć. Ach, moja Melek. Doszłyśmy do końca, prawda?”. „Nie mów tak. Na pewno jeszcze kiedyś się spotkamy”.
„Cieszę się, że nasze ścieżki się skrzyżowały, że mogłam cię spotkać” – mówi Tulay. „I ja się cieszę, że cię spotkałam” – Melek ujmuje dłoń przyjaciółki. „Moim jedynym życzeniem do Boga jest to, bym ten potwór Tarik został złapany”. „Bez obaw, zostanie złapany. Nie pozostanie bezkarny. Spójrz na nie” – Melek kieruje wzrok na dziewczynki. – „Jak one się rozstaną?”. „Pożegnania zawsze są trudne. No cóż, podróżnik musi być w drodze. Pora się pożegnać”. Kobiety wstają od stolika i podchodzą do dziewczynek. „Inci, na nas już czas” – oznajmia Tulay. Wszyscy wymieniają się pożegnalnymi uściskami.
W następnej scenie Tulay wchodzi do sklepu, gdzie znajdują się Julide i Safak. „Gdzie Inci?” – pyta siostra Vildan. „Została z Emirhanem w parku, bawią się” – odpowiada Tulay. „Siostro, Julide mi o wszystkim powiedziała” – oznajmia Safak. – „Nie jesteśmy już dla siebie obcy, dlatego chcę powiedzieć wszystko, co jest w mojej duszy. Może nie znamy się od dawna, ale zdążyłem przez ten czas się z tobą zaprzyjaźnić. Nie spotkałem wielu tak szlachetnych ludzi, jak ty. Chcę powiedzieć, że nie zgadzam się z twoją decyzją o wyjeździe. Może raz jeszcze byś ją przemyślała? Jestem gotowy pomóc ci we wszystkim, bylebyś tylko tu z nami została. Poza tym ty i Julide stałyście się dla siebie niczym rodzina. Teraz macie się rozdzielić? Masz tutaj uporządkowane życie. Przemyślisz to raz jeszcze?”.
„Bardzo ci dziękuję, Safak” – mówi kobieta. – „Wiem, że zawsze martwisz się o nas, ale ja… Straciłam męża, którego kochałam najmocniej na świecie. Umarłabym, gdyby coś stało się komuś jeszcze. Wyjadę i wasze życie nie będzie więcej zakłócone. Wszystko będzie tak, jak dawniej”. Kamera przenosi się na zewnątrz. Widzimy wracającą z zakupów Alev. „Safak jest w środku” – spostrzega dziewczyna, podchodzi do ściany i przysłuchuje się rozmowie w środku. „Julide, powtórzę się, ale zawsze uważałam cię za swoją siostrę” – mówi Tulay. – „Razem stawiałyśmy czoła przeciwnościom. Trudno jest znaleźć kogoś tak sumiennego, o czystym sercu i uczciwego, ale mi się udało. Teraz odejdę, ale jestem spokojna”.
Tulay wyciąga z torebki klucze i przekazuje je przyjaciółce. „Ten sklep jest teraz twój” – oznajmia. „Ale siostro…” – odzywa się zaskoczona Julide. „Nie ma żadnego ale, jest twój. Wierzę w ciebie. Wiem, że świetnie sobie poradzisz. Sklep powierzam tobie, a ciebie i twojego syna Safakowi”. Kamera robi zbliżenie na Alev. „O jakim powierzeniu ona mówi?!” – pyta oburzona dziewczyna. – „Nie, tak tego nie zostawię!”.
Rana potajemnie spotyka się z prawnikiem Tarika. „Dziękuję, wykonał pan świetną robotę” – chwali kobieta. – „Bardzo mi pomogłeś”. „Nie ma za co. Poprosiłaś, a ja to zrobiłem” – odpowiada prawnik. „Na pewno nie będzie żadnego problemu?”. „Nie martw się, pan Tarik podpisał wszystko na twoich oczach. Teraz ty jesteś właścicielką udziałów”. „Czyli akcje Humeyry są teraz moje” – Rana uśmiecha się przebiegle. Okazuje się, że jej kochanek, w pośpiechu przebiegając wzrokiem po tekście umowy, nie zauważył, komu naprawdę przekazuje posiadane w firmie akcje…
W następnej scenie widzimy znajdującą się w lesie Macide. „Gdzie jesteś, Mustafa?! Gdzie jesteś, synu?!” – krzyczy na cały głos kobieta, rozglądając się dokoła. „Tutaj jestem!” – z głębi lasu dobiega odpowiedź. – „Uratuj mnie, pani Macide! Jestem blisko, uratuj mnie!”. Matka Kerema rusza przed siebie, wciąż nawołując imię poszukiwanego mężczyzny. Jest jednak zdezorientowana, bo nie może rozpoznać, z której strony dobiega głos. Bardzo chce pomóc Mustafie, ale nie wie, w którą stronę ma iść. Akcja przenosi się do rezydencji. Widzimy leżącą na łóżku Macide. Cała poprzednia scena okazuje się być jedynie jej snem.
„Mustafa!” – krzyczy pani Haktanir, wybudzając się gwałtownie z koszmaru. – „Ach, mój piękny synu. Gdzie jesteś, Mustafa? Wiem, że muszę coś zrobić, ale czuję się bezsilna. Pomóż mi, dobry Boże. Proszę cię, pomóż mi”. Kobieta ubiera się i wychodzi na balkon. Widzi przechadzające się po ogrodzie Melek i Elif. „Proszę, niech okaże się, że Mustafie nic nie jest” – mówi Macide. – „Wierzę, że przywiezie tutaj Melek i Elif i razem rozliczymy sprawcę tych wszystkich nieszczęść, które nas spotkały. Proszę, niech wróci do nas cały i zdrowy”.
W następnej scenie Elif podchodzi do Sureyyi. W rękach niesie własnoręcznie wykonany rysunek. „Co się stało? Dlaczego jesteś taka smutna?” – pyta Sureyya. „Ciocia Vildan powiedziała mi, że zostało bardzo niewiele do twojego wyjazdu. Dlatego zrobiłam to dla ciebie” – córka Melek przekazuje Sureyyi rysunek. Ta patrzy na niego z uśmiechem i pyta: „To ty i ja, prawda?”. „Tak”. „To wspaniały prezent, bardzo ci dziękuję”. „Chciałam dać ci niewielki prezent, żebyś o mnie nie zapomniała”. „Kochanie, jak mogłabym o tobie zapomnieć? O tak słodkiej i błyskotliwej dziewczynce?”. „Gdybyś tylko nie wyjeżdżała…”.
„Posłuchaj, czasami musimy wyjechać, nawet jeśli tego nie chcemy” – tłumaczy Sureyya. – „W rzeczywistości ten, kto odjeżdża, bardziej przeżywa to, niż ci, którzy zostają na miejscu”. „Jak to?” – pyta Elif. „Ten, kto zostaje, może zająć swoje myśli innymi sprawami, ale ten, kto odjeżdża, nie może zapomnieć dnia, kiedy wyjechał, i miejsca, w którym żył. Tęsknota nie ustaje. Nigdy”. Tymczasem Macide przyjeżdża na komisariat. „Komisarzu, nie przyszłabym, gdyby to nie było pilne” – oznajmia pani Haktanir. „Czy pojawiło się coś nowego?” – pyta policjant.
„Nie, ale bardzo martwię się o życie Mustafy. Mój zięć, Tarik, ukradł dużą część naszych pieniędzy i uciekł, o czym już wiesz. Mustafa próbował go zdemaskować i myślę, że Tarik dowiedział się o tym. Boję się, że mógł mu coś zrobić. Może gdzieś go przetrzymuje albo…”. „To możliwe, ale…” – odzywa się komisarz. „Nie mam żadnego dowodu, ale jestem pewna, że Tarik ma związek z nagłym zniknięciem Mustafy. Proszę, weź pod uwagę to, co powiedziałam”. „Musimy ustalić najpierw faktyczną sytuację pana Mustafy. Wykorzystamy wszelkie możliwości, aby go odnaleźć. Dam ci znać, jak tylko się czegoś dowiemy”.
„Dziękuję” – mówi Macide i chce opuścić gabinet, ale nagle rozlega się dzwonek telefonu. „Halo?” – komisarz podnosi słuchawkę i prosi Macide, by została. „Co się stało? Znaleźli coś?” – pyta pełna nadziei kobieta. „Wieści są dobre. Udało nam się ustalić lokalizację telefonu pana Mustafy”. Czy policjanci odnajdą ciało Mustafy? Czy na telefonie zachowało się nagranie, na którym Tarik przyznaje się do popełnionej zbrodni?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.